przedmieściu sobie gospodę obrali; Gdzie spali do godziny tej, której Tytona Starego pospolicie budzi jego żona. A stali tam tak dobrze, że onego czasu Na pałacu lepszego mieć nie mogli wczasu.
CIV.
A skoro niewesołe cienie rozpędziło Słońce jasne, pogodne i świat oświeciło, Mężna dziewka i zacni rycerze na swoje Członki polerowane obłóczyli zbroje, Posławszy wprzód do miasta swych, którzy znać dali, Że się zewsząd rycerze do rynku zjeżdżali I że już król na miejsce przybył naznaczone, Gdzie igrzyska surowe miały być czynione.
CV.
Nie mieszkając, na konie zaraz powsiadali I szeroką ulicą na rynek wjachali, Tam, gdzie znaku czekając, bogato ubrani I
przedmieściu sobie gospodę obrali; Gdzie spali do godziny tej, której Tytona Starego pospolicie budzi jego żona. A stali tam tak dobrze, że onego czasu Na pałacu lepszego mieć nie mogli wczasu.
CIV.
A skoro niewesołe cienie rozpędziło Słońce jasne, pogodne i świat oświeciło, Mężna dziewka i zacni rycerze na swoje Członki polerowane obłóczyli zbroje, Posławszy wprzód do miasta swych, którzy znać dali, Że się zewsząd rycerze do rynku zjeżdżali I że już król na miejsce przybył naznaczone, Gdzie igrzyska surowe miały być czynione.
CV.
Nie mieszkając, na konie zaraz powsiadali I szeroką ulicą na rynek wjachali, Tam, gdzie znaku czekając, bogato ubrani I
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 62
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
zwątloną nawę pojmała; Tak do swej rufy liną jej sztabę wysoką Przywiązawszy, wiodła ją przez wodę głęboką.
LXIII.
Wjachali po niewolej do portu, wiosłami Barziej, niż życzliwemi wniesieni wiatrami; Bo się tak srogie morze beło rozgniewało, Że jem żagle i maszty poodejmowało. Tem czasem cni rycerze wierne miecze swoje Brali i obłóczyli ciała w jasne zbroje I szyprowi i wszystkiem, którzy się trwożyli, Dobre serce i dobrą otuchę czynili.
LXIV.
Nakształt miesiąca jest port wielki i przestrony, Który na milę wkoło idzie urobiony; Weście na sześć set kroków, jako powiadają, I dwa zamki ma, kędy rogi się schadzają, Gdzie się rogi
zwątloną nawę poimała; Tak do swej rufy liną jej sztabę wysoką Przywiązawszy, wiodła ją przez wodę głęboką.
LXIII.
Wjachali po niewolej do portu, wiosłami Barziej, niż życzliwemi wniesieni wiatrami; Bo się tak srogie morze beło rozgniewało, Że jem żagle i maszty poodejmowało. Tem czasem cni rycerze wierne miecze swoje Brali i obłóczyli ciała w jasne zbroje I szyprowi i wszystkiem, którzy się trwożyli, Dobre serce i dobrą otuchę czynili.
LXIV.
Nakształt miesiąca jest port wielki i przestrony, Który na milę wkoło idzie urobiony; Weście na sześć set kroków, jako powiadają, I dwa zamki ma, kędy rogi się schadzają, Gdzie się rogi
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 101
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
morza wskok dla fusty w ciemne mroki poszła I złoto i swe skarby co lepsze wyniosła, Zmyślając, skoroby dzień swojemu woźnicy Febus kazał wieźć na świat, wyniść na zdobyczy.
LXXXI.
Ale pierwej, niżli się do morza wybrała, W pałacu miecze, tarcze i zbroje zebrała, Które na się żeglarze, kupcy obłóczyli, Którzy na poły nadzy i bezbronni byli. Jedni spali, a drudzy straż odprawowali I miedzy się odmienne prace podzielali, Co raz patrząc, jeśli się niebo czerwieniało Na wschód słońca i jeśli świtać poczynało. PIEŚŃ XX.
LXXXII.
Jeszcze beł, wyjeżdżając z morza, pan światłości Nie rozegnał, jak trzeba, mroków
morza wskok dla fusty w ciemne mroki poszła I złoto i swe skarby co lepsze wyniosła, Zmyślając, skoroby dzień swojemu woźnicy Febus kazał wieźć na świat, wyniść na zdobyczy.
LXXXI.
Ale pierwej, niżli się do morza wybrała, W pałacu miecze, tarcze i zbroje zebrała, Które na się żeglarze, kupcy obłóczyli, Którzy na poły nadzy i bezbronni byli. Jedni spali, a drudzy straż odprawowali I miedzy się odmienne prace podzielali, Co raz patrząc, jeśli się niebo czerwieniało Na wschód słońca i jeśli świtać poczynało. PIEŚŃ XX.
LXXXII.
Jeszcze beł, wyjeżdżając z morza, pan światłości Nie rozegnał, jak trzeba, mroków
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 133
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
. 28. O spustoszeniu krajów idąc na tę batalią nie podobno i wypisać, gdy taką colluviem narodów zprowadził król August, osobliwie Kałmuków, ludzi praw boskich i ludzkich nie znających. Ci od Styru począwszy immanissime poczynali, pustosząc z gruntu kraje, przez rabunki świątnic pańskich, dworów, miast i wsi; w aparaty się obłóczyli, z kielichów pili, okrutne morderstwa czynili, księży, szlachtę, ludzi gminnych piekli, zabijali, białymgłowom publicznie w obliczu wojska gwałty czynili, skąd umierać musiały; terret i pióro więcej pisać o nieznośnych złościach i swywolach tych poganów spro wadził tych ludzi król bardziej dla pomsty niejakiej, na spustoszenie krajów, na zelżenie sprowadził
. 28. O spustoszeniu krajów idąc na tę batalią nie podobno i wypisać, gdy taką colluviem narodów zprowadził król August, osobliwie Kałmuków, ludzi praw boskich i ludzkich nie znających. Ci od Styru począwszy immanissime poczynali, pustosząc z gruntu kraje, przez rabunki świątnic pańskich, dworów, miast i wsi; w aparaty się obłóczyli, z kielichów pili, okrutne morderstwa czynili, księży, szlachtę, ludzi gminnych piekli, zabijali, białymgłowom publicznie w obliczu wojska gwałty czynili, zkąd umierać musiały; terret i pióro więcéj pisać o nieznośnych złościach i swywolach tych poganów spro wadził tych ludzi król bardziéj dla pomsty niejakiej, na spustoszenie krajów, na zelżenie sprowadził
Skrót tekstu: OtwEDziejeCzech
Strona: 109
Tytuł:
Dzieje Polski pod panowaniem Augusta II od roku 1696 – 1728
Autor:
Erazm Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1696 a 1728
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1728
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1849