ludzkich zbutwiałe i starte. Przyszła mi zatym na myśl nie przeliczona moc ludzi, którzy od tylu wieków, w okolicy starożytnej tej Bazyliki pogrzebieni zostali, w wnętrznościach powszechnej matki zgineły różnice płci i stanów; Nędarze i Pany, Monarchowie wraz z gminem, jednakim snem uśpieni, powszechnego obudzenia czekają-- Piękność z szpetnością, moc z nikczemnością, talenta z prostotą, wybór z podłością, skończyły się na prochu, kurzawie, i pyle.
Przebiegłszy myślą skład ten śmiertelności, zacząłem czytać i uważać napisy grobowców, któremi gmach ten okazały napełniony i przyozdobiony jest. Zdziwiłem się widząc tam, gdzie wszystkie żądze są umorzone, kwitnącą jeszcze miłość własną w stawianiu
ludzkich zbutwiałe y starte. Przyszła mi zatym na myśl nie przeliczona moc ludzi, ktorzy od tylu wiekow, w okolicy starożytney tey Bazyliki pogrzebieni zostali, w wnętrznościach powszechney matki zgineły rożnice płci y stanow; Nędarze y Pany, Monarchowie wraz z gminem, iednakim snem uśpieni, powszechnego obudzenia czekaią-- Piękność z szpetnością, moc z nikczemnością, talenta z prostotą, wybor z podłością, skończyły się na prochu, kurzawie, y pyle.
Przebiegłszy myślą skład ten śmiertelności, zacząłem czytać y uważać napisy grobowcow, ktoremi gmach ten okazały napełniony y przyozdobiony iest. Zdziwiłem się widząc tam, gdzie wszystkie żądze są umorzone, kwitnącą ieszcze miłość własną w stawianiu
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 39
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
dnia wczorajszego wydarte jest z ręku nieprzyjacielskich, jakim sposobem? Jego Król. Mści oznajmuję. Będziesz jednak Wm., mój miłościwy Pan, tuszę blisko miał w Osterodzie z Gustawa sąsiada, który dla traktatów chce się tam, jakom z Baudisa zrozumiał, zatrzymać; chciałem ci mu był bronić tego miejsca, ale nikczemność tamtej mieściny, któraby do obrony siła potrzebowała ludzi, odwiodła mnie od tego. Myślę o miejscu sposobnem tu w Księstwie przy Drwęcy, abym nad nim obozem stanąwszy mógł Lubawę Wm., mego Mści Pana, zasłonić, posiłkowania Brodnice niedopuszczać, z obudwu stron czatami nie-
przyjaciela opędzać: bo w tych miejscach
dnia wczorajszego wydarte jest z ręku nieprzyjacielskich, jakim sposobem? Jego Król. Mści oznajmuję. Będziesz jednak Wm., mój miłościwy Pan, tuszę blisko miał w Osterodzie z Gustawa sąsiada, który dla traktatów chce się tam, jakom z Baudisa zrozumiał, zatrzymać; chciałem ci mu był bronić tego miejsca, ale nikczemność tamtej mieściny, któraby do obrony siła potrzebowała ludzi, odwiodła mnie od tego. Myślę o miejscu sposobném tu w Xięstwie przy Drwęcy, abym nad nim obozem stanąwszy mógł Lubawę Wm., mego Mści Pana, zasłonić, posiłkowania Brodnice niedopuszczać, z obudwu stron czatami nie-
przyjaciela opędzać: bo w tych miejscach
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 140
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
, Tak, że jeśli zwycięstwa męstwem dostaniecie, Tak wiele sobie krajów tem obowiążecie.
XXXVI.
I jeśli tem Rzymianie koronę dawali, Co jednego ojczyca tylko wybawiali, Wy jakicheście godni nagród i korony, Wybawiając tak wielki, tak lud niezliczony! Ale jeśli tak święty uczynek z zazdrości Skutku swego nie weźmie albo z nikczemności, Tak, że nieprzyjaciele Paryża dobędą, Niemcy pewnie i Włoszy bezpieczni nie będą.
XXXVII.
I wszytkie insze państwa pójdą na łup pewnie, Gdzie Tego chwalą, który za nasze na drewnie Grzechy umarł. - I na to ponno się spusczacie, Że od tego pogaństwa przez morze mieszkacie. - Lecz jeśli z
, Tak, że jeśli zwycięstwa męstwem dostaniecie, Tak wiele sobie krajów tem obowiążecie.
