, Żem w nim kładł większą nadzieję niż w Tobie, Często godności i dobrego mienia Chciwość tak wodze ujęła sumnienia, Żem ich posadził, jakoby tam Ciebie Nie było nigdy, za bogi na niebie. Jam brał na darmo i z lekką uwagą Imię Twe, ciężką karmiąc Cię zniewagą; Mieć na bluźnierstwa obrzydłe otwarty Język za dworstwo miałem i za żarty. Zakazanymi częstom się krępował Klątwami, których skutek nie zdejmował; Krzywoprzysięstwem żem zgrzeszył, mój Boże, Któż nad Cię lepiej przeświadczyć mię może, Kiedym Ci w całej został obietnicy, Którąm uczynił przy świętej chrzcielnicy. Jam tak siódmy dzień święcił i niedziele
, Żem w nim kładł większą nadzieję niż w Tobie, Często godności i dobrego mienia Chciwość tak wodze ujęła sumnienia, Żem ich posadził, jakoby tam Ciebie Nie było nigdy, za bogi na niebie. Jam brał na darmo i z lekką uwagą Imię Twe, ciężką karmiąc Cię zniewagą; Mieć na bluźnierstwa obrzydłe otwarty Język za dworstwo miałem i za żarty. Zakazanymi częstom się krępował Klątwami, których skutek nie zdejmował; Krzywoprzysięstwem żem zgrzeszył, mój Boże, Któż nad Cię lepiej przeświadczyć mię może, Kiedym Ci w całej został obietnicy, Którąm uczynił przy świętej chrzcielnicy. Jam tak siódmy dzień święcił i niedziele
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 222
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
ale za moje nie stoi, Znowu się nowej pracy serce moje boi.
Cierpię cudowną mękę z tego, iżem zbity Nie z nadzieje już, ale z dziewki pod się wbitej. O przeklęte nasienie, mogłaś mię zostawić Przy niej, bo patrząc na cię, nie mógłbym nic sprawić! Przy twej obrzydłej twarzy, sprośnej obecności, Nie zwabiłyby na się najgładsze nagości. Zmarszczki-ć czoło zorały, szczęki na dół spadły, Jagody aż przez zęby do języka wpadły, Oczy jak wróble gniazda łez i gnoju pełne, Stawy porozciągane, członki niezupełne, Boki zapadłe właśnie jak doły do rzepy, Nogi się powłaczają jak stłuczone
ale za moje nie stoi, Znowu się nowej pracy serce moje boi.
Cierpię cudowną mękę z tego, iżem zbity Nie z nadzieje już, ale z dziewki pod się wbitej. O przeklęte nasienie, mogłaś mię zostawić Przy niej, bo patrząc na cię, nie mógłbym nic sprawić! Przy twej obrzydłej twarzy, sprośnej obecności, Nie zwabiłyby na się najgładsze nagości. Zmarszczki-ć czoło zorały, szczęki na dół spadły, Jagody aż przez zęby do języka wpadły, Oczy jak wróble gniazda łez i gnoju pełne, Stawy porozciągane, członki niezupełne, Boki zapadłe właśnie jak doły do rzepy, Nogi się powłaczają jak stłuczone
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 328
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, ani pole z charty Nigdy tak, jako z błazna nie ucieszą żarty. Toż dwu myśliwców, wziąwszy koryto za rogi, Dźwigną; aż on pan leży, wyciągnąwszy nogi. Skoczywszy ja do niego co prędzej z zastola, Witam, a że u niego nasza dobra wola, Przepraszając, braterskie napomnienie przydam, Obrzydłym i nikczemnym równając go Żydom.
Ten, gdy się ptaków naje i opije winem, Żegnając nas, przysięże pod złej matki synem, Że przed takimi gośćmi nie skryje się więcej, Gdyżby tego na głowie nie zażył cielęcej. Prosi na noc, lecz darmo, i szkoda się dziwić, Bo się i na wieczerzy
, ani pole z charty Nigdy tak, jako z błazna nie ucieszą żarty. Toż dwu myśliwców, wziąwszy koryto za rogi, Dźwigną; aż on pan leży, wyciągnąwszy nogi. Skoczywszy ja do niego co prędzej z zastola, Witam, a że u niego nasza dobra wola, Przepraszając, braterskie napomnienie przydam, Obrzydłym i nikczemnym równając go Żydom.
