Mciwy Pan oczy obróciwszy na postępki i uczciwe wychowanie na sprawy i poczciwe rządzenie/ Jego Mść na nas przyjaciół/ Jego Mść prośbę sobie Jego Mść do końca zniewolić/ i onego tym o co prosi nabawić będziesz raczył. Aktach Zalotnych. Trzecia Mowa o Pannę.
WSzytkie rzeczy Mciwy Panie/ którekolwiek okręgiem nieba wysokiego na tych niskościach są ograniczone i ocerkowane/ cokolwiek czynią i sprawują to wszytko za rządem i dyrygowaniem dwu Panów: z których jedne Bóg Najwyższy/ ugormowawszy drugiego/ to jest/ naturę abo przyrodzenie nasze/ ludzi w różne stany podzieliwszy/ różne im też zabawy/ i pieczołowania zostawiał. A jako Rządzca mądry i potężny/ rozumem człowieka nad
Mciwy Pan ocży obroćiwszy ná postępki y vcżćiwe wychowánie ná spráwy y pocżćiwe rządzenie/ Iego Mść ná nas przyiaćioł/ Iego Mść prośbę sobie Iego Mść do końcá zniewolić/ y onego tym o co prośi nábáwić będźiesz racżył. Aktach Zalotnych. Trzećiá Mowá o Pánnę.
WSzytkie rzeczy Mćiwy Pánie/ ktorekolwiek okręgiem niebá wysokiego ná tych niskośćiách są ogránicżone y ocerkowáne/ cokolwiek cżynią y spráwuią to wszytko zá rządem y dyrygowániem dwu Pánow: z ktorych iedne Bog Naywyższy/ vgormowawszy drugiego/ to jest/ náturę ábo przyrodzenie násze/ ludźi w rożne stany podźieliwszy/ rożne im też zábáwy/ y pieczołowánia zostáwiáł. A iáko Rządzcá mądry y potężny/ rozumem cżłowieká nád
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: A3
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
na człowieka padnie/ rzecz niepewna jest bo jeżeli na na nędzę i molestye patrzymy i dziecięciu długo cierpieć co świat przynosi niewczasu/ jeśli na bieg prędkości lat oczy obrócimy/ i stanowi wszelkiemu przykro znosić uszczerbek tego w czym się na świecie kocha. Stąd jeden nie od rzeczy powiedział. Jeśli dłużej nie mogą żyć na tej niskości, Wszelki wiek dokończeniem mam swojej starości. I tak zacna Pani Córka obudwu Rodziców wiekich zaśłużonych w Koronie naszej/ czasu swego dopędziła w zacności/ w cnotach/ w bogobojności/ w posłuszeństwie/ w cierpliwości w niewinności. Także niewąrpliwie W. M. na tęludzkość patrząć w Bogu prosi go/ aby tej Chrześcijańskiej/ którą
ná cżłowieká pádnie/ rzecż niepewna iest bo ieżeli na ná nędzę y molestye pátrzymy y dziećięciu długo ćierpieć co świát przynośi niewczásu/ ieśli ná bieg prędkośći lat ocży obroćimy/ y stanowi wszelkiemu przykro znośić vszcżerbek tego w cżym sie ná świećie kocha. Ztąd ieden nie od rzeczy powiedźiał. Ieśli dłużey nie mogą żyć ná tey niskośći, Wszelki wiek dokończeniem mam swoiey stárośći. Y ták zacna Páni Corká obudwu Rodźicow wiekich záśłużonych w Koronie naszey/ cżasu swego dopędźiła w zacnośći/ w cnotách/ w bogoboynośći/ w posłuszeńśtwie/ w ćierpliwośći w niewinnośći. Tákże niewąrpliwie W. M. ná tęludzkość patrząć w Bogu prośi go/ áby tey Chrześćiáńskiey/ ktorą
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: F4v
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
z urody puszczoną. Dla widzenia Zuzanny/ Starcy choć szędziwi/ Z Dekretu Daniela/ nie zostali żywi. Rzeczecie? Judyt Święta/ przecię się stroiła? Prawda: lecz z tąd przyczyna śmierci komuś była. Strojnoć i Sychemitki Dyna nawiedżała; Lecz ujrzana pod Sychem/ Panną być przestała. Obyśmy/ spuściwszy się w niskości podziemne/ Przypuścili do uszu lamenty daremne! Tambyśmy się niechybnie z głosów dowiedzieli/ Jak wiele potępieńców/ z Niewiast zgubę mieli! Co żywoby ogromnym rykiem narzekało: Ach bezpieczne mnie kiedyś oko tu wegnało! Mnie ręce do pół nagie/ w te ognie wepchały: Które z pieszczot/ swę nagość/
