wzajemnie Małżonkom względem Zon służyć może.
Pierwsza zdaniem moim reguła, nieganić w drugich tych defektów, którym małżonek podlega, ani chwalić przymiotów na których mu zbywa. Naturalną albowiem aplikacją do siebie czyli pochwały czyli nagany uczyni, i z tąd weźmie pochop do suspicyj. Małżonek zasadzający się na podejzrzeniu, nigdy się tym nie obrazi, gdy żona kogo zgani. Kiedy zaś ta nagana ściągać się będzie do przywar, którym on nie podpada, brać ją na ten czas nie omieszka za nieznaczną swoją pochwałę, gdy na komparacyj zyska. Jeżeli nie jest urodziwy, trzeba przed nim wielbić piękność duszy i przenosić ją nad wdzięki; Jeżeli wesoły, trzeba się
wzaiemnie Małżonkom względem Zon służyć może.
Pierwsza zdaniem moim reguła, nieganić w drugich tych defektow, ktorym małżonek podlega, ani chwalić przymiotow na ktorych mu zbywa. Naturalną albowiem applikacyą do siebie czyli pochwały czyli nagany uczyni, y z tąd weźmie pochop do suspicyi. Małżonek zasadzaiący się na podeyzrzeniu, nigdy się tym nie obrazi, gdy żona kogo zgani. Kiedy zaś ta nagana ściągać się będzie do przywar, ktorym on nie podpada, brać ią na ten czas nie omieszka za nieznaczną swoią pochwałę, gdy na komparacyi zyska. Jeżeli nie iest urodziwy, trzeba przed nim wielbić piękność duszy y przenosić ią nad wdzięki; Ieżeli wesoły, trzeba się
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 172
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
trzeba przydać od trucizny straży. Niech futro, wapno, piasek, niech je stare sakwy,
Niech po tym smołę pija, a zaniecha akwy — Ja pozwalam, na wszytko znajdą się recepty, Bo sam tylko żołądek tu miesza koncepty. Znośniejsza rzecz, chociaż się napije kęs mazi, Niż kiedy ją lada co podpiwszy obrazi. Wspak idą wszytkich rzeczy na świecie bieguny: Co przed laty brzemiona, dziś winny kołtuny. Jakoż, nie zbiją-li ich prędko z jednochody, Niedługo i w tym będą chciały swej wygody. A czegóż białagłowa, proszę, nie polubi, Gdy ją kołtun na głowie, trunek w głowie czubi? 485.
trzeba przydać od trucizny straży. Niech futro, wapno, piasek, niech je stare sakwy,
Niech po tym smołę pija, a zaniecha akwy — Ja pozwalam, na wszytko znajdą się recepty, Bo sam tylko żołądek tu miesza koncepty. Znośniejsza rzecz, chociaż się napije kęs mazi, Niż kiedy ją leda co podpiwszy obrazi. Wspak idą wszytkich rzeczy na świecie bieguny: Co przed laty brzemiona, dziś winny kołtuny. Jakoż, nie zbiją-li ich prędko z jednochody, Niedługo i w tym będą chciały swej wygody. A czegóż białagłowa, proszę, nie polubi, Gdy ją kołtun na głowie, trunek w głowie czubi? 485.
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 399
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ten ani ludziom.
O cię gra. O twoją skorę idzie.
U Boga respektów nie masz.
Pan Bóg stoi przy sprawiedliwym
Nie chwal nikogo przed śmiercią Póki kto siwy, nie jest szczęśliwy.
Modl się zawsze nabożnie, sprawuj się cnotliwie. Mądrze sobie postępuj, a krzyż znoś cierpliwie.
Słowo wyrzeczona wpospolitości Nie obrazi niewinności.
Co dzień Człowiek mędrszy.
Próżnowaniem dzień ginie.
Obrazić łacno, przejednać trudno.
Odwłoka pod czas pożyteczna.
Nędza milczeć nie umie. Co Kogo boli, otym mówić boli.
Trudno żarty strojić, gdy co dolega.
Obmowcy staw twarz surową, Wnet pójdzie precz swą złą mową.
Trudniejsza rzecz jest nabożnie
ten ani ludźiom.
O cię gra. O twoią skorę idźie.
U Boga respectow nie masz.