XXXVI.
I jeśli tem Rzymianie koronę dawali, Co jednego ojczyca tylko wybawiali, Wy jakicheście godni nagród i korony, Wybawiając tak wielki, tak lud niezliczony! Ale jeśli tak święty uczynek z zazdrości Skutku swego nie weźmie albo z nikczemności, Tak, że nieprzyjaciele Paryża dobędą, Niemcy pewnie i Włoszy bezpieczni nie będą.
XXXVII.
I wszytkie insze państwa pójdą na łup pewnie, Gdzie Tego chwalą, który za nasze na drewnie Grzechy umarł. - I na to ponno się spusczacie, Że od tego pogaństwa przez morze mieszkacie. - Lecz jeśli z
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 366
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
z Nieba publicznych grzechów to przepuszczenie uniwersalnego błędu na naród cały poczytać potrzeba, że powszechnie nacja od zupełnego wieku dała się powoli przez zwyczaj wciągnąć w tę opiniją, że to jakiś osobliwszy jest szlachectwa przywilej i najdroższy ze wszystkich klejnotów moc rwać sejmy i publiczne obrady. Jest wprawdzie tysiącami po województwach godnych panów i szlachty, którzy nikczemność tego przywileju a ruinę przezeń Ojczyzny doskonale widzą, ale publicznie przeciw niemu odezwać się nie ważą, bo jest wiele takowych, co mniemają, iż już by było po szlachectwie polskim, gdyby szlachcic nie miał mocy zerwania sejmiku i sejmu.
Jeżeli to prawda, toć takim sposobem od początku Polski aże do Jana Kazimierza
z Nieba publicznych grzechów to przepuszczenie uniwersalnego błędu na naród cały poczytać potrzeba, że powszechnie nacyja od zupełnego wieku dała się powoli przez zwyczaj wciągnąć w tę opiniją, że to jakiś osobliwszy jest szlachectwa przywilej i najdroższy ze wszystkich klejnotów moc rwać sejmy i publiczne obrady. Jest wprawdzie tysiącami po województwach godnych panów i szlachty, którzy nikczemność tego przywileju a ruinę przezeń Ojczyzny doskonale widzą, ale publicznie przeciw niemu odezwać się nie ważą, bo jest wiele takowych, co mniemają, iż już by było po szlachectwie polskim, gdyby szlachcic nie miał mocy zerwania sejmiku i sejmu.
Jeżeli to prawda, toć takim sposobem od początku Polski aże do Jana Kazimierza
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 190
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
czyli tego, że nic dobrego uradzić, nic skończyć nie mogą, że ich nie ważą zdania i głosy, że im mniejsza ludzi wszystko psuje cząstka, a często i jeden, czyli tego, mówię, nie czują męczeństwa i prawdziwej, na tylu słusznych i godnych, tyranii, czyli w takiej rad konfuzji i nikczemności posłować mają sobie za wielki plezyr, a czy raczej poselskich sobie przez to najgodniejsi ludzie z czasem nie obmierzają funkcyj?
Nie masz tego wszystkiego, gdzie rady przez większej liczby respekt i decyzyją idą, nie masz tej godniejszych choć też w większej liczbie będących wilipensji, nie masz tego nieznośnego od liczby mniejszej daleko, dopieroż
czyli tego, że nic dobrego uradzić, nic skończyć nie mogą, że ich nie ważą zdania i głosy, że im mniejsza ludzi wszystko psuje cząstka, a często i jeden, czyli tego, mówię, nie czują męczeństwa i prawdziwej, na tylu słusznych i godnych, tyranii, czyli w takiej rad konfuzyi i nikczemności posłować mają sobie za wielki plezyr, a czy raczej poselskich sobie przez to najgodniejsi ludzie z czasem nie obmierzają funkcyj?
Nie masz tego wszystkiego, gdzie rady przez większej liczby respekt i decyzyją idą, nie masz tej godniejszych choć też w większej liczbie będących wilipensyi, nie masz tego nieznośnego od liczby mniejszej daleko, dopieroż
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 228
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
traktatach ubezpiecza? czy nie mamyź tyle codzień przykładów przed oczyma, nie zachowania najściślejszego przymierza, i owszem zbytnie poleganie i ufność w traktatach, jeżeli nas trzyma w niegotowości ; ta sama niegotowość jest okazją i pobudką do zerwania ich: aditum nocendi perfidio praestat ipsa fides.
