kosmata, Nie balwierza, godna kata: Maszli być fiutyńcem z brodą, Lepiej, że cię tam zawiodą. 42 (F). EPITALAMIUM JEGOMOŚCI PANU JERZEMU POTOCKIEMU Z JEJMOŚCIĄ PANNĄ ORSZULĄ GLIŃSKĄ, CHORĄŻANKĄ SandomierSKĄ W PUSTYNI WSI
Dosiadaj z drużbą konia, mój cnotliwy Jerzy, Znowu pannę w Pustyni, znowu masz w obierzy. Kładź doświadczone drzewce do próżnego toku, Nie daj lada gadzinie, nie daj, z niej obroku. Już na placu, już czeka swego końca w stule: Nie omieszkuj i pięknej użal się Orszule. 43 (F). DO TEGOŻ
Mądry Polak po szkodzie; nie służy to tobie, Kiedyś przybrał
kosmata, Nie balwierza, godna kata: Maszli być fiutyńcem z brodą, Lepiej, że cię tam zawiodą. 42 (F). EPITALAMIUM JEGOMOŚCI PANU JERZEMU POTOCKIEMU Z JEJMOŚCIĄ PANNĄ ORSZULĄ GLIŃSKĄ, CHORĄŻANKĄ SANDOMIRSKĄ W PUSTYNI WSI
Dosiadaj z drużbą konia, mój cnotliwy Jerzy, Znowu pannę w Pustyni, znowu masz w obierzy. Kładź doświadczone drzewce do próżnego toku, Nie daj leda gadzinie, nie daj, z niej obroku. Już na placu, już czeka swego końca w stule: Nie omieszkuj i pięknej użal się Orszule. 43 (F). DO TEGOŻ
Mądry Polak po szkodzie; nie służy to tobie, Kiedyś przybrał
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 29
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
m ja chciał być twoim, Ja cię też teraz nie chcę, idź precz z swym zawojem. Nie chcę żyć z twojej łaski; gdy mi umrzeć święci Przejźreli, umrę, gdyś w mej żyć nie chciała chęci. Stałaby mi uczynność twa kością w pół garła, Wyrzucając mi: żem cię z obierzy wydarła. Niech się iści nade mną dekret ferowany, Umrzeć, niźli wieść żywot, wolę, wyżebrany. Nie chcę o swoję głowę kontraktować z nikiem, Nie chcę jej być nikomu, prócz Boga, dłużnikiem. Jeżeli chleb wymowny, a cóż żywot brzydki? Wolę umrzeć niźli żyć między niedobitki.” Zdumieją się,
m ja chciał być twoim, Ja cię też teraz nie chcę, idź precz z swym zawojem. Nie chcę żyć z twojej łaski; gdy mi umrzeć święci Przejźreli, umrę, gdyś w mej żyć nie chciała chęci. Stałaby mi uczynność twa kością w pół garła, Wyrzucając mi: żem cię z obierzy wydarła. Niech się iści nade mną dekret ferowany, Umrzeć, niźli wieść żywot, wolę, wyżebrany. Nie chcę o swoję głowę kontraktować z nikiem, Nie chcę jej być nikomu, prócz Boga, dłużnikiem. Jeżeli chleb wymowny, a cóż żywot brzydki? Wolę umrzeć niźli żyć między niedobitki.” Zdumieją się,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 169
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
dobrych stalmachów), Wprzągszy swój cug, niebieskich dojedziecie gmachów Po odmiennej fortuny ziemskich wichrów szumie: Inaczej ani słońce, ani księżyc umie. Mając w herbie tych obu szczęśliwe woźniki, Macie pewne do nieba cnoty przewodniki. 441. NA HERBY KONIA I JELENIA DO TEGOŻ JEGOMOŚCI
Już, wielmożny podkanclerzy, Trzymasz jelenia w obierzy, Który choć z dalekiej dziczy, Przyszedł na twoje potyczy, I tak ci się obróchmanni, Że z jelenia będzie łani. Więc gdy stare rogi zroni, Żeby nie była bez broni, Przyprawże ty jej róg nowy, Ale przecie nie do głowy. Tego trudno chwalić, księże,
