nie stał próżny, o tym brogu. 282. DO CHUDEGO CZEŚNIKA
Chudyś, cześniku, i przebacz mi, wierę, Nie wedle swego urzędu masz cerę. Tak li częstujesz, jak sam jadasz w domu, Trzeba od twej czci głodem umrzeć komu. Chowaj się lepiej: jeszcze przed półroczem, Wierz mi, obłapiać nie będziesz miał o czem. Uwiędnie Wenus, choć tak piękna swacha, Mówią, gdzie nie masz Cerery i Bacha. 283 (F). DO PIENIĄŻKA HERBU JELITA
Jako dawnego nasz Pieniążek stempla, Różne swych przodków przywodzi egzempla. Nie może nadeń starszy być z natury, Jeżeli bito jego przodka z skóry.
nie stał próżny, o tym brogu. 282. DO CHUDEGO CZEŚNIKA
Chudyś, cześniku, i przebacz mi, wierę, Nie wedle swego urzędu masz cerę. Tak li częstujesz, jak sam jadasz w domu, Trzeba od twej czci głodem umrzeć komu. Chowaj się lepiej: jeszcze przed półroczem, Wierz mi, obłapiać nie będziesz miał o czem. Uwiędnie Wenus, choć tak piękna swacha, Mówią, gdzie nie masz Cerery i Bacha. 283 (F). DO PIENIĄŻKA HERBU JELITA
Jako dawnego nasz Pieniążek stempla, Różne swych przodków przywodzi egzempla. Nie może nadeń starszy być z natury, Jeżeli bito jego przodka z skóry.
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 123
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
: „Krótko, ach, krótko po swej woli chodzisz I darmo sobie złotą wolność słodzisz! Nadchodzi ten czas i masz go za pasem, Że cię zły humor pobrata z tym lasem, Kiedy sam sobie zginiesz i od ludzi Stronić nową chęć miłość w tobie wzbudzi; Wtenczas dopiero, choć będziesz gotowy Całować pęta, obłapiać okowy, Doznasz, co w sobie zamykają rany Miłości, co jest być od niej związany. Ani cię niech ta nadzieja nie wspiera, Że na odpornych nierada naciera, Bo cię zwycięży, a ty, zwojowany, Cięższe na nogach poniesiesz kajdany. Ona w ogniach twych tak skrzydła opali, Że się od ciebie nigdy
: „Krótko, ach, krótko po swej woli chodzisz I darmo sobie złotą wolność słodzisz! Nadchodzi ten czas i masz go za pasem, Że cię zły humor pobrata z tym lasem, Kiedy sam sobie zginiesz i od ludzi Stronić nową chęć miłość w tobie wzbudzi; Wtenczas dopiero, choć będziesz gotowy Całować pęta, obłapiać okowy, Doznasz, co w sobie zamykają rany Miłości, co jest być od niej związany. Ani cię niech ta nadzieja nie wspiera, Że na odpornych nierada naciera, Bo cię zwycięży, a ty, zwojowany, Cięższe na nogach poniesiesz kajdany. Ona w ogniach twych tak skrzydła opali, Że się od ciebie nigdy
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 166
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
być zdała, Bo i matka, i czeladź do ósmej sypiała; I stanie za polewkę winną żołądkowi, Gdy się rano na takiej zwierzynie obłowi, A nic tyle w tej sprawie smaku dać nie może Jak koleńskie odzienie i niesłane łoże. Wierę, że się nie dojadł smaku w połowicy, Kto woli niż w koszuli obłapiać w spódnicy, I tego mam za Kurpia i za fantastyka, Co nie woli podnosić giezłka niż letnika. Siła swych niedostatków ukrywają ony Szatami, siła kryje sobą strój upstrzony;
Koszula nic nie skryje, a cokolwiek skryje, Za najmniejszym dotknieniem przez nią się wyryje. Gdy świat był doskonalszy i ludzie z rozrywką Nie dali
być zdała, Bo i matka, i czeladź do ósmej sypiała; I stanie za polewkę winną żołądkowi, Gdy się rano na takiej zwierzynie obłowi, A nic tyle w tej sprawie smaku dać nie może Jak koleńskie odzienie i niesłane łoże. Wierę, że się nie dojadł smaku w połowicy, Kto woli niż w koszuli obłapiać w spódnicy, I tego mam za Kurpia i za fantastyka, Co nie woli podnosić giezłka niż letnika. Siła swych niedostatków ukrywają ony Szatami, siła kryje sobą strój upstrzony;
Koszula nic nie skryje, a cokolwiek skryje, Za najmniejszym dotknieniem przez nię się wyryje. Gdy świat był doskonalszy i ludzie z rozrywką Nie dali
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 325
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
niego: a gdy za nim goniąc mówił: Czemuż uciekasz/ czemu? rzekł Arystipus: Dla tego/ że ty masz moc źle mówić: a ja też mam tę moc/ tego nie słuchać.
