— A on jak z biczyska: „Gdybyś to co ja między udy miała, Dopieroż byś się, panienko, wierciała!” SEN
W południe więzień zasnąłem ubogi, Aż mi sen wdzięczny tę przysługę sprawił, Żem swą dziewczynę całował bez trwogi I w jej gładkości myśli moje bawił, I obłapiając depozyt tak drogi, Wszytkie-m na stronę frasunki odprawił, A zbytnia radość ledwie mi żywota Nie wzięła, duszy otworzywszy wrota.
Taką uciechą będąc opojony, Ulałem potem zapalone skronie I ze wszytkich sił swoich obnażony Padłem wpółmartwy na jej ślicznym łonie I widząc, że głos ustawał zemdlony, Krzyknąłem jak ów, co z
— A on jak z biczyska: „Gdybyś to co ja między udy miała, Dopieroż byś się, panienko, wierciała!” SEN
W południe więzień zasnąłem ubogi, Aż mi sen wdzięczny tę przysługę sprawił, Żem swą dziewczynę całował bez trwogi I w jej gładkości myśli moje bawił, I obłapiając depozyt tak drogi, Wszytkie-m na stronę frasunki odprawił, A zbytnia radość ledwie mi żywota Nie wzięła, duszy otworzywszy wrota.
Taką uciechą będąc opojony, Ulałem potem zapalone skronie I ze wszytkich sił swoich obnażony Padłem wpółmartwy na jej ślicznym łonie I widząc, że głos ustawał zemdlony, Krzyknąłem jak ów, co z
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 33
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
/ L gałęziami Wawrzyn urosłymi Przyzwolił na nie zaraz/ bo za jego mową/ Widziano kiedy kinął wierzchem jako głową. A Pątrząc na Penejskie wody. To jest, patrząc na wody Ojca swego Peneusa. B Aż nagle przypadło ciężkie cierpnienie. Daje znać Poeta, że już Dafne poczęła się przemieniać w drzewo bobkowe. C Obłapiając gałęzie. To jest drzewa onego, w które się była obróciła Dafne. A czynił to z kochania wielkiego, i żalu. D Drzewem mym pewnie będziesz/ ciebie bo koniecznie nasze włosy. Przywłaszczył sobie drzewo ono Foebus, i od onego czasu obiecał, nie nosić na głowie swej wieńca inszego, jedno któryby był
/ L gáłęźiámi Wáwrzyn vrosłymi Przyzwolił ná nie záraz/ bo zá iego mową/ Widźiano kiedy kinął wierzchem iáko głową. A Pątrząc ná Peneyskie wody. To iest, pátrząc ná wody Oycá swego Peneusá. B Aż nagle przypádło ćięszkie ćierpnienie. Dáie znáć Poëtá, że iuż Dáphne poczęłá się przemieniać w drzewo bobkowe. C Obłápiáiąc gáłęźie. To iest drzewá onego, w ktore się byłá obroćiłá Dáphne. A czynił to z kochánia wielkiego, y żalu. D Drzewem mym pewnie będźiesz/ ćiebie bo koniecznie násze włosy. Przywłaszczył sobie drzewo ono Phoebus, y od onego czásu obiecał, nie nośić ná głowie swey wieńcá inszego, iedno ktoryby był
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 32
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
postawą fałszywą/ Wydaj sam znak/ jako za rzeczą sprawiedliwą/ Za którymbym był własnym synem twym wierzony/ Q I ten błąd z serca mego mógł być uprzątniony. To rzekł: a Ociec zaraz po skończeniu mowy/ Lskniące promienie/ które miał około głowy/ R Złożywszy/ przymknąć się mu bliżej rozkazuje/ I mile obłapiając/ onego całuje/ Mówiąc: aniś ty godzien/ abym ja za swego Nie miał cię zawsze syna przyznawać własnego. Anić Klimene sprawy opacznie udała/ Owszem ci urodzenie twe słusznie przyznała. A żebyś w tym mniej wątpił/ chciej dziś u mnie czego/ Ślubujęć nie odmówić. Niechaj będą tego Z
