ludzi: przez trzęsienia ziemi, pochłonienia całych miast, Prowincyj. Jako świadczy Dawid Psal: 17. Wzruszyła się ziemia i zadrzała: wygórował dym w gniewie jego, i ogień od oblicza jego się zapalił, rozżarzyły się węgle od niego.
XIV. Czemuby zaś ta sfera ziemi nie niszczała od podziemnych ogniów, jako niszczeją drwa w piecu od pożaru? Ale od kilku tysięcy lat do tąd w swojej całości i wielkości zostaje, lubo tak pożerający element w sobie zamyka? Racja jest: Bo ile z alimentu trawi i niszczy ten ogień podziemny, tyle przez różne nowe a nowe generacje, korupcje, i mutacje substancjalne różnych żywiołów i rzeczy sublunarnych
ludzi: przez trzęsienia ziemi, pochłonienia całych miást, Prowincyi. Iáko świadczy Dáwid Psal: 17. Wzruszyła się ziemia y zadrzáła: wygorował dym w gniewie iego, y ogień od oblicza iego się zapalił, rozżarzyły się węgle od niego.
XIV. Czemuby zaś tá sfera ziemi nie niszczáłá od podziemnych ogniow, iáko niszczeią drwá w piecu od pożáru? Ale od kilku tysięcy lat do tąd w swoiey cáłości y wielkości zostáie, lubo ták pożeráiący element w sobie zámyká? Rácyá iest: Bo ile z álimentu tráwi y niszczy ten ogień podziemny, tyle przez rożne nowe á nowe generácye, korrupcye, y mutácye substáncyalne rożnych żywiołow y rzeczy sublunarnych
Skrót tekstu: BystrzInfGeogr
Strona: B2v
Tytuł:
Informacja geograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
w kłosy urodziwe Już dojźrzałe włożą gdzie ręce zazdrościwe.
XII.
Tak i on w ten czas swoje zapalił chciwości I tak wspłonął, przejęty aż do samych kości, Skoro jej po zabitem ojcu swem płaczącej Trochę zajźrzał i po łzach twarz ocierającej. Jako kiedy na wrzącą wodę zimną leją, Piany na niej nadęte giną i niszczeją, Tak miłość Olimpiej i w niem zwyciężona Od nowej namiestniczki, była zagaszona.
XIII.
Nie tylko, że jej był syt, tak mu się sprzykrzyła, Że ledwie patrzyć może w miejsce, gdzie chodziła; A druga tak go pali, że albo się wściecze Albo umrze, jeśli to długo się odwlecze. Jednak
w kłosy urodziwe Już dojźrzałe włożą gdzie ręce zazdrościwe.
XII.
Tak i on w ten czas swoje zapalił chciwości I tak wspłonął, przejęty aż do samych kości, Skoro jej po zabitem ojcu swem płaczącej Trochę zajźrzał i po łzach twarz ocierającej. Jako kiedy na wrzącą wodę zimną leją, Piany na niej nadęte giną i niszczeją, Tak miłość Olimpiej i w niem zwyciężona Od nowej namiestniczki, była zagaszona.
XIII.