Jednego czasu prosił Dionizego Tyrana za swoim przyjacielem: a widząc że się Król ociągał. Arystipus jął go za nogi obłapiać/ i tak otryzmał o co prosił. To gdy w nim niektóryz ganili/ powiadając/ że to nieprzystało Filozofowi: rzekł: Nie mnie w tym winujcie/ ale Dionizjusa Króla/ który uszy ma u nóg.
Trafiło się/ iż gdy żeglował do Koryntu/ powstał wielki szturm na morzu/ że się mało nie
niego: á gdy zá nim goniąc mowił: Cżemuż vćiekasz/ cżemu? rzekł Aristippus: Dla tego/ że ty masz moc źle mowić: á ia też mam tę moc/ tego nie słucháć.
Iednego cżásu prośił Dionizego Tyránná zá swoim przyiaćielem: á widząc że się Krol oćiągał. Aristippus iął go zá nogi obłápiáć/ y ták otryzmał o co prośił. To gdy w nim niektoryz gánili/ powiádáiąc/ że to nieprzystało Filozofowi: rzekł: Nie mnie w tym winuyćie/ ále Dionizyusá Krolá/ ktory vszy ma v nog.
Tráfiło się/ iż gdy żeglował do Korinthu/ powstał wielki szturm ná morzu/ że się máło nie
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 20
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
jeden co powie; Jeden nie kpić z drugiego, swemu dobrze życzyć, Nie pytaj się, coś przepił, ani rzędu liczyć - Pić to twoja powinność, zliczy to kto inny; Nie gniewać się, choćby też dla słusznej przyczyny, Ubogiemu nic nie dać, ukazać mu figę, Weselić się, tańcować, obłapiać Jadwigę, Karczmy żadnej ni wiechy przy drodze nie mijać, Piwo, choćby nagorsze, i gorzałkę pijać, Bez pościeli się ukłaść, ba i bez wieczerzy, Tak się miernie sprawować, jak tego bieg bieży. Pożyczać na gorzałkę, na piwo, na karty, Boso chodzić, bez pasa, żupan mieć podarty,
jeden co powie; Jeden nie kpić z drugiego, swemu dobrze życzyć, Nie pytaj sie, coś przepił, ani rzędu liczyć - Pić to twoja powinność, zliczy to kto iny; Nie gniewać sie, choćby też dla słusznej przyczyny, Ubogiemu nic nie dać, ukazać mu figę, Weselić sie, tańcować, obłapiać Jadwigę, Karczmy żadnej ni wiechy przy drodze nie mijać, Piwo, choćby nagorsze, i gorzałkę pijać, Bez pościeli sie ukłaść, ba i bez wieczerzy, Tak sie miernie sprawować, jak tego bieg bieży. Pożyczać na gorzałkę, na piwo, na karty, Boso chodzić, bez pasa, żupan mieć podarty,
Skrót tekstu: DzwonStatColumb
Strona: 16
Tytuł:
Statut Jana Dzwonowskiego, to jest Artykuły prawne jako sądzić łotry i kuglarze jawne
Autor:
Jan Dzwonowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1611
Data wydania (nie wcześniej niż):
1611
Data wydania (nie później niż):
1611
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wacław Walecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Collegium Columbinum
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1998
szuka. A baba: Niewiem jeśliś ty jest takiego imienia/ i takiej matki córka/ która byóał moja blizka powinna. A ona: jeślim jest/ niewiem; takci mięw prawdzie zową/ i takąm matkę miała. Zatym baba przeklęta/ zdrady i chytrości pełną/ porwawszy się/ imię ją obłapiać mówiąc: prawdziewie tak/ boś barzo podobna szlachetnej matce twojej. A ty jakiego męża masz? Na co ona: Dobrego człowiekarzemiesłem cieśle. Zatym baba barzo wysko westchnie i rzecze: A ja tak przewybornej matki córko/ jakoś do takiej mizeriej przyszła/ żeś za cieślęszła/ którać tak wiele w rodzinie twojej