postáwą fałszywą/ Wyday sam znák/ iáko zá rzeczą spráwiedliwą/ Zá ktorymbym był własnym synem twym wierzony/ Q Y ten błąd z sercá mego mogł bydź vprzątniony. To rzekł: á Oćiec záraz po skończeniu mowy/ Lskniące promienie/ ktore miał około głowy/ R Złożywszy/ przymknąć się mu bliżey roskázuie/ Y mile obłápiáiąc/ onego cáłuie/ Mowiąc: ániś ty godźien/ ábym ia zá swego Nie miał ćię záwsze syná przyznawáć własnego. Anić Klimene spráwy opácznie vdáłá/ Owszem ći vrodzenie twe słusznie przyznáłá. A żebyś w tym mniey wątpił/ chćiey dźiś v mnie czego/ Slubuięć nie odmowić. Niechay będą tego S
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 51
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
Pańskie. Do Chrystusa Pana dziateczki małe chodziły/ bronili ich od Pana uczniowie/ o co się on frasował/ i mówił: Dopuśćcie malutkim przyść do mnie, i nie hamujcie ich; takich abowiem jest królestwo Boże. Zaprawdę powiadam wam: kto nie przyjmie królestwa Bożego, jao malutki, nie wnidzie do niego. I obłapiając ich/ i kładąc ręce na nie/ błogosławił im. Przykładem tym/ wszystkim Akademikom/ Mistrzom/ Nauczycielom/ obraz wystawił/ jako się mają obchodzić z malutkimi/ których onym poruczono: niechaj się gniewają gdy ich kto hamuje od nabożeństwa/ a zatym od królestwa Bożego: niechaj na nie kładą ręce swoje/ i błogoławią
Páńskie. Do Chrystusá Páná dźiateczki máłe chodźiły/ bronili ich od Páná vczniowie/ o co się on frásował/ y mowił: Dopuśććie málutkim przyść do mnie, y nie hámuyćie ich; tákich ábowiem iest krolestwo Boże. Záprawdę powiádam wam: kto nie przyimie krolestwá Bożego, iáo málutki, nie wnidzie do niego. I obłápiáiąc ich/ y kłádąc ręce ná nie/ błogosłáwił im. Przykłádem tym/ wszystkim Akádemikom/ Mistrzom/ Náuczyćielom/ obraz wystáwił/ iáko się máią obchodźić z málutkimi/ ktorych onym poruczono: niechay się gniewáią gdy ich kto hámuie od nabożeństwá/ á zátym od krolestwá Bożego: niechay ná nie kłádą ręce swoie/ y błogołáwią
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 72
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
gdy dziatki pobite Od Apollina i srogiej Latony Ujzrzała smutna, łzy lejąc obfite Z serdecznych krynic prze nieuśmierzony Lamet stanęła kamieniem, skąd wryte W górze sypilskiej nędznej matki onej, Jako bujny bluszcz, który wstaje z skały, Członki do twardej opoki przystały.
I teraz, mówią, łzami się zalewa Zimne synów swych groby obłapiając, l śnieg z marmoru nigdy się nie zlewa: Tak i korona polska uważając Zgubę tak wielu synów swych omdlewa, Na niestateczność szczęścia narzekając,
I jak Niobe na sercu truchleje, A od żałości prawie kamienieje.
Bowiem po wiecznej pamięci godnego Zejściu monarchy króla Władysława, Pana zwycięstwy wielkiemi znacznego, Któremu zawsze fortuna łaskawa We
gdy dziatki pobite Od Apollina i srogiej Latony Ujzrzała smutna, łzy lejąc obfite Z serdecznych krynic prze nieuśmierzony Lamet stanęła kamieniem, zkąd wryte W górze sypilskiej nędznej matki onej, Jako bujny bluszcz, który wstaje z skały, Członki do twardej opoki przystały.
I teraz, mówią, łzami się zalewa Zimne synów swych groby obłapiając, l śnieg z marmoru nigdy się nie zlewa: Tak i korona polska uważając Zgubę tak wielu synów swych omdlewa, Na niestatecznosć szczęścia narzekając,
I jak Niobe na sercu truchleje, A od żałości prawie kamienieje.