Nie tylko, że jej był syt, tak mu się sprzykrzyła, Że ledwie patrzyć może w miejsce, gdzie chodziła; A druga tak go pali, że albo się wściecze Albo umrze, jeśli to długo się odwlecze. Jednak
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 199
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
starać się o wynalezienie skutecznego sposobu utrzymywania sejmów, co starać się o wszystkie razem największe Ojczyzny dobra, o jej całość i trwałość, o jej siły, o jej bogactwa, o jej pokój, o bezpieczeństwo, o granice, o ozdoby, o sławę, bo to wszystko szczególnie od jednych dependuje sejmów. Gdy sejmy niszczeją, wszystko to niszczeć musi i niszczeje. Co w ciele dusza, to są w Rzplitej sejmy, co ciało bez duszy, to Rzplita bez sejmów. Te to są żywiące duchy, te to tak pięknego i rozłożystego drzewa wigor cały w sobie zamykające korzenie, te tak obszernej i tak wspaniałej fabryki fundamenta, bez których
starać się o wynalezienie skutecznego sposobu utrzymywania sejmów, co starać się o wszystkie razem największe Ojczyzny dobra, o jej całość i trwałość, o jej siły, o jej bogactwa, o jej pokój, o bezpieczeństwo, o granice, o ozdoby, o sławę, bo to wszystko szczególnie od jednych dependuje sejmów. Gdy sejmy niszczeją, wszystko to niszczeć musi i niszczeje. Co w ciele dusza, to są w Rzplitej sejmy, co ciało bez duszy, to Rzplita bez sejmów. Te to są żywiące duchy, te to tak pięknego i rozłożystego drzewa wigor cały w sobie zamykające korzenie, te tak obszernej i tak wspaniałej fabryki fundamenta, bez których
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 164
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
wszystkich województw wybrakowanego ludu, zmiarkować nadzieje, wota, oczekiwania wszystkich województw i prowincyj, co tam dobrego sejm nam generalny przyniesie. Aż tu w moment jeden cała owa tak wielka, wspaniała, nieskończona gruchocze się i obala machina, w moment jeden millijony, prace, nieokryślone słowami tylu tysięcy ludzi godnych fatygi, i zawody niszczeją i nikną i jak dziecinna jaka rozsypują się zabawka. Człek jeden (czyli kilku zakupionych) nie zważa, co psuje, jeden, mówię, zaślepiony czyli pasyją, czyli zyskiem, nie czyniąc sobie na sumnieniu skrupułu z tak wielkiej obalenia struktury, z tak niewyrażonych kosztów i prac zgubienia, z tak śmiertelnej Ojczyźnie
wszystkich województw wybrakowanego ludu, zmiarkować nadzieje, wota, oczekiwania wszystkich województw i prowincyj, co tam dobrego sejm nam generalny przyniesie. Aż tu w moment jeden cała owa tak wielka, wspaniała, nieskończona gruchocze się i obala machina, w moment jeden millijony, prace, nieokryślone słowami tylu tysięcy ludzi godnych fatygi, i zawody niszczeją i nikną i jak dziecinna jaka rozsypują się zabawka. Człek jeden (czyli kilku zakupionych) nie zważa, co psuje, jeden, mówię, zaślepiony czyli passyją, czyli zyskiem, nie czyniąc sobie na sumnieniu skrupułu z tak wielkiej obalenia struktury, z tak niewyrażonych kosztów i prac zgubienia, z tak śmiertelnej Ojczyźnie
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 174
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
Rzeczyposp: Ministrorum imiona. Poczym zaprawdę nic, i im tego przyznawać niesłuszna. Lecz ci, którzykolwiek niemi są, niech będą: i tymem się niebawił, żebym na nienawiść kogo, osobliwie ich miał przywodzić. Przywodzą się sami, krzywdni będąc Ojczyźnie Prawom, i Wolności, które coraz pod opieką ich niszczeją i gwałt cierpią. Przywodzą się sami, Interesa barziej Panów Cudzoziemskich, niż Rzeczypospolitej traktując i ostrzegając, tychże Panów pieniędzmi żyjąc, cienkie z urodzenia abo żadne fortuny pyszno wystawiając, Jurgieltnikami ich będąc, Rzeczpospolita im, i Stan onej naostatek w mowach, Aktach wszytkich niemasz nic obrzydliwszego unich, jako Prawa
