takie nagabanie w sumnieniu swoim miał/ że z jednego pokoju do drugiego biegał: na ziemię się kładł: przez całą noc lamentował/ narzekał/ utyskował/ pazurami po twarzy się drapał/ etc. Psal. 73. v. 19.
Drugi w opilstwie z czego spadszy szyje złamie; i tak niemal w oka mgnieniu niszczeje/ i ginie od strachu. Awa krótko o tym mówiąc: nie jeden więc przepije zdrowie/ czesne i wieczne; a coby mógł względem wieku swego jeszcze dłużej Żyć: to on przed czasem żywota sobie ukrócić/ oźralstwa i opilstwa swego śmiercią przypłacić musi. VI.
Przeciw szóstemu przykazaniu Bożemu występują takież Pijacy.
tákie nágábánie w sumnieniu swoim miał/ że z jednego pokoju do drugiego biegał: ná źiemię śię kładł: przez cáłą noc lámentował/ nárzekał/ utyskował/ pázurámi po twarzy śię drápał/ etc. Psal. 73. v. 19.
Drugi w opilstwie z czego spadszy szyje złamie; y ták niemal w oká mgnieniu nisczeje/ y ginie od stráchu. Awá krotko o tym mowiąc: nie jeden więc przepije zdrowie/ czesne y wieczne; á coby mogł względem wieku swego jescze dłużey zyć: to on przed czásem żywotá sobie ukroćić/ oźrálstwá y opilstwá swego śmierćią przypłáćić muśi. VI.
Przećiw szostemu przykazániu Bożemu występują tákież Pijacy.
Skrót tekstu: GdacKon
Strona: 18.
Tytuł:
Dyszkursu o pijaństwie kontynuacja
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
ciałeczko się bieli. Serce budzić niechce Ale miłość łechce A ja muszę Darmo tam niesiedzieć Leć się chcę dowiedzieć Czy ma duszę. Aż pot niewielki Jako Perełki Sowite wypuszcza potwarzy kropelki Tę powodź/ gdy zbiera Ręka ma ociera Z pięknej twarzy. Leć gładkość co świeci W sercu ogień nieci Co mię żarzy W myślach niszczeje Pałąm góreję I nowym przypadkiem zdrowym bywszy mdleję Piekna Zosiu rata Nie zazdrość mi świata Ratuj w mdłości Bo jako ja zginę Mam śmierci przyczynę Z twej miłości. Ostatnia trwoga Ratuj dla Boga Czy mię z twego życzysz martwym wypchnąć proga. Ona się ocuci Pierzynką narzuci Potym z strachu Te mi słowa rzecze: Niebaczny człowiecze Coć
ćiałeczko się bieli. Serce budźić niechce Ale miłość łechce A ia muszę Dármo tám niesiedźieć Leć się chcę dowiedźieć Czy ma duszę. Aż pot niewielki Iáko Perełki Sowite wypuszcza potwarzy kropelki Tę powodź/ gdy zbiera Ręká ma oćiera Z piękney twarzy. Leć głádkość co świeći W sercu ogień nieći Co mię żarzy W myślách niszczeie Pałąm goreię Y nowym przypadkiem zdrowym bywszy mdleię Piekna Zośiu rátá Nie zazdrość mi świátá Rátuy w mdłośći Bo iáko ia zginę Mam śmierći przyczynę Z twey miłośći. Ostátnia trwogá Rátuy dla Bogá Czy mię z twego życzysz martwym wypchnąć progá. Oná się ocući Pierzynką nárzući Potym z stráchu Te mi słowá rzecze: Niebáczny człowiecze Coć
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 174
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
bierze. ... Przypomnicie przodków swych krwawopotne czoła, Którymi co nabyli, wy tracicie zgoła, Co swym męstwem, odwagą państwa wielkie brali A bogatym paniętom prawa ustawiali. Tym przestronność państw polskich matka była własna, A wam teraz w granicach jest ojczyzna ciasna. Przez niedbalstwo, oziębłość, praktyki i zdrady Polska nasza niszczeje, giną jej osady. Wszak z tych kuźniów, co oni, szable nabywacie, Nie dla kształtu, rozumiem, przy bokach je macie. Taż szlachecka żyje w was krew cnych Polaków, Przodków naszych, a dawnych Lechowych junaków. Czas by się już ocucić z letargu twardego, Jeśli zdrowia pragniecie zażyć sposobnego.