Kto koniem jelenia sprzęże
dobrych stalmachów), Wprzągszy swój cug, niebieskich dojedziecie gmachów Po odmiennej fortuny ziemskich wichrów szumie: Inaczej ani słońce, ani księżyc umie. Mając w herbie tych obu szczęśliwe woźniki, Macie pewne do nieba cnoty przewodniki. 441. NA HERBY KONIA I JELENIA DO TEGOŻ JEGOMOŚCI
Już, wielmożny podkanclerzy, Trzymasz jelenia w obierzy, Który choć z dalekiej dziczy, Przyszedł na twoje potyczy, I tak ci się obrochmanni, Że z jelenia będzie łani. Więc gdy stare rogi zroni, Żeby nie była bez broni, Przyprawże ty jej róg nowy, Ale przecie nie do głowy. Tego trudno chwalić, księże,
Kto koniem jelenia sprzęże
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 193
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Nie tyle włoskich kortegian gondule, Nie tyle babskich strzał krymskie sajdaki, Nie tyle gwoździ indyjskie karaki, Nie tyle wrzecion brabanckie kądziele, Nie tyle kółek młyn, co jedwab miele, Nie tyle śledzi od północy morze, Nie tyle różnych barw tęcza i zorze, Nie tyle Loret toczonych pacierzy, Nie tyle Wiedeń sieci i obierzy, Nie tyle gdański port łasztów tatarki, Nie tyle książek frankfurtskie jarmarki, Nie tyle wiosna kwiatków, lato kłosów, Jesień owoców i organy głosów, Gwiazd jasne niebo, piasku morskie brzegi, Kropel spory deszcz, spłachcia gęste śniegi, Nie tyle mają i jeziora trzciny, Jak ja mam bólów dla mej Katarzyny. ODDAJĄC
Nie tyle włoskich kortegian gondule, Nie tyle babskich strzał krymskie sajdaki, Nie tyle gwoździ indyjskie karaki, Nie tyle wrzecion brabanckie kądziele, Nie tyle kółek młyn, co jedwab miele, Nie tyle śledzi od północy morze, Nie tyle różnych barw tęcza i zorze, Nie tyle Loret toczonych pacierzy, Nie tyle Wiedeń sieci i obierzy, Nie tyle gdański port łasztów tatarki, Nie tyle książek frankfortskie jarmarki, Nie tyle wiosna kwiatków, lato kłosów, Jesień owoców i organy głosów, Gwiazd jasne niebo, piasku morskie brzegi, Kropel spory deszcz, spłachcia gęste śniegi, Nie tyle mają i jeziora trzciny, Jak ja mam bólów dla mej Katarzyny. ODDAJĄC
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 7
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
ścianie BC, na którą krzyżowa DF przypada. Toż gdy krzyżowa DE. przypadającą do EN, by dobrze krótszą abo pociągnioną dalej obejmiesz cyrklem, i przeniesiesz na skalę. Opowie skala, jej wielkość. Jako i rościnków FB, FC, abo HE, HN. Drugi Sposób. Dla tych co rachować umieją.
OBierz którą chcesz ścianę wiadomą BD, i przemierz ją na skali Przemierz jeszcze na skali i linią krzyżową DF. Toż uczyń: jako DB, w częściach skali, do DF. Tak DB w miarach wiadomych, do DF. Będziesz wiedział Miarę krzyżowej D, spuszczonej z angułu D, do przeciwnej linii BC. W ten
śćiánie BC, ná ktorą krzyżowa DF przypada. Toż gdy krzyżowa DE. przypadaiącą do EN, by dobrze krotszą ábo poćiągnioną dáley obeymiesz cyrklem, y przenieśiesz na skálę. Opowie skála, iey wielkosć. Iáko y rośćinkow FB, FC, ábo HE, HN. Drugi Sposob. Dla tych co rachowáć vmieią.