Pan Bog stoji przy sprawiedliwym
Nie chwal nikogo przed śmierćią Poki kto śywy, nie jest szczęśliwy.
Modl śię zawsze nabożnie, sprawuy śię cnotliwie. Mądrze sobie postępuy, a krzyż znoś cierpliwie.
Słowo wyrzeczona wpospolitośći Nie obraźi niewinnośći.
Co dzień Człowiek mędrszy.
Proznowaniem dzień ginie.
Obraźić łacno, przejednać trudno.
Odwłoka pod czas pożyteczna.
Nędza milczeć nie umie. Co Kogo boli, otym mowić boli.
Trudno żarty strojić, gdy co dolega.
Obmowcy staw twarz surową, Wnet poydzie precz swą złą mową.
Trudnieysza rzecz jest nabożnie
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 42
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
dadzą zwyciężyć od złego/ ale zwyciężają dobrocią złość: ci są którzy żarzyste węgle dobrodziejstw gromadzą/ na głowy nieprzyjaciół swych; i jaśnie to pokazują przed wszytkim światem/ iż żadnego oręża nie noszą zsobą/ którymby kogo obrazić mogli: iż żadnego oręża nieprzyjacielskiego się nie lękają/ zatępione wszytkie/ żadna z nich nie obrazi ich cierpliwości i stateczności. Pokazują i to/ iż oręże ich żołnierskie nie są z ciała; ale tak potężne w Bogu/ iż mogą zburzyć wszytkie fortece/ i Rady/ i wysokości/ które się wynoszą przeciwko nauce Bożej. Pokoj jednak w Państwie Rzymskim/ na początkach Chrześcijaństwa wiele dobrego sprawował: utorował abowiem drogę
dádzą zwyćiężyć od złego/ ále zwyćiężáią dobroćią złość: ći są ktorzy żarzyste węgle dobrodźieystw gromádzą/ ná głowy nieprzyiaćioł swych; y iásnie to pokázuią przed wszytkim świátem/ iż żadnego oręża nie noszą zsobą/ ktorymby kogo obráźić mogli: iż żadnego oręża nieprzyiaćielskiego się nie lękáią/ zátępione wszytkie/ żadna z nich nie obráźi ich ćierpliwośći y státecznośći. Pokázuią y to/ iż oręże ich żołnierskie nie są z ćiáła; ále ták potężne w Bogu/ iż mogą zburzyć wszytkie fortece/ y Rády/ y wysokośći/ ktore się wynoszą przećiwko náuce Bożey. Pokoy iednák w Páństwie Rzymskim/ ná początkách Chrześćiáństwá wiele dobrego spráwował: vtorował ábowiem drogę
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 57
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
się rzekło, kunszt i praca, nie przez to, aby odwagi ich, albo iż błahe, pochlebstwa retoryckiego potrzebowały, albo iż nazbyt mężne, niepojęte lubo niewymowne być miały. Ludzie są, a nic więcej ani mniej. Ale dla tego, iż prawdy pochybić sumienie broni, a przyznać ją, wielu podobno zazdrościwych obrazi. Jawno albowiem jest, iż to wojsko Elearów od Boga na obronę kościoła jego ś. (jak się w wtórym rozdziale pokazało) wybrane jest w rejestrze wiernych, którzy cokolwiek pobożnie czyniąc, według obietnice apostolskiej, pnenaśladowanie mieć muszą. Bo za każdem 100 ich dzieł heroickicb, tysiącami chodzi zazdrosnych Zoilów, sławę którą po
się rzekło, kunszt i praca, nie przez to, aby odwagi ich, albo iż błahe, pochlebstwa retoryckiego potrzebowały, albo iż nazbyt mężne, niepojęte lubo niewymowne być miały. Ludzie są, a nic więcej ani mniej. Ale dla tego, iż prawdy pochybić sumienie broni, a przyznać ją, wielu podobno zazdrościwych obrazi. Jawno albowiem jest, iż to wojsko Elearów od Boga na obronę kościoła jego ś. (jak się w wtórym rozdziale pokazało) wybrane jest w rejestrze wiernych, którzy cokolwiek pobożnie czyniąc, według obietnice apostolskiej, pnenaśladowanie mieć muszą. Bo za każdem 100 ich dzieł heroickicb, tysiącami chodzi zazdrosnych Zoilów, sławę którą po
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 44