bierze. ... Przypomnicie przodków swych krwawopotne czoła, Którymi co nabyli, wy tracicie zgoła, Co swym męstwem, odwagą państwa wielkie brali A bogatym paniętom prawa ustawiali. Tym przestronność państw polskich matka była własna, A wam teraz w granicach jest ojczyzna ciasna. Przez niedbalstwo, oziębłość, praktyki i zdrady Polska nasza niszczeje, giną jej osady. Wszak z tych kuźniów, co oni, szable nabywacie, Nie dla kształtu, rozumiem, przy bokach je macie. Taż ślachecka żyje w was krew cnych Polaków, Przodków naszych, a dawnych Lechowych junaków. Czas by się już ocucić z letargu twardego, Jeśli zdrowia pragniecie zażyć sposobnego.
Skrót tekstu: SatStesBar_II
Strona: 730
Tytuł:
Satyr steskniony z pustyni w jasne wychodzi pole
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
podziały Teby, Ateny? gdzie Rzym, sława świata? Tamte się z ziemią pospołu zrównały, Tegoby dawne nie poznały lata.
Gdzie Sparta, Korynt? kędy zawołane Sławnego Cypru bogate struktury? Wszytko popiołem leży przysypane, Wszytko upływa, jak powodź, jak chmury
Wiatrem pędzone, jako cień zpoźdżony Pospołu z słońcem gasnącym niszczeje. Sam tylko jeden człowiek obroniony Od takiej skazy, sam jest tej nadzieje
Pełen, że tego co tu za żywota Czynił dobrego, nigdy nie zaginie Wieczna pamiątka. I stąd ci ochota Przed chorem corek mych mnie Mnemozynie
Roście, bym wieku podała późnemu Dzielne marszałka tak zacnego sprawy, Żeby z postępków jego każdy
podziały Teby, Ateny? gdzie Rzym, sława świata? Tamte się z ziemią pospołu zrownały, Tegoby dawne nie poznały lata.
Gdzie Sparta, Korynt? kędy zawołane Sławnego Cypru bogate struktury? Wszytko popiołem leży przysypane, Wszytko upływa, jak powodź, jak chmury
Wiatrem pędzone, jako cień zpoźdźony Pospołu z słońcem gasnącym niszczeje. Sam tylko jeden człowiek obroniony Od takiej skazy, sam jest tej nadzieje
Pełen, że tego co tu za żywota Czynił dobrego, nigdy nie zaginie Wieczna pamiątka. I ztąd ci ochota Przed chorem corek mych mnie Mnemozynie
Roście, bym wieku podała poźnemu Dzielne marszałka tak zacnego sprawy, Żeby z postępkow jego każdy
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 463
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
morskie nie dbające wały — Twardszaś ty, panno, której łzy me nie złamały, Nad żelazo, diament, stary dąb i skały. WACHLARZYK ODDANY
Co mi wiatr czynić, co mię chłodzić miało, To mię płomieniem żywym podżegało. Czym ja to wągiel, na który gdy wieje Kuchenna ręka, tym prędzej niszczeje? Bojąc się tedy, żeby w tydzień święty, W który z serc naszych Kupido wyklęty, Nie nagabał mię wiatrem bożek młody, Odsyłam modlitw i skruchy przeszkody; Jednak chcę, abyś wiedziała i o tem, Żem bardziej sługą twoim niż dewotem. PEWNY SKARB
Złodziej ci gdańskie powyłupa skrzynie, Plon cię
morskie nie dbające wały — Twardszaś ty, panno, której łzy me nie złamały, Nad żelazo, dyjament, stary dąb i skały. WACHLARZYK ODDANY
Co mi wiatr czynić, co mię chłodzić miało, To mię płomieniem żywym podżegało. Czym ja to wągiel, na który gdy wieje Kuchenna ręka, tym prędzej niszczeje? Bojąc się tedy, żeby w tydzień święty, W który z serc naszych Kupido wyklęty, Nie nagabał mię wiatrem bożek młody, Odsyłam modlitw i skruchy przeszkody; Jednak chcę, abyś wiedziała i o tem, Żem bardziej sługą twoim niż dewotem. PEWNY SKARB
Złodziej ci gdańskie powyłupa skrzynie, Plon cię
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 60
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, serce, co cię boli, Ślepa być miłość niźli niema woli.
