mu na wieczność/ Paszport Chor dziewiczy. A obtoczone mając Laurem skronie/ Sławnym mieszkaniem/ będzie w Helikonie. Księgi Trzecie. Pieśń II. Za Muzami Do SKRUPULATÓW
MUZY me/ (acz ci niewiem by kiedy Kamaeny/ Zażywać na Obronę miały Karaceny) Którasz was od niechętnych Paiga zasłoni? Który Kałkan żałoszny Egida obroni?
Gdy nie jeden rzuciwszy Krytyk wzrok ponury/ Katonowe nad wami wykona Cenzury/ Pełen świat nienawisnych Zoilów nauce/ Apelesowy biedny szwiec przymawia sztuce.
Będą tacy co wami pogardzając gwizną/ Będą co Cheonowym zjadłym zębem gryzną. Niezejdzie na Tetrycznych Stoikach co rzeką/ Rozpustne z Parnaskiego strugi źródła cieką.
Tytuł Książski styl Polski
mu na wieczność/ Paszport Chor dźiewiczy. A obtoczone máiąc Laurem skronie/ Sławnym mieszkániem/ bęndźie w Helikonie. Kśięgi Trzećie. PIESN II. Zá Muzámi Do SKRVPVLATOW
MVZY me/ (ácz ći niewiem by kiedy Kámaeny/ Záżywáć ná Obronę miáły Káráceny) Ktorasz wás od niechętnych Páigá zásłoni? Ktory Kałkąn załoszny AEgidá obroni?
Gdy nie ieden rzućiwszy Krytyk wzrok ponury/ Kátonowe nád wámi wykona Censury/ Pełen świát nienawisnych Zoilow náuce/ Apellesowy biedny szwiec przymawia sztuce.
Bęndą tácy co wámi pogardzáiąc gwizną/ Bendą co Cheonowym ziádłym zębęm gryzną. Niezeydźie ná Thetrycznych Stoikách co rzeką/ Rospustne z Párnáskiego strugi zrodłá ćieką.
Tytuł Xiążski styl Polski
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 149
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
, Z pociechą nieprzyjaciół naszych, z swoim smutkiem. Jeżeli też kto w Polsce co dobrego zrobi, Nie Polaków, nie, ale cudzoziemców zdobi. Tym się Kapłan u Porty snadź wymierza basza, Kiedy go ode Lwowa Łącki mężnie płasza. Nie wiedziałaby Polska, co temu rzec. Głowa Niemiecka, bo kudłata, obroniła Lwowa. Wielka krzywda narodu, z podziwieniem świata, Dla niemieckiego sławę przedawać kabata. A Niemcy, a Francuzi, pytam, w swym obozie Akomodująż się też cudzoziemskiej fozie? Żaden. Nigdy; i owszem, kto tam służbę bierze,
Przypodobywać się ich musi manijerze. Sam tylko jeden Polak, i w drodze,
, Z pociechą nieprzyjaciół naszych, z swoim smutkiem. Jeżeli też kto w Polszczę co dobrego zrobi, Nie Polaków, nie, ale cudzoziemców zdobi. Tym się Kapłan u Porty snadź wymierza basza, Kiedy go ode Lwowa Łącki mężnie płasza. Nie wiedziałaby Polska, co temu rzec. Głowa Niemiecka, bo kudłata, obroniła Lwowa. Wielka krzywda narodu, z podziwieniem świata, Dla niemieckiego sławę przedawać kabata. A Niemcy, a Francuzi, pytam, w swym obozie Akomodująż się też cudzoziemskiej fozie? Żaden. Nigdy; i owszem, kto tam służbę bierze,
Przypodobywać się ich musi manijerze. Sam tylko jeden Polak, i w drodze,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 85
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
szepleni; Patrzże, gdy pójdzie w galardy i w pląsy. Jeśli mu zganisz, że się tak odmieni: Cóż komu na tym? Zaraz w sapy, w dąsy. A dureń ufa w tych, co chodzi z nimi; Bo ta iglica, co po piętach dzwoni, Przysięgę, że go szabli nie obroni.
