Wojnie w mir, że konieczny, dlatego nieszpetny, Wchodzisz z Turki, a wżdy świat chrześcijański drzymie. Z Turki, mówię, ach, groźne wszem narodom imię! Każdego dosiąc może tak żałosna zmaza, Która dziś Polskę smuci, ale aza, aza Wolą się chrześcijanie sami z sobą waśnić Niżeli krzyż Chrystusów na świecie objaśnić, Choć tysiącem kościołów, milionem ludzi, Co rok tamtych meczetem, tych rznięciem paskudzi. Już Bóg żegnaj Podole z ukraińską dziczą, Już i was, już poganie wiecznie odgraniczą; A których ciał nie mogli przy duszy, przy siłach, Martwe kości w niewolą bierą po mogiłach.
A bodaj zachęcony z takiego obłowu,
Wojnie w mir, że konieczny, dlatego nieszpetny, Wchodzisz z Turki, a wżdy świat chrześcijański drzymie. Z Turki, mówię, ach, groźne wszem narodom imię! Każdego dosiąc może tak żałosna zmaza, Która dziś Polskę smuci, ale aza, aza Wolą się chrześcijanie sami z sobą waśnić Niżeli krzyż Chrystusów na świecie objaśnić, Choć tysiącem kościołów, milijonem ludzi, Co rok tamtych meczetem, tych rznięciem paskudzi. Już Bóg żegnaj Podole z ukraińską dziczą, Już i was, już poganie wiecznie odgraniczą; A których ciał nie mogli przy duszy, przy siłach, Martwe kości w niewolą bierą po mogiłach.
A bodaj zachęcony z takiego obłowu,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 11
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
respektem Pańskim kogo nie ekscypował. Co wszystko że się w nas ludziah iści, toć się wszyscy ludzie rodziemy z natury Synami gniewu. Ad Eph. 2. Nieczyści z nieczystego poczęci nasienia Job. 14. Ródziemy, jak złego kruka złe jaje. 1. Reg. 20. Co samo każdy takim sobie może objaśnić podobieństwem. Niech z której familii kto rebelizuje Monarsze swemu, i za ten personalny eksces będzie z całą swoją familią odsądzony od fortuny, honoru, szlachectwa. Lubo potomkowie do tego personalnego kryminału własną wolą się nieprzykładali, przecięż bez żadnej niesprawiedliwości, ta infamia ściąga się na całe plemię. Niech lubo urodzony szlachcic przyjmie
respektem Pańskim kogo nie excypował. Co wszystko że się w nas ludziah iści, toć się wszyscy ludzie rodziemy z nátury Synami gniewu. Ad Eph. 2. Nieczyści z nieczystego poczęci nasienia Job. 14. Rodziemy, iák złego kruka złe iaie. 1. Reg. 20. Co samo każdy takim sobie może obiaśnić podobieństwem. Niech z ktorey familii kto rebellizuie Monarsze swemu, y zá ten personalny exces będzie z całą swoią familią odsądzony od fortuny, honoru, szlachectwa. Lubo potomkowie do tego personalnego kryminału własną wolą się nieprzykładali, przecięż bez żadney niesprawiedliwości, tá infamia sciąga się ná całe plemię. Niech lubo urodzony szlachcic przyimie
Skrót tekstu: BystrzInfGeogr
Strona: A4
Tytuł:
Informacja geograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
przybyłego, skłamali przed kanclerzem, że ja fomentuję szlachtę do niedopuszczania Wieszczyckiego do przysięgi na podstarostwo, o czym ja nigdy nie myśliłem. Kanclerz tedy wziął mię na konferencją i wymówiwszy swoje żale o sejmik ów poselski roku 1744, upewnił mię o swojej łasce i zupełnej rekoncyliacji. Miałem czas wtenczas moją o ów sejmik objaśnić niewinność tak widocznie i dowodnie, że mię kanclerz niewinnym uznał. Chciałem i prosiłem, aby mi pozwolił moich oskarżycielów publicznie przed nim o ich fałszywe oskarżenia konwinkować, ale jako pan spokojny, nie pozwolił mi tego, upewniając, że doskonale ich złość widzi.