Wieża piorunem rozbita, Niźli się z ziemią przywita, Z grzmotem się wielkim na swym gruncie składa I rozruch czyni wprzód, niźli upada. Przemów, serce, przemów śmiele, Nie widzi-ć miłość mówi wiele.
Drzewo na gorące wągle Wrzucone niszczeje nagle, Ale choć tleje, choć już dogorywa, Sapi i niemą skargą się odzywa. Przemów, serce, odkryj rany, Wzrok ma Kupido, nie język związany.
Wisła po równinie płynie W Białe Morze, w którym ginie, Ale niż w morskiej ochynie się bramie, Szumi i wały grobu swego łamie. Przemów
, serce, co cię boli, Ślepa być miłość niźli niema woli.
Wieża piorunem rozbita, Niźli się z ziemią przywita, Z grzmotem się wielkim na swym gruncie składa I rozruch czyni wprzód, niźli upada. Przemów, serce, przemów śmiele, Nie widzi-ć miłość mówi wiele.
Drzewo na gorące wągle Wrzucone niszczeje nagle, Ale choć tleje, choć już dogorywa, Sapi i niemą skargą się odzywa. Przemów, serce, odkryj rany, Wzrok ma Kupido, nie język związany.
Wisła po równinie płynie W Białe Morze, w którym ginie, Ale niż w morskiej ochynie się bramie, Szumi i wały grobu swego łamie. Przemów
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 277
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
sejmów, co starać się o wszystkie razem największe Ojczyzny dobra, o jej całość i trwałość, o jej siły, o jej bogactwa, o jej pokój, o bezpieczeństwo, o granice, o ozdoby, o sławę, bo to wszystko szczególnie od jednych dependuje sejmów. Gdy sejmy niszczeją, wszystko to niszczeć musi i niszczeje. Co w ciele dusza, to są w Rzplitej sejmy, co ciało bez duszy, to Rzplita bez sejmów. Te to są żywiące duchy, te to tak pięknego i rozłożystego drzewa wigor cały w sobie zamykające korzenie, te tak obszernej i tak wspaniałej fabryki fundamenta, bez których stać żadną miarą nie może. Ta
sejmów, co starać się o wszystkie razem największe Ojczyzny dobra, o jej całość i trwałość, o jej siły, o jej bogactwa, o jej pokój, o bezpieczeństwo, o granice, o ozdoby, o sławę, bo to wszystko szczególnie od jednych dependuje sejmów. Gdy sejmy niszczeją, wszystko to niszczeć musi i niszczeje. Co w ciele dusza, to są w Rzplitej sejmy, co ciało bez duszy, to Rzplita bez sejmów. Te to są żywiące duchy, te to tak pięknego i rozłożystego drzewa wigor cały w sobie zamykające korzenie, te tak obszernej i tak wspaniałej fabryki fundamenta, bez których stać żadną miarą nie może. Ta
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 164
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
granice, traktaty, bezpieczeństwo, sława, całość Królestwa — wszystko upadać musi, jak niknie, bez sejmów. Rady temu wszystkiemu trzeba, bez rady nic się z tego wszystkiego utrzymać nie może, a rady temu żadnej nie masz, kiedy sejmów nie masz. Toć na wszystkim tym naród ten niszczeć musi i oczywiście niszczeje bez sejmów. Nie trzeba na to spekulacji. W oczach naszych już jest zguba tego wszystkiego. Lecz mówiłem o tym już obszerniej w paragrafie pierwszym.
Aleć i ta do skutecznego szukania ocalenia sejmów niemało piąta pobudzić by powinna refleksyja, na własnym każdego interesie i na własnej ufundowana miłości, że gdyby stawały sejmy,
granice, traktaty, bezpieczeństwo, sława, całość Królestwa — wszystko upadać musi, jak niknie, bez sejmów. Rady temu wszystkiemu trzeba, bez rady nic się z tego wszystkiego utrzymać nie może, a rady temu żadnej nie masz, kiedy sejmów nie masz. Toć na wszystkim tym naród ten niszczeć musi i oczywiście niszczeje bez sejmów. Nie trzeba na to spekulacyi. W oczach naszych już jest zguba tego wszystkiego. Lecz mówiłem o tym już obszerniej w paragrafie pierwszym.
