i czarne Taszłyki, Piłeś i kisłe, co dodaje siły, Pijane mleko tatarskiej kobyły. To wszytko z chęcią i wszytko to żarty, Aleś pił wodę, w zbaraskim zawarty Okopie (taką, która świadczy znacznie, Że co kto musi, to uczyni smacznie), Kiedy cię Kozak niestatecznej wiary Z sprzysiężonymi obegnał Tatary I gdy niesporej czekając odsieczy, W trunek wam poszły obrzydliwe rzeczy, Żeście i gnój swój pili, i przez trupy Brnąłeś po wodę przez końskie tułupy, I piłeś ścierwy, Tatary, Kozaki, Przez chustkę dzieląc od gęby robaki. Żeś tedy wina, piwa, mleka, miody, Wódki
i czarne Taszłyki, Piłeś i kisłe, co dodaje siły, Pijane mleko tatarskiej kobyły. To wszytko z chęcią i wszytko to żarty, Aleś pił wodę, w zbaraskim zawarty Okopie (taką, która świadczy znacznie, Że co kto musi, to uczyni smacznie), Kiedy cię Kozak niestatecznej wiary Z sprzysiężonymi obegnał Tatary I gdy niesporej czekając odsieczy, W trunek wam poszły obrzydliwe rzeczy, Żeście i gnój swój pili, i przez trupy Brnąłeś po wodę przez końskie tułupy, I piłeś ścierwy, Tatary, Kozaki, Przez chustkę dzieląc od gęby robaki. Żeś tedy wina, piwa, mleka, miody, Wódki
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 56
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
w bitwie piastowała? Komu nić życia Atropos zerwała? Jak po wygranej poszły liczne czaty Z ogniem i mieczem w tureckie powiaty? Jak wielka zdobycz wzięta, jakie zbiory? Jaka armata i jakie splendory? Jak na zwycięstwa tego odgłos szumny, Trzech części świata zadrżały kolumny? Jako nakoniec król traktował w kole, Jakby obegnać Konstantynopole? Abo w nagrodę pracy tej podjętej, Z niewoli pański grób wyzwolić święty I inszej sławie nie zakładać tamy, Chyba Babilon i Mezopotamy, A z tamtąd wrócić z orły zwycięskimi, Po karkach pogan do ojczystej ziemi I śluby wieszać pełne nabożeństwa, Za tak fortunnie zdarzone zwycięstwa.
Tak o tym wszytkim swoją słodką mową
w bitwie piastowała? Komu nić życia Atropos zerwała? Jak po wygranej poszły liczne czaty Z ogniem i mieczem w tureckie powiaty? Jak wielka zdobycz wzięta, jakie zbiory? Jaka armata i jakie splendory? Jak na zwycięstwa tego odgłos szumny, Trzech części świata zadrżały kolumny? Jako nakoniec krol traktował w kole, Jakby obegnać Konstantynopole? Abo w nagrodę pracy tej podjętej, Z niewoli pański grob wyzwolić święty I inszej sławie nie zakładać tamy, Chyba Babilon i Mezopotamy, A z tamtąd wrocić z orły zwycięskimi, Po karkach pogan do ojczystej ziemi I śluby wieszać pełne nabożeństwa, Za tak fortunnie zdarzone zwycięstwa.
