niesłuchał, a niektórzy spali spokojnie. Może i to być iż jednego umyślnie na to wysadzają, aby tych którzy niemają z kim gadać, albo bawił albo usypiał.
Mieszkańcy tutejsi bardzo są dowcipni i biegli w kunsztach, ale tak leniwi, iż bardzo wielu ludzi młodych i zdrowych widzieliśmy, którzy się każą nosić na dwóch drągach w klatce. Drudzy mają na kołach izdebki i końmi się z domkiem swoim każą przenosić z miejsca jednego na drugie. Stroją się osobliwszym sposobem, najprzód szyję tak ściskają, iż im oczy ledwo na wierzch niewylezą, a twarz cała sinieje, wszyscy zaś rozmaicie powiązani, co zapewne musi być przyczyną chorób
niesłuchał, á niektorzy spali spokoynie. Może y to bydź iż iednego umyślnie na to wysadzaią, aby tych ktorzy niemaią z kim gadać, albo bawił albo usypiał.
Mieszkańcy tuteysi bardzo są dowcipni y biegli w kunsztach, ale tak leniwi, iż bardzo wielu ludzi młodych y zdrowych widzieliśmy, ktorzy się każą nosić na dwoch drągach w klatce. Drudzy maią na kołach izdebki y końmi się z domkiem swoim każą przenosić z mieysca iednego na drugie. Stroią się osobliwszym sposobem, nayprzod szyię tak ściskaią, iż im oczy ledwo na wierzch niewylezą, a twarz cała sinieie, wszyscy zaś rozmaicie powiązani, co zapewne musi bydź przyczyną chorob
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 47
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
tak ściskają, iż im oczy ledwo na wierzch niewylezą, a twarz cała sinieje, wszyscy zaś rozmaicie powiązani, co zapewne musi być przyczyną chorób i kalictw nierównie częstszych niżeli u nas.
Zamiast piór które tak kształtnie i wygodnie głowy nasze zdobią, pożyczanemi włosy się najeżają, iż z tego gniazda, w którym głowę noszą, ledwo czasem ich twarze rozeznać można. Co zaś najśmieszniejsza moim zdaniem, pysznią się nieskończenie z tych pożyczanych włosów, i rozumieją że ich obłudy i fałszu widocznego nikt nie pozna.
Zaproszeni raz byliśmy od Panów tutejszych na jakieś igrzysko. Rozumieliśmy zatym, iż oni będą w obecności naszej jelenie gonić, pociski rzucać
tak ściskaią, iż im oczy ledwo na wierzch niewylezą, a twarz cała sinieie, wszyscy zaś rozmaicie powiązani, co zapewne musi bydź przyczyną chorob y kalictw nierownie częstszych niżeli u nas.
Zamiast pior ktore tak kształtnie y wygodnie głowy nasze zdobią, pożyczanemi włosy się naieżaią, iż z tego gniazda, w ktorym głowę noszą, ledwo czasem ich twarze rozeznać można. Co zaś nayśmiesznieysza moim zdaniem, pysznią się nieskończenie z tych pożyczanych włosow, y rozumieią że ich obłudy y fałszu widocznego nicht nie pozna.
