., który był przy skarbie quondam, odsyłam w.ks.m. dobrodziejowi.
Księżna im. dobrodziejka z łaski Bożej zdrowa, nie pisze do w.ks.m., tylko mile pozdrawia w. księstwo ichm. Imp. Debolanka będąc sturbowana słabym zdrowiem matki swojej nie pisze, tylko do nóg pańskich niziusieńko upada. List na pocztę poznańską do imp. wojewody łęczyckiego oddałem. Imp. referendarz kor. wczora w sam wieczór do domu swojego odjachał. 22 Warszawa, 9 IX 1693, rano, hora 6
Po codziennym prawie i momentalnym wyjeździe tandem dnia wczorajszego post celebratum solennitatem przed samym wieczorem król im. w naznaczoną drogę
., który był przy skarbie quondam, odsyłam w.ks.m. dobrodziejowi.
Księżna jm. dobrodziejka z łaski Bożej zdrowa, nie pisze do w.ks.m., tylko mile pozdrawia w. księstwo ichm. Jmp. Debolanka będąc sturbowana słabym zdrowiem matki swojej nie pisze, tylko do nóg pańskich niziusieńko upada. List na pocztę poznańską do jmp. wojewody łęczyckiego oddałem. Jmp. referendarz kor. wczora w sam wieczór do domu swojego odjachał. 22 Warszawa, 9 IX 1693, rano, hora 6
Po codziennym prawie i momentalnym wyjeździe tandem dnia wczorajszego post celebratum solennitatem przed samym wieczorem król jm. w naznaczoną drogę
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 255
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
należy. Tedy moję panu i dobrodziejowi miłościwemu ścieląc ad plantas pedum justyfikacyją z tym się deklaruję, że quid est viritatis, intaminata mea conscientia służyć będą tam piórem, jakom zaczął, bo zmyślać się nie godzi i natura moja nie jest do tego sposobna. Ps.
Księżnie imp. m.m. i dobrodziejce niziusieńko do nóg upadam z pokorną instancyją do w.ks.m. dobrodzieja.
Ps. P. Kochanowicz powiedział mi, że od im. ks. wileńskiego na sejm wyszły mandaty in personas imp. wojewody wileńskiego i imp. Wołłowicza regimentarza.
Imp. podkomorzy lubelski pisał do króla im., aby był dyrektorem sejmu
należy. Tedy moję panu i dobrodziejowi miłościwemu ścieląc ad plantas pedum justyfikacyją z tym się deklaruję, że quid est viritatis, intaminata mea conscientia służyć będą tam piórem, jakom zaczął, bo zmyślać się nie godzi i natura moja nie jest do tego sposobna. Ps.
Księżnie jmp. m.m. i dobrodziejce niziusieńko do nóg upadam z pokorną instancyją do w.ks.m. dobrodzieja.
Ps. P. Kochanowicz powiedział mi, że od jm. ks. wileńskiego na sejm wyszły mandaty in personas jmp. wojewody wileńskiego i jmp. Wołłowicza regimentarza.