Pospolita u nas opinia, podobno nas w tej nikczemności usypia, że sami sąmsiedzi, przez wzajemną zazdrość między sobą, interesują się do naszej konserwacyj; Pytam się jeżeli ta racja polityczna obroniła od upadku tyle Pastw wolnych? przyjdzie ta kolej i na nas, jeżeli bez broni czekać będziemy, że nam który sąmsiad część Państwa, przyległą swemu, wydrze; albo że wszyscy zgodzą
traktatach ubespiecza? czy nie mamyź tyle codzien przykładow przed oczyma, nie zachowania nayśćiśleyszego przymierza, y owszem zbytnie poleganie y ufność w traktatach, ieźeli nas trzyma w niegotowośći ; ta sama niegotowość iest okazyą y pobudką do zerwania ich: aditum nocendi perfidio praestat ipsa fides.
Pospolita u nas opinia, podobno nas w tey nikczemnośći usypia, źe sami sąmsiedzi, przez wzaiemną zazdrość między sobą, interessuią śię do naszey konserwacyi; Pytam się ieźeli ta racya polityczna obroniła od upadku tyle Pastw wolnych? przyidzie ta koley y na nas, ieźeli bez broni cźekać będziemy, źe nam ktory sąmsiad część Panstwa, przyległą swemu, wydrze; albo źe wszyscy zgodzą
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 7
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
obiecując Privilegia wolności chłopom naszym? pytam się, cziliby Ich ten powab nie pobudził do generalnego buntu, i cziby nie sakryfikowali wolność nasżę dla nabycia swojej?
A potym czi moźna się spodziewać takiego pozitku, jaki lud pospolity inszym Państwom przynosi, Doznajemy bowiem tego, że jako wolność excitat generositatem animi, tak niewola generat gnuśną nikczemność, która się wydaje w prostocie naszego Pospólstwa, nie myśli bowiem przy swojej biedzie, sposobić się do żadnej industryj w ekonomij, ani do żadnych kunsztów w rzemiesłach; pracując ustawicznie pod kijem, nie robi nic z ochotą, będąc zwłasźcża pewien, że i to coby zarobił nie jego; i choćby który miał z
obiecuiąc Privilegia wolnośći chłopom naszym? pytam się, cźyliby Ich ten powab nie pobudźił do generalnego buntu, y cźyby nie sakryfikowáli wolność nasźę dla nabyćia swoiey?
A potym cźy moźna się spodziewać takiego poźytku, iaki lud pospolity inszym Państwom przynośi, Doznáiemy bowiem tego, źe iako wolność excitat generositatem animi, tak niewola generat gnuśną nikczemność, ktora się wydaie w prostoćie naszego Pospolstwa, nie myśli bowiem przy swoiey biedźie, sposobić się do źadney industryi w ekonomij, ani do źadnych kunsztow w rzemiesłach; prácuiąc ustawicznie pod kijem, nie robi nic z ochotą, będąc zwłasźcźa pewien, źe y to coby zárobił nie iego; y choćby ktory miał z
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 102
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
, cum praejudicio dobra pospolitego, koło siebie starania. SKARB
TRaktując materią skarbu, rzekłby kto, że bogactwa zalecać bedę, i że je poczytam za największą statûs podporę, bynajmniej: nie jest to moja intencja, poniewaź te są często okazją ruiny królestw, pociągając pospolicie za sobą perniciosum luxum, a przy nim, nikczemność i niedbanie o sławę, i tę reputacją, którą wszystkie Narody zaszczycać się powinny. Wydaje się to w partykularnym człowieku, kiedy często honor i dobre Imię, sakryfikuje nienasyconej swej chciwości, zwyczajnie bowiem zbytnia obfitość to sprawuje, że się każdy opuszcza, i tak gnuśnieje, że najbystrzejsza industria w nim tempieje, i najpozorniejsze
, cum praejudicio dobra pospolitego, koło siebie staránia. SKARB