Zaproszeni raz byliśmy od Panow tuteyszych na iakieś igrzysko. Rozumieliśmy zatym, iż oni będą w obecności naszey ielenie gonić, pociski rzucać
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 48
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
mis padają/ Cukrowe grady A chłopięta temu rady. Patrz jak na komediej/ wlazł kapłon w Flaszę Skąd go (stłukszy ją/) wystraszę. Tu Bażant choć zabity/ swe rozpościera Skrzydła/ i na nich umiera. Jarząbek ustrzelany groty z słoniny/ Nuż w pasztetach mieszaniny. Wychodzą/ a przychodzą/ co misy noszą/ Drabi/ Dragani/ z Wołoszą. Z serwet w około baszty/ leć gęste wieze Padną: ze nikt nie postrzeze. Tam dopiero dość gęste pułmiski burzą/ Te odkryte pod strop kurzą. Widzą oczy/ brzuch szczeka/ Żołądek mruczy/ Ze nie poje/ mnogiej tuczy. Gardzi gęba i garło? a smak
mis padáią/ Cukrowe grády A chłopiętá temu rády. Pátrz iák ná komediey/ wlazł kápłon w Flászę Zkąd go (stłukszy ią/) wystrászę. Tu Báżánt choć zábity/ swe rozpośćiera Skrzydłá/ y ná nich vmierá. Iárząbek vstrzelány groty z słoniny/ Nuż w pásztetách mieszaniny. Wychodzą/ á przychodzą/ co misy noszą/ Drabi/ Drágáni/ z Wołoszą. Z serwet w około bászty/ leć gęste wieze Pádną: ze nikt nie postrzeze. Tám dopiero dość gęste pułmiski burzą/ Te odkryte pod strop kurzą. Widzą oczy/ brzuch szczeka/ Zołądek mruczy/ Ze nie poie/ mnogiey tuczy. Gárdźi gębá y gárło? á smák
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 203
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
wzastawy/ Ten koszt wszytek na potrawy. Potym nie wykupiwszy przestronych Włości Przyjdzie pozbyć i wieczności. Kuchnia skopuł substancji/ i jej ognisko Dóbr Ojczystych topielisko. Zbytek co twe Polaku tak garło lubi/ Ciebie i Ojczyźnę gubi/ Ten dawne Familie/ zniszczył i domy/ Zbiorów pożerca łakomy. On dziedzictwa wynosi; w nosi ubóstwo/ I inszych bied różne mnóstwo. A nad to; o co słusznie Polska go wini Yże nie mężnymi czyni. Bo o chlebie Polacy/ prawie a wodzie/ Przyszli ku takiej swobodzie/ Zawsze zbytek rozprasza/ skromność gromadzi/ Tej się wam jąć nie zawadzi. Dobrze kotek powiada/ pod Bożą wiarą/ Dziatki
wzástáwy/ Ten koszt wszytek ná potráwy. Potym nie wykupiwszy przestronych Włośći Przyidźie pozbyć y wiecznośći. Kuchnia skopuł substántiey/ y iey ognisko Dobr Oyczystych topielisko. Zbytek co twe Polaku ták gárło lubi/ Ciebie y Oyczyźnę gubi/ Ten dawne Fámilie/ zniszczył y domy/ Zbiorow pożercá łákomy. On dźiedźictwá wynośi; w nośi vbostwo/ Y inszych bied rozne mnostwo. A nád to; o co słusznie Polská go wini Yże nie mężnymi czyni. Bo o chlebie Polacy/ práwie á wodźie/ Przyszli ku tákiey swobodźie/ Záwsze zbytek rozprasza/ skromność gromádźi/ Tey się wąm iąc nie záwádźi. Dobrze kotek powiáda/ pod Bozą wiárą/ Dziatki
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 205
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
dobrą Kompanią/ może aż do woli/ Przy słodkomrucznej zażyć uciechy Wioli. A więc przy tak wesołej chwili i szczęśliwy/ Niech ze sprzyja Samborze Kupido życzliwy. Niech ci fortunne Niebo tyle pociech daje/ Ile chojny mieć mogą Niepołomskie gaje. Ile w Żywieckich igra Cysternach Łossosi/ Tyleć z nieba faworów/ szczęście niech na nosi. Niechaj cię Bóg fortuni do Syna choć w roku/ Co rzeczem? Zawitajże miłości Proroku. Jezlić też tej pociechy zajrzałyby Fata/ Snadna będzie wymówka/ na podeszłe lata Aleć ja nic nie wątpię/ znając obyczaje Wszak też Bóg Cudów jeszcze czynić nie przestaje. Hymaenee gaś świece goście się rozchodzą. Gęste
dobrą Kompánią/ może áż do woli/ Przy słodkomruczney záżyć vćiechy Wioli. A więc przy ták wesołey chwili y szczęśliwy/ Niech ze zprzyia Samborze Kupido życzliwy. Niech ći fortunne Niebo tyle poćiech dáie/ Ile choyny mieć mogą Niepołomskie gaie. Ile w Zywieckich igra Cysternách Łossośi/ Tyleć z niebá faworow/ szczęśćie niech ná nośi. Niechay ćię Bog fortuni do Syná choć w roku/ Co rzeczem? Záwitayże miłośći Proroku. Iezlić też tey poćiechy záyrzáłyby Fátá/ Snádna będźie wymowká/ ná podeszłe látá Aleć ia nic nie wątpię/ znáiąc obyczáie Wszák też Bog Cudow ieszcze czynić nie przestáie. Hymaenee gáś świece gośćie się rozchodzą. Gęste
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 209
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
NOWE ZWIERCIADŁOModzie dzisiejszego stroju akomodowane, DAMOM POLSKIM Które się Modno noszą,OFIAROWANE. OD JAKUBA ŁĄCZNOWOLSKIEGO Roku Pańskiego, 1678. DO CZYTELNIKA.