Jmp. podkomorzy lubelski pisał do króla jm., aby był dyrektorem sejmu
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 261
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
NA TOŻ TRZECI RAZ
Zacny szlachcic przyjechał do mnie po pijanu. Wielcem rad — rzekę — memu Mościwemu panu. Proszę siedzieć. Daj wina. Łówcie, choć noc, ryby. Piątek był. Cierpię, jakby wsadził mię kto w dyby. Gość to kieliszki tłucze, to winu przygania, Za każdym słowem do nóg niziusieńko kłania, Że już krzyżów nie czuję, dźwigając od ziemie Okrutnie uprzykrzone, pełne wina brzemię; Nie wina (lekkie wino upije na garcu): Dźwigając jęczmiennego półachtele marcu. Dano zatem wieczerzą. Nie je, ale ciska Po obrusie z każdego potrawę półmiska. Siedzę jak na praszczętach. Już dwunasta mija, Gość i
NA TOŻ TRZECI RAZ
Zacny szlachcic przyjechał do mnie po pijanu. Wielcem rad — rzekę — memu Mościwemu panu. Proszę siedzieć. Daj wina. Łówcie, choć noc, ryby. Piątek był. Cierpię, jakby wsadził mię kto w dyby. Gość to kieliszki tłucze, to winu przygania, Za każdym słowem do nóg niziusieńko kłania, Że już krzyżów nie czuję, dźwigając od ziemie Okrutnie uprzykrzone, pełne wina brzemię; Nie wina (lekkie wino upije na garcu): Dźwigając jęczmiennego półachtele marcu. Dano zatem wieczerzą. Nie je, ale ciska Po obrusie z każdego potrawę półmiska. Siedzę jak na praszczętach. Już dwunasta mija, Gość i
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 198
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
około niej będę miał staranie, ile tylko będzie można. Sam też podczas tych traktatów, na których być sobie nie życzę, na boku gdzie swego życzyłbym połatać zdrowia, które dość słabe i nadwerężone. W Warszawie być sobie nie życzę, dla większego daleko niewczasu. Więcej nie turbując ślicznych duszy mojej oczu, niziusieńko serce moje milion milionów obłapiam razów, całując od najpiękniejszych stóp nóżek nieporównaną w jasność Jutrzenkę. AM. l'Ambassadeur mes tres humbles respects. Z Inowłodza do Warszawy nie będzie nad mil czternaście. Wielkasuretei przejazd bezpieczny wszędy, gdzie kto zechce, będzie podczas traktatów wymówiona. Skoro się te tu pod Inowłodzem skończą traktaty
około niej będę miał staranie, ile tylko będzie można. Sam też podczas tych traktatów, na których być sobie nie życzę, na boku gdzie swego życzyłbym połatać zdrowia, które dość słabe i nadwerężone. W Warszawie być sobie nie życzę, dla większego daleko niewczasu. Więcej nie turbując ślicznych duszy mojej oczu, niziusieńko serce moje milion milionów obłapiam razów, całując od najpiękniejszych stóp nóżek nieporównaną w jasność Jutrzenkę. AM. l'Ambassadeur mes tres humbles respects. Z Inowłodza do Warszawy nie będzie nad mil czternaście. Wielkasuretei przejazd bezpieczny wszędy, gdzie kto zechce, będzie podczas traktatów wymówiona. Skoro się te tu pod Inowłodzem skończą traktaty
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 75
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
pisać; racz Wć moja duszo uczynić to za mnie, oznajmiwszy jej o wszystkim i zaleciwszy modlitwom i dalsze intencje nasze. Rzecz dziwna, że we czwartek, kiedyśmy szli do nieprzyjaciela, tedy pies jakiś czarny bez uszu ustawicznie nam zachodził drogę, którego odegnać nie możono; orzeł przy tym czarny jakiś przyleciał nad nas niziusieńko i poleciał w tył nas. Teraz zaś wczora naprzód gołąb biały upadał po kilka razy przed chorągwiami, a orzeł biały śliczny, obleciawszy nisko nade mną, prowadził mię do nieprzyjaciela. Więcej już nie mając czasu, całuję bez przestanku wszystkie śliczności jedynego serca mego. A M. le Marquis et a ma soeur mes baisemains
pisać; racz Wć moja duszo uczynić to za mnie, oznajmiwszy jej o wszystkim i zaleciwszy modlitwom i dalsze intencje nasze. Rzecz dziwna, że we czwartek, kiedyśmy szli do nieprzyjaciela, tedy pies jakiś czarny bez uszu ustawicznie nam zachodził drogę, którego odegnać nie możono; orzeł przy tym czarny jakiś przyleciał nad nas niziusieńko i poleciał w tył nas. Teraz zaś wczora naprzód gołąb biały upadał po kilka razy przed chorągwiami, a orzeł biały śliczny, obleciawszy nisko nade mną, prowadził mię do nieprzyjaciela. Więcej już nie mając czasu, całuję bez przestanku wszystkie śliczności jedynego serca mego. A M. le Marquis et a ma soeur mes baisemains
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 558
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962