Bowiem po wiecznej pamięci godnego Zejściu monarchy króla Władysława, Pana zwycięstwy wielkiemi znacznego, Któremu zawsze fortuna łaskawa We
Skrót tekstu: OdymWŻałKoniec
Strona: 318
Tytuł:
Żałośna postać Korony Polskiej
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
ucho! przez smutne niebiosy Słysz nasze troski i płaczliwe głosy! Podaj swą rękę, a ratuj tonących! Ty umiesz cieszyć w Tobie ufających! Tak jedni mówim, a drudzy padają Z bojaźni na wznak, ledwie duszę mają W oziębłym ciele; drudzy się żegnamy Z sobą i piersi płaczem polewamy Często się z sobą mile obłapiając. A smutną radę w głowie swojej mając Według uwagi Marynarza swego Wyśliśmy na wierzch okrętu słabego. A tu jakośmy obaczyli z dala Wyspę, do której pędziła nas fala, Znowuśmy wołać i płakać poczęli, Gdyżeśmy tam już okręt rozbić mieli. Więc tu już patrzym: czyli śmierć, czy życie Wy
ucho! przez smutne niebiosy Słysz nasze troski i płaczliwe głosy! Podaj swą rękę, a ratuj tonących! Ty umiesz cieszyć w Tobie ufających! Tak jedni mówim, a drudzy padają Z bojaźni na wznak, ledwie duszę mają W oziębłym ciele; drudzy się żegnamy Z sobą i piersi płaczem polewamy Często się z sobą mile obłapiając. A smutną radę w głowie swojej mając Według uwagi Marynarza swego Wyśliśmy na wierzch okrętu słabego. A tu jakośmy obaczyli z dala Wyspę, do której pędziła nas fala, Znowuśmy wołać i płakać poczęli, Gdyżeśmy tam już okręt rozbić mieli. Więc tu już patrzym: czyli śmierć, czy życie Wy
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 68
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
wierz mi!) życzę sobie. Którego jeśli ze mną wespół chować Nie chcesz i mojej miłości szanować, Przynajmniej pomnij na ojca siwego, Który cię widząc w leciech niedoszłego Mnie cię starszemu — ująwszy za rękę — Płacząc staruszek polecił w opiekę. Także i matka siła łez wylała Na cię wzgląd mając, kiedy nas żegnała Obłapiając nas miłemi rękami, Na cię patrzała pilno źrzenicami Mówiąc, aby cię równo oglądała Ze mną, jako cię ze mną pożegnała. Nie pomnisz tego? Jak widzę o miłych Rodziców miłość nie dbasz nic sędziwych A mnie nieznośny chłopot chcesz uczynić, Bo mnie — nie kogo — za cię będą winić. Wiedz tedy o tym
wierz mi!) życzę sobie. Którego jeśli ze mną wespół chować Nie chcesz i mojej miłości szanować, Przynajmniej pomnij na ojca siwego, Który cię widząc w leciech niedoszłego Mnie cię starszemu — ująwszy za rękę — Płacząc staruszek polecił w opiekę. Także i matka siła łez wylała Na cię wzgląd mając, kiedy nas żegnała Obłapiając nas miłemi rękami, Na cię patrzała pilno źrzenicami Mówiąc, aby cię równo oglądała Ze mną, jako cię ze mną pożegnała. Nie pomnisz tego? Jak widzę o miłych Rodziców miłość nie dbasz nic sędziwych A mnie nieznośny chłopot chcesz uczynić, Bo mnie — nie kogo — za cię będą winić. Wiedz tedy o tym
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 98
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
ujrzy jako równianeczki; Brat zaś obłapi mile pożądanych W sędziwych leciech rodziców kochanych, Obłapi bracią i me siostry lube. A moję — nie wiem — kto opowie zgubę, Że oto ginę, by mię zapłakały Me wdzięczne siostry, które mię nie chciały W tę drogę puścić do nóg mi padając, Ustawnie prosząc, często obłapiając. Jam tak nieszczęsny, żem na ich kochanie Bynamniej nie dbał i ich obłapianie. Teraz bym pono słuchał ich na wodzie, Lecz słuchać było lepiej na swobodzie. Żegnam się tedy, którychem ja wiele Nad wszytko kochał jako duszę w ciele, Ojcze i matko! żegnam mój dom drogi I wszytkie,
