dzieła Stwórcy swego, w ten czas gdy Dobroć Jego, Mądrość, Wszechmocność, tylko co poznawać zaczyna, miała w tym punkcie zniknąć na wieki!
Odgłos wewnętrzny sprzeciwia się temu, i podchlebną nadzieję wspiera tym mocniejszemi dowody, ile że na fundamencie wyroków Prawdy Przedwiecznej wsparte i zasadzone są.
Człowiek uważony w ścisłych przyrodzenia swojego obrębach, zdaje się dla tego na świat przychodzić, aby zostawił następcę niedoli swojej.
Sic quia perpetuus nulli datur usus et haeres, Haredem alterius, velut unda supervenit undam.w Zwierzętach tryb takowego ułożenia nie powinien dziwić, ku naszej albowiem wygodzie i usłudze stworzone są. Jedwabniczek uprządszy pasmo swoje umiera; ale człowiek który nie
dzieła Stworcy swego, w ten czas gdy Dobroć Iego, Mądrość, Wszechmocność, tylko co poznawać zaczyna, miała w tym punkcie zniknąć na wieki!
Odgłos wewnętrzny sprzeciwia się temu, y podchlebną nadzieię wspiera tym mocnieyszemi dowody, ile że na fundamencie wyrokow Prawdy Przedwieczney wsparte y zasadzone są.
Człowiek uważony w ścisłych przyrodzenia swoiego obrębach, zdaie się dla tego na świat przychodzić, aby zostawił następcę niedoli swoiey.
Sic quia perpetuus nulli datur usus et haeres, Haredem alterius, velut unda supervenit undam.w Zwierzętach tryb takowego ułożenia nie powinien dziwić, ku naszey albowiem wygodzie y usłudze stworzone są. Iedwabniczek uprządszy pasmo swoie umiera; ale człowiek ktory nie
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 119
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
lepiej robota Twoim rękom wiadoma, żeś mię stworzył z błota. Pytaszli się o miejscu? Te na wszytkie strony dość sławne, gdzie nasz ociec pierwszy był stworzony, kędy z ziół ślicznych srebrne zdroje wypływają i wody w cztery rzeki działy swoje mają. Chceszli wiedzieć o czasie? Prędko ziemia potem otoczyła swój obrąb od wód morskich płotem. Przydawam, w czym więc prawda mieć wiarę kazała, że się ziemia Dedalska w szarłat przemieniała, stąd moc Twoich trzech palcy ziemię wymierzyła, z której się ciała mego masa urobiła. Tym się też wiek mój musi terminować końcem – proch był życia prologiem, śmierć jest prochu gońcem. Tak gdy
lepiej robota Twoim rękom wiadoma, żeś mię stworzył z błota. Pytaszli się o miejscu? Te na wszytkie strony dość sławne, gdzie nasz ociec pierszy był stworzony, kędy z ziół ślicznych srebrne zdroje wypływają i wody w cztery rzeki działy swoje mają. Chceszli wiedzieć o czasie? Prędko ziemia potem otoczyła swój obrąb od wód morskich płotem. Przydawam, w czym więc prawda mieć wiarę kazała, że się ziemia Dedalska w szarłat przemieniała, stąd moc Twoich trzech palcy ziemię wymierzyła, z której się ciała mego masa urobiła. Tym się też wiek mój musi terminować końcem – proch był życia prologiem, śmierć jest prochu gońcem. Tak gdy
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 42
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
się gdy spadąją, i giną. Komety zaś z drogi swej nie wyboczają: oddalają się od nas, nie od kresu, nikną, nie niszczeją.
Mówisz iż gdyby były Planetami, biegałyby w Zodiaku? a któż to jest ten, który jeden tylko plac im wyznacza? kto dzieła Boskie w jednym śmie ściskać obrębie. Te nawet gwiazdy, które jako sądzisz same tylko biegają, izalisz nie w innych a innych cyrkułach obracają się. Czemuż tedy znaleźć się nie mogą inne, które własną drogą, a od dróg innych odległą przechadzają się? nie jestże niebo ze wszech stron przystępne, i wolne? Izaliż nie przyzwoitsza jest
się gdy spadąią, y giną. Komety zaś z drogi swey nie wyboczaią: oddalaią się od nas, nie od kresu, nikną, nie niszczeią.