z vrody puszczoną. Dla widzenia Zuzanny/ Stárcy choć szędźiwi/ Z Decretu Dánielá/ nie zostali żywi. Rzeczećie? Judit Swięta/ przećię się stroiłá? Prawdá: lecz z tąd przyczyna śmierći komuś byłá. Stroynoć y Sychemitki Diná náwiedźáłá; Lecz vyrzána pod Sychem/ Pánną bydź przestáłá. Obysmy/ spuśćiwszy się w niskośći podźiemne/ Przypuśćili do vszu lámenty dáremne! Támbysmy się niechybnie z głosow dowiedźieli/ Iák wiele potępieńcow/ z Niewiast zgubę mieli! Co żywoby ogromnym rykiem narzekáło: Ach bespieczne mnie kiedyś oko tu wegnáło! Mnie ręce do puł nágie/ w te ognie wepcháły: Ktore z pieszczot/ swę nágość/
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: A4v
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
równe z ciekącemi kanałami i ze skał wodami widać było; na tych dolinach wsi i miasteczka, wszystkie oliwami i pinelowem drzewem wysadzone, że niepodobna było napatrzyć się położenia miejsca. Droga w górach nad samemi dolinami, z których górnych dróg, wsi jako maluczkie chaty, ludzie jako dzieci zdały się przez gór wysokość a dolin niskość; droga gładka gdzieniegdzie skalista. Stałem al San Giorgio.
22^go^. Z drogi zjechałem, z Fulina do Asyża, dobrze przede dniem: tam słuchałem mszy świętej, i wszystkie reliquias św. Franciszka, jako to: pisma jego, regułę, suknią i t. d. na skarbcu widziałem,
równe z ciekącemi kanałami i ze skał wodami widać było; na tych dolinach wsi i miasteczka, wszystkie oliwami i pinelowem drzewem wysadzone, że niepodobna było napatrzyć się położenia miejsca. Droga w górach nad samemi dolinami, z których górnych dróg, wsi jako maluczkie chaty, ludzie jako dzieci zdały się przez gór wysokość a dolin nizkość; droga gładka gdzieniegdzie skalista. Stałem al San Giorgio.
22^go^. Z drogi zjechałem, z Fulina do Asyża, dobrze przede dniem: tam słuchałem mszy świętéj, i wszystkie reliquias św. Franciszka, jako to: pisma jego, regułę, suknią i t. d. na skarbcu widziałem,
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 87
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
poddali, i odtąd Śląsk oderwany niewinnie od Rządu Polskiego, bez żadnego mianego na to konsensu od Rzeczypospolitej, ani się dotąd Polacy upominają o swoję własność, o czym w Śląskim Kraju wolno czytać, Łokietek zaś tylko spustoszywszy Śląsk wrócił do Domu, i w Roku 1333. umarł pochowany w Krakowie, Łokietkiem nazwany, bo niskość Osoby mało nad łokieć była, ale bitny. Po śmierci Władysława Stany Rzeczypospolitej zgromadzone obrały KAZIMIERZA III. Wielkiego, Syna Łokietkowego na Tron jednostajną wolą, który wraz i z Anną w Dzień Z. Marka koronowany przez Janisława Arcybiskupa Gnieźnieńskiego, przy asystencyj Jana Krakowskiego, Jana Poznańskiego, Macieja Kujawskiego, Stefana Lubuckiego etc. Biskupów
poddali, i odtąd Sląsk oderwany niewinnie od Rządu Polskiego, bez żadnego mianego na to konsensu od Rzeczypospolitey, ani śię dotąd Polacy upominają o swoję własność, o czym w Sląskim Kraju wolno czytać, Łokietek zaś tylko spustoszywszy Sląsk wróćił do Domu, i w Roku 1333. umarł pochowany w Krakowie, Łokietkiem nazwany, bo niskość Osoby mało nad łokieć była, ale bitny. Po śmierći Władysława Stany Rzeczypospolitey zgromadzone obrały KAZIMIERZA III. Wielkiego, Syna Łokietkowego na Tron jednostayną wolą, który wraz i z Anną w Dźień S. Marka koronowany przez Janisława Arcybiskupa Gnieznieńskiego, przy assystencyi Jana Krakowskiego, Jana Poznańskiego, Maćieja Kujawskiego, Stefana Lubuckiego etc. Biskupów
Skrót tekstu: ŁubHist
Strona: 41
Tytuł:
Historia polska z opisaniem rządu i urzędów polskich
Autor:
Władysław Łubieński
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
sumnienia Nieczęsto roztrząśnione, Należące do zbawienia Sprawy były zważone, Kiedyby niebo i ziemię W jednej szali ważono, A na drugiej ciała brzemię I duszę położono, W jednej mierze z sobą stoją A zawszeż to tak będzie? Także porówna z oboją Ciężar gdy na nich będzie? O ludzkie szale błądzące! Równacież te niskości Do niebios, gdzie pałające Gwiazdy wiecznej światłości. 4. Vita somnus et umbra.
