zdrową do świtania. IV
Wejrzyj na pokorę moję i na pracą moję, a odpuść mi wszytkie występki moje. W Psalmie 24
Ach, jak srodze poglądasz! Już nie znam kochania, kiedy w moich mieć nie chcesz frasunkach starania. Niech ta bajka fałszywy ma wykład u ludzi, że żal w szczyrym kochaniu spólnie serca nudzi. Widzisz, czujesz, a przecię nie masz o mnie pieczy! Szczyra miłość nie w słowach ma być, ale w rzeczy. Patrz, w jaką ciężką pracę jestem zaprzężona, obacz, jako jej jarzmem szyja obciążona. Gdyby było przynamniej podciwsze rzemiosło, delikatszej naturze swój warsztat przyniosło, i ta by wzgarda wielom zacnym
zdrową do świtania. IV
Wejrzyj na pokorę moję i na pracą moję, a odpuść mi wszytkie występki moje. W Psalmie 24
Ach, jak srodze poglądasz! Już nie znam kochania, kiedy w moich mieć nie chcesz frasunkach starania. Niech ta bajka fałszywy ma wykład u ludzi, że żal w szczyrym kochaniu spólnie serca nudzi. Widzisz, czujesz, a przecię nie masz o mnie pieczy! Szczyra miłość nie w słowach ma być, ale w rzeczy. Patrz, w jaką ciężką pracę jestem zaprzężona, obacz, jako jej jarzmem szyja obciążona. Gdyby było przynamniej podciwsze rzemiosło, delikatszej naturze swój warsztat przyniosło, i ta by wzgarda wielom zacnym
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 38
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
Ba, już ci czołem bije, po ziemi się tara, na komplementa wy wnętrza, nogi całuje i liże, z trzewika brud żłopie, na wągiel się pali, sztafiruje, umizga i oblizuje, z godzinami w zawody jak zagorzały kot lata, pod zorze się pławi, w nocy nie sypia, ustawicznie wzdycha, nudzi, melancholizuje i od siebie, jakby konał, odchodzi. Już na upominki ojca kradnie, na fortunę sekretnie zaciąga, trębaczów, muzyki, moczywąsów, darmostojów okrywa, chłopców na kozaki, na błazny i różne cudotwory strzyże, układa i przerabia. Już im od amorów piać, od trenów i żałosnych mutetów nucić, od
Ba, już ci czołem bije, po ziemi się tara, na komplementa wy wnętrza, nogi całuje i liże, z trzewika brud żłopie, na wągiel się pali, sztafiruje, umizga i oblizuje, z godzinami w zawody jak zagorzały kot lata, pod zorze się pławi, w nocy nie sypia, ustawicznie wzdycha, nudzi, melancholizuje i od siebie, jakby konał, odchodzi. Już na upominki ojca kradnie, na fortunę sekretnie zaciąga, trębaczów, muzyki, moczywąsów, darmostojów okrywa, chłopców na kozaki, na błazny i różne cudotwory strzyże, układa i przerabia. Już im od amorów piać, od trenów i żałosnych mutetów nucić, od
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 255
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
, Dopieroż słońca, które tępi ich wzrok ślepy; A Boga, jakoby go widzieli najlepiej, Choć się nigdy ludzkiemu oku nie pokazał, Choć się farbą malować surowo zakazał, Dawszy mu siwe włosy na brodzie i czele, Choć jaśniejszy od słońca, malują tak śmiele? Już mu lato minęło, już go zima nudzi, Już starość siłę, którą z młodu miał, wystudzi. O szaleństwo, katowskim nie karane mieczem! Stwórcę świata chcieć równać z podobieństwem człeczem! 39 (P). NIC DARMO, TYLKO JEDNO NIEBO
Kto chce jądro jeść, zgryźć mu orzech trzeba wprzódy; Kto ryby, rozpasawszy brnąć po nie do wody;