Tak o tym wszytkim swoją słodką mową
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 288
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
różne rozsady/ Zgodnym pokojem związał/ nagle subtelnego Wynikła ognista moc nieba schodzistego/ I wysokości sobie osiadła nawyższe: Powietrze jej lekkością/ i miejscem nablizsze. Gęściejsza nad te ziemia/ i grube w się wzięła Żywioły/ i swoją się ciężkością zniżeła. W około krążna woda/ ostatnie zabrała Miejsce/ i zupełny świat sobą obegnała. A Przed morzem/ i przed ziemią: To jest pierwej niż morze, i niebo było stworzone. B. Jedna postać na świecie była przyrodzenia. Mieszaniną to zwano. Chaos, imię Greckie, pochodzące , ab hiando, wedle mniemania dawnych Pogan, i Pisma ś. była przed światem odchłań niekształtna, i ciemnościami
rożne rozsady/ Zgodnym pokoiem związał/ nagle subtelnego Wynikłá ognista moc niebá zchodźistego/ Y wysokośći sobie ośiádłá nawyższe: Powietrze iey lekkośćią/ y mieyscem nablizsze. Gęśćieysza nád te źiemiá/ y grube w się wźięłá Zywioły/ y swoią się ćięszkośćią zniżełá. W około krążna wodá/ ostátnie zábráłá Mieysce/ y zupełny świát sobą obegnáłá. A Przed morzem/ y przed ziemią: To iest pierwey niż morze, y niebo było stworzone. B. Iedná postáć ná świećie byłá przyrodzenia. Mieszániną to zwano. Chaos, imię Greckie, pochodzące , ab hiando, wedle mniemánia dawnych Pogan, y Pisma ś. byłá przed świátem odchłań niekształtna, y ćiemnośćiámi
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 3
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
wszechmocny i król niezmierzony, Którego skrytych sądów nikt niezbada, Mężnych zastępów Bóg nieogarniony: Który mocarzów hardych z stolic składa, A pomóc dawa stronie poniżonej, Mając cię na swem opatrznem baczeniu, Przeciwniki twe zraził w swem ramieniu,
I niedopuścił, by się radowali Nieprzyjaciele z upadku twojego, Którzy cię byli zewsząd obegnali Nakształt pszczół bystrych, bądź pałającego Ognia, gdy ciernie swem płomieniem pali; Tenże z zwykłego miłosierdzia swego Twe spustoszałe posady i knieje, Wkrótce wspaniałą ozdobą odzieje.
W tem cna Korono jest nienagrodzona Utrata twoja, a w tem cię dotknęła Prawica boska, ach nieuchroniona: Żeć w tem nieszczęściu tak wielu odjęła
wszechmocny i król niezmierzony, Którego skrytych sądów nikt niezbada, Mężnych zastępów Bóg nieogarniony: Który mocarzów hardych z stolic składa, A pomóc dawa stronie poniżonej, Mając cię na swém opatrzném baczeniu, Przeciwniki twe zraził w swém ramieniu,
I niedopuścił, by się radowali Nieprzyjaciele z upadku twojego, Którzy cię byli zewsząd obegnali Nakształt pszczół bystrych, bądź pałającego Ognia, gdy ciernie swém płomieniem pali; Tenże z zwykłego miłosierdzia swego Twe spustoszałe posady i knieje, Wkrótce wspaniałą ozdobą odzieje.
W tém cna Korono jest nienagrodzona Utrata twoja, a w tém cię dotknęła Prawica boska, ach nieuchroniona: Żeć w tém nieszczęściu tak wielu odjęła
Skrót tekstu: OdymWŻałKoniec
Strona: 324
Tytuł:
Żałośna postać Korony Polskiej
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
gadytańskie morze A nocne się ku dołu nachyliły zorze. Nie jednego cień z krwawej potrzeby uwodzi, Cieniem z przegranej bitwy nie jeden uchodzi. Cień za starych Rzymianów drogo był płacony, Bo na cień marnej pompy pobor był złożony. Tysiąc zbrojnych okrętów Myceny stawiły, Aby się cienia wziętej Heleny zemściły A zprzysięgli Grekowie obegnawszy Troję, Przez dziesięć lat dla cienia kładli na się zbroje. Cóż nadzieja, jedno cień dobra jest przyszłego, Ta w nieszczęściu człowieka podnosi nędznego. Dla cienia i zwierz głodny odbiega łupieży, Gdy za marą łakomstwem uwiedziony bieży. Naonczas gdy bogowie ziemię nawiedzali, Cienia, miasto zasłony Bóstwa zażywali.
Równy cień Jowiszowi,
gadytańskie morze A nocne się ku dołu nachyliły zorze. Nie jednego cień z krwawej potrzeby uwodzi, Cieniem z przegranej bitwy nie jeden uchodzi. Cień za starych Rzymianow drogo był płacony, Bo na cień marnej pompy pobor był złożony. Tysiąc zbrojnych okrętow Myceny stawiły, Aby się cienia wziętej Heleny zemściły A zprzysięgli Grekowie obegnawszy Troję, Przez dziesięć lat dla cienia kładli na się zbroje. Coż nadzieja, jedno cień dobra jest przyszłego, Ta w nieszczęściu człowieka podnosi nędznego. Dla cienia i zwierz głodny odbiega łupieży, Gdy za marą łakomstwem uwiedziony bieży. Naonczas gdy bogowie ziemię nawiedzali, Cienia, miasto zasłony bostwa zażywali.