OBierz ktorą chcesz śćiánę wiádomą BD, y przemierz ią ná skali Przemierz ieszcze ná skali y liniią krzyżową DF. Toż vczyń: iáko DB, w częśćiách skáli, do DF. Ták DB w miárách wiádomych, do DF. Będźiesz wiedźiał Miárę krzyżowey D, spuszczoney z ángułu D, do przećiwney linii BC. W ten
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 97
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
pancerza na te jego szydła? I myśleć o tym szkoda; same tylko nogi Wyzwolić człeka mogą od tak wielkiej trwogi, Lub się czym dobrym bawić. Ma przecie te cnoty: Kto ucieka, nie goni; kto robi roboty, Nie przeszkadza; ale cóż, jeśli ludzie święci Nie mogli, któż się z jego obierzy wykręci? Słodkać jest, jednak co miód musze, lep sikorze,
To ona człowiekowi. Zginął, jako w morze Rzucony kamień, kto się nie ma na ostroży I poda, głupi, szyję do jego obroży. 218. OCIEC Z SYNEM NIEPROPORCJONALNYM
Starego ziemianina kondycyjej małej W kilka lat syn do domu powrócił służały,
pancerza na te jego szydła? I myśleć o tym szkoda; same tylko nogi Wyzwolić człeka mogą od tak wielkiej trwogi, Lub się czym dobrym bawić. Ma przecie te cnoty: Kto ucieka, nie goni; kto robi roboty, Nie przeszkadza; ale cóż, jeśli ludzie święci Nie mogli, któż się z jego obierzy wykręci? Słodkać jest, jednak co miód musze, lep sikorze,
To ona człowiekowi. Zginął, jako w morze Rzucony kamień, kto się nie ma na ostroży I poda, głupi, szyję do jego obroży. 218. OCIEC Z SYNEM NIEPROPORCJONALNYM
Starego ziemianina kondycyjej małej W kilka lat syn do domu powrócił służały,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 290
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
! Którym tedy mam źrzódłem żądze upragnione i wnętrzności trucizną gasić zapalone? Ach, bez Ciebie pragnienia mego żaden trunek nie ugasi, tylko Twój szczególny ratunek! Wiadoma bowiem Tobie, Kochanku, chęć moja, że tak pragnę do Ciebie, jak jeleń do zdroja, który więc, uciekając przed złymi brytany, często wpada w obierze, lubo nie nagnany, a gdy widzi, że kupą zewsząd otoczony, na sieci i oszczepy leci jak szalony. Gdy psi krzykną, na oko, nie szukając drogi, w skok ucieka, po sobie położywszy rogi, a nie chcąc, aby były na trwożliwym ciele skrytych łowców skutecznie wyryte fortele, z pilnym wzrokiem
! Którym tedy mam źrzódłem żądze upragnione i wnętrzności trucizną gasić zapalone? Ach, bez Ciebie pragnienia mego żaden trunek nie ugasi, tylko Twój szczególny ratunek! Wiadoma bowiem Tobie, Kochanku, chęć moja, że tak pragnę do Ciebie, jak jeleń do zdroja, który więc, uciekając przed złymi brytany, często wpada w obierze, lubo nie nagnany, a gdy widzi, że kupą zewsząd otoczony, na sieci i oszczepy leci jak szalony. Gdy psi krzykną, na oko, nie szukając drogi, w skok ucieka, po sobie położywszy rogi, a nie chcąc, aby były na trwożliwym ciele skrytych łowców skutecznie wyryte fortele, z pilnym wzrokiem
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 162
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
od szumu wdzięcznego Przezorną wodą zdroju ciekącego.
Jemu w jesieni sady barwę mienią, Jemu się jabłka po drzewach rumienią, Jemu pasieka hojne miody dawa, Jemu się wełna po owcach dostawa; Nań bukiew z łasa, nań żołądź z dąbrowy, Nań i użytek idzie ogrodowy.
Zatem pod borem gospodarz ochoczy Gęste obierze na dziki zwierz toczy, Albo więc z chciwym ptakiem w pole jedzie, Albo smycz chartów prędkonogich wiedzie, Lubo się trafi zając upatrzony, Lub wywartymi ogary ruszony.
Aż słońce wpada, nocne wstają zorze, A bydło rycząc idzie ku oborze. On upragniony korzyść niesie z łowu, Żona wieczerzą gotuje z obłowu. Synowie
od szumu wdzięcznego Przezorną wodą zdroju ciekącego.
Jemu w jesieni sady barwę mienią, Jemu się jabłka po drzewach rumienią, Jemu pasieka hojne miody dawa, Jemu się wełna po owcach dostawa; Nań bukiew z łasa, nań żołądź z dąbrowy, Nań i użytek idzie ogrodowy.
Zatem pod borem gospodarz ochoczy Gęste obierze na dziki zwierz toczy, Albo więc z chciwym ptakiem w pole jedzie, Albo smycz chartów prędkonogich wiedzie, Lubo się trafi zając upatrzony, Lub wywartymi ogary ruszony.