, Dopieroż słońca, które tępi ich wzrok ślepy; A Boga, jakoby go widzieli najlepiej, Choć się nigdy ludzkiemu oku nie pokazał, Choć się farbą malować surowo zakazał, Dawszy mu siwe włosy na brodzie i czele, Choć jaśniejszy od słońca, malują tak śmiele? Już mu lato minęło, już go zima nudzi, Już starość siłę, którą z młodu miał, wystudzi. O szaleństwo, katowskim nie karane mieczem! Stwórcę świata chcieć równać z podobieństwem człeczem! 39 (P). NIC DARMO, TYLKO JEDNO NIEBO
Kto chce jądro jeść, zgryźć mu orzech trzeba wprzódy; Kto ryby, rozpasawszy brnąć po nie do wody;
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 540
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
też tu otwierają aperturę Ewie. U Adama się zgoi, chociaż bez balwierza, A tej opak: im dalej, barziej się rozszerza. 104 (D). CIAŁO NIC NIE POMAGA
O gnuśny ciała mego, o ośle nikczemny, Tak pięknej ziemie pańskiej ciężarze daremny! Nic jej barziej nie ciśnie, nic gorzej nie nudzi, Jako stopy niewdzięcznych przeciw Bogu ludzi. Lżejszy jest słoń, lżejszy żubr, lżejsza cała góra, Niż ten ścierw i człowieka niewdzięcznego skóra. Więc do świeckiej zabawy i inszej roboty Dosyć w nim przyrodzonej, i nazbyt, ochoty; Jak przyjdzie do pacierza, Pana Boga chwalić, Gwałtem go potrzeba z nóg na kolana
też tu otwierają aperturę Ewie. U Adama się zgoi, chociaż bez balwierza, A tej opak: im dalej, barziej się rozszerza. 104 (D). CIAŁO NIC NIE POMAGA
O gnuśny ciała mego, o ośle nikczemny, Tak pięknej ziemie pańskiej ciężarze daremny! Nic jej barziej nie ciśnie, nic gorzej nie nudzi, Jako stopy niewdzięcznych przeciw Bogu ludzi. Lżejszy jest słoń, lżejszy żubr, lżejsza cała góra, Niż ten ścierw i człowieka niewdzięcznego skóra. Więc do świeckiej zabawy i inszej roboty Dosyć w nim przyrodzonej, i nazbyt, ochoty; Jak przyjdzie do pacierza, Pana Boga chwalić, Gwałtem go potrzeba z nóg na kolana
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 577
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
jedno z tych zawiesić na łęku. Bodaj ta czernią, która w Polsce się zamnoży, Żałoby jej, broń Boże, prędkiej nie wywroży. Ubywa w piersiach serca; pozwierzchowne znaki, Szkarłatny Mars czernidło kładzie na Polaki. 163 (D). CZEKANY GOŚĆ CZEKANIE OBIECANEGO GOŚCIA
Nie tak i zęby ocet, i dym nudzi oczy, Jako obiecany gość, kiedy przyjazd zwłoczy: Abo się nie obiecuj, albo zaraz wsiadaj, Gospodarzowi zwłoką tęsknicę nie zadaj. Doświadczyłem na sobie, wierzcież mi, mój panie, Że nielube ochocie ubliża czekanie. Nigdy nie jest tak miły przyjaciel czekany, O podufałym mówię, jak niespodziewany. Importun niechaj
jedno z tych zawiesić na łęku. Bodaj ta czernią, która w Polszcze się zamnoży, Żałoby jej, broń Boże, prędkiej nie wywroży. Ubywa w piersiach serca; pozwierzchowne znaki, Szkarłatny Mars czernidło kładzie na Polaki. 163 (D). CZEKANY GOŚĆ CZEKANIE OBIECANEGO GOŚCIA
Nie tak i zęby ocet, i dym nudzi oczy, Jako obiecany gość, kiedy przyjazd zwłoczy: Abo się nie obiecuj, albo zaraz wsiadaj, Gospodarzowi zwłoką tęsknicę nie zadaj. Doświadczyłem na sobie, wierzcież mi, mój panie, Że nielube ochocie ubliża czekanie. Nigdy nie jest tak miły przyjaciel czekany, O podufałym mówię, jak niespodziewany. Importun niechaj
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 616