Mówisz iż gdyby były Planetami, biegałyby w Zodyaku? a ktoż to iest ten, ktory ieden tylko plac im wyznacza? kto dzieła Boskie w iednym śmie ściskać obrębie. Te nawet gwiazdy, które iako sądzisz same tylko biegaią, izalisz nie w innych a innych cyrkułach obracaią się. Czemuż tedy znaleść się nie mogą inne, które własną drogą, a od drog innych odległą przechadzaią się? nie iestże niebo zę wszech stron przystępne, y wolne? Izaliż nie przyzwoitsza iest
Skrót tekstu: BohJProg_I
Strona: 65
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
mógł. Uczyniłem ja za pomocą najwyższego Boga dosyć, nie z samej tylko powinności, ale więcej z należytej ode mnie ku wywyższeniu nierozdzielnej w
bóstwie imienia Trojcy przenajświętszej ochoty, żem już zakonników reguły św. Dominika do Brodów introdukował. Miejsce na kościół i konwent dla braci pokazał, i one między miastem w należytym obrębie obwarować i opisać rozkazałem, oraz sumą złotych polskich na wsi PIeskowcach, w kluczu tarnopolskim leżącej, i z osobna na wiosce Wołkowatycy pod Brodami, w województwie ruskiem znajdującej się, i już to oboje in realem possessionem nowofundowanemu konwentowi podać rozkazałem. Do samych tylko gruntów ograniczenia dla zimowych przeszkód ponieważ mi nie przyszło;
mógł. Uczyniłem ja za pomocą najwyższego Boga dosyć, nie z samej tylko powinności, ale więcej z należytej ode mnie ku wywyższeniu nierozdzielnej w
bóstwie imienia Trojcy przenajświętszej ochoty, żem już zakonników reguły św. Dominika do Brodów introdukował. Miejsce na kościół i konwent dla braci pokazał, i one między miastem w należytym obrębie obwarować i opisać rozkazałem, oraz summą złotych polskich na wsi PIeskowcach, w kluczu tarnopolskim leżącej, i z osobna na wiosce Wołkowatycy pod Brodami, w województwie ruskiem znajdującej się, i już to oboje in realem possessionem nowofundowanemu konwentowi podać rozkazałem. Do samych tylko gruntów ograniczenia dla zimowych przeszkód ponieważ mi nie przyszło;
Skrót tekstu: KoniecSTest
Strona: 379
Tytuł:
Testament
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
testamenty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1682
Data wydania (nie wcześniej niż):
1682
Data wydania (nie później niż):
1682
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
wspierali wygodę. Diod. lib. I. p. 67. 68.
Druga przyczyna wspanialsza od pierwszej, do tej Sprawiedliwości i pomiarkowania, zdania ich przychylała, bo jako zstępowali wszyscy z jednego łona, to jest od Chama, świeża pamięć tego powszechnego wszystkim początku, wpierwiastkach przytomna każdemu, w równym ich posadziła obrębie, przez co się cały Egipt Szlachetnie Urodzonym mniemał. Jakoż ta różność Stanów, pogarda tych, które się widzą podłe, pochodzi z dalekiego odstąpienia, od owego pierwszego krzaku, w nim kto uważy szczep Narodu ludzkiego, tak wieśniak, jako i największy Pan, z jednej się rozwinęli gałęzi.
Aczkolwiek jest, żadne rzemiesło
wspierali wygodę. Diod. lib. I. p. 67. 68.
Druga przyczyná wspanialsza od pierwszey, do tey Sprawiedliwośći y pomiarkowaniá, zdaniá ich przychylała, bo iáko zstępowali wszyscy z iednego łoná, to iest od Chama, świeża pamięć tego powszechnego wszystkim początku, wpierwiastkach przytomná każdemu, w rownym ich posádziłá obrębie, przez co się cały Egypt Szláchetnie Urodzonym mniemał. Jakoż tá rożnośc Stánow, pogarda tych, ktore się widzą podłe, pochodzi z dalekiego odstąpieniá, od owego pierwszego krzaku, w nim kto uważy szczep Narodu ludzkiego, ták wieśniák, iáko y naywiększy Pan, z iedney się rozwinęli gałęźi.
Aczkolwiek iest, żadne rzemiesło
Skrót tekstu: RolJabłADziej
Strona: 139
Tytuł:
Dziejopis starożytny Egipcjanów, Kartainców, Assyryjczyków, Babilonców, Medów, Persów, Macedończyków i Greków
Autor:
Charles Rollin
Tłumacz:
Józef Aleksander Jabłonowski
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
naraża go naniebezpieczeństwo.
Jeżeli sądzisz rzecz jaką być niepodobną, złamane serce twoje uczyni ją taką; ale ten co stały w dotrwaniu, zwycięży wszelkie trudności.
Próżna nadzieja pochlebia sercu głupiego, ale mądry nie daje jej nigdy przystępu do swego.