Dwie Natury pod Słońce, tak przeciwne były; Ze od siebie, jak Niebo od Ziemie, chodziły. Heraklit zawsze płakał: Domokrit śmiechami Zycie stawił: z Historyj, jako wiecie sami. Wtym Zierciedle, ich żgody, a kto dziś nie
NOWE ZWIERCIADŁOModźie dźiśieyszego stroiu ákomodowáne, DAMOM POLSKIM Ktore się Modno noszą,OFIAROWANE. OD JAKVBA ŁĄCZNOWOLSKIEGO Roku Páńskiego, 1678. DO CZYTELNIKA.
Dwie Nátury pod Słońce, ták przećiwne były; Ze od śiebie, iak Niebo od Zięmie, chodźiły. Heráklit záwsze płákał: Domokrit śmiechámi Zyćie stawił: z Historyi, iáko wiećie sámi. Wtym Zierćiedle, ich żgody, á kto dźiś nie
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona:
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
w pogardzeniu/ Moda triumfuje. Niech co pokaże Moda/ czegoby nie trzeba; Nie odradzi Modziastym/ i sam Anioł z Nieba. Odradzaj słowem Boskim; mów: to się niegodzi. Rzekną: Tak niesie Moda. Co żywo/ tak chodzi. By snadź straciwszy rozum/ szaty pozrucała/ Która się Modno nosi kompankiby miała. I Bóg/ i wzięty z nieba ludzki rozum błądzi; Sama Moda/ nalepiej światem Polskim/ rządzi. O nowa Filozofko! O Świata Mądryni! O jakie głupstwo tego/ co cię mądrą czyni! Kto się może od płaczu wpuł z śmiechem ukoić; Gdy Moda w sprosną nagość każe Damy stroić
w pogárdzeniu/ Modá tryumfuie. Niech co pokaże Modá/ czegoby nie trzebá; Nie odrádźi Modźiástym/ y sam Anioł z Niebá. Odradzay słowem Boskim; mow: to się niegodźi. Rzekną: Tak nieśie Modá. Co żywo/ ták chodźi. By snadź stráciwszy rozum/ száty pozrucáłá/ Ktora się Modno nośi kompankiby miáła. Y Bog/ y wźięty z niebá ludzki rozum błądźi; Sama Modá/ nalepiey świátem Polskim/ rządźi. O nowa Filozofko! O Swiátá Mądryni! O iákie głupstwo tego/ co ćię mądrą czyni! Kto się moze od płáczu wpuł z śmiechem vkoić; Gdy Modá w sprosną nágość każe Damy stroić
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: A4
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
/ Sprosne żaby na oczu; za dworne patrzenie/ Strzały w uszach/ osławy/ i piosnki zjednały/ Piersi węże zsą/ że się sprośnie tykać dały. Ręce ci psi gryźć będą/ za to/ że co było Dać ubogim/ to się na zbrodnie obróciło. Ten zaś Smok/ co mię z bólem niepojętym nosi/ Wszeteczne sprawy moje/ tym postępkiem głosi. Pytał dalej: Powiedz mi/ co za grzech przyczyną? Dla którego/ mizerni/ wiecznie ludzie giną. Odpowie: Iż Mężczyzna/ ma/ w piekło dróg wiele; Lecz Niewiastom/ czworaki grzech gościnieć ściele. Nieczystość: że się rady zbytnie ubierają: Ze się bawią
/ Sprosne żáby ná oczu; zá dworne pátrzenie/ Strzáły w vszách/ osłáwy/ y piosnki ziednáły/ Pierśi węże zsą/ że się sprośnie tykáć dáły. Ręce ći pśi gryść będą/ żá to/ że co było Dáć vbogim/ to się ná zbrodnie obroćiło. Ten záś Smok/ co mię z bolem niepoiętym nosi/ Wszeteczne spráwy moie/ tym postępkiem głośi. Pytáł dáley: Powiedz mi/ co zá grzech przyczyną? Dlá ktorego/ mizerni/ wiecznie ludźie giną. Odpowie: Iż Mężczyzná/ má/ w piekło drog wiele; Lecz Niewiástom/ czworáki grzech gośćinieć śćiele. Nieczystość: że się rády zbytnie vbieráią: Ze się báwią