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Polsce miejsca, okrom Janczarychy: Tam orzcie, tam budujcie w polu dzikim, gołem. Już cała Polska jednym stała się kościołem. Czy wolicie do Krymu, gdzie z ordą na poły Chwalą mahometowe Polacy kościoły? Czarta li zwyciężyli przez swoje modlitwy, Pewnieć księża i Turków zwyciężą bez bitwy. Jednym Mojżesz pacierzem nieprzyjaciół nudzi — Prawda, biło się sześćkroć sto tysięcy ludzi; Dziś sześćkroć sto tysięcy też mówi pacierze, A nikt, bo nie ma za co, nie bije się szczerze. Dajcie żołnierzom, księża, wioski, moja rada, Smarowniej wam dzisiejsza z Turki pójdzie zwada. Z samych żyjcie ołtarzów, dosyć na was będzie,
Polszcze miejsca, okrom Janczarychy: Tam orzcie, tam budujcie w polu dzikim, gołem. Już cała Polska jednym stała się kościołem. Czy wolicie do Krymu, gdzie z ordą na poły Chwalą mahometowe Polacy kościoły? Czarta li zwyciężyli przez swoje modlitwy, Pewnieć księża i Turków zwyciężą bez bitwy. Jednym Mojżesz pacierzem nieprzyjaciół nudzi — Prawda, biło się sześćkroć sto tysięcy ludzi; Dziś sześćkroć sto tysięcy też mówi pacierze, A nikt, bo nie ma za co, nie bije się szczerze. Dajcie żołnierzom, księża, wioski, moja rada, Smarowniej wam dzisiejsza z Turki pójdzie zwada. Z samych żyjcie ołtarzów, dosyć na was będzie,
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 638
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
dwudzieste wtóre lato nie przyspieszy. Cóż mię teraz pocieszy? Nie znam wiosny i lata, Tak wielka moja strata.
Precz ode mnie zabawki, precz wszytkie rozkoszy! Jako wiatr dym rozpłoszy, Tak troska po zginionym wdzięcznym moim synu Nie ma, nie ma terminu. Owszem, co cieszy ludzi, To mnie na sercu nudzi.
Bez niego śmiech nie śmieszny, jałowa zabawa, Z gęby lezie potrawa, Wina mi nie są winmi, nie miodami miody, Piwo gorsze od wody; Jedna tylko gorzałka: Serce gore, gęba łka.
Słońce ziemię, mnie troska piecze bez przestanku: Nie masz cię, mój kochanku, Co mnie gorzej niźli
dwudzieste wtóre lato nie przyspieszy. Cóż mię teraz pocieszy? Nie znam wiosny i lata, Tak wielka moja strata.
Precz ode mnie zabawki, precz wszytkie rozkoszy! Jako wiatr dym rozpłoszy, Tak troska po zginionym wdzięcznym moim synu Nie ma, nie ma terminu. Owszem, co cieszy ludzi, To mnie na sercu nudzi.
Bez niego śmiech nie śmieszny, jałowa zabawa, Z gęby lezie potrawa, Wina mi nie są winmi, nie miodami miody, Piwo gorsze od wody; Jedna tylko gorzałka: Serce gore, gęba łka.
Słońce ziemię, mnie troska piecze bez przestanku: Nie masz cię, mój kochanku, Co mnie gorzej niźli
Skrót tekstu: PotNabKuk_I
Strona: 525
Tytuł:
Pieśni nabożne ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
posłuszna Ewo. Nie tu koniec Saulowej z szalństwem wścieklizny, Wszystek pała, niemoże wyrzucić trucizny. Co mu ciało i zmysły tak przejęła żywo, Jak siarką podpalone z krzesiwa łuczywo. O nic więcej starania w myślach nie zakłada, Tylko pytać z pilnością, gdzie DAWID przesiada. Zły człowiek, opojony śmiertelną Cykutą, Nudzi sobą, jak w piekle, mając Duszę strutą. DAWID w oczach Goliat, Dawid w głowie wrogiem, DAWID w sercu Saulowym tkwi, kolącym głogiem. DAWID Saula w pasztecie i smacznym rosole, Nawet w miękkiej poduszce gniecie, bodzie, kole.