TRáktuiąc materyą skárbu, rzekłby kto, źe bogáctwa zalecać bedę, y źe ie poczytam za naywiększą statûs podporę, bynaymniey: nie iest to moia intencya, poniewaź te są często okkazyą ruiny krolestw, poćiągáiąc pospolićie za sobą perniciosum luxum, a przy nim, nikczemność y niedbanie o sławę, y tę reputacyą, ktorą wszystkie Narody zaszczycáć się powinny. Wydáie się to w partykularnym człowieku, kiedy często honor y dobre Imię, sakryfikuie nienásyconey swey chćiwośći, zwyczaynie bowiem zbytnia obfitość to spráwuie, źe się kaźdy opuszcza, y tak gnuśnieie, źe naybystrzeysza industrya w nim tęmpieie, y naypozornieysze
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 120
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
odmiana nad stan, kondycyją i lata układa do obmierzenia Bogu i ludziom przystojniejszym oraz w zbytku prowadzi na wspaniały i pyszny niedostatek. A przeczka dlaboga kędy, pod którą każdy mieć się uważnie, roztropnie i sprawiedliwie powinien, nie spuszczając się nagannie z wysokości swojej do podłości, z podłości nie górując na zbytek. O nikczemności czasów i ludzi nieprzystojna! Toć mnie przerażasz i trwożysz, aby w dalszym wieków naszych schyłku przez humor lada jaki i owszem, ustawicznie gorszy zwyczajem i nałogiem podłej trzody z trawnika do kloaki postępującej małpa moja, jakiekolwiek zwierzątko polityczne, sprofanowawszy i rzuciwszy front inutilis opusculi, nie została świnią. KRÓJ DUCHOWNY
Koniec A. M
odmiana nad stan, kondycyją i lata układa do obmierzenia Bogu i ludziom przystojniejszym oraz w zbytku prowadzi na wspaniały i pyszny niedostatek. A przeczka dlaboga kędy, pod którą każdy mieć się uważnie, roztropnie i sprawiedliwie powinien, nie spuszczając się nagannie z wysokości swojej do podłości, z podłości nie górując na zbytek. O nikczemności czasów i ludzi nieprzystojna! Toć mnie przerażasz i trwożysz, aby w dalszym wieków naszych schyłku przez humor lada jaki i owszem, ustawicznie gorszy zwyczajem i nałogiem podłej trzody z trawnika do kloaki postępującej małpa moja, jakiekolwiek zwierzątko polityczne, sprofanowawszy i rzuciwszy front inutilis opusculi, nie została świnią. KRÓJ DUCHOWNY
Koniec A. M
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 297
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
z niewoli monarsze wielkiemu i patriam vindicavit. Wenetowie przy prawach swoich i papieżowi nie folgują. A my co? Naród ten, którzy sami to imię mamy na świecie, żeśmy lud wolny, z tej miary wielom książętom jesteśmy równi, mamy pozad tych ludzi mianowanych zostawać, ten drogi klejnot dać sobie wydrzeć, prze nikczemność i gnuśność naszę utracić to mamy? A jeszcze do kogo utracić? — Do króla tego, który nam tego nie dał, któremu tego chłopstwo, jego poddani właśni, cierpieć nie chcieli, który nam żadnego dobrodziejstwa, żadnej za to, żeśmy go za pana wzięli, wdzięczności nie pokazał, który żadną dzielnością Rzpltej
z niewoli monarsze wielkiemu i patriam vindicavit. Wenetowie przy prawach swoich i papieżowi nie folgują. A my co? Naród ten, którzy sami to imię mamy na świecie, żeśmy lud wolny, z tej miary wielom książętom jesteśmy równi, mamy pozad tych ludzi mianowanych zostawać, ten drogi klejnot dać sobie wydrzeć, prze nikczemność i gnuśność naszę utracić to mamy? A jeszcze do kogo utracić? — Do króla tego, który nam tego nie dał, któremu tego chłopstwo, jego poddani właśni, cierpieć nie chcieli, który nam żadnego dobrodziejstwa, żadnej za to, żeśmy go za pana wzięli, wdzięczności nie pokazał, który żadną dzielnością Rzpltej
Skrót tekstu: PękosSkryptCz_III
Strona: 294
Tytuł:
Skrypt na tych, którzy rokoszu nie pragną a sejmu się napierają.
Autor:
Prokop Pękosławski
Miejsce wydania:
Jędrzejów
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918