Rzeczyposp: Ministrorum imioná. Poczym záprawdę nic, y im tego przyznawáć niesłuszna. Lecz ći, ktorzykolwiek niemi są, niech będą: y tymem się niebáwił, żebym ná nienawiść kogo, osobliwie ich miał przywodźić. Przywodzą się sámi, krzywdni będąc Oyczyznie Práwom, y Wolnośći, ktore coraz pod opieką ich niszczeią y gwałt ćierpią. Przywodzą się sámi, Interessá bárźiey Pánow Cudzoźiemskich, niż Rzeczypospolitey tráctuiąc y ostrzegáiąc, tychże Pánow pieniądzmi żyiąc, ćienkie z vrodzenia ábo żadne fortuny pyszno wystáwiáiąc, Iurgieltnikámi ich będąc, Rzeczpospolita im, y Stan oney náostátek w mowách, Actách wszytkich niemász nic obrzydliwszego vnich, iáko Práwá
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 109
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
wagę jego śluby miały/ K Kazał by ich Stygijskie jeziora słuchały. Zatym jak już w swym gniewie/ L pokorą mężową Zmiękczona jest Bogini/ i łagodną mową/ M Tak ona zaraz pierwszą postać bierze na się. I tym czym przedtym była/ wnet się stawa zasię. Ucieka i sierć z ciała/ i rogi niszczeją/ I oczy/ i z swoimi krańcami cieśnieją. Głowa na subtelniejszy kształt bywa zszczuplona: Wracają się i ręce dawne/ i ramiona/ I kopyto zanikłe na pół rozdwojone/ Na pięć bywa paznogci różnych wyrobione. I nic już bydlęcego na niej nie zostawa/ Prócz białości. Onąż się znowu Nimfą stawa/ Przestając
wagę iego śluby miáły/ K Kazał by ich Stygiyskie ieźiorá słucháły. Zátym iák iuż w swym gniewie/ L pokorą mężową Zmiękczona iest Bogini/ y łágodną mową/ M Ták oná záraz pierwszą postáć bierze ná się. Y tym czym przedtym byłá/ wnet się sstawa záśię. Vćieka y śierć z ćiáłá/ y rogi niszczeią/ Y oczy/ y z swoimi krańcámi ćieśnieią. Głowá ná subtelnieyszy kształt bywa zszczuploná: Wracáią się y ręce dawne/ y rámioná/ Y kopyto zánikłe ná poł rozdwoione/ Ná pięć bywa páznogći rożnych wyrobione. Y nic iuż bydlęcego ná niey nie zostáwa/ Procz białośći. Onąż się znowu Nimphą sstawa/ Przestáiąc
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 43
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
i ziemię. Yj Ze się już zaledwie dozierać dały rogi Księżyca. To jest, widział że się przybliżało dokończenie nocy: bo w nocy świat i ziemia ciemna jest, a księżyc jasno świeci. A kiedy noc przemija, a ranny świt niebo wschodnie oświeca, rogi księżycowe, które przedtym były jasne, blednieją, i niszczeją. Zz Rączym godzinom Tytan, aby zaprzągały/ kazał. to jest Foebus. Tu daje znać Poeta, że Godziny, jakoby niejakie służebnice, pilnują koni Słonecznych w nocy, i one na rozkazanie Foebusowe w wóz wprzągają; dla tego, że godziny pochodzą, i początek swój mają z biegu Słońca, i ruszaniem się
y źiemię. Yy Ze się iuż záledwie doźieráć dáły rogi Kśiężycá. To iest, widźiał że się przybliżáło dokończenie nocy: bo w nocy świát y źiemiá ćiemna iest, a kśiężyć iasno świeci. A kiedy noc przemiia, á ránny świt niebo wschodnie oświeca, rogi kśiężycowe, ktore przedtym były iásne, blednieią, y niszczeią. Zz Rączym godźinom Tytán, áby záprzągáły/ kazał. to iest Phoebus. Tu dáie znáć Poetá, że Godźiny, iákoby nieiákie służebnice, pilnuią koni Słonecznych w nocy, y one ná roskazánie Phoebusowe w woz wprzągáią; dla tego, że godźiny pochodzą, y początek swoy máią z biegu Słońcá, y ruszaniem się
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 55
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
świadectwem zwierciadła wścibić się i zalecić usiłujesz, bo i ony próżniaków nie lubią, woląc raczej że cuglami albo potem chwalebnej i przyzwoitej pracy swojej trącić nieco aniżeli piżmem, czyli szczurzym ogonem, pachnąć i kadzić będziesz. Gnuśność i próżnowanie jest wielki człowieka defekt, bo przez nie nie tylko cnoty, które są życia ozdobą, niszczeją i upadają, ale też i sama krew trupieje i gnije, która go przez agitacyją utrzymować i pomnażać zwykła. A jeżeli ta w tobie, miły fomfornisiu, zropieje, jakoż serce zdrowe i sposobne mieć będziesz, którego cnotą i rzyźwiością wszytkie dobre rezolucji i miłości tyczące się stoją akcyje? Pewnie nie podniesiesz, dopiero nie
