, Gdzie W kończy, W poczyna, Imię zawsze przypomina,
Że Węgry przed Egry w sławie Mają, zacny Władysławie. Ludziom wino od początku, Woda należy bydlątku. 526 (P). GORĄCO CHWYTA ŁAPCZYWY DOBRZE TAK NA ŁAPCZYWEGO
Ilekroć się od stołu książęcego wstało, Zawsze wino w kieliszkach pełnych zostawało, Naszych chłopców obrywka; bo jeszcze pan stoi, Jeszcze patrzy, a to już każdy swoję doi. Towarzysz, co podle mnie u obiadu siedzi, Wypiwszy wino, w szkleńcę uryny nacedzi I postawi przed sobą. Już się wety kończą; Pijak jeden, trzymając za panem opończą, Żeby kto inszy do niej nie uprzedził z boku,
, Gdzie W kończy, W poczyna, Imię zawsze przypomina,
Że Węgry przed Egry w sławie Mają, zacny Władysławie. Ludziom wino od początku, Woda należy bydlątku. 526 (P). GORĄCO CHWYTA ŁAPCZYWY DOBRZE TAK NA ŁAPCZYWEGO
Ilekroć się od stołu książęcego wstało, Zawsze wino w kieliszkach pełnych zostawało, Naszych chłopców obrywka; bo jeszcze pan stoi, Jeszcze patrzy, a to już każdy swoję doi. Towarzysz, co podle mnie u obiadu siedzi, Wypiwszy wino, w szkleńcę uryny nacedzi I postawi przed sobą. Już się wety kończą; Pijak jeden, trzymając za panem opończą, Żeby kto inszy do niej nie uprzedził z boku,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 417
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
jaszczurcza złość i zawziętość, zgoła wściekłe i bezbożne na wszytko en pares, że jest w górze absolutum, sic volo, sic iubeo.
Zygmunt: Prawdziwie nie bez łez słucham, co powiadasz, mój bracie, a i nie bez śmiechu uważałem, co powiem. Nigdy tak powolnie niedźwiedzie cyganom, cyganie fartycznie błazeńskim obrywkom, faktorowie szalbierskim odbytom nie naskakują, jako prywatnemu przez zgubę publiczną zyskowi nasi teraźniejsi niektórzy panowie.
Wacław: Nie od rzeczy, dalibog, to podobieństwo twoje. Sejmy, zjazdy, rady i tam insze publiczne i sekretne akty są to ich niejakie teatra, albo raczej targowiska, kędy jak się to oni uwijają,
jaszczurcza złość i zawziętość, zgoła wściekłe i bezbożne na wszytko en pares, że jest w górze absolutum, sic volo, sic iubeo.
Zygmunt: Prawdziwie nie bez łez słucham, co powiadasz, mój bracie, a i nie bez śmiechu uważałem, co powiem. Nigdy tak powolnie niedźwiedzie cyganom, cyganie fartycznie błazeńskim obrywkom, faktorowie szalbierskim odbytom nie naskakują, jako prywatnemu przez zgubę publiczną zyskowi nasi teraźniejsi niektórzy panowie.