ujrzy jako równianeczki; Brat zaś obłapi mile pożądanych W sędziwych leciech rodziców kochanych, Obłapi bracią i me siostry lube. A moję — nie wiem — kto opowie zgubę, Że oto ginę, by mię zapłakały Me wdzięczne siostry, które mię nie chciały W tę drogę puścić do nóg mi padając, Ustawnie prosząc, często obłapiając. Jam tak nieszczęsny, żem na ich kochanie Bynamniej nie dbał i ich obłapianie. Teraz bym pono słuchał ich na wodzie, Lecz słuchać było lepiej na swobodzie. Żegnam się tedy, którychem ja wiele Nad wszytko kochał jako duszę w ciele, Ojcze i matko! żegnam mój dom drogi I wszytkie,
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 141
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
gdy byłgotów jako nawiętszą pokutę podjać widząc spowiednik znaki zbytniej skruchy/ za wszytkie grzechy kazałmu tylko 5. Zdrowych Maryj zmówić/ niechćąc mu dać więtszej pokuty/ chociaj jej z płaczem żądał. Potym gdy on pan i spowiednik do stołu usiedli/ pani obudzona ze snu/ z wielkim pędem bieżała do męża radujac się barzo i obłapiając go. Której on rzekł Coć się stało/ nigdyś tak bezpieczna nie była? Na co ona: Nie mogłam się/ prawi/ wstrzymać od wesela/ ponieważ zapamiętałam boleści kroam miała w widzeniu nocy przeszłej: abowiem gdym teraz spała/ widziałam jawnie/ iż tam pod onymże drzewem przyszedł
gdy byłgotow iáko nawiętszą pokutę podiać widząc spowiednik znáki zbytniey skruchy/ za wszytkie grzechy kazałmu tylko 5. Zdrowych Máriy zmowić/ niechćąc mu dać więtszey pokuty/ choćiay iey z płáczem żądał. Potym gdy on pan y spowiednik do stołu vśiedli/ pani obudzona ze snu/ z wielkim pędem bieżałá do mężá raduiac sie barzo y obłapiaiąc go. Ktorey on rzekł Coć sie sstało/ nigdyś tak bespieczna nie byłá? Na co oná: Nie mogłám sie/ práwi/ wstrzymáć od wesela/ ponieważ zápamiętáłám boleśći kroam miáłá w widzeniu nocy przeszłey: ábowiem gdym teraz spáła/ widziałám iáwnie/ iż tám pod onymże drzewem przyszedł
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 182
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Zjicież już Państwo nasze w szczęśliwym pokoju; Żyj wielki Królu: zjicie Królewskie Panięta W nieśmiertelne lata Niech żyje Jonata. Wszyscy. Vivat Jonata Vivat. Kończy się wesołemi Okrzykami i Triumfalnym wyniesieniem to zwycięzcy Jonaty, to Kapłaństwa, to wszystkiej Krwi Królewskiej. Jonatas do Eliaba. Akt V. Scena IX Do Eliaba Do Króla Obłapiając Melchisa. mówi do niego Jonatas
Zyicież iuż Páństwo násze w szczęśliwym pokoiu; Zyi wielki Królu: zyicie Królewskie Pániętá W nieśmiertelne látá Niech żyie Jonátá. Wszyscy. Vivat Jonátá Vivat. Kończy się wesołemi Okrzykámi i Tryumfálnym wyniesieniem to zwycięscy Jonáty, to Kápłáństwá, to wszystkiey Krwi Królewskiey. Jonátas do Eliaba. Akt V. Scená IX Do Eliábá Do Królá Obłápiáiąc Melchisa. mówi do niego Jonátás
Skrót tekstu: JawJon
Strona: 74
Tytuł:
Jonatas
Autor:
Stanisław Jaworski
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746