Aleć i ta do skutecznego szukania ocalenia sejmów niemało piąta pobudzić by powinna refleksyja, na własnym każdego interessie i na własnej ufundowana miłości, że gdyby stawały sejmy,
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 171
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
, a nie wlecze nikczemnie, kto żyje według miary. Bóg chwałę, dusza pożytek, ciało wygodę, myśl rozrywkę, przyjaciel swoje zażycie i potrzebę w tak im czasie człowieka znajdą, który za dobrą głowy i żołądka dyspozycyją pochodzi. A niechże ją zdysordynują nieproporcyjonalna potrzebie miara i porcja, zaraz to wszytko upada, niszczeje i szlak po sobie dobroci utraci. Niech o tym sami powiedzą, którzy praktykują, kiedy i dlaczego krew w sobie zgnoili, zdrowie nadwerężyli, zabaw i akcji chwalebnych odwykli, niesposobności do czynienia i złych obyczajów nabyli, dni w nocy, nocy w dni przeinaczyli, z przyjaciół nieprzyjaciół honorowi i życiu swojemu porobili, paragrafów
, a nie wlecze nikczemnie, kto żyje według miary. Bóg chwałę, dusza pożytek, ciało wygodę, myśl rozrywkę, przyjaciel swoje zażycie i potrzebę w tak im czasie człowieka znajdą, który za dobrą głowy i żołądka dyspozycyją pochodzi. A niechże ją zdysordynują nieproporcyjonalna potrzebie miara i porcyja, zaraz to wszytko upada, niszczeje i szlak po sobie dobroci utraci. Niech o tym sami powiedzą, którzy praktykują, kiedy i dlaczego krew w sobie zgnoili, zdrowie nadwerężyli, zabaw i akcyi chwalebnych odwykli, niesposobności do czynienia i złych obyczajów nabyli, dni w nocy, nocy w dni przeinaczyli, z przyjaciół nieprzyjaciół honorowi i życiu swojemu porobili, paragrafów
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 185
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
grzędaćh z kurami wysiada albo po głębokich skrytych miejscach, ustroniach i wertepach fantazji i nieznośnych pijaka humoru huków, grzmotów, plag i niebezpieczeństwa swojego chroni się i uchodzi. Albo że ów w niwczym błogosławieństwa Boskiego i szczęśliwego powodzenia nie uznawa, ustawicznie szwankuje, w pracy i substancji kapieje, w honorze i reputacji niszczeje, kryski i paragrafy na gębę zbiera, z żony, z dziatek i pokrewnych pociechy nie ma, w ekskomunikach parszeje, oczywiście ginie i marnieje. Cudze przysmaczki winny, nierządne namiętności, inklinacyje i postępki w małżeństwie, przysięgi gwałt, sakramentu obelga i wiary krzywda, słusznym Boskiej sprawiedliwości persekwitują rygorem i ukaraniem. Ale gdzież
grzędach z kurami wysiada albo po głębokich skrytych miejscach, ustroniach i wertepach fantazyi i nieznośnych pijaka humoru huków, grzmotów, plag i niebezpieczeństwa swojego chroni się i uchodzi. Albo że ów w niwczym błogosławieństwa Boskiego i szczęśliwego powodzenia nie uznawa, ustawicznie szwankuje, w pracy i substancyi kapieje, w honorze i reputacyi niszczeje, kryski i paragrafy na gębę zbiera, z żony, z dziatek i pokrewnych pociechy nie ma, w ekskomunikach parszeje, oczywiście ginie i marnieje. Cudze przysmaczki winny, nierządne namiętności, inklinacyje i postępki w małżeństwie, przysięgi gwałt, sakramentu obelga i wiary krzywda, słusznym Boskiej sprawiedliwości persekwitują rygorem i ukaraniem. Ale gdzież
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 221
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962