nocy Lach swej próbował na ich karkach mocy. I szturm daremny, który przypuścili, I tam tych nasi janczarów wybili. Z pola spłoszywszy, nuż w pogoń za nimi, Lubo już dobrze końmi znużnionymi, Jednak noc dalej bić ich nie kazała, W czym im ciemnością swoją sfolgowała. Więc w ich obozie Mars nasz noclegować Musiał, a jutro za nimi wędrować. Wtem król jegomość nasz niezwyciężony, Złomawszy Turka, musiał być strudzony. Więc już do Wiednia, ledwo w bramie stanie, Aż „Vivat, vivat rex!” — Niemców wołanie, „To nasz salvator, to pan!” — wykrzykują, Ci suknie, ci zaś
nocy Lach swej próbował na ich karkach mocy. I szturm daremny, który przypuścili, I tam tych nasi janczarów wybili. Z pola spłoszywszy, nuż w pogoń za nimi, Lubo już dobrze końmi znużnionymi, Jednak noc dalej bić ich nie kazała, W czym im ciemnością swoją sfolgowała. Więc w ich obozie Mars nasz noclegować Musiał, a jutro za nimi wędrować. Wtem król jegomość nasz niezwyciężony, Złomawszy Turka, musiał być strudzony. Więc już do Wiednia, ledwo w bramie stanie, Aż „Vivat, vivat rex!” — Niemców wołanie, „To nasz salvator, to pan!” — wykrzykują, Ci suknie, ci zaś
Skrót tekstu: BoczPióroBar_II
Strona: 157
Tytuł:
Pióro orła polskiego ...
Autor:
Jakub Boczyłowic
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
ć my wiedząc że ta Dziecina oto nie stoi/ stajni dziurawej pokrywać nie będziemy/ i owszem wiedząc że w tym Dziecięciu jest pragnienie/ aby większe w stajni niewczasy były/ radzibyśmy do niewczasu pomagali. Z młodu zarażem statecznie Dziecię chce się przyuczać/ do wszelkiej niepogody. Przyjdzie bo często tej Dziecinie od niebem noclegować/ przyjdzie często pod samego nieba pokryciem modlitwy czynić do Ojca/ nie będzie bowiem miało to Dziecię gdzieby swą głowę przytuliło. Dla tego teraz/ gotowe wiatrom się przyuczać. Więc i sukienki nie będzie do odmiany/ jedną się będzie pokrywała. Także to JEZUS światowych wczasów nie chce zażyć/ że tylko ledwo biedne pieluszki
ć my wiedząc że tá Dźiećiná oto nie stoi/ stáyni dźiurawey pokrywáć nie będźiemy/ y owszem wiedząc że w tym Dźiećięćiu iest prágnienie/ áby większe w stáyni niewczasy były/ rádźibyśmy do niewczásu pomagáli. Z młodu záráźem státecznie Dźiećię chce się przyuczáć/ do wszelkiey niepogody. Przyidźie bo często tey Dźiećinie od niebem noclegować/ przyidźie często pod sámego niebá pokryćiem modlitwy czynić do Oycá/ nie będźie bowiem miało to Dźiećię gdźieby swą głowę przytuliło. Dla tego teraz/ gotowe wiátrom się przyuczáć. Więc y sukienki nie będźie do odmiány/ iedną się będźie pokrywáłá. Tákże to IEZVS świátowych wczásow nie chce záżyć/ że tylko ledwo biedne pieluszki
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 402
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636