morzu w przeszłym Miesiącu/ tak srogie wiatry panowały/ że Flota Turecka (która na tamtym morzu zwyczajnie excubias odprawuje przeciwko Kozakom Duńskim) mająca w sobie 29. Galer/ funditus zginęła; porwał bowiem straszny wicher 24. ich/ i cale potopił; a 5. z taką furią pędził do lądu/ że się wniwecz potłukły i rozbiły. Merkuriusz Polski
Przyszły Okręty z Kandiej/ na jednym z których ciało przywieziono Książęcia Almeryka de Este, który tam w kilka dni na gorączkę gwałtowną umarł/ a Senat naznaczył funebralia publico sumptu. Na takowe gorączki/ które w Wojsku Weneckim panowały/ umarło też tam w Kandiej niemało inszych Oficjerów różnych Nacij. Dla
morzu w przeszłym Mieśiącu/ ták srogie wiátry pánowáły/ że Flottá Turecka (ktora ná támtym morzu zwycżáynie excubias odpráwuie przećiwko Kozakom Duńskim) máiąca w sobie 29. Galer/ funditus zginęłá; porwał bowiem strászny wicher 24. ich/ y cále potopił; á 5. z táką furyą pędźił do lądu/ że się wniwecż potłukły y rozbiły. Merkuryusz Polski
Przyszły Okręty z Kándyey/ ná iednym z ktorych ćiáło przywieźiono Xiążęćiá Almeryká de Este, ktory tám w kilká dni ná gorącżkę gwałtowną vmárł/ á Senat náznácżył funebralia publico sumptu. Ná tákowe gorącżki/ ktore w Woysku Weneckim pánowáły/ vmárło też tám w Kándyey niemáło inszych Officyerow rożnych Náciy. Dla
Skrót tekstu: MerkPol
Strona: 19
Tytuł:
Merkuriusz polski ordynaryjny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1661
Data wydania (nie później niż):
1661
ułomkami, co całe po gałki zostają. Tak rycerze przywykli mieczom i żelazu, Złamawszy wielkie drzewa do piewszego razu, Jako chłopi, kiedy się lub o łąki wadzą Lub o rolę, z kijami dalszy bój prowadzą.
LXXXIV.
Ale i te ułomki niedługo jem trwały I do uderzenia się czwartego spadały; A skoro się potłukły one małe części Wielkich drzew, nie mieli nic krom palców a pięści. Gdziekolwiek ręką dojdzie - tak ich jadowity Gniew zagrzewa - drą blachy i rwą gęste nity; Nie tak kleszcze rwą mocno, nie tak biją młoty, Kiedy swe odprawują kowale roboty.
LXXXV.
Nie wie, jako bój skończyć Sarracen gniewliwy Z uczciwem
ułomkami, co całe po gałki zostają. Tak rycerze przywykli mieczom i żelazu, Złamawszy wielkie drzewa do piewszego razu, Jako chłopi, kiedy się lub o łąki wadzą Lub o rolę, z kijami dalszy bój prowadzą.
LXXXIV.
Ale i te ułomki niedługo jem trwały I do uderzenia się czwartego spadały; A skoro się potłukły one małe części Wielkich drzew, nie mieli nic krom palców a pięści. Gdziekolwiek ręką dojdzie - tak ich jadowity Gniew zagrzewa - drą blachy i rwą gęste nity; Nie tak kleszcze rwą mocno, nie tak biją młoty, Kiedy swe odprawują kowale roboty.
LXXXV.