Wacław: Nie od rzeczy, dalibóg, to podobieństwo twoje. Sejmy, zjazdy, rady i tam insze publiczne i sekretne akty są to ich niejakie teatra, albo raczej targowiska, kędy jak się to oni uwijają,
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 273
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
, nie mogli inaczej według sumnienia i według powinności swej prawdziwie szlacheckiej postąpić, jedno, że widząc nie tylko w Rzpltej znaczną a szkodliwą odmianę, ale też wielkie (przez subtelne cudzoziemskich praktyk instrumenta) popsowanie staropolskiej cnoty, widząc w panu znaczny kontempt nie tylko prawa, ale i narodu naszego, widząc, że senatorowie dla obrywków swych, utraciwszy auctoritatem senatoriam , w po-
chlebstwo się brzydkie niemal wszyscy udali, zawołali na bracią, chcąc, aby tak, jako to wszytkim należy, o chorej a prawie konającej ojczyźnie, matce swej, wszyscy radzili. Pewnie że w tej mierze nie tylko prawa nie uchybili, które »omnes« to w Rzpltej
, nie mogli inaczej według sumnienia i według powinności swej prawdziwie szlacheckiej postąpić, jedno, że widząc nie tylko w Rzpltej znaczną a szkodliwą odmianę, ale też wielkie (przez subtelne cudzoziemskich praktyk instrumenta) popsowanie staropolskiej cnoty, widząc w panu znaczny kontempt nie tylko prawa, ale i narodu naszego, widząc, że senatorowie dla obrywków swych, utraciwszy auctoritatem senatoriam , w po-
chlebstwo się brzydkie niemal wszyscy udali, zawołali na bracią, chcąc, aby tak, jako to wszytkim należy, o chorej a prawie konającej ojczyźnie, matce swej, wszyscy radzili. Pewnie że w tej mierze nie tylko prawa nie uchybili, które »omnes« to w Rzpltej
Skrót tekstu: PismoSzlachCz_III
Strona: 358
Tytuł:
Pismo szlachcica jednego, w którym o rozprawie znać daje do braciej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
nondum finis. Pójdzieli w długą ten motus, będzie znowu niedługo »Dajcie, dawajcie!«, by jeno było po chwili z czego. Fraszka i to, że choć praesenti facto wylęże się i zostanie na potym zły przykład i sequela, że kiedy się kilkom biskupom szczodrym być zabaży, a zabaży dla snadniejszych obrywek (bo to nie żądny donatiwy communis na symonią płaszczyk) toties, quoties pinguia et excelsa beneficia vacaverint, zaraz clerus na takie donativa wyciągany będzie. Ale cóż ja to wżdy czynię, że o tych rzeczach, które daleko lepiej WM., mój Miłościwy Pan, sam przez się linceis animi sui oculis raczysz widzieć i
nondum finis. Pójdzieli w długą ten motus, będzie znowu niedługo »Dajcie, dawajcie!«, by jeno było po chwili z czego. Fraszka i to, że choć praesenti facto wylęże się i zostanie na potym zły przykład i sequela, że kiedy się kilkom biskupom szczodrym być zabaży, a zabaży dla snadniejszych obrywek (bo to nie żądny donatiwy communis na symonią płaszczyk) toties, quoties pinguia et excelsa beneficia vacaverint, zaraz clerus na takie donativa wyciągany będzie. Ale cóż ja to wżdy czynię, że o tych rzeczach, które daleko lepiej WM., mój Miłościwy Pan, sam przez się linceis animi sui oculis raczysz widzieć i
Skrót tekstu: List3KontrybCz_III
Strona: 207
Tytuł:
List III o tejże kontrybucyej do jednego prelata.
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
powinni. Więcej Urzędników z Eunuchów białych niewiem aby było. Drudzy są na prostej usłudze i Ekspectatiwie/ bywa ich około piąciudziesiąt/ mają zwyczajnej płace dwanaście Aspr na dzień/ która im rośnie/ jako przybywa Wakew, to jest Legat/ z Testamentów ludzi umierających. Proboszczowie Meczetu Cesarskiego/ kiedy się im nazbiera siła tych obrywek/ miewają czasem i po stu Czerwonych złotych na dzień Intraty. Wostatku znajduje się wielki porządek miedzy tymi Ewnuchami/ i młodszy niesłychanie starszych szanują. Księga Pierwsza, O Evunchach Czarnych.
Eunuchowie czarni są poświęceni do usługi Białogłowskiej/ tak jako bieli do Cesarskiej. A jakoby na tym było mało/ że są tak doskonałemi
powinni. Więcey Vrzędnikow z Evnuchow białych niewiem áby było. Drudzy są ná prostey vsłudze y Expectátiwie/ bywa ich około piąćiudźieśiąt/ máią zwyczayney płace dwánaśćie Aspr ná dźień/ ktora im rośnie/ iáko przybywá Wakew, to iest Legát/ z Testámentow ludźi vmieráiących. Proboszczowie Meczetu Cesárskiego/ kiedy się im názbiera siłá tych obrywek/ miewáią czásem y po stu Czerwonych złotych ná dźień Intráty. Wostátku znáyduie się wielki porządek miedzy tymi Ewnuchámi/ y młodszi niesłychánie stárszych szánuią. Xięgá Pierwsza, O Evunchach Czarnych.
