W. K. M. obrazisz te biskupy, które ksiądz Podlodowski podsiędzie, ale i przyjacioły ich i radę wszytkę koronną, którzy nie zaraz na tak wysokie wstąpili miejsca. Przodkowie W. K. M. wszyscy, a świeżo ociec W. K. M., gdy kogo miał wziąć do ławice swojej, niziuchne naprzód dawał mu miejsce, iżby długo w radzie siedząc słuchał a przyzwalał, wiedząc to, iż mądrość za doświadczeniem a z laty przychodzi. Spokojne do tych czasów, M. królu, miałeś państwo swoje, tą rzeczą samą uczynisz je W. K. M. niespokojne. Bo jeśli na co ludzie ostrym okiem
W. K. M. obrazisz te biskupy, które ksiądz Podlodowski podsiędzie, ale i przyjacioły ich i radę wszytkę koronną, którzy nie zaraz na tak wysokie wstąpili miejsca. Przodkowie W. K. M. wszyscy, a świeżo ociec W. K. M., gdy kogo miał wziąć do ławice swojej, niziuchne naprzód dawał mu miejsce, iżby długo w radzie siedząc słuchał a przyzwalał, wiedząc to, iż mądrość za doświadczeniem a z laty przychodzi. Spokojne do tych czasów, M. królu, miałeś państwo swoje, tą rzeczą samą uczynisz je W. K. M. niespokojne. Bo jeśli na co ludzie ostrym okiem
Skrót tekstu: GórnDzieje
Strona: 166
Tytuł:
Dzieje w Koronie Polskiej
Autor:
Łukasz Górnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1637
Data wydania (nie wcześniej niż):
1637
Data wydania (nie później niż):
1637
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła wszystkie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Piotr Chmielowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Salomon Lewental
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1886
dzięki, Póki śmiercią nie skróci nieskończonej męki. I wnet wybladła dziewka komórkę buduje Przy trunnie, swe sieroctwo w której opłakuje; Tam mieszka, tam łzy pije, karmi się wzdychaniem, Pacierze odprawuje z żałosnem szemraniem.
CI.
Skąd, gdy jej nie mógł grabia i swemi listami I gorącemi długo odwabić prośbami, Do niziuchnej komórki poszedł w swej osobie, Aby w śmiertelnej jaką dał pomoc chorobie. Raz ją chce towarzyszką widzieć Galerany, Raz Aldy, potem mówi, iż ma zbudowany Klasztor dla niej, jeśli swój żywot utrapiony Pragnie oddać w czystości Bogu poślubiony. II.
CII.
Skały prosił, bo ona przy grobie siedziała, A oczy
dzięki, Póki śmiercią nie skróci nieskończonej męki. I wnet wybladła dziewka komórkę buduje Przy trunnie, swe sieroctwo w której opłakuje; Tam mieszka, tam łzy pije, karmi się wzdychaniem, Pacierze odprawuje z żałosnem szemraniem.
CI.
Skąd, gdy jej nie mógł grabia i swemi listami I gorącemi długo odwabić prośbami, Do niziuchnej komórki poszedł w swej osobie, Aby w śmiertelnej jaką dał pomoc chorobie. Raz ją chce towarzyszką widzieć Galerany, Raz Aldy, potem mówi, iż ma zbudowany Klasztor dla niej, jeśli swój żywot utrapiony Pragnie oddać w czystości Bogu poślubiony. II.
CII.
Skały prosił, bo ona przy grobie siedziała, A oczy
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 304
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905