panną Milanowiczówną in frequentia zacnych ludzi; przez cały czas rezydencji grodzieńskiej dzień w dzień dobrych zażywaliśmy konwersacyj na ustawicznych różnie kolacjach i posiedzeniach.
Z Grodna wyjeżdżając zaproszeni byliśmy na rybę do ip. Jezierskiego, gdzie był ip. hetman wielki, ip. cześnik i insi. Dzień ten spełzł na traktamentach. Musieliśmy nocować bez wozów i ludzi na składanej pościeli. Z ip. cześnikiem i z ip. Massalskim marszałkiem grodzieńskim polowaliśmy przez trzy dni koło Starzyny, Orczaków, Ostrówka, Sudziałowa i t. d.; lisów dość naszczwaliśmy i zajęcy. Ip. cześnikowi Neptuna popielato-szarego, charta, dość pięknego, darowałem.
panną Milanowiczówną in frequentia zacnych ludzi; przez cały czas rezydencyi grodzieńskiéj dzień w dzień dobrych zażywaliśmy konwersacyj na ustawicznych różnie kolacyach i posiedzeniach.
Z Grodna wyjeżdżając zaproszeni byliśmy na rybę do jp. Jezierskiego, gdzie był jp. hetman wielki, jp. cześnik i insi. Dzień ten spełzł na traktamentach. Musieliśmy nocować bez wozów i ludzi na składanéj pościeli. Z jp. cześnikiem i z jp. Massalskim marszałkiem grodzieńskim polowaliśmy przez trzy dni koło Starzyny, Orczaków, Ostrówka, Sudziałowa i t. d.; lisów dość naszczwaliśmy i zajęcy. Jp. cześnikowi Neptuna popielato-szarego, charta, dość pięknego, darowałem.
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 71
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
siedmiudziesięciu niedźwiedzi i trzech był, nie znając nigdy tego, aby puszczony na trop, albo dołowić go nie miał, albo odstąpić, lubo się zdarzały i południa i upały słoneczne i po hałych borach, częścią po pogorzelinach wyprawowania się, nigdy nie uprzykrzone, na mil trzy i dalej. Zdarzyło się onemu po trzykroć i nocować przy niedźwiedziu, nie milczkiem, ale z oszczekiwaniem onego. Ta pamięć dobroci i sława cnoty jego psiej, niechaj mu nagrobkiem będzie. Miałem go szczenięciem od ip. Krzysztofa Karpia, wprawowałem jego i brata gniazdowego Pożara przy psach imp. Horskiego, podkomorzego mińskiego.
Eodem Anno die 28 octobris w Rohotnej, bardzo
siedmiudziesięciu niedźwiedzi i trzech był, nie znając nigdy tego, aby puszczony na trop, albo dołowić go nie miał, albo odstąpić, lubo się zdarzały i południa i upały słoneczne i po hałych borach, częścią po pogorzelinach wyprawowania się, nigdy nie uprzykrzone, na mil trzy i dalej. Zdarzyło się onemu po trzykroć i nocować przy niedźwiedziu, nie milczkiem, ale z oszczekiwaniem onego. Ta pamięć dobroci i sława cnoty jego psiéj, niechaj mu nagrobkiem będzie. Miałem go szczenięciem od jp. Krzysztofa Karpia, wprawowałem jego i brata gniazdowego Pożara przy psach jmp. Horskiego, podkomorzego mińskiego.