Rowny cień Jowiszowi,
Skrót tekstu: NaborWierWir_I
Strona: 281
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1620 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
iż za mury spadł wśród miasta lotem: Dopiero wziął zimny mróz mieszczany za boki, Kiedy widzieli, że ten leciał pod obłoki.
VII.
Byli ci, co się bali, aby beł przez mury Nie skoczył Gryfon, inszej nie szukając dziury. Więtszy tam strach nie mógł być, kiedyby beł hurmem Sułtan wojsko obegnał i miasto wziął szturmem. Zgiełki, wrzaski i krzyki i srogie wołanie I ludzi po ulicach tam i sam bieganie Z dźwiękiem się trąb krzykliwych i bębnów mięszały I nieba dosięgały i świat ogłuszały.
VIII.
Ale teraz tu stanę rad nie rad, bo o tem Wolę inszego czasu powiedzieć wam potem; Bo mi trzeba za
iż za mury spadł wśród miasta lotem: Dopiero wziął zimny mróz mieszczany za boki, Kiedy widzieli, że ten leciał pod obłoki.
VII.
Byli ci, co się bali, aby beł przez mury Nie skoczył Gryfon, inszej nie szukając dziury. Więtszy tam strach nie mógł być, kiedyby beł hurmem Sułtan wojsko obegnał i miasto wziął szturmem. Zgiełki, wrzaski i krzyki i srogie wołanie I ludzi po ulicach tam i sam bieganie Z dźwiękiem się trąb krzykliwych i bębnów mięszały I nieba dosięgały i świat ogłuszały.
VIII.
Ale teraz tu stanę rad nie rad, bo o tem Wolę inszego czasu powiedzieć wam potem; Bo mi trzeba za
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 38
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
szła, i że rozumiała, Że jej mogła ratować w tem, co czynić miała.
XXXI.
Zda się jej, że ma śrzodek powadzić mężnego Rodomonta i syna Agrykanowego; Jakoż nie mógł być lepszy miedzy temi zwadę Uczynić; inszych zwadzić najdzie inszą radę. Idzie z karłem pospołu tam, gdzie wojska bliskie Pogańskie obegnały w krąg mury paryskie, I przyszli właśnie w ten czas, kiedy przepławiony Przez Sekwanę, na brzegu stanął z drugiej strony.
XXXII.
Skoro poznał Rodomont, że to beł posłany Od jego pięknej dziewki, zaraz ubłagany, Gniew umarza, pogodne czoło pokazuje I że w niem od radości serce skacze, czuje. Każdej
szła, i że rozumiała, Że jej mogła ratować w tem, co czynić miała.
XXXI.
Zda się jej, że ma śrzodek powadzić mężnego Rodomonta i syna Agrykanowego; Jakoż nie mógł być lepszy miedzy temi zwadę Uczynić; inszych zwadzić najdzie inszą radę. Idzie z karłem pospołu tam, gdzie wojska blizkie Pogańskie obegnały w krąg mury paryskie, I przyszli właśnie w ten czas, kiedy przepławiony Przez Sekwanę, na brzegu stanął z drugiej strony.
XXXII.
Skoro poznał Rodomont, że to beł posłany Od jego pięknej dziewki, zaraz ubłagany, Gniew umarza, pogodne czoło pokazuje I że w niem od radości serce skacze, czuje. Każdej
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 44
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
odstąpił/ i ku Edwom z ludem powrócił. Labienus szczęśliwie swoję wojnę w Paryżu odprawiwszy/ z nim się złączył. Wszystkie Nacje Francuskie (trochę wyjąwszy) przykładem Edwów rebelizowały. Gdy Cezar na Sekwany wiódł/ z ludem swoim Hetman Wercyngetoryks nań uderzył/ ale przegrał i uciekł/ gonił go Cezar do Aleksiej miasta które obegnał/ i pospołu Wercyngetoryksa. Francuzowie przyzwawszy posiłków/ szli na odsiecz swoim pod Aleksyą/ poraził ich na głowę Cezar. Naostatek i miasto Aleksja poddało się/ i Wercyngetoryksa wydano/ Edwi się też poddali/ i siła innych powiatów. G. Juliusza Cezara HISTORIA.