świadectwem zwierciadła wścibić się i zalecić usiłujesz, bo i ony próżniaków nie lubią, woląc raczej że cuglami albo potem chwalebnej i przyzwoitej pracy swojej trącić nieco aniżeli piżmem, czyli szczurzym ogonem, pachnąć i kadzić będziesz. Gnuśność i próżnowanie jest wielki człowieka defekt, bo przez nie nie tylko cnoty, które są życia ozdobą, niszczeją i upadają, ale też i sama krew trupieje i gnije, która go przez agitacyją utrzymować i pomnażać zwykła. A jeżeli ta w tobie, miły fomfornisiu, zropieje, jakoż serce zdrowe i sposobne mieć będziesz, którego cnotą i rzyźwiością wszytkie dobre rezolucyi i miłości tyczące się stoją akcyje? Pewnie nie podniesiesz, dopiero nie
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 189
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
homo per sua naturalia per uenire potest. I jedni powiadali/ że niemasz większej szczęśliwości na tym świecie jako mieć myśl wolną/ od kłopotów tego świata/ i nie myślić nioczym jeno o rzeczach/ niebieskich o rzeczach na tej ziemi przyrodzonych/ jako się rodzą/ jako się odmieniają/ jako za influksiami niebieskiemi niszczeją. Dla czego Horatius. I tak mówi Laertius, niemając żadnych kłopotów na sobie Timon Niceus, gaudebat hortorum secessibus, et solitudine. A Tales Filozof biegi niebieskie uważał/ i wszytek Astrologią się zabawiał/ jako pisze Alciatus. Wyżej wtej spekulacjej/ około szczęśliwości ludzkiej postąpił święty Tomasz de Willanoua Arcybiskup Walencjej/ i powiedział
homo per sua naturalia per uenire potest. Y iedni powiádáli/ że niemasz większey szczęśliwośći ná tym świećie iáko mieć myśl wolną/ od kłopotow tego świátá/ y nie myślić nioczym ieno o rzeczách/ niebieskich o rzeczách ná tey źiemi przyrodzonych/ iáko się rodzą/ iáko się odmięniáią/ iáko zá influxiami niebieskiemi niszczeią. Dla czego Horatius. Y ták mowi Làértius, niemáiąc zadnych kłopotow ná sobie Timon Niceus, gaudebat hortorum secessibus, et solitudine. A Tales Philosoph biegi niebieskie vważał/ y wszytek Astrologią się zábáwiał/ iáko pisze Alciatus. Wyżey wtey spekulácyey/ około szczęśliwośći ludzkiey postąpił święty Thomasz de Villanoua Arcybiskup Wálencyey/ y powiedźiał
Skrót tekstu: StarKaz
Strona: 66
Tytuł:
Arka testamentu zamykająca w sobie kazania niedzielne cz. 2 kazania
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649
lat kilkudziesiąt tam znajdujący się, ją do zdrowia przyprowadzał, byle osoba owa nie była dalej nad milę odległa. Torpedo albo drętwik ryba, rzecz żywą od siebie dotchniętą, zdrętwieniem zaraża. Hyeny, to jest Azytyckiego wilka cień, psom niemotę przynosi; wąż dębową dotchnięty gałęzią zdycha: Skrzydla inne przy orlich skrzydłach wraz położone niszczeją, psują się; wąż cieniu drzewa Jesiona scierpieć niemoże: Stefanowi Czarnieckiemu sławnemu wojennikowi, na chorobę podano remedium słuchanie muzyki. Te wszytkie skutki, jeźli są które prawdziwe; albo się dzieją z Bożej permissyj, albo przypadkiem; albo sympatią, i antypatią rzeczy między sobą, albo własnością nam skrytą i niewiadomą: nie
lat kilkudziesiąt tám znayduiący się, ią do zdrowia przyprowadzał, byle osoba owa nie byłá dáley nad milę odległá. Torpedo albo drętwik ryba, rzecz żywą od siebie dotchniętą, zdrętwieniem záraża. Hyeny, to iest Azytyckiego wilka cień, psom niemotę przynosi; wąż dębową dotchnięty gałęzią zdycha: Skrzydla inne przy orlich skrzydłách wraz położone niszczeią, psuią się; wąż cieniu drzewá Iesiona zcierpieć niemoże: Stefanowi Czarnieckiemu sławnemu woiennikowi, ná chorobę podano remedium słuchanie muzyki. Te wszytkie skutki, ieźli są ktore prawdziwe; álbo się dzieią z Bożey permissyi, álbo przypadkiem; álbo sympatyą, y antypatyą rzeczy między sobą, albo własnością nam skrytą y niewiadomą: nie
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 222
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754