A teraz, kiedy trzeba wyniść w pole, Bronić ojczyzny, zarobić na sławę, Niechaj mi oko każdy nim wykolę, Już on ma swoję gdzie indziej wyprawę. Woli to z mapy obaczyć na stole; Dość draganowi siła dał na strawę. Wygramy: to pan panem będzie przecie; Nie: on włodarzem,
szepleni; Patrzże, gdy pójdzie w galardy i w pląsy. Jeśli mu zganisz, że się tak odmieni: Cóż komu na tym? Zaraz w sapy, w dąsy. A dureń ufa w tych, co chodzi z nimi; Bo ta iglica, co po piętach dzwoni, Przysięgę, że go szabli nie obroni.
A teraz, kiedy trzeba wyniść w pole, Bronić ojczyzny, zarobić na sławę, Niechaj mi oko każdy nim wykolę, Już on ma swoję gdzie indziej wyprawę. Woli to z mapy obaczyć na stole; Dość draganowi siła dał na strawę. Wygramy: to pan panem będzie przecie; Nie: on włodarzem,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 155
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Tyś olszą obrał sobie; nie dziw, bo i cudna, I (jeśliś bywał w szkołach) po łacinie ludna; Wierz mi, nie lada tego dokaże niewiasta: Indziej jedno, tu dziesięć z korzenia wyrasta. Mój sąsiad niedaleki wziął sobie topolą; Czy go piersi, czy boki od urazy bolą? Obroń, Boże, takowej każdego napaści, Nie poturaj, ma rada, topolowej maści. Wszyscy chwalili, i jam nie ganił, kiedy się Sąsiad i nasz cnotliwy brat wieszał na cisie: Lepiej zawsze wścieklinie w czas zabiegać, a ty, Jeśliś szalał młodzieńcem, będziesz i żonaty. Do łuków i do kulbak
Tyś olszą obrał sobie; nie dziw, bo i cudna, I (jeśliś bywał w szkołach) po łacinie ludna; Wierz mi, nie leda tego dokaże niewiasta: Indziej jedno, tu dziesięć z korzenia wyrasta. Mój sąsiad niedaleki wziął sobie topolą; Czy go piersi, czy boki od urazy bolą? Obroń, Boże, takowej każdego napaści, Nie poturaj, ma rada, topolowej maści. Wszyscy chwalili, i jam nie ganił, kiedy się Sąsiad i nasz cnotliwy brat wieszał na cisie: Lepiej zawsze wścieklinie w czas zabiegać, a ty, Jeśliś szalał młodzieńcem, będziesz i żonaty. Do łuków i do kulbak
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 198
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Ale i to był by nam strach tam/ gdzie go niemasz. i owszem Cerkiew nasza Wschodnia Cerkwi Zachodnej wielce za to ma być powinna/ i nieśmiertelne jej za to podziękowanie czynić/ że ona swego czystego wiary wyznania od Luterskich i Kalwińskich świeżo wynikłych bluźnierstw przez ten Synod broniąc/ i Wschodniej Cerkwie Prawosławne wiary wyznanie obroniła: w owych mianowicie wiary Dogmatach. De libero Arbitrio, de peccato Originali, et Actuali, de Originali Iustitia, de Prouidentia, de praesientia,de praedestinatione, de Gratia, de Fide, de Iustificatione, de Ecclesia, de Sacramentis, de Scriptura S. et de eius Kanone, de Tradytionibus, i w
Ale y to był by nam strách tám/ gdźie go nimász. y owszem Cerkiew nászá Wschodna Cerkwi Zachodney wielce zá to ma bydź powinna/ y nieśmiertelne iey zá to podźiękowánie cżynić/ że oná swego cżystego wiáry wyznánia od Luterskich y Kálwińskich świeżo wynikłych bluźnierstw przez ten Synod broniąc/ y Wschodney Cerkwie Práwosławne wiáry wyznánie obroniłá: w owych miánowićie wiáry Dogmatách. De libero Arbitrio, de peccato Originali, et Actuali, de Originali Iustitia, de Prouidentia, de praesientia,de praedestinatione, de Gratia, de Fide, de Iustificatione, de Ecclesia, de Sacramentis, de Scriptura S. et de eius Canone, de Traditionibus, y w
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 200
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