Nie wie, jako bój skończyć Sarracen gniewliwy Z uczciwem
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 216
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
trzy dni dawać, a czwartego dnia, woszczyny z onych miseczek powybierać, i w kupę schować; które spełna pasiecznik oddaważ powinien. A miseczki denkiem wzgórę położyć, każdą przy swym ulu, dla drugiego razu; i tam mają leżeć zawżdy, wszak tam pokoj: a nosząc się z niemi, rychlej by się potłukły i pozaraniały: a denkiem wzgórę dla tego mają być położone, że i warowniej tak dla słuczenia leży, i pczoła nie będzie się na niej bawiła, czując on zapach, którym wewnątrz miseczka po sycie pachnie. A iż w jesieni w ulach na pułtory ćwierci łokcia, i na dłoń od głowy miodu zostawiło się było
trzy dni dáwáć, á czwartego dniá, woszczyny z onych miseczek powybieráć, y w kupę schowáć; ktore spełná páśiecznik oddawáż powinien. A miseczki denkiem wzgorę położyć, káżdą przy swym vlu, dla drugiego rázu; y tám máią leżeć záwżdy, wszák tám pokoy: á nosząc się z niemi, rychley by się potłukły y pozáraniáły: á denkiem wzgorę dla tego máią bydź położone, że y wárowniey ták dla słuczenia leży, y pczołá nie będźie się ná niey báwiłá, czuiąc on zapách, ktorym wewnątrz miseczká po syćie pachnie. A iż w ieśieni w vlach ná pułtory czwierći łokćiá, y ná dłoń od głowy miodu zostáwiło się było
Skrót tekstu: OstrorNauka
Strona: Bijv
Tytuł:
Nauka koło pasiek
Autor:
Jan Ostroróg
Drukarnia:
Marcin Łęcki
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
, tedy za każdy utrącony koniec winy groszy piętnaście wyliczą.
Kieratowi. 47-mo. Kiedykolwiek kieratowi na ślągi, linę i otasy nie dadzą baczności, jeżeli jeszcze całe i mocne, a miałyby się zerwać, albo jeżeli sól twardą lub beczki nieostrożnie narażą, żeby, wypadłszy, w szybikach drabiny i buna lub cembrowanie potłukły, tudzież gdyby się w soli szkoda stać miała, tedy nie tylko płacę za szychtę utracić, ale do tego jeszcze złoty lub dwa złote za winę, według okoliczności szkody, zapłacić powinni będą.
Burtowi. 48-vo. Burtowi powinni burty, drogi, schody i cokolwiek im pp. oficjalistowie rozkażą tak wykruszać, jak im
, tedy za każdy utrącony koniec winy groszy piętnaście wyliczą.
Kieratowi. 47-mo. Kiedykolwiek kieratowi na ślągi, linę i otasy nie dadzą baczności, jeżeli jeszcze całe i mocne, a miałyby się zerwać, albo jeżeli sól twardą lub beczki nieostrożnie narażą, żeby, wypadłszy, w szybikach drabiny i buna lub cembrowanie potłukły, tudzież gdyby się w soli szkoda stać miała, tedy nie tylko płacę za szychtę utracić, ale do tego jeszcze złoty lub dwa złote za winę, według okoliczności szkody, zapłacić powinni będą.
Burtowi. 48-vo. Burtowi powinni burty, drogi, schody i cokolwiek im pp. oficyjalistowie rozkażą tak wykruszać, jak im
Skrót tekstu: InsGór_3
Strona: 151
Tytuł:
Instrukcje górnicze dla żup krakowskich z XVI-XVIII wieku, cz. 3
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
instrukcje
Tematyka:
górnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1706 a 1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1706
Data wydania (nie później niż):
1743
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Antonina Keckowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1963
oczu klaczom odwieść/ po małej chwiłce przywiódłszy/ bo tym sposobem snadniej się odprawi co raz/ gdyż to pospolita/ że zabronionych rzeczy natura barziej pożąda. Lecz jeślibyś chciał pojedynkiem/ odłączywszy klaczę na stronę przypuszczać/ jako wiele ich czyni/ i tego nie ganię/ i owszem mniej się obawiać masz żeby go nie potłukły. Wszakoż to z pilnością uważać należy/ abyś wyrozumiał z konia/ które mu się w kupie świerzopy nalepiej podobają/ te odłączywszy po woli mu dać masz. Abowiem nie wszytkim wszytko się podoba: jako miedzy ludźmi/ tak też i miedzy zwierzęty i bydlęty. Drugie odchowywanie jest/ wolno stadnika puszczając w stado abo