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
, - „Przetoć mi wpojśrzód serca ranę otworzyła Ta strzała, że mym piórem szychtowana była. Własne mię pióro moje żywota zbawiło, By wżdy obce, nie takby umrzeć ciężko było”. Co z wielkim podziwieniem gdy sobie rozbira, Z żalem i bólem więtszym nieborak umira. Tak gdy kto przyjaciela sobie uprzejmego Obrazi nad mniemanie, a on się nic złego Nie spodziewał, co sobie im barziej uważa, Tym go to barziej boli, tym barziej uraża, Że mu życzliwość jego wielką niewdzięcznością I zasługi przyjaźni odpłacono złością; Przetoż barziej na postrzał znajomy styskuje, Niż którego chęci swych piórem nie szychtuje. Bo ten dalszy po wierzchu
, - „Przetoć mi wpojśrzód serca ranę otworzyła Ta strzała, że mym piórem szychtowana była. Własne mię pióro moje żywota zbawiło, By wżdy obce, nie takby umrzeć ciężko było”. Co z wielkim podziwieniem gdy sobie rozbira, Z żalem i bolem więtszym nieborak umira. Tak gdy kto przyjaciela sobie uprzejmego Obrazi nad mniemanie, a on się nic złego Nie spodziewał, co sobie im barziej uważa, Tym go to barziej boli, tym barziej uraża, Że mu życzliwość jego wielką niewdzięcznością I zasługi przyjaźni odpłacono złością; Przetoż barziej na postrzał znajomy styskuje, Niż którego chęci swych piórem nie szychtuje. Bo ten dalszy po wierzchu
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 8
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
wszędy. A co darmo odejdzie służałej czeladzi/ Choć z płaczem/ już to panom by namniej niewadzi: Ten Pan płaczu ni krzywdy na się nie przyjymuje/ By namniej: kto co zrobił zaraz kontentuje. Poddanego nie strapi/ ba jeszcze założy/ O kłamstwo się rozgniewa/ a o despekt Boży. Bluźnierstwo go obrazi/ i wszeteczna mowa/ Bo sam rad prawdę mówi: i do trzyma słowa: Dziateczki w domu mają ćwieczenie uczciwe/ Więc i z rodziców biorą postępki cnotliwe. Boga się bać/ przestrzegać wszelkiej uczciwości: Skąd za czasem mogą przyjść do wielkiej godności. Pospolicie więc innych chowają w pieszczocie/ Ale te są w karności
wszędy. A co dármo odeydźie służáłey cżeládźi/ Choć z płáczem/ iuż to pánom by namniey niewádźi: Ten Pan płáczu ni krzywdy ná się nie przyiymuie/ By namniey: kto co zrobił záraz contentuie. Poddánego nie strapi/ bá iescze záłoży/ O kłamstwo się rozgniewa/ á o despekt Boży. Bluźnierstwo go obráźi/ y wszeteczna mowá/ Bo sam rad prawdę mowi: y do trzyma słowá: Dźiateczki w domu máią ćwieczenie vcżćiwe/ Więc y z rodźicow biorą postępki cnotliwe. Bogá się bać/ przestrzegáć wszelkiey vczćiwośći: Skąd zá czásem mogą prziyść do wielkiey godnośći. Pospolićie więc innych chowáią w pieszczoćie/ Ale te są w kárnośći
Skrót tekstu: FraszSow
Strona: D2
Tytuł:
Fraszki Sowiźrzała nowego
Autor:
Jan z Kijan
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
nocy: Subtelnie się naszydzić, kryjomie i w oczy. Ony z nas ustawicznie wybierają wzory, Jako chodzi, jak mówi, jako patrzy który, Jako się opasuje, jako szablę nosi; We wszem by nam zrównały, kiedyby nie cosi. Lada co im zawadzi, zwłaszcza żarty, figle, I prędzej się obrazi, niżeli na igle. Gdy z pannami żartujesz, nie utrzyże nosa, Niech ci z niego wygląda jak kupcowi z trzosa; Wąsy, brodę popluskaj, polej się, gdy pijesz, Obaczysz, jak z pannami uciechy zażyjesz. Żeś chędogi pachołek, to cię będą nosić, Aż rzeczesz w połowicy: „