A mnie zaś ledwo kijem wy kołacą z domu; Póki kijem nie wezmę, nie dobra-m nikomu. Jednę mam nogę, rozum wszytek w głowie noszę, Weselsza-m, gdy ją zwieszę, niż gdy ją podnoszę. Mała-m rzecz, a ogromne wojska na mnie zwodzą, Które tępym orężem najbardziej mi szkodzą. Ani mię to obroni, że mam dla obrony Dom złotymi spisami wkoło obtoczony; A tak mój nieprzyjaciel okrutny i srogi, Że matce mojej ledwie zostawi me nogi, Ostatek sobie chowa, część zwierzom rozrzuci (Im mię bardziej morduje, tym się mniej zasmuci), Na koniec mię przez wszytkie utrapi żywioły: Wodą mię, a nie ogniem
A mnie zaś ledwo kijem wy kołacą z domu; Póki kijem nie wezmę, nie dobra-m nikomu. Jednę mam nogę, rozum wszytek w głowie noszę, Weselsza-m, gdy ją zwieszę, niż gdy ją podnoszę. Mała-m rzecz, a ogromne wojska na mnie zwodzą, Które tępym orężem najbardziej mi szkodzą. Ani mię to obroni, że mam dla obrony Dom złotymi spisami wkoło obtoczony; A tak mój nieprzyjaciel okrutny i srogi, Że matce mojej ledwie zostawi me nogi, Ostatek sobie chowa, część zwierzom rozrzuci (Im mię bardziej morduje, tym się mniej zasmuci), Na koniec mię przez wszytkie utrapi żywioły: Wodą mię, a nie ogniem
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 193
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
łaskaw. Nie oddawajciesz, złe za dobre Panu Bogu naszemu. 2. I to u mnie dowód, że Dominus tecum Pan z-tobą Korono Polska, bo Bogarodzica Panna szczegolnie jest przy tobie. Forteco Częstochowska, jakoś szturmy nie-przyjacielskie, i potęgę wytrzymała! izaliż Szwedzka potencja, misterniejszych, nie-brała zamków, któż cię obronił? Bogarodzica Panna przy Polakach stojąca! Pamiętacie że po ślubie Bogarodzicy Pannie uczynionym w Lwowie zwyciężacieśmy Szweda poczęli, i z-Korony wypędzać. Dla młodych przypomnię; kiedy w-Lwowie Te Deum laudamus śpiewąno, przy obecności Królewskiej, świeca zgasła na ołtarzu, i zdał się to być zły znak, (i porwał się
łáskaw. Nie oddawayćiesz, złe zá dobre Pánu Bogu nászęmu. 2. I to v mnie dowod, że Dominus tecum Pan z-tobą Korono Polska, bo Bogárodzicá Pánná szczegolnie iest przy tobie. Forteco Częstochowska, iákoś szturmy nie-przyiaćielskie, i potęgę wytrzymáłá! izaliż Szwedzka potencyia, misternieyszych, nie-bráłá zamkow, ktoż ćię obronił? Bogárodzicá Pánná przy Polakách stoiąca! Pámiętaćie że po ślubie Bogárodźicy Pánnie vczynionym w Lwowie zwyćiężáćieśmy Szwedá poczęli, i z-Korony wypędzáć. Dla młodych przypomnię; kiedy w-Lwowie Te Deum laudamus spiewąno, przy obecnośći Krolewskiey, świecá zgásłá ná ołtarzu, i zdał się to bydż zły znák, (i porwał się
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 14
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
wrodzona nie zniosła ochota, Żebym się tu miał niemężnie szanować, Nie zniosła wiara i doznana cnota, Żebym jej nie miał krwią zapieczętować. Widząc, ono pan rumuje sam wrota, Ostrogi burząc, każe następować: W nim utopiwszy ostatnie swe oczy, O! jako trzykroć umarłem ochoczy. IV.
Zamkum obronił, i różnej fortuny Wytrzymał szturmy. Raz słowy gładkiemi Uwodził tyran, razem grzmiał pioruny, Że dźwięk w ostatniej odzywał się ziemi. Nie tykaj jędzo, nie tykaj się truny, Nic tu z potwarzą, nic z Satyry twemi. Stłuczone mury, belloardy zbite, Wiara nietkniona, sercu nieużyte. V.
Ale cóżkolwiek
wrodzona nie zniosła ochota, Żebym się tu miał niemężnie szanować, Nie zniosła wiara i doznana cnota, Żebym jej nie miał krwią zapieczętować. Widząc, ono pan rumuje sam wrota, Ostrogi burząc, każe następować: W nim utopiwszy ostatnie swe oczy, O! jako trzykroć umarłem ochoczy. IV.