Niech wszelkie żądze twoje mają rozum za przewodnika, ani się unoś nadziejami nad obręby podobieństwa: a tak powodzenie uwieńczy twe zamysły, i serce twoje nie będzie zranione nadzieją oszukaną. ROZDZIAŁ II. O Wesołości i Smutku.
Niechaj wesołość twoja nie będzie nigdy tak zbyteczna, aby ci rozum upoić miała, ni też smutek twój tak nie zmierny, aby ci serce cale przytłumił. Świat ten nie ma nic
naraża go naniebespieczeństwo.
Ieżeli sądzisz rzecz iaką bydż niepodobną, złamane serce twoie uczyni ią taką; ale ten co stały w dotrwaniu, zwycięży wszelkie trudności.
Prożna nadzieia pochlebia sercu głupiego, ale mądry nie daie iey nigdy przystępu do swego.
Niech wszelkie żądze twoie maią rozum za przewodnika, ani się unoś nadzieiami nad obręby podobieństwa: á tak powodzenie uwieńczy twe zamysły, y serce twoie nie będzie zranione nadzieią oszukaną. ROZDZIAŁ II. O Wesołości y Smutku.
Niechay wesołość twoia nie będzie nigdy tak zbyteczna, aby ci rozum upoić miała, ni też smutek twoy tak nie zmierny, aby ci serce cale przytłumił. Swiat ten nie ma nic
Skrót tekstu: ChesMinFilozof
Strona: 21
Tytuł:
Filozof indyjski
Autor:
Philip Dormer Stanhope Chesterfield
Tłumacz:
Józef Epifani Minasowicz
Drukarnia:
Drukarnia Mitzlerowska
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1767
Data wydania (nie wcześniej niż):
1767
Data wydania (nie później niż):
1767
. O Wesołości i Smutku.
Niechaj wesołość twoja nie będzie nigdy tak zbyteczna, aby ci rozum upoić miała, ni też smutek twój tak nie zmierny, aby ci serce cale przytłumił. Świat ten nie ma nic w sobie tak rozweselającego, ani też tak zasmucającego, coby się wynosić albo poniżać powinno nad przyzwoite pomiarkowania obręby.
Spojrzyj na dół, a ujrzysz tam mieszkanie Wesołości, umalowana jest ona powierzchu, a wewnątrz tchnie radością: poznasz ją po śmiechu głośno się rozlegającym.
Gospodyni domu tego we drzwiach siedzi, wzywa wszystkich przechodzących, śpiewa, pląsa: okrzyki wesołe czyni, i śmieje się bez ustanku.
Zaprasza na wstęp do siebie
. O Wesołości y Smutku.
Niechay wesołość twoia nie będzie nigdy tak zbyteczna, aby ci rozum upoić miała, ni też smutek twoy tak nie zmierny, aby ci serce cale przytłumił. Swiat ten nie ma nic w sobie tak rozweselaiącego, ani też tak zasmucaiącego, coby się wynosić albo poniżać powinno nad przyzwoite pomiarkowania obręby.
Spoyrzyi na doł, á uyrzysz tam mieszkanie Wesołości, umalowana iest ona powierzchu, á wewnątrz tchnie radością: poznasz ią po śmiechu głośno się rozlegaiącym.
Gospodyni domu tego we drzwiach siedzi, wzywa wszystkich przechodzących, śpiewa, pląsa: okrzyki wesołe czyni, y śmieie się bez ustanku.
Zaprasza na wstęp do siebie
Skrót tekstu: ChesMinFilozof
Strona: 22
Tytuł:
Filozof indyjski
Autor:
Philip Dormer Stanhope Chesterfield
Tłumacz:
Józef Epifani Minasowicz
Drukarnia:
Drukarnia Mitzlerowska
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1767
Data wydania (nie wcześniej niż):
1767
Data wydania (nie później niż):
1767
jego uchodzi.
Chleb, którego pożywa, nie jestże przyjemniejszy jego smakowi? Woda którą pije, czyż nie gasi jego pragnienia rozkoszniejszą daleko ochłodą, niżli najprzedniejsze trunki rozkoszników?
Praca jego zachowuje mu zdrowie, i sprawia mu słodki spoczynek, jakiego w puchach najmiększej pościeli gnuśność nie znajduje.
Zawiera skromnie żądze swoje w obrębach pokornego stanu, a spokojność dogadzająca chęciom jego, której zażywa, daleko jest słodsza, niż wszystkie nabycia zbiorów i honorów.
Niechże się tedy Bogacz nie wynosi zuchwale z swoich dostatków, ani też ubogi niech serca nie traci dla swego niedostatku; ponieważ Opatrzność Boska udzieliła szczęśliwość jak jednemu tak drugiemu, ROZDZIAŁ III. O
iego uchodzi.