Tandem poszedł na ufundowanie roczków, na których, gdy
przybyłego, skłamali przed kanclerzem, że ja fomentuję szlachtę do niedopuszczania Wieszczyckiego do przysięgi na podstarostwo, o czym ja nigdy nie myśliłem. Kanclerz tedy wziął mię na konferencją i wymówiwszy swoje żale o sejmik ów poselski roku 1744, upewnił mię o swojej łasce i zupełnej rekoncyliacji. Miałem czas wtenczas moją o ów sejmik objaśnić niewinność tak widocznie i dowodnie, że mię kanclerz niewinnym uznał. Chciałem i prosiłem, aby mi pozwolił moich oskarżycielów publicznie przed nim o ich fałszywe oskarżenia konwinkować, ale jako pan spokojny, nie pozwolił mi tego, upewniając, że doskonale ich złość widzi.
Tandem poszedł na ufundowanie roczków, na których, gdy
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 247
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
sobie garnie. Winy/ departacje/ pamiętne i Sosze/ Bierze Rajca łakomy/ nie zwyczajne grosze. Jakoż to zatym idzie/ iz więc ten rad łupi/ Rzeczpospolitą kto ją za posuły kupi. Na takowych Urzędach na czas się zbogacisz/ Lez potym/ zaraz słąwę i duszę utracisz. Ale zaś cnotę swojemożesz na Urzędzie Objaśnić: gdy pobożność w sercu twoim będzie. Możesz i Słąwy dostać żyjeszli pomiernie/ Służyszli bez łakomstwa Ojczyźnie swej wiernie. Wszakoż kto chce usłużyć Rzeczypospolitej/ W Senacie/ i ustrzec się mowy jadowitej. Ten wprzód niech onę zacną Szatę/ Bojaźń Bożą Oblecze/ w której go tak Cnoty przychędożą. Ubiorą w sprawiedliwość
sobie gárnie. Winy/ depártácye/ pámiętne y Sosze/ Bierze Ráycá łákomy/ nie zwyczayne grosze. Iákosz to zátym idźie/ iz więc ten rad łupi/ Rzeczpospolitą kto ią zá posuły kupi. Na tákowych Vrzędách ná czás się zbogáćisz/ Lez potym/ záraz słąwę y duszę vtráćisz. Ale záś cnotę swoiemożesz ná Vrzędźie Obiáśnić: gdy pobożność w sercu twoim będźie. Możesz y Słąwy dostáć żyieszli pomiernie/ Służyszli bez łákomstwá Oyczyznie swey wiernie. Wszákosz kto chce vsłużyć Rzeczypospolitey/ W Senaćie/ y vstrzedz się mowy iádowitey. Ten wprzod niech onę zacną Szátę/ Boiaźń Bożą Oblecze/ w ktorey go ták Cnoty przychędożą. Vbiorą w spráwiedliwość
Skrót tekstu: WitkWol
Strona: F3
Tytuł:
Złota wolność koronna
Autor:
Stanisław Witkowski
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
Medyk Wojciech Oczko, wydał o tej wodzie książkę: jedno iż prędko (jako sam pisze o sobie) w kilka dni to wszytko napisał: przeto wiele uczonych ludzi, częścią porządku, częścią też doskonałości niejakiej wnim potrzebują. Jam się ważył nie jego naganiać, gdyż tego nierad czynię, ale raczej jego niedostatki objaśnić. A iż ten jest obyczaj Jaśnie Wielmożny a mnie Miłościwy Panie Wojewoda Poznański; że wynalazki i prace swoje ludzie zwykli Panóm wielkim przypisować: i mnie się niezdała rzecz słuszna, aby ta praca moja nie miała być komu w obronę oddana. Akomuż innemu lepiej, jedno W. M. memu Mściwemu Panu, tę
Medyk Woyćiech Ocżko, wydał o tey wodźie kśiąszkę: iedno iż prędko (iáko sam pisze o sobie) w kilká dni to wszytko nápisáł: przeto wiele ucżonych ludźi, cżęśćią porządku, cżęśćią też doskonáłośći nieiákiey wnim potrzebuią. Iam się ważył nie iego nágániáć, gdyż tego nierad cżynię, ále rácżey iego niedostátki obiáśńić. A iż ten iest obycżay Iáśńie Wielmożny á mnie Miłośćiwy Pánie Woiewodá Poznáński; że wynálazki y prace swoie ludźie zwykli Pánóm wielkim przypisowáć: y mnie się niezdáłá rzecż słuszna, áby tá praca moiá nie miáłá bydź komu w obronę oddána. Akomuż innemu lepiey, iedno W. M. memu Mśćiwemu Pánu, tę