Zamkum obronił, i różnej fortuny Wytrzymał szturmy. Raz słowy gładkiemi Uwodził tyran, razem grzmiał pioruny, Że dźwięk w ostatniej odzywał się ziemi. Nie tykaj jędzo, nie tykaj się truny, Nic tu z potwarzą, nic z Satyry twemi. Stłuczone mury, belloardy zbite, Wiara nietkniona, sercu nieużyte. V.
Ale cóżkolwiek
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 143
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
, I to co wyszło do swej przywieść kluby: Stamtąd zostałe i pomorskie kąty, Stąd przywróciwszy nasze nam Inflanty, Bowiem to wszystko mając w ręku swoich Uczynić możesz, czem królestw oboich Zwiążesz granice, że nierozerwaną Sklejone ligą wiecznie już zostaną. Nie straż królewska, ni ognie farowe, Ani puklerze Argiraspidowe, Tak cię obronią, jako z nami sobie Bezpiecznie zaśniesz na uszy tu obie. MACIEJA KAZIMIERZA SARBIEWSKIEGO SOCIETATIS Jezu do rycerstwa polskiego Oda 1. Księgi 4.
Ojczystą Muzą.
Wieczną, na wielkiej krępakowskiej skale Rysuję piosnkę: umiejcie ją cale Potomne czasy; niewinne dziewczęta, Niech ją i późne śpiewają wnuczęta. Próżno Polacy miasta murujemy, Próżno
, I to co wyszło do swej przywieść kluby: Ztamtąd zostałe i pomorskie kąty, Ztąd przywróciwszy nasze nam Inflanty, Bowiem to wszystko mając w ręku swoich Uczynić możesz, czem królestw oboich Zwiążesz granice, że nierozerwaną Sklejone ligą wiecznie już zostaną. Nie straż królewska, ni ognie farowe, Ani puklerze Argiraspidowe, Tak cię obronią, jako z nami sobie Bezpiecznie zaśniesz na uszy tu obie. MACIEJA KAZIMIERZA SARBIEWSKIEGO SOCIETATIS JESU do rycerstwa polskiego Oda 1. Księgi 4.
Ojczystą Muzą.
Wieczną, na wielkiej krępakowskiej skale Rysuję piosnkę: umiejcie ją cale Potomne czasy; niewinne dziewczęta, Niech ją i późne śpiewają wnuczęta. Próżno Polacy miasta murujemy, Próżno
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 148
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
nie byli/ jako Jezabel/ jako Achab/ którego psi krew lizali/ wedle Proroctwa Heliasza świętego. Prawosławny Czytelniku/ jeśli nie wstrzymasz się od chowania psów/ dzierz jakoć lubo/ tylko na miejsca śś. ich nie wprowadzaj/ a dzierz mocniejszych nade Lwy/ jakie są albańskie/ bycie czasu potrzeby od nieprzyjaciela twego obronili. Laj wielkich jeślić Pan mała intratę mający/ nie chowaj: pomni iż gdy Poetowie prawią/ że Aktaetona psi zjedli z mówią nie o samym/ ale o dobrach jego/ które jak skoro rozproszysz/ tak skoro zjedziony jesteś. i halirza prócz dusze nie wartasz/ twoi cię nie poznają wiosnacy. Plin: lib
nie byli/ iáko Iezábel/ iáko Acháb/ ktorego pśi krew lizáli/ wedle Proroctwá Heliaszá świętego. Práwosławny Czytelniku/ iesli nie wstrzymasz się od chowánia psow/ dźierz iákoć lubo/ tylko ná mieyscá śś. ich nie wprowadzay/ á dźierz mocnieyszych náde Lwy/ iákie są albáńskie/ byćie czásu potrzeby od nieprzyiaćielá twego obronili. Lay wielkich ieslić Pan máła intratę máiący/ nie choway: pomni iż gdy Poetowie práwią/ że Actaetoná pśi ziedli z mowią nie o sámym/ ále o dobrách iego/ ktore iák skoro rosproszysz/ ták skoro ziedźiony iesteś. y hálirzá procz dusze nie wártasz/ twoi ćie nie poznáią wiosnacy. Plin: lib
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 114.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638