oczu kláczom odwieść/ po máłey chwiłce przywiodszy/ bo tym sposobem snádniey się odpráwi co raz/ gdyż to pospolita/ że zábronionych rzeczy nátura bárźiey pożąda. Lecz ieslibyś chćiał poiedynkiem/ odłączywszy kláczę ná stronę przypuszczáć/ iáko wiele ich czyni/ y tego nie gánię/ y owszem mniey się obáwiáć masz żeby go nie potłukły. Wszákoż to z pilnośćią vwáżáć należy/ ábyś wyrozumiał z koniá/ ktore mu się w kupie świerzopy nalepiey podobáią/ te odłączywszy po woli mu dáć masz. Abowiem nie wszytkim wszytko się podoba: iáko miedzy ludźmi/ ták też y miedzy źwierzęty y bydlęty. Drugie odchowywánie iest/ wolno stádniká puszczáiąc w stádo ábo
Skrót tekstu: DorHip_I
Strona: Civ
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_I
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
. Wszak możemy spatrzyć. A skądeście z zwierzyną? Z Królewca/ z Prus/ z Księstwa/ z Litwy. Po czemu zając, para ptaków? Podwunaście groszy. A chcesz ośm? Dajcie dziewięć/ a porwoniście Bogu. Owo jedzie Kaszubski Szlachcić/ ma świeże ryby w fasie. Nie są prawie świeże, potłukły się/ dostanie lepszych na Rybnym targu. Kupiłbych (kupiłabych) też sadła/ połeć mięsa/ suchego łososia/ kiedybych mógł (mogła) dostać. Niemasz teraz nic dobrego. Niedostanie teraz nic dobrego. On gbur (kmieć) ma piękne kury, kapłuny/ gęsi pełen sadz
. Wszak możemy spátrzyć. A skądeśćie z zwierzyną? Z Krolewcá/ z Prus/ z Kśięstwá/ z Litwy. Po cżemu zájąc, pará ptakow? Podwunaśćie groszy. A chcesz ośm? Dayćie dźiewięć/ á porwoniśćie Bogu. Owo jedźie Kászubski Szláchćić/ ma świeże ryby w fáśie. Nie są práwie świeże, potłukły śię/ dostánie lepszych ná Rybnym tárgu. Kupiłbych (kupiłábych) też sádłá/ połeć mięsá/ suchego łosośiá/ kiedybych mogł (mogłá) dostáć. Niemász teraz nic dobrego. Niedostánie teraz nic dobrego. On gbur (kmieć) ma piękne kury, kápłuny/ gęśi pełen sadz
Skrót tekstu: VolcDial
Strona: 32v
Tytuł:
Viertzig dialogi
Autor:
Nicolaus Volckmar
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
rozmówki do nauki języka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
morze/ wschodnie strony zażywają tego wszystkiego/ co się rodzi na zachodnich; acz zaś przeciwnym sposobem zachodnie kraje mają też dobre wschodnich. Czegoby się niemogło dokazać ziemią; boby droga była nieprzybyta/ i koszt niezmierny/ i trudność w przeprowadzeniu nie mogłaby się przemodz: towaryby też dobre psowały się/ potłukły/ pogniły/ i zgoła przyrodzoną moc i dobroć potraciłyby. Nadto/ z pomienionej wielkości niezmiernej wody Oceańskiej/ wychodzą rzeki barzo potrzebne/ pożyteczne/ i dogadzające żywotowi i potrzebie ludzkiej: których rzek tak wiele jest i tak wielkich/ iż niemogłoby insze źrzodło/ ani żaden inszy stok zatrzymać ich oprócz Oceanu.
morze/ wschodnie strony záżywáią tego wszystkie^o^/ co się rodźi ná zachodnich; ácz záś przećiwnym sposobem zachodnie kráie máią też dobre wschodnich. Czegoby się niemogło dokázáć źiemią; boby drogá byłá nieprzybyta/ y koszt niezmierny/ y trudność w przeprowádzeniu nie mogłáby się przemodz: towáryby też dobre psowáły się/ potłukły/ pogniły/ y zgołá przyrodzoną moc y dobroć potráćiłyby. Nádto/ z pomienioney wielkośći niezmierney wody Oceáńskiey/ wychodzą rzeki bárzo potrzebne/ pożyteczne/ y dogadzáiące żywotowi y potrzebie ludzkiey: ktorych rzek ták wiele iest y ták wielkich/ iż niemogłoby insze źrzodło/ áni żaden inszy stok zátrzymáć ich oprocz Oceanu.
Skrót tekstu: BotŁęczRel_II
Strona: 4
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. II
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609