Eodem Anno die 28 octobris w Rohotnéj, bardzo
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 361
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
jeszcze przyozdobione jest Akademią, która wielkiemi zaszczyca się Przywilejami, Kanclerzem jej jest zawsze Biskup Krakowski. Na około miasta są przedmieścia zwane: Stradom, Piasek, Kleparz, Wesoła, Zwierzyniec, Kazimierz miasteczko, w którym żydzi mają swoje osobną kwaterę, czyli część miastem żydowskim nazwaną, gdyż im nie wolno mieszkać, ani nocować w Krakowie, ale te wszystkie przedmieścia częścią popalone, częścią porujnowane przez fatalne teraźniejszych czasów okoliczności zostały. Za Kazimierzem nad Wisłą jest Góra nazwana Skałka, na której jest Kościół Z. Pawła Pustelnika, w którym jest miejsce i ołtarz, gdzie Stanisław Biskup Krakowski przy Mszy Z. był rozsiekany. W wigilią Koronacyj Król każdy
ieszcze przyozdobione iest Akademią, ktora wielkiemi zaszczyca się Przywileiami, Kanclerzem iey iest zawsze Biskup Krakowski. Na około miasta są przedmieścia zwane: Stradom, Piasek, Kleparz, Wesoła, Zwierzyniec, Kazimierz miasteczko, w ktorym żydzi maią swoie osobną kwaterę, czyli część miastem żydowskim nazwaną, gdyż im nie wolno mieszkać, ani nocować w Krakowie, ale te wszystkie przedmieścia częścią popalone, częścią poruynowane przez fatalne teraźnieyszych czasow okoliczności zostały. Za Kazimierzem nad Wisłą iest Gora nazwana Skałka, na ktorey iest Kościoł S. Pawła Pustelnika, w ktorym iest mieysce y ołtarz, gdzie Stanisław Biskup Krakowski przy Mszy S. był rozsiekany. W wigilią Koronacyi Krol każdy
Skrót tekstu: SzybAtlas
Strona: 161
Tytuł:
Atlas dziecinny
Autor:
Dominik Szybiński
Drukarnia:
Michał Groell
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
astronomia, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
Sakramentami Cały ten dzień przechodzą Kapłani pobożni Po Wałach i obronach, wszakże tym ostróżni, Im jako pomagrany, dziecinne piły, Zewsząd nie upatrzone kule ich raziły Z-Dzia ł i nośnych laszczurek. Czym Hultaj tak silną Wytoczywszy potęge, a tylkoż omyIną Zawiedziony nadzieją: Gdy to obiecować Śmiał Hanowi że w-naszym Obożye nocować Miał koniecznie, nawet nań nie podnosząc reki: Musiał ją w-tym zapedzie wyzionąć przez dzięki, I to widząc, że czoła zapocić miał sobie, Zapadszy dnia drugiego, o inszym sposobie Myślić począł. Tym czasem lezyków zasieże, Zemknie bliżej Taborów, i ciasno obleże Naszych zewsząd: a sobie wszytek Wshód
Sakrámentami Cały ten dźień przechodzą Kapłani pobożni Po Wałach i obronach, wszakże tym ostrożni, Im iako pomagrány, dźiećinne piły, Zewsząd nie upatrzone kule ich raźiły Z-Dźia ł i nośnych laszczurek. Czym Hultay tak silną Wytoczywszy potege, á tylkoż omyIną Záwiedźiony nadźieią: Gdy to obiecować Smiał Hánowi że w-naszym Obożie nocować Miał koniecznie, nawet náń nie podnosząc reki: Musiał ią w-tym zapedźie wyzionąć przez dźieki, I to widząc, że czoła zapoćić miał sobie, Zapadszy dnia drugiego, o inszym sposobie Myślić począł. Tym czasem lezykow zasieże, Zemknie bliżey Taborow, i ćiasno obleże Naszych zewsząd: a sobie wszytek Wshod
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 58
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
ubieży, ale mu daje owies obwarzany, dla rydzej sierści. Targował go u niego P. Podczopowski, zacenił dwanaście set złotych; rozumiem, że go jeszcze nie kupił. Arendarz z Rohatyna chodzi około niego.
Relacja ustna Pana Dymitra Gulewicza. Z Ukrainy jadąc, od Białej-Cerkwi przez tamte pola, przyszło mi nocować przy jednej krynicy; tamże dawszy obrok watachowi i napoiwszy, układam się do spania. Ażci jakaś gadzina ku mnie — była jako wół czabański, na niskich barzo nogach, miała gębę jako chomąto, zębów nie znać. Że wieczór, chciała mię poźrzeć, lecz w skok dopadłem konia, a osiodławszy, skoczył
ubieży, ale mu daje owies obwarzany, dla rydzej sierści. Targował go u niego P. Podczopowski, zacenił dwanaście set złotych; rozumiem, że go jeszcze nie kupił. Arendarz z Rohatyna chodzi około niego.
