zaś lub labiryntami Wiklę, lubo ciemnymi chłodnikami chłodzę, Widzę, jako błędnymi ciemnymi drogami W miłości pętach uwikłany chodzę.
Jeżeli wietrzyk między gałązkami Wieje i między liściem sobie poigrywa, Przypominam wzdychania, których z boleściami Miłość mi gwałtem aż z serca dobywa.
Gdy widzę, że się ptaszęta z miłości Całują i spajają z sobą nosek krzywy, Serce się rozstępuje i mówię z zazdrości: Przecz ci kontenci, a ja żałośliwy?
Jeśli ogrodnik kwiateczkom bujności Dodając, grzędy z banie drobną rosą moczy, Zarazem sobie wspomnię łzy, które w żałości, Nie osychając, toczą moje oczy;
Jeśli też jeden szczepek sadzi w drugi Albo z nadzieją plonu zasiewa ogrody
zaś lub labiryntami Wiklę, lubo ciemnymi chłodnikami chłodzę, Widzę, jako błędnymi ciemnymi drogami W miłości pętach uwikłany chodzę.
Jeżeli wietrzyk między gałązkami Wieje i między liściem sobie poigrywa, Przypominam wzdychania, których z boleściami Miłość mi gwałtem aż z serca dobywa.
Gdy widzę, że się ptaszęta z miłości Całują i spajają z sobą nosek krzywy, Serce się rozstępuje i mówię z zazdrości: Przecz ci kontenci, a ja żałośliwy?
Jeśli ogrodnik kwiateczkom bujności Dodając, grzędy z banie drobną rosą moczy, Zarazem sobie wspomnię łzy, które w żałości, Nie osychając, toczą moje oczy;
Jeśli też jeden szczepek sadzi w drugi Albo z nadzieją plonu zasiewa ogrody
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 23
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
w swojej bieli i gładkości, Najśliczniejszy przewyższa polor słoniej kości. Brwi wyniosłe nie inszą ozdobę swą mają, Jak więc gdy się od słońca tęcze odrażają. Oczy czarne nad kruki, toczą zrzenicami Niespokojnymi, równie jak niebo sferami. A kędy je obrócisz, takową moc mają, Że tysiąc serc w momencie jednym zniewalają. Nosek subtelny słuszną miarą pociągniony Równiejszy niżeli sznur misternie pleciony. Sama twarz twa nadobna w płci niebieskiej kryje Wdzięcznym błędem zmieszane roże i lilije. Przed którą gasnąć musi w swej ozdobie zorza, Choć tysiącem farb strojna występuje z morza. Tą twarzą ty, Hanusiu, tak mądrze szafujesz, Że niepożyte serca w okowy wprawujesz. O
w swojej bieli i gładkości, Najśliczniejszy przewyższa polor słoniej kości. Brwi wyniosłe nie inszą ozdobę swą mają, Jak więc gdy się od słońca tęcze odrażają. Oczy czarne nad kruki, toczą zrzenicami Niespokojnymi, rownie jak niebo sferami. A kędy je obrocisz, takową moc mają, Że tysiąc serc w momencie jednym zniewalają. Nosek subtelny słuszną miarą pociągniony Rowniejszy niżeli sznur misternie pleciony. Sama twarz twa nadobna w płci niebieskiej kryje Wdzięcznym błędem zmieszane roże i lilije. Przed ktorą gasnąć musi w swej ozdobie zorza, Choć tysiącem farb strojna występuje z morza. Tą twarzą ty, Hanusiu, tak mądrze szafujesz, Że niepożyte serca w okowy wprawujesz. O
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 236
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
klatkę (jak trackiego tyrana) wsadzono? Owo już palce, ręce z dziur się pokazują – czemuż mię jeszcze całą więzienia strzymują? Gdzie wąż głowę tam wemknie i ostatek ciała, mnie czemu śliskiej skóry natura nie dała? Często ptak klatki swojej okna oblatuje, dziurki jakiej, którą by uciec, upatruje, trącając noskiem swoim pręcia poplecione, co w skok pragnie nawiedzić kraje przyrodzone. Katarzyno, Agnieszko, Urszulo i inne pułki panien! O dusze czyste i niewinne! Was ja, przez miłość, która serdecznie złączyła z Oblubieńcem, proszę, bym wysłuchana była! Otwórzcie mi żelazne bramy, a do swego chciejcie mię w komput przyjąć
