Egipt z pierworódnymi jego: a tyś mię ubiczowanego na śmierć podał. Ego eduxi te de AEgypto demerso Pharaonae in mare rubrum: et tu me tradidisti Principibus Sacerdotum: Jam cię wywiódł z Egiptu pogrąziwszy Faraona w Morzu czerwonym/ a tyś mię wydał Książętom Kapłańskim. Jam cię prowadził po puszczy w słupie obłocznym: a tyś mię prowadził na pałacz Piłatów: Ego te potaui aqua salutis de petra: et tu me potasti felle et aceto: Jam cię napoił wodą zbawienia z opoki: a tyś mię napoił żołcią i octem. Ego propter te Chananaeorum Reges percussi:, et tu percusisti a rundine caput meum:
Egipt z pierworodnymi iego: á tyś mię vbiczowánego ná śmierć podał. Ego eduxi te de AEgypto demerso Pharaonae in mare rubrum: et tu me tradidisti Principibus Sacerdotum: Iam ćię wywiodł z Egiptu pogrąźiwszy Pháráoná w Morzu czerwonym/ á tyś mię wydał Xiążętom Kápłáńskim. Iam ćię prowadźił po puszczy w słupie obłocznym: á tyś mię prowádźił ná páłacz Piłatow: Ego te potaui aqua salutis de petra: et tu me potasti felle et aceto: Iam ćię nápoił wodą zbáwienia z opoki: á tyś mię nápoił żołćią y octem. Ego propter te Chananaeorum Reges percussi:, et tu percusisti a rundine caput meum:
Skrót tekstu: KorRoz
Strona: 144
Tytuł:
Rozmowa teologa katolickiego z rabinem żydowskim przy arianinie nieprawym chrześcijaninie
Autor:
Marek Korona
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi, pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1645
Data wydania (nie wcześniej niż):
1645
Data wydania (nie później niż):
1645
Nowo ja na wasz ołtarz niosę malinowy. Ale ty nadewszytko piękna nimfo moja Nakłoń ucha, u twego ja śpiewam podwoja. Natenczas gdy Kupido syn złotej Cyprydy Jak z gniazda wyleciawszy z macierzyńskiej Idy Pyszny złotym sajdakiem i złotymi piory Wybił się aż na sam wierzch Olimpowej góry, Gdzie poważny Jupiter z niebieskiej ławice W radzie obłocznej ziemskie rozmierzał granice, Płochy, nieunoszony, matki swojej rady Nie słuchając, wnet z Bóstwem samym szukał zwady. Wyliczając swe męstwa i potęgi hardzie Brawował wszytkie bogi ku ich wiecznej wzgardzie.
Czym Bóstwo obruszone radę uczyniło, Jakoby się takiego despektu zemściło. Dekret stanął, że zato zuchwalca małego Banitem uczyniono z Olimpu jasnego
Nowo ja na wasz ołtarz niosę malinowy. Ale ty nadewszytko piękna nimfo moja Nakłoń ucha, u twego ja śpiewam podwoja. Natenczas gdy Kupido syn złotej Cyprydy Jak z gniazda wyleciawszy z macierzyńskiej Idy Pyszny złotym sajdakiem i złotymi piory Wybił się aż na sam wierzch Olimpowej gory, Gdzie poważny Jupiter z niebieskiej ławice W radzie obłocznej ziemskie rozmierzał granice, Płochy, nieunoszony, matki swojej rady Nie słuchając, wnet z bostwem samym szukał zwady. Wyliczając swe męstwa i potęgi hardzie Brawował wszytkie bogi ku ich wiecznej wzgardzie.
Czym bostwo obruszone radę uczyniło, Jakoby się takiego despektu zemściło. Dekret stanął, że zato zuchwalca małego Banitem uczyniono z Olimpu jasnego
Skrót tekstu: NaborWierWir_I
Strona: 303
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1620 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
; lecz wyższe iż prowadzisz stany W temże pęcie, to rodzi żal nieporównany. O, jako siła mądrych, godnych, dobrych siła, Którem niesytość drogę szczęścia zagrodziła! II.
II.
Ten morze, ziemię, niebo przepędził i skryte Ich wyroki zrozumiał w płanetach wyryte; Więc aby badał samej tajemnic natury Pod obłoczne, jako ptak, myślą lata góry, Więtszej chęci, starania nie mając więtszego, Od żądła ukąszony szkodliwie twojego, Jeno pieniądze zbierać, bogatem być, brzydkie W tem chęci utopiwszy i nadzieje wszytkie.
III.
Rwie wojska nieprzyjaciół drugi, waży zdrowie, Blachy, choć je robili sami Wulkanowie, Kruszy najdoskonalszą szablą,
; lecz wyszsze iż prowadzisz stany W temże pęcie, to rodzi żal nieporównany. O, jako siła mądrych, godnych, dobrych siła, Którem niesytość drogę szczęścia zagrodziła! II.
II.
Ten morze, ziemię, niebo przepędził i skryte Ich wyroki zrozumiał w płanetach wyryte; Więc aby badał samej tajemnic natury Pod obłoczne, jako ptak, myślą lata góry, Więtszej chęci, starania nie mając więtszego, Od żądła ukąszony szkodliwie twojego, Jeno pieniądze zbierać, bogatem być, brzydkie W tem chęci utopiwszy i nadzieje wszytkie.
III.
Rwie wojska nieprzyjaciół drugi, waży zdrowie, Blachy, choć je robili sami Wulkanowie, Kruszy najdoskonalszą szablą,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 280
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905