Relacya ustna Pana Dymitra Gulewicza. Z Ukrainy jadąc, od Białej-Cerkwi przez tamte pola, przyszło mi nocować przy jednej krynicy; tamże dawszy obrok watachowi i napoiwszy, układam się do spania. Ażci jakaś gadzina ku mnie — była jako wół czabański, na niskich barzo nogach, miała gębę jako chomąto, zębów nie znać. Że wieczór, chciała mię poźrzeć, lecz w skok dopadłem konia, a osiodławszy, skoczył
Skrót tekstu: NowSakBad
Strona: 327
Tytuł:
Sakwy
Autor:
Cadasylan Nowohracki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
honorował Królową, która wielkie staranie miała o jego edukacyj, kochał Kserksesa brata swego afektem nieźmiernym. Adorował Amestrys, o której miał suspicją że się rozumiała być szczęśliwa bez niego, byle tylko mogła panować z kimkolwiek, a będąc tak zatrudniony w swoich myślach, ledwo poznał Demokryta, którego zastał na tym miejscu, kędy miał nocować, ale poznawszy go rzekł: O jak zajzdroszczę tobie że tyle masz indyferencyj do wszystkich wielkości świata, bo ten stan, w którym się ja znajduję, teraz perswaduje mi że lepiej gardzić niemi, niżeli mieć ich w posesji, iże Filozof doskonały jest szczęśliwszy, niżeli Książę, który nie może zwyciężyć swoich pasyj. Potym
honorowáł Krolową, ktorá wielkie stáránie miáłá o iego edukacyi, kochał Xerxesa brátá swego affektem nieźmiernym. Adorowáł Amestrys, o ktorey miał suspicyą że się rozumiáłá bydź szczęśliwa bez niego, byle tylko mogła pánować z kimkolwiek, á będąc ták zátrudniony w swoich myślach, ledwo poznáł Demokrytá, ktorego zástał ná tym mieyscu, kędy miáł nocowáć, ále poznawszy go rzekł: O iak zayzdroszczę tobie że tyle masz indyferencyi do wszystkich wielkośći świata, bo ten stan, w ktorym się iá znayduię, teraz perswaduie mi że lepiey gardźić niemi, niżeli mieć ich w posessyi, iże Philozof doskonáły iest szczęśliwszy, niżeli Xiąże, ktory nie może zwyćiężyć swoich pássyi. Potym
Skrót tekstu: ScudZawiszHist
Strona: G3
Tytuł:
Historia książęcia Ariamena królewica perskiego
Autor:
Madeleine de Scudéry
Tłumacz:
Maria Beata Zawiszanka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1717
przechodzi; Bo i ty co się dzieje ze mną/ Kiedyć powiem nie będziesz temu dziwowała/ Ześ mię tak bojaźliwym i czujnym zastała. Wnidź sam rychło/ a cicho/ i mów/ i siedź sobie/ Bogom za to dziękując/ żeś w tak pożnej dobie Tu trafiła/ i przyszłoć nie nocować samej. Toż trzymając za rękę do jednej ją jamy Poprowadzi ukrytej w onej swej chałupce/ Gdzie przy lampce bryżdzącej w ubogiej skorupce Śliczną Nimfę zastanie. Ona prócz w koszuli Jednej będąc/ strworzona do kąta się tuli; Nie bój się Symplegado (Rzecze starzec do niej) Też i ta tu Dziewica głowę swoję skłoni
przechodzi; Bo y ty co się dzieie ze mną/ Kiedyć powiem nie będziesz temu dziwowáłá/ Ześ mię ták boiáźliwym y czuynym zástáłá. Wnidź sám rychło/ á cicho/ y mow/ y siedź sobie/ Bogom zá to dziękuiąc/ żeś w ták pożney dobie Tu tráfiłá/ y przyszłoć nie nocowáć sámey. Toż trzymáiąc zá rękę do iedney ią iámy Poprowádzi vkrytey w oney swey cháłupce/ Gdzie przy lámpce bryżdzącey w vbogiey skorupce Sliczną Nimfę zástánie. Oná procz w koszuli Iedney będąc/ strworzona do kątá sie tuli; Nie boy się Symplegádo (Rzecze stárzec do niey) Też y tá tu Dziewicá głowę swoię skłoni
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 50
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
tamtę stronę strzelono. Die 18 ejusdem
Wszyscy się z ostatkiem do przeprawy ruszyli i wozy królewskie przeszli bardzo dobrze, tylko dwie mazy utonęły imp. podskarbiego kor. Król im. kolaską z królewiczem im. Aleksandrem przejachał, królewic im. Jakub na koniu. Wojsko W.Ks.L. jeszcze na tamtej stronie miało nocować. Nie natarli nic Tatarowie na odwód, w dole tylko dawniejszego naszego obozowiska zbierać się chcieli, ale ich z dział W.Ks.L. spędzono. I dobrym porządkiem tego dnia, przez całą noc się przeprawując, wojsko litewskie przeprawiło. Die 19 ejusdem