Aż słońce wpada, nocne wstają zorze, A bydło rycząc idzie ku oborze. On upragniony korzyść niesie z łowu, Żona wieczerzą gotuje z obłowu. Synowie
Skrót tekstu: HorNaborBar_I
Strona: 203
Tytuł:
Pieśń ad imitiatonem horacjuszowej ody
Autor:
Horatius Flaccus
Tłumacz:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
ody
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
powiedz mi/ ktoś jest/ i dla jakiej/ Zasłużyła przyczyny wymyslony taki Sposób śmierci. Gdyż będąc pięknym tym stworzeniem Chyba z ludzkim nigdy nic nie miał przyrodzeniem Kto cię to tak odbieżał/ i na wszytkiej nocy Poruczył dyskrecjej: Żebym ci pomocy Dodał jakiej/ i czegoć potrzeba nawięcej/ Nie tylko z tych obierzy uwolnił co prędzej/ Lecz z głoduli umierasz/ abo pragniesz wody/ Na chwilę cię posilił; Nie inszej nagrody Od ciebie potrzebując/ prócz że przyjmiesz mile To odemnie. Acz przeciw podobno się sile Swej poważę; zwłaszcza tak trudne/ i subtelne Widząc węzły/ których znać nie ręce śmiertelne/ Ale Boskie podziergły:
powiedz mi/ ktoś iest/ y dla iakiey/ Zásłużyłá przyczyny wymyslony taki Sposob smierci. Gdyż będąc pięknym tym stworzeniem Chybá z ludzkim nigdy nic nie miał przyrodzeniem Kto ćię to ták odbieżał/ y ná wszytkiey nocy Poruczył dyskrecyey: Zebym ći pomocy Dodał iákiey/ y czegoć potrzebá nawięcey/ Nie tylko z tych obierzy vwolnił co pręcey/ Lecz z głoduli vmierasz/ ábo prágniesz wody/ Ná chwilę cię posilił; Nie inszey nagrody Od ćiebie potrzebuiąc/ procz że przyimiesz mile To odemnie. Acz przeciw podobno się sile Swey poważę; zwłaszczá ták trudne/ y subtelne Widząc węzły/ ktorych znáć nie ręce śmiertelne/ Ale Boskie podziergły:
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 102
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
Gdzie dziś cudownym chlebem tłuszcza nasycona? Niezliczona gdzie zgraje chorych uzdrowionych? Gdzie Lazarz? i gdzie liczba umarłych wskrzeszonych? Math: 26. Mar: 14. Męki Pańskiej.
Nawet/ dokąd się twoi zwolennicy biorą? Wydało cię co żywo: sam jeden z pokorą W nieprzyjacielskich ręku stoisz odbieżany/ Jako w mocnej obierzy jeleń uwikłany/ Słusznie teraz rzec możesz: Moi przyjaciele Wszyscy mię odbieżeli. O jako ich wiele Którzy dobrze mię znając/ dziś zapominają: Właśnie jak od obcego krewni ulegają. Nawet i Bracią moję oddaliłeś Panie/ Nikt się nie opowiada/ nikt przy mnie nie stanie. Przynamniej nie odstępuj Pana duszo moja/ Zbawiciel
Gdźie dźiś cudownym chlebem tłuszcza násyconá? Niezliczona gdźie zgráie chorych vzdrowionych? Gdźie Lazarz? y gdźie liczbá vmárłych wskrzeszonych? Math: 26. Mar: 14. Męki Páńskiey.
Náwet/ dokąd się twoi zwolennicy biorą? Wydáło ćię co żywo: sam ieden z pokorą W nieprzyiáćielskich ręku stoisz odbieżány/ Iáko w mocney obierzy ieleń vwikłány/ Słusznie teraz rzec możesz: Moi przyiaćiele Wszyscy mię odbieżeli. O iáko ich wiele Ktorzy dobrze mię znáiąc/ dźiś zápomináią: Własnie iák od obcego krewni vlegáią. Náwet y Bráćią moię oddaliłeś Pánie/ Nikt się nie opowiáda/ nikt przy mnie nie stánie. Przynamniey nie odstępuy Páná duszo moiá/ Zbáwićiel
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 15.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610