Przekonane sumnienie twardego grzesznika, Przez mury, przez żelazne zamknięcia dotyka.
posłuszna Ewo. Nie tu koniec Saulowey z szálństwem wścieklizny, Wszystek páła, niemoże wyrzucić trucizny. Co mu ciało y zmysły ták przeięła żywo, Ják siarką podpálone z krzesiwa łuczywo. O nic więcey stárania w myślach nie zákłáda, Tylko pytać z pilnością, gdzie DAWID przesiada. Zły człowiek, opoiony śmiertelną Cykutą, Nudzi sobą, iák w piekle, maiąc Duszę strutą. DAWID w oczach Goliat, Dawid w głowie wrogiem, DAWID w sercu Saulowym tkwi, kolącym głogiem. DAWID Saula w pasztecie y smácznym rosole, Náwet w miękkiey poduszce gniecie, bodzie, kole.
Przekonane sumnienie twárdego grzesznika, Przez mury, przez żelazne zámknięcia dotyka.
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 53
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
tem łóżkiem co się układł na niem. Jednak ta cichość pomyślnej rozkoszy, Najmniej KsIAZĘCYCH żądz, nieuspokoi Sen mu potrzebny Bogini odpłoszy O której słyszał, ta mu w oczach stoi Z boku się na bok, co moment przewraca, Nic nieschowawszy, koło siebie maca.
Niespał i Zefir, słysząc że gość nudzi A czemuż nieśpisz, spyta go i rzecze, Jeźli cię moja powieść często łudzi Wszak ci Fortuna jeszcze nie uciecze Coć Niebo sądzi, toć nigdy nie zginie Gdyć szczęście żagiel pomyślnie roźwinie. O jakbyś wiedział, mój Zefirze drogi, Odpowie ADOLF że z twojej rozmowy Uczułem w myślach niezbyte załogi
tem łożkiem co się układł ná niem. Jednák ta ćichość pomyślney roskoszy, Náymniey XIAZĘCYCH żądz, nieuspokoi Sen mu potrzebny Bogini odpłoszy O ktorey słyszał, ta mu w oczach stoi Z boku się ná bok, co moment przewráca, Nic nieschowawszy, koło siebie maca.
Niespał y Zefir, słysząc że gość nudzi A czemusz nieśpisz, spyta go y rzecze, Jeźli cie moia powieść często łudzi Wszák ći Fortuna ieszcze nie uciecze Coć Niebo sądzi, toć nigdy nie zginie Gdyć szczęście żagiel pomyślnie roźwinie. O iákbyś wiedział, moy Zefirze drogi, Odpowie ADOLF że z twoiey rozmowy Uczułem w myślach niezbyte záłogi
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 229
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
, bo ich nie miał, lecz w pieszczocie lubej Schowany, bał się wojny i wleźć pod kozuby Habiane z onych gmachów i łabęcich puchów; Nie będzie się chciało wstać, objeżdżać podsłuchów, Nie zawsze też kryniczną najdzie do sorbetu, Czasem wytrwać, czasem się przyjdzie napić mętu) - Co acz wszytko Halego na umyśle nudzi, Widząc jednak, że pana tym sobie przyłudzi, Przed którym i na klęczkach, i na jednej nodze, Równo ze psem, pod stołem który kości głodze, Ochotnie służyć gotów i wyprawiać dudki, Drzwiami skrzypać i nosa nadstawiać na szczutki, Jako ten, który świeżo z eunuchów zgraje Na dywan i cesarskie przełożon szaraje
, bo ich nie miał, lecz w pieszczocie lubej Schowany, bał się wojny i wleźć pod kozuby Habiane z onych gmachów i łabęcich puchów; Nie będzie się chciało wstać, objeżdżać podsłuchów, Nie zawsze też kryniczną najdzie do sorbetu, Czasem wytrwać, czasem się przyjdzie napić mętu) - Co acz wszytko Halego na umyśle nudzi, Widząc jednak, że pana tym sobie przyłudzi, Przed którym i na klęczkach, i na jednej nodze, Równo ze psem, pod stołem który kości głodze, Ochotnie służyć gotów i wyprawiać dudki, Drzwiami skrzypać i nosa nadstawiać na szczutki, Jako ten, który świeżo z eunuchów zgraje Na dywan i cesarskie przełożon szaraje
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 24
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924