Chleb, ktorego pożywa, nie iestże przyiemnieyszy iego smakowi? Woda ktorą piie, czyż nie gasi iego pragnienia roskosznieyszą daleko ochłodą, niżli nayprzednieysze trunki roskosznikow?
Praca iego zachowuie mu zdrowie, y sprawia mu słodki spoczynek, iakiego w puchach naymiększey pościeli gnusność nie znayduie.
Zawiera skromnie żądze swoie w obrębach pokornego stanu, á spokoyność dogadzaiąca chęciom iego, ktorey zażywa, daleko iest słodsza, niż wszystkie nabycia zbiorow y honorow.
Niechże się tedy Bogacz nie wynosi zuchwale z swoich dostatkow, ani też ubogi niech serca nie traci dla swego niedostatku; ponieważ Opatrzność Boska udzieliła szczęśliwość iak iednemu tak drugiemu, ROZDZIAŁ III. O
Skrót tekstu: ChesMinFilozof
Strona: 46
Tytuł:
Filozof indyjski
Autor:
Philip Dormer Stanhope Chesterfield
Tłumacz:
Józef Epifani Minasowicz
Drukarnia:
Drukarnia Mitzlerowska
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1767
Data wydania (nie wcześniej niż):
1767
Data wydania (nie później niż):
1767
wraz przy zamku bialskim za stawem i groblą, równą i wielką, się zaczyna mil 10 w swym cyrkule, w której zwirz różny, jako to świnie, łosie, sarny, rysie i niedźwiedzie znajdują się. By i codzień chciał ich bić, można bez pracy, z racji że ostępy są podzielone w swych obrębach. Tak że najlichszy już teraz po mym zejściu myśliwy, pilnując onych, mieć będzie renomę, to jest sławę najprzedniejszego łowczego. Druga znów puszcza kłocka, z horbowską się tykająca, pełna tyż źwirza różnego, i ostępy w tymże do polowania porządku, co i bialska. Borków, kniei wilczych, lisich, co
wraz przy zamku bialskim za stawem i groblą, równą i wielką, się zaczyna mil 10 w swym cyrkule, w której zwirz różny, jako to świnie, łosie, sarny, rysie i niedźwiedzie znajdują się. By i codzień chciał ich bić, można bez pracy, z racji że ostępy są podzielone w swych obrębach. Tak że najlichszy już teraz po mym zejściu myśliwy, pilnując onych, mieć będzie renomę, to jest sławę najprzedniejszego łowczego. Druga znów puszcza kłocka, z horbowską się tykająca, pełna tyż źwirza różnego, i ostępy w tymże do polowania porządku, co i bialska. Borków, kniei wilczych, lisich, co
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 172
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak
też ją Juno jady Wbiła w ptaka. Ilion nie miał na to rady/ Ni Laomedon ojciec; mchem obrosła siwym: Bocian z niej/ kłapiający nosem klekotliwym Kąt ostatni zakroczył Cynaras ubogi/ Ten cor członki całując swych/ kościelne progi/ A na kamieniu leżąc/ zda się łzy lać hojne. Z brzegów miast oobrębów oliwki spokojne. To jej kształt. swym robotę drzewem zarobiła. Menianka zbłażnioną/ wołem wyprawiła/ Europę: wół prawdziwy/ i woda się zdała: Sama właśnie jakby się nazad oglądała/ Krzycząc na to warzyszki/ więc plusku stachając Wodnego/ lękliwej nogi uchylając. Kęs dalej/ Asterią orłem ugonioną: Więc łabęciemi skrzydły Ledę
też ią Iuno iády Wbiłá w ptaká. Ilion nie miał ná to rady/ Ni Láomedon oyćiec; mchem obrosła śiwym: Boćian z niey/ kłapiáiący nosem klekotliwym Kąt ostátni zákroczył Cynárás vbogi/ Ten cor członki cáłuiąc swych/ kośćielne progi/ A ná kámieniu leżąc/ zda się łzy lać hoyne. Z brzegow miást oobrębow oliwki spokoyne. To iey kształt. swym robotę drzewem zárobiłá. Meniánká zbłażnioną/ wołem wypráwiłá/ Ewropę: woł prawdźiwy/ y wodá się zdáłá: Sámá własnie iákby się názad oglądáłá/ Krzycząc ná to wárzyszki/ więc plusku stácháiąc Wodnego/ lękliwey nogi vchyláiąc. Kęs dáley/ Asterią orłem vgonioną: Więc łábęćiemi skrzydły Ledę
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 140
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636