CEZAR uspokoiwszy Francją/ do Włoch tak jako był postanowił
odstąpił/ y ku Edwom z ludem powroćił. Lábienus sczęśliwie swoię woynę w Paryżu odpráwiwszy/ z nim sie złączył. Wszystkie Nácye Fráncuskie (trochę wyiąwszy) przykłádem Edwow rebellizowáły. Gdy Cezár ná Sekwány wiodł/ z ludem swoim Hetman Wercyngetoryx nań vderzył/ ále przegrał y vćiekł/ gonił go Cezár do Alexiey miástá ktore obegnał/ y pospołu Wercyngetoryxá. Fráncuzowie przyzwawszy pośiłkow/ szli ná odśiecz swoim pod Alexyą/ poráźił ich ná głowę Cezár. Náostatek y miásto Alexya poddáło sie/ y Wercyngetoryxá wydano/ Edwi sie też poddáli/ y śiłá inych powiátow. G. Iuliuszá Cezárá HISTORYA.
CEZAR vspokoiwszy Fráncyą/ do Włoch ták iáko był postánowił
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 154.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Trzeciego posłano z miasta poddawając się/ on też Armatę i wojenne potrzeby/ bydło także i konie/ więc i zastawy ludzi sześć set wydać rozkazał/ aby to skończył/ Gajuszaa Treboniusza Legata zostawił/ sam kwapiąc się do Genabów Karnutskich jachał/ którzy dopiero lud zbierali/ aby go byli na odsiecz Welaunodunianom posłali/ że ich obegnano słysząc/ a o długim dobywaniu rozumiejąc. Tu za dwa dni Cezar przyciągnął/ a przed miastem obozem się położywszy/ iż dnia już nie stawało/ nazajutrz szturmowanie odłożył/ potrzeby do dobywania żołnierstwu gotować kazał/ i bojąc się by w nocy nie uciekli Genabowie/ iż most przez rzekę Liger/ aż do miasta przychodził/
Trzećiego posłano z miástá poddawaiąc sie/ on też Armatę y woienne potrzeby/ bydło tákże y konie/ więc y zastáwy ludźi sześć set wydáć roskazał/ aby to skończył/ Gáiusá Treboniuszá Legatá zostáwił/ sam kwápiąc sie do Genabow Kárnutskich iáchał/ ktorzy dopiero lud zbieráli/ áby go byli ná odśiecz Welaunodunianom posłáli/ że ich obegnano słysząc/ á o długim dobywániu rozumieiąc. Tu zá dwá dni Cezár przyćiągnął/ á przed miástem obozem sie położywszy/ iż dniá iuż nie sstawáło/ názáiutrz szturmowánie odłożył/ potrzeby do dobywánia żołnierstwu gotowáć kazał/ y boiąc sie by w nocy nie vćiekli Genábowie/ iż most przez rzekę Liger/ áż do miástá przychodźił/
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 160.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
dobywa Awaryku. Czytaj o tych komorach i wieżach po Prefaciej wyższej.
Cezar z tej strony położył się obozem u Awaryku/ kędy jakośmy powiedzieli/ jeden przystęp od rzeki i błota był wolny/ i wał sypał vineas abo komory drzewiane/ pod którymi zawsze żołnierz szturmem miast dobywał/ robił/ dwie wieże zbudował/ bo obegnać miasto z natury obwarowane niepodobna była. G. Juliusza Cezara Rzymianie chleba nie mają.
Upominał też Boje i Edwy o zwożenie zboża/ ale jedni iż niedbali/ trochę go coś ratowali/ drudzy mieścinę małą mając/ i ubogą/ kęs dali/ prędko niestało/ zaczym wojsko trudność miało wielką/ dla niedostatku Bojów
dobywa Awaryku. Czytaj o tjch komorách y wieżach po Prefáciey wyższey.
Cezár z tey strony położył sie obozem v Awáryku/ kędy iakosmy powiedźieli/ ieden przystęp od rzeki y błota był wolny/ y wał sypał vineas abo komory drzewiáne/ pod ktorymi záwsze żołnierz szturmem miast dobywał/ robił/ dwie wieże zbudował/ bo obegnáć miásto z nátury obwárowáne niepodobna byłá. G. Iuliuszá Cezárá Rzymiánie chlebá nie maią.
Vpominał też Boie y Edwy o zwożenie zboża/ ále iedni iż niedbáli/ trochę go coś rátowáli/ drudzy mieśćinę małą máiąc/ y vbogą/ kęs dáli/ prędko niestáło/ záczym woysko trudność miáło wielką/ dla niedostátku Boiow
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 164.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608