EVnuchowie czárni są poświęceni do vsługi Białogłowskiey/ ták iáko bieli do Cesárskiey. A iákoby ná tym było máło/ że są ták doskonałemi
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 46
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
siła okupowało znacznemi summami/ żeby nie iść od Kandiej/ albo do Węgier. Tak barzo im ta wojna Węgierska śmierdziała/ że na sam jej ogłos/ powstało powszechnie nieupodobanie w Konstantynopolu/ i gdyby mu byli zawczasu niezabieżeli/ przyszłoby było do znacznego buntu w Wojsku.
Łakomstwo Oficjerów/ w prowadziło jeszcze inszy sposób obrywek i korupcyj barzo szkodliwy/ to jest że przyjmują do komputu Spahów i Janczarów/ ludzi niemających miejsca w Regestrze wojskowym. Przez co się niezmierna rzecz hultajów/ i bezecnych ludzi okrywa/ jakoby należeli do służby wojennej: a reputacia żołnierska/ prawdziwym tylko żołnierzom pierwej służąca/ cale o ziemię upada.
To co się ogółem powiedziało
śiłá okupowáło znácznemi summámi/ żeby nie iść od Kándiey/ álbo do Węgier. Ták bárzo im tá woyná Węgierska śmierdźiáłá/ że ná sam iey ogłos/ powstało powszechnie nieupodobánie w Konstántynopolu/ y gdyby mu byli záwczásu niezábieżeli/ przyszłoby było do znácznego buntu w Woysku.
Lákomstwo Officierow/ w prowádźiło ieszcze inszy sposob obrywek y korrupcyi bárzo szkodliwy/ to iest że przyimuią do komputu Spáhow y Iánczarow/ ludźi niemáiących mieyscá w Regestrze woyskowym. Przez co się niezmierna rzecz hultáiow/ y bezecnych ludźi okrywá/ iákoby náleżeli do służby woienney: á reputáciá żołnierska/ prawdźiwym tylko żołnierzom pierwey służąca/ cále o źiemię vpadá.
To co się ogołem powiedźiało
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 205
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
którzy zaś nie noszą u prostych Baszów tylko drewniany. Księga Trzecia,
Największy pożytek ci ludzie mają z Procesów/ i Pozwów miedzy osobami prywatnemi/ gdyż oni Pozwy kładą/ i Regestr u Sądu trzymają. Kiedy też obaczą sprawę skłaniającą się do ugody/ niedadzą się nikomu uprzedzić do traktowania zgody/ z której im zawsze obrywka jaka urośnie. ROZDZIAŁ X. O inszych Żołnierzów Tureckich Gatunkach. O Topdziach.
TOpdziami się zowią u Turków Puszkarze/ od Słowa Top, które w ich języku znaczy Działo (i tak wszędy.) Jest ich około dwunastu set/ podzieleni na Pięćdziesiąt dwie Izby. Złożenie mają w Tofanie, gdzie jest miejsce Armaty na
ktorzy záś nie noszą v prostych Bászow tylko drewniány. Xięga Trzećia,
Naywiększy pożytek ći ludźie máią z Processow/ y Pozwow miedzy osobámi priwátnemi/ gdyż oni Pozwy kłádą/ y Regestr v Sądu trzymáią. Kiedy też obáczą spráwę skłániáiącą się do vgody/ niedádzą się nikomu vprzedźić do tráktowánia zgody/ z ktorey im záwsze obrywka iáka vrośnie. ROZDZIAŁ X. O inszych Zołnierzow Tureckich Gátunkách. O Topdźiach.