Nec est vita neąue lux Humana vita, nox est.
4. Żywot sen i cień.
Nie może dniową światłością Żywot ten być nazwany.
Caligo vita, vita, Sole otior diurno, Obscurior tenebris. Ubi latuere reges, Ubi
sumnienia Nieczęsto roztrząśnione, Należące do zbawienia Sprawy były zważone, Kiedyby niebo i ziemię W jednej szali ważono, A na drugiej ciała brzemię I duszę położono, W jednej mierze z sobą stoją A zawszeż to tak będzie? Także porowna z oboją Ciężar gdy na nich będzie? O ludzkie szale błądzące! Rownacież te nizkości Do niebios, gdzie pałające Gwiazdy wiecznej światłości. 4. Vita somnus et umbra.
Nec est vita neąue lux Humana vita, nox est.
4. Żywot sen i cień.
Nie może dniową światłością Żywot ten być nazwany.
Caligo vita, vita, Sole otior diurno, Obscurior tenebris. Ubi latuere reges, Ubi
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 414
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, Co smacznego coś przydaje Filidzie! Cóż, gdyby z pereł pokazała zęby I przy uśmiechu pozwoliła gęby! Równa się każda kropla, którą puści, Perle i srebru, kiedy się rozpuści; Ta Kleopatra ma perły przebrane Zupełne w uściech, w oczu przetapiane. Nie tak są piękne gwiazdy, które ciemnej Nocy spadają ku niskości ziemnej, Jako każda łza, która na jej twarzy Kropiąc lilije, ognie moje żarzy. Płacz tedy, Fili; kiedy-ć tak przystoi, Już się tych smętków serce me nie boi; Owszem, tym deszczem zawiędłej nadzieje
Latorośl w sercu moon odmłodnieje: Tak wiemy, że już wiosna nam nadchodzi, Gdy słońce
, Co smacznego coś przydaje Filidzie! Cóż, gdyby z pereł pokazała zęby I przy uśmiechu pozwoliła gęby! Równa się każda kropla, którą puści, Perle i srebru, kiedy się rozpuści; Ta Kleopatra ma perły przebrane Zupełne w uściech, w oczu przetapiane. Nie tak są piękne gwiazdy, które ciemnej Nocy spadają ku niskości ziemnej, Jako każda łza, która na jej twarzy Kropiąc lilije, ognie moje żarzy. Płacz tedy, Fili; kiedy-ć tak przystoi, Już się tych smętków serce me nie boi; Owszem, tym deszczem zawiędłej nadzieje
Latorośl w sercu moon odmłodnieje: Tak wiemy, że już wiosna nam nadchodzi, Gdy słońce
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 180
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Zagrzał się niepodobnie, i nie przyzwoite Sobie gniewy z gorąca przywżyął jadowite. I I o tobie Boote wieść jest na wsze strony/ Iżeś i ty na ten czas uciekł przestraszony: Chociaś przedtym leniwy bywał/ i przez cały Pierwszy wiek/ twe cię wozy przy sobie trzymały. A skoro z wysokiego nieba na niskości Zimeskie pojźrzał/ i wielkiej one odległości Obaczył być/ Nieszczęsny Faeton/ zdumiały Zbladł/ i nagłym mu strachem kolana zadrżały: Ciemności mu na oczy srogie następieły. W takim świetle/ już mu się woźniki sprzykrzeły Ojcowskie/ wolałby był by się ich nie tykał. Już mu żal K że o ród swój pytać się
Zágrzał się niepodobnie, y nie przyzwoite Sobie gniewy z gorącá przywżiął iádowite. I Y o tobie Boote wieść iest ná wsze strony/ Iżeś y ty ná ten czás vćiekł przestrászony: Choćiaś przedtym leniwy bywał/ y przez cáły Pierwszy wiek/ twe ćię wozy przy sobie trzymáły. A skoro z wysokiego nieba ná niskośći Zimeskie poyźrzał/ y wielkiey one odległośći Obaczył bydź/ Nieszczęsny Pháeton/ zdumiáły Zbladł/ y nagłym mu stráchem koláná zádrżáły: Ciemnośći mu ná oczy srogie następieły. W tákim świetle/ iuż mu się woźniki zprzykrzeły Oycowskie/ wolałby był by się ich nie tykał. Iuż mu żal K że o rod swoy pytáć się
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 61
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
w Faetonta piorunem uderzył, i z woza wichrem wyrzucił, i tak zabity, wpadł w wody rzeki Erydanu. Powieść Trzecia.