Odwód W.Ks.L. dokończył przeprawy. Ruszyli
tamtę stronę strzelono. Die 18 eiusdem
Wszyscy się z ostatkiem do przeprawy ruszyli i wozy królewskie przeszli bardzo dobrze, tylko dwie mazy utonęły jmp. podskarbiego kor. Król jm. kolaską z królewicem jm. Aleksandrem przejachał, królewic jm. Jakub na koniu. Wojsko W.Ks.L. jeszcze na tamtej stronie miało nocować. Nie natarli nic Tatarowie na odwód, w dole tylko dawniejszego naszego obozowiska zbierać się chcieli, ale ich z dział W.Ks.L. spędzono. I dobrym porządkiem tego dnia, przez całą noc się przeprawując, wojsko litewskie przeprawiło. Die 19 eiusdem
Odwód W.Ks.L. dokończył przeprawy. Ruszyli
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 8
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
Łopusznej Dolinie, jako i koło Jass, zamierzając na odsiecz. Powietrze jeszcze nie uspokojone, a z tym wszystkim Kamieniec jeszcze dobrze opatrzony, insuper intemperies coeli, która nas już częstymi infestuje słotami. Ex his tedy praemissis nie zdało się nam wdać w tak wielką imprezę i zostawić to szczęśliwszym czasom. Dziś o ćwierć mile nocować mamy od chorągwi wojska W.Ks.L. rebelizowanych; miały się poddać pod posłuszeństwo imp. wileńskiego, obaczemy skutek za złączeniem się. 54 Ze Lwowa, 20 X 1695
W tydniu przeszłym była wiadomość od wojska, że ichmpp. hetmani, informowani o zmniejszonym bardzo powietrzem praesidium, rezolwowali się pod Kamieniec iść i
Łopusznej Dolinie, jako i koło Jass, zamierzając na odsiecz. Powietrze jeszcze nie uspokojone, a z tym wszystkim Kamieniec jeszcze dobrze opatrzony, insuper intemperies coeli, która nas już częstymi infestuje słotami. Ex his tedy praemissis nie zdało się nam wdać w tak wielką imprezę i zostawić to szczęśliwszym czasom. Dziś o ćwierć mile nocować mamy od chorągwi wojska W.Ks.L. rebelizowanych; miały się poddać pod posłuszeństwo jmp. wileńskiego, obaczemy skutek za złączeniem się. 54 Ze Lwowa, 20 X 1695
W tydniu przeszłym była wiadomość od wojska, że ichmpp. hetmani, informowani o zmniejszonym bardzo powietrzem praesidium, rezolwowali się pod Kamieniec iść i
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 384
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
, nikomu się nieskłonił, tylko tak obiema rękami podniósł przed oczy owę Czapkę z Pasyiką a w nią patrzył, Chłopiec zaś przynim szedł z Mieczem tudzież pole Boku, a nigdy się nie rośmiał bo słudzy powiedali co mu po kilka naście lat słuzyli, że go nigdy śmiejącego nie widzieli. U zony bywał ale nocować nigdy niechciał; obiad wieczerzą ziadszy pojechał na całą noc, o cztery mile do domu. Wymówił tez czasem mądrze czasem głupie, Przyjechał raz do Zony w obiad. Było nas u stołu czterech Towarzystwa. Dano znać ze IMSC przyjechał. Ja rzekę MŚCia Pani wynidziemy witać? Ona powie nietrzeba czyniąc się tego niegodnym
, nikomu się nieskłonił, tylko tak obiema rękami podniosł przed oczy owę Czapkę z Passyiką a w nię patrzył, Chłopiec zas przynim szedł z Mieczęm tudziesz pole Boku, a nigdy się nie rosmiał bo słudzy powiedali co mu po kilka nascie lat słuzyli, że go nigdy smieiącego nie widzieli. U zony bywał ale nocować nigdy niechciał; obiad wieczerzą ziadszy poiechał na całą noc, o cztery mile do domu. Wymowił tez czasęm mądrze czasem głupie, Przyiechał raz do Zony w obiad. Było nas u stołu czterech Towarzystwa. Dano znac ze IMSC przyiechał. Ia rzekę MSCia Pani wynidzięmy witać? Ona powie nietrzeba czyniąc się tego niegodnym
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 83
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688