klatkę (jak trackiego tyrana) wsadzono? Owo już palce, ręce z dziur się pokazują – czemuż mię jeszcze całą więzienia strzymują? Gdzie wąż głowę tam wemknie i ostatek ciała, mnie czemu śliskiej skóry natura nie dała? Często ptak klatki swojej okna oblatuje, dziurki jakiej, którą by uciec, upatruje, trącając noskiem swoim pręcia poplecione, co w skok pragnie nawiedzić kraje przyrodzone. Katarzyno, Agnieszko, Urszulo i inne pułki panien! O dusze czyste i niewinne! Was ja, przez miłość, która serdecznie złączyła z Oblubieńcem, proszę, bym wysłuchana była! Otwórzcie mi żelazne bramy, a do swego chciejcie mię w komput przyjąć
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 159
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
do dystillowania/ ze spodu będzie ogień gorzał/ w wierzchniej dziurze albo w głębokości/ wstawisz naczynie gliniane szerokie/ jako to dunica/ pełne piasku: weźmiej że kołbę szklaną pełną wody cieplicznej/ o której chcesz doskonałą probę mieć: i połowice onej kołby wstaw w piasek onej donice/ a na wierzch kołby włóż helm z noskiem/ i otkaj dobrze wszytkie dziury: kędy się schodzi helm z kołbą/ potym weźmiej rurę szklaną tak miąższą/ jako na palec dziurawą z obu stron/ w jednę tedy dziurę onej rurki włóż nosek helmu/ i około chustką obwiń/ aby żadna para nie mogła wyniść. Dopiero weźmi beczołkę drzewianą/ pełną wody zimnej/
do distillowánia/ ze spodu będźie ogień gorzał/ w wierzchniey dźiurze álbo w głębokośći/ wstáwisz nacżynie gliniáne szerokie/ iáko to dunicá/ pełne piasku: weźmiey że kołbę śklaną pełną wody ćieplicżney/ o ktorey chcesz doskonáłą probę mieć: y połowice oney kołby wstaw w piasek oney donice/ á ná wierzch kołby włoż helm z noskiem/ y otkay dobrze wszytkie dźiury: kedy się zchodźi helm z kołbą/ potym weźmiey rurę śkláną ták miąższą/ iáko ná pálec dźiuráwą z obu stron/ w iednę tedy dźiurę oney rurki włoż nosek helmu/ y około chustką obwiń/ aby żadna párá nie mogłá wyniść. Dopiero weźmi becżołkę drzewiáną/ pełną wody źimnej/
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 79,
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
której chcesz doskonałą probę mieć: i połowice onej kołby wstaw w piasek onej donice/ a na wierzch kołby włóż helm z noskiem/ i otkaj dobrze wszytkie dziury: kędy się schodzi helm z kołbą/ potym weźmiej rurę szklaną tak miąższą/ jako na palec dziurawą z obu stron/ w jednę tedy dziurę onej rurki włóż nosek helmu/ i około chustką obwiń/ aby żadna para nie mogła wyniść. Dopiero weźmi beczołkę drzewianą/ pełną wody zimnej/ przewiercianą dwiema dziurami na ukoś/ i onę rurkę wpraw w one dziurę/ nie inaczej jako owę którą gorzałkę spuszczają. To przepuszczanie wody cieplicznej tak się odprawować ma/ jako się już opisało: ale
ktorey chcesz doskonáłą probę mieć: y połowice oney kołby wstaw w piasek oney donice/ á ná wierzch kołby włoż helm z noskiem/ y otkay dobrze wszytkie dźiury: kedy się zchodźi helm z kołbą/ potym weźmiey rurę śkláną ták miąższą/ iáko ná pálec dźiuráwą z obu stron/ w iednę tedy dźiurę oney rurki włoż nosek helmu/ y około chustką obwiń/ aby żadna párá nie mogłá wyniść. Dopiero weźmi becżołkę drzewiáną/ pełną wody źimnej/ przewierćiáną dwiemá dźiurámi ná vkoś/ y onę rurkę wpraw w one dźiurę/ nie inácżey iako owę ktorą gorzałkę spuszcżáią. To przepuszcżánie wody ćieplicżney ták się odpráwowáć ma/ iáko się iuż opisáło: ále
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 79,
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