A JEdnak wszytko żywiąca ziemia (jako beła Morzem się ze wszytkich stron wkoło obtoczeła) Między wodami morza/ i między gęstymi Zrzodłami/ na ten czas już wielce zszczuplonymi: (Bowiem się na niskości pochowały beły/ I we wnętrzności ciemnej matki swej pokreły) Suchą będąc/ i we wsze wilgotności głodną/ Podniosła aż do szyje twarz swą wszytkoródną: I wystawiwszy rękę przed czoło/ wstrząsnęła Wszystkim srodze/ a sama jakby przyklęknęła. I niżej niźli zwykła bywać/ w ten czas beła/ I świętym głosem swoim te słowa
w Pháetonta piorunem vderzył, y z wozá wichrem wyrzućił, y ták zábity, wpadł w wody rzeki Erydánu. Powieść Trzećia.
A IEdnák wszytko żywiąca źiemiá (iako bełá Morzem się ze wszytkich stron wkoło obtoczełá) Między wodámi morzá/ y między gęstymi Zrzodłámi/ ná ten czás iuż wielce zszczuplonymi: (Bowiem się ná niskośći pochowały beły/ Y we wnętrznośći ćiemney mátki swey pokreły) Suchą będąc/ y we wsze wilgotnośći głodną/ Podniosłá áż do szyie twarz swą wszytkorodną: Y wystáwiwszy rękę przed czoło/ wstrząsnęła Wszystkim srodze/ á sámá iakby przyklęknęłá. Y niżey niźli zwykła bywáć/ w ten czás bełá/ Y świętym głosem swoim te słowá
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 68
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
mi Synu co cię i twoich do odstępstwa przywiodło? Zniewolenieli twego Patriarchy albo ubóstwo? Ale się to od Boga w ucześnictwo krzyża jednorodzonego Syna jego stało/ którym wierni ustawicznie doświadczani być mieli. A owo zaś od tegoż Boga w naśladowanie Chrystusowej pokory/ ku pohamowaniu wysokolotnej hardości/ która w niebie cześć straciwszy w piekielnie niskości przepadła/ aby wiernych nie dręczyła: Czyli jaka srogość w rozkazowaniu jego/ albo dalekość drogi? ale owej zgoła żadnej niemasz/ a droga daleko niż do Rzymu bliższa. Niebezpiecznyli i trudny przejazd? Wierz mi synu/ że tak jest straszna rzecz wpaść w ręce Bandytów Włoskich/ jako i w ręce zbójców Tureckich
mi Synu co ćię y twoich do odstępstwá przywiodło? Zniewolenieli twego Pátriárchy álbo vbostwo? Ale się to od Bogá w vcżeśnictwo krzyżá iednorodzonego Syná iego stáło/ ktorym wierni vstáwicżnie doświádcżáni być mieli. A owo záś od tegoż Bogá w náśládowánie Chrystusowey pokory/ ku pohámowániu wysokolotney hárdośći/ ktora w niebie cżeść stráćiwszy w piekielnie niskośći przepádłá/ áby wiernych nie dręcżyłá: Cżyli iáka srogość w roskázowániu iego/ álbo dálekość drogi? ále owey zgołá żadney niemász/ á drogá dáleko niż do Rzymu bliższa. Niebespiecżnyli y trudny przeiazd? Wierz mi synu/ że ták iest strászna rzecż wpáść w ręce Bánditow Włoskich/ iáko y w ręce zboycow Tureckich
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 30v
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610