nocy: Subtelnie sie naszydzić, kryjomie i w oczy. Ony z nas ustawicznie wybierają wzory, Jako chodzi, jak mowi, jako patrzy ktory, Jako sie opasuje, jako szablę nosi; We wszem by nam zrownały, kiedyby nie cosi. Lada co im zawadzi, zwłaszcza żarty, figle, I prędzej sie obrazi, niżeli na igle. Gdy z pannami żartujesz, nie utrzyże nosa, Niech ci z niego wygląda jak kupcowi z trzosa; Wąsy, brodę popluskaj, polej sie, gdy pijesz, Obaczysz, jak z pannami uciechy zażyjesz. Żeś chędogi pachołek, to cie będą nosić, Aż rzeczesz w połowicy: „
Skrót tekstu: DzwonStatColumb
Strona: 7
Tytuł:
Statut Jana Dzwonowskiego, to jest Artykuły prawne jako sądzić łotry i kuglarze jawne
Autor:
Jan Dzwonowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1611
Data wydania (nie wcześniej niż):
1611
Data wydania (nie później niż):
1611
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wacław Walecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Collegium Columbinum
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1998
potrzeba, mniej czynić zwykli, gdy z sercem język się nie zgadza, i jako żaden nic pewnego nie ma sobie na świecie obiecować.
SKŁAD PIERWSZY.
Kiedy więc bierze górę moc z zapalczywością, A odeprzeć jej rozum nie może z mądrością, Ślepa porywczość już tam wolne mając wodze, Ręką, językiem snadno przyjaciela srodze Obrazi; a choć tego po czasie żałuje, Słabo pierwszego grzechu troską poprawuje. Tak ja darmo się ponno trapię nieszczęśliwy, Że mię na owę powieść gniew ruszył skwapliwy. PIEŚŃ XXX.
II.
Aleć się i choremu często dość przydaje: Po długiej cierpliwości klnie, ucięża, łaje Ból przykry, któremu się stateczność wszelaka
potrzeba, mniej czynić zwykli, gdy z sercem język się nie zgadza, i jako żaden nic pewnego nie ma sobie na świecie obiecować.
SKŁAD PIERWSZY.
Kiedy więc bierze górę moc z zapalczywością, A odeprzeć jej rozum nie może z mądrością, Ślepa porywczość już tam wolne mając wodze, Ręką, językiem snadno przyjaciela srodze Obrazi; a choć tego po czasie żałuje, Słabo pierwszego grzechu troską poprawuje. Tak ja darmo się ponno trapię nieszczęśliwy, Że mię na owę powieść gniew ruszył skwapliwy. PIEŚŃ XXX.
II.
Aleć się i choremu często dość przydaje: Po długiej cierpliwości klnie, ucięża, łaje Ból przykry, któremu się stateczność wszelaka
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 403
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
pisał, gdy Wć moje serce obaczysz, dopiero poznasz, żem kochał i kocham tak, że to z ni z kim porównano nigdy być nie może. Ks. Solski, płacząc nade mną, narzekał na siebie, czemu on tak P. Boga kochać nie może i tak żałować, gdy Go tak wiele razy obrazi. Przyznawał i przyznawa, że nigdy o takim nie czytał żalu ani go mógł sobie imaginować. Owa też cnotliwa białogłowa Bedrosowa, złotniczka, z duszy była utrapiona i z żalu prawie ledwo żywa, patrząc na mnie; p. starościna lityńska także, p. Bieganowska, owo wszystek Lwów prawie. A natenczas jeszcze właśnie
pisał, gdy Wć moje serce obaczysz, dopiero poznasz, żem kochał i kocham tak, że to z ni z kim porównano nigdy być nie może. Ks. Solski, płacząc nade mną, narzekał na siebie, czemu on tak P. Boga kochać nie może i tak żałować, gdy Go tak wiele razy obrazi. Przyznawał i przyznawa, że nigdy o takim nie czytał żalu ani go mógł sobie imaginować. Owa też cnotliwa białogłowa Bedrosowa, złotniczka, z duszy była utrapiona i z żalu prawie ledwo żywa, patrząc na mnie; p. starościna lityńska także, p. Bieganowska, owo wszystek Lwów prawie. A natenczas jeszcze właśnie
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 207
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962