sposób rzadki jest robienia siarki/ gdyż kędykolwiek z najduje się woda siarczysta/ tamże zaraz może znaleźć i ziemię w głębi siarczystą/ jako się to pokazuje w Swoszowicach przy Krakowie. Drugi sposób jest robienia siarki/ kiedy weźmie kto ziemię siarczystą/ a nakładzie jej we dzbany takowe/ jako więc przywożą oliwę/ jedno że mają noski/ i zalepiwszy dobrze zwierzchu/ potym do onego noska przyprawi rurkę/ którą zaś do drugiego garka takowegoż jedno że próżnego przyprawi. i obłożywszy ogniem/ dystyluje się ona materia/ tak że co jest grubego drożdżom/ abo śmieciom podobnego/ zostaje naspodzie onego dzbana: a co subtilniejszego tedy wypływa onym noskiem/
sposob rzadki iest robienia śiárki/ gdyż kędykolwiek z náyduie się wodá śiárcżysta/ támże záraz może ználeść y źiemię w głębi śiárcżystą/ iáko się to pokázuie w Swoszowicách przy Krákowie. Drugi sposob iest robienia śiárki/ kiedy weźmie kto źiemię śiárcżystą/ á nákłádźie iey we dzbany tákowe/ iáko więc przywożą oliwę/ iedno że máią noski/ y zálepiwszy dobrze źwierzchu/ potym do onego noská przypráwi rurkę/ ktorą záś do drugiego garká tákowegoż iedno że prożnego przypráwi. y obłożywszy ogniem/ distylluie się oná máteria/ ták że co iest grubego drożdżom/ ábo śmiećiom podobnego/ zostáie náspodźie onego dzbaná: á co subtilnieyszego tedy wypływa onym noskiem/
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 116.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
woda siarczysta/ tamże zaraz może znaleźć i ziemię w głębi siarczystą/ jako się to pokazuje w Swoszowicach przy Krakowie. Drugi sposób jest robienia siarki/ kiedy weźmie kto ziemię siarczystą/ a nakładzie jej we dzbany takowe/ jako więc przywożą oliwę/ jedno że mają noski/ i zalepiwszy dobrze zwierzchu/ potym do onego noska przyprawi rurkę/ którą zaś do drugiego garka takowegoż jedno że próżnego przyprawi. i obłożywszy ogniem/ dystyluje się ona materia/ tak że co jest grubego drożdżom/ abo śmieciom podobnego/ zostaje naspodzie onego dzbana: a co subtilniejszego tedy wypływa onym noskiem/ i do onego drugiego naczynia ścieka/ i tak siarka sama
wodá śiárcżysta/ támże záraz może ználeść y źiemię w głębi śiárcżystą/ iáko się to pokázuie w Swoszowicách przy Krákowie. Drugi sposob iest robienia śiárki/ kiedy weźmie kto źiemię śiárcżystą/ á nákłádźie iey we dzbany tákowe/ iáko więc przywożą oliwę/ iedno że máią noski/ y zálepiwszy dobrze źwierzchu/ potym do onego noská przypráwi rurkę/ ktorą záś do drugiego garká tákowegoż iedno że prożnego przypráwi. y obłożywszy ogniem/ distylluie się oná máteria/ ták że co iest grubego drożdżom/ ábo śmiećiom podobnego/ zostáie náspodźie onego dzbaná: á co subtilnieyszego tedy wypływa onym noskiem/ y do onego drugiego nacżynia śćieka/ y ták śiárká sámá
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 116.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
mają noski/ i zalepiwszy dobrze zwierzchu/ potym do onego noska przyprawi rurkę/ którą zaś do drugiego garka takowegoż jedno że próżnego przyprawi. i obłożywszy ogniem/ dystyluje się ona materia/ tak że co jest grubego drożdżom/ abo śmieciom podobnego/ zostaje naspodzie onego dzbana: a co subtilniejszego tedy wypływa onym noskiem/ i do onego drugiego naczynia ścieka/ i tak siarka sama zostaje. I tę siarkę Aptykarze nazywają siarką żywą/ to jest sulfur viuum, i potym onę w rozmaite formy stapiają. Robią też siarkę jeszcze i inakszym sposobem/ to jest takowym/ jako owo z drzewa olejki dystylują per descensum. I inne jeszcze by