szuka. A babá: Niewiem iesliś ty iest tákiego imieniá/ y tákiey mátki corká/ ktora byóáł moiá blizka powinna. A oná: ieslim iest/ niewiem; tákći mięw prawdźie zową/ y tákąm mátkę miáłá. Zátym bábá przeklęta/ zdrády y chytrosći pełną/ porwawszy sie/ imię ią obłápiáć mowiąc: prawdźiewie tak/ boś bárzo podobna szláchetney matce twoiey. A ty iákiego mężá masz? Ná co oná: Dobrego człowiekárzemiesłem ćieśle. Zátym bábá bárzo wysko westchnie y rzecze: A ia ták przewyborney mátki corko/ iákoś do tákiey mizeriey przyszłá/ żeś zá ćieślęszłá/ ktorać tak wiele w rodźinie twoiey
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 200
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
. Na zdanie białychgłów/ któr tam służyły spuścić się Senat niechciał; bo pono i te uwijając się około z bolałej Królowej/ dziatki pomieszawszy zapomniały który wprzód/ a który po nim był zrodzony. Cóż czynią? zdajmy to naturze samej/ krzykną w Senacie: zasadźmy śpiegi w pokoju Królowej/ którego wprzód całować/ obłapiać/ piersiami karmić/ i kąpać będzie ten syn pierworódny: Dziwna rzecz. Nie mogła na to natury swojej nawieść chytra Królowa/ aby kiedy pierwej pocałować miała wtórego niż pierwszego; aby wprzód do piersi przypuścieła tamtego niż tego/ z tym się wprzód i częściej pieścić: jego naprzód kąpać/ jemu wprzód pierś macierzyńską podawać sama
. Ná zdánie białychgłow/ ktor tám służyły spuśćić się Senat niechćiał; bo pono y te vwijáiąc się około z boláłey Krolowey/ dźiatki pomieszawszy zápomniáły ktory wprzod/ á ktory po nim był zrodzony. Coż czynią? zdaymy to náturze sámey/ krzykną w Senaćie: zásadźmy śpiegi w pokoiu Krolowey/ ktorego wprzod cáłowáć/ obłápiáć/ pierśiámi karmić/ y kąpáć będźie ten syn pierworodny: Dźiwna rzecz. Nie mogłá ná to nátury swoiey náwieść chytra Krolowa/ áby kiedy pierwey pocáłowáć miałá wtorego niż pierwszego; áby wprzod do pierśi przypuśćiełá támtego niż tego/ z tym się wprzod y częśćiey pieśćić: iego naprzod kąpáć/ iemu wprzod pierś máćierzyńską podáwáć sámá
Skrót tekstu: MijInter
Strona: 34
Tytuł:
Interregnum albo sieroctwo apostolskie
Autor:
Jacynt Mijakowski
Drukarnia:
Paweł Konrad
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
Chowanego na powrozie przyprowadzili a przytym w kubku sto bitych Talerów. Ponieważ widzieli że żadnem Językiem nimogli mię zazyc mówią już lingva Nativa. Ze przynieślismy podarunek. Dopiero ja do Nich przemówił Na ów kubek z talerami pokazawszy. Iste est interpres meorum et vestrorum desideriorum O kiedy to Niemcy skoczą od radości kiedy się poczną rzechotać obłapiać mię kiedy to skoczą na miasto powiedając że Przemówił nasz Pan, owego gonic co już był wyjechał po tłomacza dopieroż się rozmawiac dopieroż Dyskurować popieli się Niemczyska na ów śmiech. A na zajutrz dopiero w traktat. Pokazałem im Regestr Komisarski jak wiela pługów na którą wieś położył i już żadnej niebyło sprzeczki i