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 7
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
tak szczęsnie pokazał/ że ledwie jest ktoby z niej na choroby rozmaite nie kontent odjachał. Także piszą o onych cieplicach co u Padwie/ Aponitanas je zowią/ (dokąd Tiberius po odpowiedzi syłał) owce parszywe i bydło niezdrowe wszczęło. Ale jakom powiedział/ nie tylko używanie i doświadczenie samo może nam objawić i objaśnić moc i władzą wody cieplicznej: ale też i rozumne uważenie przyrodzenia ich/ także i inne sposoby w zwysz pomienione. jedno że ludziom prostym takowe krynice i źródła napierwej się pokazują/ dla tego iże w polach i w odległości od ludzi pokazują się/ przeto też ludziom mądrym nie tak łatwie o nich dyskursy wywierają się
ták szcżęsnie pokazał/ że ledwie iest ktoby z niey ná choroby rozmáite nie kontent odiachał. Tákże piszą o onych ćieplicách co v Padwie/ Aponitanas ie zowią/ (dokąd Tiberius po odpowiedźi syłał) owce párszywe y bydło niezdrowe wszcżęło. Ale iákom powiedźiał/ nie tylko vżywánie y doświádcżenie sámo może nam obiáwić y obiáśńić moc y władzą wody ćieplicżney: ále też y rozumne vważenie przyrodzenia ich/ tákże y inne sposoby w zwysz pomienione. iedno że ludźiom prostym tákowe krynice y źrodłá napierwey się pokázuią/ dla tego iże w polách y w odległośći od ludźi pokázuią się/ przeto też ludźiom mądrym nie ták łatwie o nich discursy wywieráią się
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 133.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
, siła IKMci, siła senatowi, siła WM. samemu, a wszytko zgoła wszytkim należy. Więc aby się to publice tu w senacie działo dla wielu przyczyn IKM. potrzebno być baczy, którego ta wola jest. A ja zaś imieniem senatu proszę, abyś WM. to, czym się samym ugasić może, objaśnić raczył«. IMP. Wojewoda zatem: »Dziwno mi temu, że te rzeczy, o które mię WM. pytacie, i wiadomość ich, tak jaśnie wyrażona w pismach moich stężyckich, nie dosyć WMciom czynią, których lubo za moją deklaracją, jakiby tu sąd albo zeznanie być mogło, ja nie widzę;
, siła JKMci, siła senatowi, siła WM. samemu, a wszytko zgoła wszytkim należy. Więc aby się to publice tu w senacie działo dla wielu przyczyn JKM. potrzebno być baczy, którego ta wola jest. A ja zaś imieniem senatu proszę, abyś WM. to, czym się samym ugasić może, objaśnić raczył«. JMP. Wojewoda zatem: »Dziwno mi temu, że te rzeczy, o które mię WM. pytacie, i wiadomość ich, tak jaśnie wyrażona w pismach moich stężyckich, nie dosyć WMciom czynią, których lubo za moją deklaracyą, jakiby tu sąd albo zeznanie być mogło, ja nie widzę;
Skrót tekstu: OpisDostCz_III
Strona: 169
Tytuł:
Opisanie prawdziwe i dostateczne rozwiedzienia rokoszu pod Janowcem
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
dać mu w moc, aby prowadził do skutku, lubo zganił, zostać na rozsądku jego, odstąpiwszy swej opiniej, aby tylko ten skrupuł z sumnienia mego zszedł. Bo się było czego obawiać potrzeba. Cudzoziemskich ludzi przebieganie, zjeżdżanie się pospołu na pewne miejsce, chowanie ich na dworze, nie wiem, jakom rzetelniej objaśnić miał to, na com oko pilne mieć rozumiał. Nie trzeba zatym żadnej mojej deklaracji, jedno w pismo moje wejrzeć, a będzieli potrzeba sędziów i sądu tym rzeczom, będę ja gotów na swym miejscu deklarować mowy i pisma swe, powiem nawet i KiMci privatim; niechże z tym KiM. czyni,