máią noski/ y zálepiwszy dobrze źwierzchu/ potym do onego noská przypráwi rurkę/ ktorą záś do drugiego garká tákowegoż iedno że prożnego przypráwi. y obłożywszy ogniem/ distylluie się oná máteria/ ták że co iest grubego drożdżom/ ábo śmiećiom podobnego/ zostáie náspodźie onego dzbaná: á co subtilnieyszego tedy wypływa onym noskiem/ y do onego drugiego nacżynia śćieka/ y ták śiárká sámá zostáie. Y tę śiarkę Aptykárze názywáią śiárką żywą/ to iest sulfur viuum, y potym onę w rozmáite formy stapiáią. Robią też siarkę ieszcże y inákszym sposobem/ to iest tákowym/ iáko owo z drzewá oleyki distylluią per descensum. Y inne ieszcże by
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 116.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
, jaki zajmuje ogon komet? Ogon ten widziany był długości na 70 i na 104 gradusy: dajmy że tylko był długi na 64. gradusy, rozciągał się więc wszerz i wzdłuż i w głąb na przeciąg 172 i więcej razy większy niż jest wielkość ziemi. Dla łatwiejszego pojęcia przywiodę tu niektóre doświadczenia. Weź butel z noskiem cieniuchnym i trochę zakrzywionym, nalawszy ją wodą kwiatów pomarańczowych, albo wódką lawendową, postaw nad ogniem lampy jakiej, skoro likwor wreć pocznie, zaraz ujrzysz wychodzące obficie wapory, które cały pokoj napełnią bez znacznego umniejszenia Ijkworu. Wapor ten wonny nic innego nie jest, tylko cząstki subtelniejsze i leksze likworów, które mocą ognia
, iaki zaymuie ogon komet? Ogon ten widziany był długości na 70 y na 104 gradusy: daymy że tylko był długi na 64. gradusy, rozciągał się więc wszerz y wzdłuż y w głąb na przeciąg 172 y więcey razy większy niż iest wielkość ziemi. Dla łatwieyszego poięcia przywiodę tu niektóre doświadczenia. Weź butel z noskiem cieniuchnym y trochę zakrzywionym, nalawszy ią wodą kwiatów pomarańczowych, albo wódką lawendową, postaw nad ogniem lampy iakiey, skoro likwor wreć pocznie, zaraz uyrzysz wychodzące obficie wapory, które cały pokoy napełnią bez znacznego umnieyszenia Iikworu. Wapor ten wonny nic innego nie iest, tylko cząstki subtelnieysze y leksze likworów, które mocą ognia
Skrót tekstu: BohJProg_I
Strona: 104
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
grzechu bywają/ bo zmarłego i miałkiego rozsądku pochodzą zwłaszcza białogłowskiego/ których pospolicie jako piasku pełne: I ledwo którą znaleźć/ choć pobożną/ któraby niemi przynamniej na czas/ i z niewiadomości nie trąciła/ i jem wiary nie dała. Na przykład trzykroć plunąc/ usty prztikając/ dziecię skąpieli podnosząc/ toż powiwszy za nosek także przytykając pociągnąć/ a jeśli umrze/ wodę wylać za temi/ którzy ciało na pogrzeb niosą/ w której zmarłe omyto. Także wnocy nie glądać wzwierciadło/ misek we czwartek powieczerzy nie myć. Dla czego: oni wiedzą/ ja nie powiem choć wiem. Gdy sczka: wrozy/ wspominamię ktoś:
grzechu bywáią/ bo zmárłego y miáłkiego rozsądku pochodzą zwłasczá białogłowskiego/ ktorych pospolićie iáko piasku pełne: I ledwo ktorą ználeść/ choć pobożną/ ktoráby niemi przynamniey ná czás/ y z niewiádomośći nie trąćiłá/ y iem wiáry nie dáłá. Ná przykład trzykroć plunąc/ vsty prztikáiąc/ dziećię zkąpieli podnosząc/ tosz powiwszy zá nosek tákże przytykáiąc poćiągnąć/ á ieśli vmrze/ wodę wylać zá temi/ ktorzy ćiáło ná pogrzeb niosą/ w ktorey zmárłe omyto. Tákże wnocy nie glądáć wzwierćiádło/ misek we czwartek powieczerzy nie myć. Dla czego: oni wiedzą/ ia nie powiem choć wiem. Gdy sczka: wrozy/ wspominamię ktoś:
Skrót tekstu: WisCzar
Strona: 4
Tytuł:
Czarownica powołana
Autor:
Daniel Wisner
Drukarnia:
Wojciech Laktański
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
magia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680