czynić wzmianki, Swej opłakujesz odejszcia Dianki. Lecz dam pociechę, posłuchaj mię jeno, Piękna Heleno.
Zdarzy Fortuna i już tego blisko, Że za to stare i krzywe suczysko Pieska-ć do pieszczot, nie jeżdżąc za morze, Znajdziesz przy dworze.
Wprawdzie-ć kosmaty z główki i ogonka, Lecz gdy przyprawisz obróżkę do dzwonka, Lewuś a Lewuś, lepszego nie trzeba, Ten godzien chleba.
Me śliczne psiątko, moje wdzięczne szczenię, Z tobą się nigdy napieścić nie lenię. Słodszy nad kanar, droższy nad klejnoty Mój Lewuś złoty.
Nigdy nie zadrży, ani zaskowyczy: Zwabisz go snadnie, kiedy chcesz, do
czynić wzmianki, Swej opłakujesz odejszcia Dyjanki. Lecz dam pociechę, posłuchaj mię jeno, Piękna Heleno.
Zdarzy Fortuna i już tego blisko, Że za to stare i krzywe suczysko Pieska-ć do pieszczot, nie jeżdżąc za morze, Znajdziesz przy dworze.
Wprawdzie-ć kosmaty z główki i ogonka, Lecz gdy przyprawisz obróżkę do dzwonka, Lewuś a Lewuś, lepszego nie trzeba, Ten godzien chleba.
Me śliczne psiątko, moje wdzięczne szczenię, Z tobą się nigdy napieścić nie lenię. Słodszy nad kanar, droższy nad klejnoty Mój Lewuś złoty.
Nigdy nie zadrży, ani zaskowyczy: Zwabisz go snadnie, kiedy chcesz, do
Skrót tekstu: ZbierDrużBar_II
Strona: 600
Tytuł:
Wiersze zbieranej drużyny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
trąba goni, Z pola, gdzie śmiele łowił, do dziury się chroni? Z której, choćby chciał, potem nie wygrzebie, aże Inszą dziurę, inszą mu jamę śmierć pokaże. KORCZAK
(pies w czaszy) 26. NA RĘKAWNICZKA DO GRZECZNEJ DAMY
Patrząc wczora na twoje z szczenięciem pieszczoty, Gdyś go w obróżce szczero piastowała złotej, Wolno mu do ust, wolno do piersi mu siągnąć:
W dobrą mu się godzinę zdarzyło wylągnąć! Niepojęta fortuny, cicho rzekę, władza Nie tylko ludzi różnie, ale i psów sadza. Ten tu obrane kąski i smażone pączki Brakuje, choć z pieszczonej ślicznej dziewki rączki, A jego brat kostrouch
trąba goni, Z pola, gdzie śmiele łowił, do dziury się chroni? Z której, choćby chciał, potem nie wygrzebie, aże Inszą dziurę, inszą mu jamę śmierć pokaże. KORCZAK
(pies w czaszy) 26. NA RĘKAWNICZKA DO GRZECZNEJ DAMY
Patrząc wczora na twoje z szczenięciem pieszczoty, Gdyś go w obróżce szczero piastowała złotej, Wolno mu do ust, wolno do piersi mu siągnąć:
W dobrą mu się godzinę zdarzyło wylągnąć! Niepojęta fortuny, cicho rzekę, władza Nie tylko ludzi różnie, ale i psów sadza. Ten tu obrane kąski i smażone pączki Brakuje, choć z pieszczonej ślicznej dziewki rączki, A jego brat kostrouch
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 404
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Żyć na specjalikach, wziąwszy w rękę skrzypce Miasto ksiąg, na owsianej niż przestać osypce; Pieścić się po wezgłowiach i pierzynach wolą, Jakich dawno prorocy z izby na dwór kolą. Przetoć ledwie drugiemu sadło w skórze zmieści, Chodzić nie może, trzeba koni podeń sześci. Nie dziw: złota, perłami sadzona obróżka, Niż w słomę, do mchowego podobniejsza łóżka. Nie złote, konopne tym należą obroży, Co podjętej przy domu nie pilnują stróży, Na jakich przy szałaszach, znajdąli się tacy, Wywlókszy z pieca, wiążą złajników skotacy. 397. NA TOŻ TRZECI RAZ
Staremu stoikowi z wielką siwą brodą, Jadąc z nim
Żyć na specyjalikach, wziąwszy w rękę skrzypce Miasto ksiąg, na owsianej niż przestać osypce; Pieścić się po wezgłowiach i pierzynach wolą, Jakich dawno prorocy z izby na dwór kolą. Przetoć ledwie drugiemu sadło w skórze zmieści, Chodzić nie może, trzeba koni podeń sześci. Nie dziw: złota, perłami sadzona obróżka, Niż w słomę, do mchowego podobniejsza łóżka. Nie złote, konopne tym należą obroży, Co podjętej przy domu nie pilnują stroży, Na jakich przy szałaszach, znajdąli się tacy, Wywlókszy z pieca, wiążą złajników skotacy. 397. NA TOŻ TRZECI RAZ
Staremu stoikowi z wielką siwą brodą, Jadąc z nim
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 235
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987