dać mu w moc, aby prowadził do skutku, lubo zganił, zostać na rozsądku jego, odstąpiwszy swej opiniej, aby tylko ten skrupuł z sumnienia mego zszedł. Bo się było czego obawiać potrzeba. Cudzoziemskich ludzi przebieganie, zjeżdżanie się pospołu na pewne miejsce, chowanie ich na dworze, nie wiem, jakom rzetelniej objaśnić miał to, na com oko pilne mieć rozumiał. Nie trzeba zatym żadnej mojej deklaracyi, jedno w pismo moje wejrzeć, a będzieli potrzeba sędziów i sądu tym rzeczom, będę ja gotów na swym miejscu deklarować mowy i pisma swe, powiem nawet i KJMci privatim; niechże z tym KJM. czyni,
Skrót tekstu: OpisDostCz_III
Strona: 170
Tytuł:
Opisanie prawdziwe i dostateczne rozwiedzienia rokoszu pod Janowcem
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
A o nas ci też idzie; nie trzeba tego taić!« Zaczem ozwał się p. wojewoda krakowski: »Nie trzeba na mnie inwektyw czynić, wszakem się ja ofìarowiał i w pośrzodku on ego szyku, żem był gotów dać się na sąd zacnego rycerstwa, i dziś tożem uczynić gotów i objaśnić pewność pisma mego i powiedzieć, com powiedział in privato senatu«. IMP. wojewoda poznański zatem rzekł: »Nie trzeba o tem dyskurować i wieszać animuszów ludzkich na tych powieściach, bo to WM. już przyznał, że więcej nie masz nad to, coś nam powiedział, a wiadomości te, któreśmy słyszeli
A o nas ci też idzie; nie trzeba tego taić!« Zaczem ozwał się p. wojewoda krakowski: »Nie trzeba na mnie inwektyw czynić, wszakem się ja ofìarowiał i w pośrzodku on ego szyku, żem był gotów dać się na sąd zacnego rycerstwa, i dziś tożem uczynić gotów i objaśnić pewność pisma mego i powiedzieć, com powiedział in privato senatu«. JMP. wojewoda poznański zatem rzekł: »Nie trzeba o tem dyskurować i wieszać animuszów ludzkich na tych powieściach, bo to WM. już przyznał, że więcej nie masz nad to, coś nam powiedział, a wiadomości te, któreśmy słyszeli
Skrót tekstu: OpisDostCz_III
Strona: 179
Tytuł:
Opisanie prawdziwe i dostateczne rozwiedzienia rokoszu pod Janowcem
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
kometa bieży, ale drogą z ukosa ku komecie i słońcu leżącą. Tą zaś drogą leniwiej idąc w tyle za kometą postępują, i tak nie w jednej z nią i słońcem linii leżą.
Czemu komet ogon raz wyżej drugi raz niżej podniesiony być zdaje się nad linią która przez nią, i przez Słońce przechodzi?
Objaśnić to w przód muszę przykładem. Gdyby kto nad brzegiem morskim stojąc na ów czas, gdy połowa słońca zaszła za horyzont, a druga połowa jeszcze jest nad horyzontem, patrzał na powierzchność morza, widziałby świetną owę drogę, którą czynią promienie słoneczne nie na powierzchności samej wody, ale pod nią, tak jako na rzekach
kometa bieży, ale drogą z ukosa ku komecie y słońcu leżącą. Tą zaś drogą leniwiey idąc w tyle za kometą postępuią, y tak nie w iedney z nią y słońcem linii leżą.
Czemu komet ogon raz wyżey drugi raz niżey podniesiony być zdaie się nad linią która przez nią, y przez Słońce przechodzi?
Obiaśnić to w przód muszę przykładem. Gdyby kto nad brzegiem morskim stoiąc na ów czas, gdy połowa słońca zaszła za horyzont, a druga połowa ieszcze iest nad horyzontem, patrzał na powierzchność morza, widziałby świetną owę drogę, którą czynią promienie słoneczne nie na powierzchności samey wody, ale pod nią, tak iako na rzekach
Skrót tekstu: BohJProg_I
Strona: 112
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770