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: C3v
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
Z trefników wzorki biorąc/ gdy strój ich pstry widzą; W tym się/ na śmiech kochają/ ż czego winnych szydzą. Krawcom lepsza się nie dziej: Bo co się walały Kitajczane płateczki; to się dziś przydały. I co przedtym w śmieci iść/ ledwie było godno/ To terasz pilno chowa/ kto się nosi Modno. Już teraz najszczuplejsze twarzy pultynkami W których płatki chowają: co przyznacie sami. Pod tak bogatą głową/ szyja ż ubożała; Naga/ biedna/przy samych perłach się została A że przystąpiej pereł/ więc czarne Paciory/ Moda zaleca Damom/ nad inne Fawory. Dobrze/ że Paciorkami/ karki otaczacie; Które
Z trefnikow wzorki biorąc/ gdy stroy ich pstry widzą; W tym się/ ná śmiech kocháią/ ż czego winnych szydzą. Kráwcom lepsza sie nie dźiey: Bo co się waláły Kitayczáne płáteczki; to się dźiś przydáły. Y co przedtym w śmieći iść/ ledwie było godno/ To terász pilno chowa/ kto się nośi Modno. Iuż teráz náyszczupleysze twarzy pultynkámi W ktorych płátki chowáią: co przyznáćie sámi. Pod ták bogátą głową/ szyiá ż vbożáła; Nága/ biedná/przy sámych perłách się zostáłá A że przystąpiey pereł/ więc czarne Páciory/ Modá zálecá Dámom/ nád inne Fáwory. Dobrze/ że Paćiorkámi/ kárki otaczaćie; Ktore
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: D2v
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
/ aboli ów/ białych chlebem bawi. By mi o sekret nie szło/ pokazałbym zdradę Tych piekarek/ i skrytą/ oznajmiełbym radę; Jako chcąc mieć skupniejszy chleb/ gdy mały mają: Sztucznie go poduszkami/ spodem nadstawiają. I teć ujdą/ lecz inszej/ szukajmy przyczyny/ Czemu odkryte piersi/ noszą Heroiny? Doić jak krów/ nie zwyczaj: a zwłaszcza w Kościele/ Cóż tam tedy/ po gołym mlekoródnym ciele? I lub pod czas/ na stole/ mleczna będksie kasza; Przyznać jednak musicie/ że krowia/ nie wasza. A zatym i przy stole/ te wasze wimienia/ Nie wiem na co
/ áboli ow/ białych chlebem báwi. By mi o sekret nie szło/ pokazałbym zdradę Tych piekárek/ y skrytą/ oznaymiełbym radę; Iáko chcąc mieć skupnieyszy chleb/ gdy máły máią: Stucznie go poduszkami/ spodem nádstawiaią. Y teć vydą/ lecz inszey/ szukaymy przyczyny/ Czemu odkryte pierśi/ noszą Heroiny? Doić iák krow/ nie zwyczay: á zwłaszczá w Kośćiele/ Coż tám tedy/ po gołym mlekorodnym ćiele? Y lub pod czás/ ná stole/ mleczna będxie kászá; Przyznáć iednák muśićie/ że krowia/ nie wászá. A zátym y przy stole/ te wásze wimięnia/ Nie wiem ná co
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: D3
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678