Chowanego na powrozie przyprowadzili a przytym w kubku sto bitych Talerow. Ponieważ widzieli że zadnem Ięzykięm nimogli mię zazyc mowią iuz lingva Nativa. Ze przynieslismy podarunek. Dopiero ia do Nich przemowił Na ow kubek z talerami pokazawszy. Iste est interpres meorum et vestrorum desideriorum O kiedy to Niemcy skoczą od radosci kiedy się poczną rzechotać obłapiać mię kiedy to skoczą na miasto powiedaiąc że Przemowił nasz Pan, owego gonic co iuz był wyiechał po tłomacza dopierosz się rozmawiac dopierosz dyszkurować popieli się Niemczyska na ow smiech. A na zaiutrz dopiero w traktat. Pokazałęm im Regestr kommissarski iak wiela pługow na ktorą wies połozył y iuz zadney niebyło sprzeczki y
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 63v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
człowiek i tu na wojnie pracować musi, jeśli nie w łóżku, to na koniu. Wypłacać się jednak, choć tak jak zły dłużnik, obiecuję, bylem jako najprędzej w dobrym zdrowiu oglądał królewnę serca mego, bez której widzenia już też dalej żyć niepodobna, i lepiej nie żyć, niżeli nie zażywać, nie obłapiać, nie całować milion milionów razów to, co jest naśliczniejszego, najwdzięczniejszego i najdoskonalszego na świecie. Wielbić będę P. Boga: da szczęśliwą noc, moja najpiękniejsza Marysieńku, a niechaj się przyśni przynajmniej twoi najwierniejszy Celadon, który obumiera już bez widzenia swej najukochańszej Jutrzenki. A M. 1'Ambassadeur mes treshumbles respects. A M
człowiek i tu na wojnie pracować musi, jeśli nie w łóżku, to na koniu. Wypłacać się jednak, choć tak jak zły dłużnik, obiecuję, bylem jako najprędzej w dobrym zdrowiu oglądał królewnę serca mego, bez której widzenia już też dalej żyć niepodobna, i lepiej nie żyć, niżeli nie zażywać, nie obłapiać, nie całować milion milionów razów to, co jest naśliczniejszego, najwdzięczniejszego i najdoskonalszego na świecie. Wielbić będę P. Boga: da szczęśliwą noc, moja najpiękniejsza Marysieńku, a niechaj się przyśni przynajmniej twoi najwierniejszy Celadon, który obumiera już bez widzenia swej najukochańszej Jutrzenki. A M. 1'Ambassadeur mes treshumbles respects. A M
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 91
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
bo ja najmniejsze Wci serca mego mam dobrze w sercu moim akcje i słowa), kiedym coś narzekał na dwór i uskarżał się, a Wć moje serce jeszcześ się ze mną sprzeczała, jam dopiero układłszy się płakał niesłychanie, pierwszy raz uczynił się mnie żal Wci i poczęłaś mię Wć obłapiać i wymierzać z tego, perswadując, abym się był nie turbował. To kiedybyś Wć moje serce zawsze tak była czyniła, tobym się ja był miał za najszczęśliwszego na świecie człowieka. W Pielaskowicach, kiedyś mię Wć nazwała plugawcem, czy rzekłaś mi też Wć kiedy potem, "że się nie
bo ja najmniejsze Wci serca mego mam dobrze w sercu moim akcje i słowa), kiedym coś narzekał na dwór i uskarżał się, a Wć moje serce jeszcześ się ze mną sprzeczała, jam dopiero układłszy się płakał niesłychanie, pierwszy raz uczynił się mnie żal Wci i poczęłaś mię Wć obłapiać i wymierzać z tego, perswadując, abym się był nie turbował. To kiedybyś Wć moje serce zawsze tak była czyniła, tobym się ja był miał za najszczęśliwszego na świecie człowieka. W Pielaskowicach, kiedyś mię Wć nazwała plugawcem, czy rzekłaś mi też Wć kiedy potem, "że się nie
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 310
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962