TOpdźiami się zowią v Turkow Puszkarze/ od Słowá Top, ktore w ich ięzyku znáczy Dźiało (y ták wszędy.) Iest ich około dwunastu set/ podźieleni ná Pięćdźieśiąt dwie Izby. Złożenie máią w Tophanie, gdźie iest mieysce Armáty ná
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 234
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
gdy przydę i kredens traktuję zlecony: »Jest gotowość« — łaziennik rzecze przepłacony Na moje kastraturę, ow balwierz niesławny. Bo nie lekarz, ale to był morderca jawny, Który maściami łotrom w bokach łatał dziury Wypiekłe poprawując po mistrzu tortury. I gdy sprawiedliwości minister żelazem Dekretowanej głowy nie uciął zarazem, Jego to już obrywka była męczenników Takich kurować mimo inszych cerulików, Bo się żaden po kacie ani tknął cechowy Uwolnionej od śmierci takiem kształtem głowy. Jemu to należało, już w tej obwencjej Od konturbernalistów nie miał inwidiej; W łaźni też — kto chciał — bańki stawiał i pijawki — A te rzemiesła jego bywały zabawki. Takiej tedy bezecnej nie
gdy przydę i kredens traktuję zlecony: »Jest gotowość« — łaziennik rzecze przepłacony Na moje kastraturę, ow balwierz niesławny. Bo nie lekarz, ale to był morderca jawny, Ktory maściami łotrom w bokach łatał dziury Wypiekłe poprawując po mistrzu tortury. I gdy sprawiedliwości minister żelazem Dekretowanej głowy nie uciął zarazem, Jego to już obrywka była męczennikow Takich kurować mimo inszych cerulikow, Bo się żaden po kacie ani tknął cechowy Uwolnionej od śmierci takiem kształtem głowy. Jemu to należało, już w tej obwencyej Od konturbernalistow nie miał inwidyej; W łaźni też — kto chciał — bańki stawiał i pijawki — A te rzemiesła jego bywały zabawki. Takiej tedy bezecnej nie
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 31
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
ustawicznym mordem/ gdzie się wzgrodził W ramię kark/ ogorzałym kijemeś wygodził: Jęknął/ i ledwie kija z twardej kości doszedł: Własną Kaetus posoką oblawszy się poszedł. Poszedł Arneus: poszedłMeton z Licydasem; W prawą biodrę postrzelon: Pisenor z Kaumasem. Toż Mermeos/ co świeżo w bieg wszech powyścigał/ Z obrywką siędostaną słabo w tedy dźwigał. Maenalej wtąż/ Fol/ Abas/ co wieprz dzięki zganiał: Nuż wrożek Astyl/ cotej twardo burdy zbraniał. Ten gdy razowi złemu znikał Nesus duży/ Rzekł: nie kręć się; boć aż łuk Herkulów posłuży. Owa się nie wymigał złej śmierci Areus/ Licidas
vstáwicznym mordem/ gdźie się wzgrodźił W rámię kark/ ogorzáłym kiiemeś wygodźił: Ięknął/ y ledwie kiiá z twárdey kośći doszedł: Własną Kaetus posoką oblawszy się poszedł. Poszedł Arneus: poszedłMeton z Lycydasem; W práwą biodrę postrzelon: Pisenor z Kaumásem. Toż Mermeos/ co świeżo w bieg wszech powyśćigał/ Z obrywką siędostáną słábo w tedy dźwigał. Maenaley wtąż/ Phol/ Abás/ co wieprz dźieki zgániał: Nuż wrożek Astyl/ cotey twardo burdy zbrániał. Ten gdy rázowi złemu znikał Nesus duży/ Rzekł: nie kręć się; boć áż łuk Herkulow posłuży. Owa się nie wymigał złey śmierći Areus/ Lycidás
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 303
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
, do tego już sposobionym, rzucają między sobą piłę nakształt małego balonu wiatrem nadętą, co ją zową pilotą i przepędzają ją z jednego na drugi koniec: którzy przepędzą, ci wygrają. Interim kiedy to czynią, mocą wielką jedna strona na drugą następuje i tak się pięściami, kułakami naganiają, że rzadko który bez obrywki z placu znidzie, komu nos, komu gębę, komu oczy podbiją, a często i na poły umarłego z placu zniosą, ba czasem i umierają z tego żartu; impune to jednak uchodzi. Skoro za sztanki wynidą, niepowinien jeden drugiemu pomnieć, by go najbardziej obrażono, boby to było infame, chcieć
, do tego już sposobionym, rzucają między sobą piłę nakształt małego balonu wiatrem nadętą, co ją zową pilotą i przepędzają ją z jednego na drugi koniec: którzy przepędzą, ci wygrają. Interim kiedy to czynią, mocą wielką jedna strona na drugą następuje i tak się pięściami, kułakami naganiają, że rzadko który bez obrywki z placu znidzie, komu nos, komu gębę, komu oczy podbiją, a często i na poły umarłego z placu zniosą, ba czasem i umierają z tego żartu; impune to jednak uchodzi. Skoro za sztanki wynidą, niepowinien jeden drugiemu pomnieć, by go najbardziéj obrażono, boby to było infame, chcieć
Skrót tekstu: PacOb
Strona: 142
Tytuł:
Obraz dworów europejskich
Autor:
Stefan Pac
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1624 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Kazimierz Plebański
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zygmunt Schletter
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1854