Ten, gdy się ptaków naje i opije winem, Żegnając nas, przysięże pod złej matki synem, Że przed takimi gośćmi nie skryje się więcej, Gdyżby tego na głowie nie zażył cielęcej. Prosi na noc, lecz darmo, i szkoda się dziwić, Bo się i na wieczerzy
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 275
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Jezu, przyjm chwałę od nas, niemowiątek, Które piersiami matka, święty kościół Twój, karmi; prosim, żebyś się rozgościół W swym własnym domu i przed swym obliczem Już nie konopnym, jako dzisia, biczem, Ostrym lecz mieczem, nachyliwszy grzbieta, Wyżeń z świątnice twojej Mahometa. Twojać to krzywda i wzgarda obrzydła, Że sprośny Turek w niej nastawiał bydła. 460. RZEMIESŁO ŚW. JÓZEFA
Czemu cieślę chciał mieć Bóg ojcem swego Syna? Żeby drzewo, gdzie ludzka poczęła się wina, Ściął; potem z tegoż drzewa i tymże toporem Krzyż albo kloc ołtarzem zbudował, na którem Zabity świat, przez jabłka śmiertelnego strucie,
Jezu, przyjm chwałę od nas, niemowiątek, Które piersiami matka, święty kościół Twój, karmi; prosim, żebyś się rozgościół W swym własnym domu i przed swym obliczem Już nie konopnym, jako dzisia, biczem, Ostrym lecz mieczem, nachyliwszy grzbieta, Wyżeń z świątnice twojej Mahometa. Twojać to krzywda i wzgarda obrzydła, Że sprośny Turek w niej nastawiał bydła. 460. RZEMIESŁO ŚW. JÓZEFA
Czemu cieślę chciał mieć Bóg ojcem swego Syna? Żeby drzewo, gdzie ludzka poczęła się wina, Ściął; potem z tegoż drzewa i tymże toporem Krzyż albo kloc ołtarzem zbudował, na ktorem Zabity świat, przez jabłka śmiertelnego strucie,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 388
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
powiat, albo ziemia żeby do wybierania tego podatku porządek postanowiła, której obywatele między sobą znając jeden drugiego facultates, snadnoby znaleźli sposób wybierać ten podatek.
Mamy między prowentami skarbu, i pogłowne zidowskie, ale co te, które zwyczajnie płaciemy generalne, chciałbym żeby było zniesione, gdyż to samo Imię obrzydłe w chrześcijaństwie i w wolnym narodzie płacić od głowy, ad normam characżu; toź rozumiem, i o podymnym, z racyj że ten podatek nie może być fideliter płacony, poniewaź taryfa nie może nigdy być sprawiedliwa, co rok kominów wszędzie albo ubywając, albo przibywając.
Ale in omni genere podatkowania, nie wiem za co
powiat, albo źiemia źeby do wybieránia tego podátku porządek postánowiła, ktorey obywatele między sobą znáiąc ieden drugiego facultates, snadnoby znaleźli sposob wybieráć ten podatek.
Mamy między prowentámi skarbu, y pogłowne źydowskie, ale co te, ktore zwyczáynie płaćiemy generalne, chćiałbym źeby było znieśione, gdyź to samo Imię obrzydłe w chrzesciaństwie y w wolnym narodźie płaćić od głowy, ad normam chárácźu; toź rozumiem, y o podymnym, z racyi źe ten podatek nie moźe bydź fideliter płácony, poniewaź taryfa nie moźe nigdy bydź sprawiedliwa, co rok kominow wszędźie albo ubywáiąc, albo prźybywáiąc.
Ale in omni genere podatkowánia, nie wiem za co
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 128
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
dawny Powiedział: iż tak cnota jest pięknej ozdoby/ Ze gdyby ludzkie mogły ją ujrzeć osoby Wszytkie by pociągnęła ku sobie z kochaniem. Jeśli tak swym poganiń rzekł o cnocie zdaniem/ Cóż gdyby chciał o grzechach/ i występkach wiedzieć/ I mówić/ musiałby rzecz przeciwną powiedzieć? Ze występek jest strachem/ i jednym obrzydłem Dziwowiskiem na świecie/ i takim straszydłem/ Iż gdyby ludzie szpetność jego ujrzeć mieli/ Wszyscy by przeleknieni uciekać musieli.
Jeden ja sam nieszczęśliw nie mogłem piękności Cnoty pojąć/ i onej zrozumieć zacności/ A nim jej/ jak jest piękna/ i wdzięczna oglądał/ Owszem/ co jej na przeko było tegom żądał
dáwny Powiedźiáł: iż ták cnotá iest piękney ozdoby/ Ze gdyby ludzkie mogły ią uyrzeć osoby Wszytkie by poćiągnęłá ku sobie z kochaniem. Ieżli ták swym pogániń rzekł o cnoćie zdaniem/ Coż gdyby chćiał o grzechách/ y wystęṕkách wiedźieć/ Y mowić/ muśiałby rzecż przećiwną powiedźieć? Ze wystęṕek iest stráchem/ y iednym obrzydłem Dźiwowiskiem ná świećie/ y takim straszydłem/ Iż gdyby ludźie szpetność iego uyrzeć mieli/ Wszyscy by przeleknieni ućiekáć musieli.
Ieden iá sám nieszcżesliw nie mogłem ṕięknośći Cnoty poiąć/ y oney zrozumieć zácnośći/ A nim iey/ iák iest piękná/ y wdzięcżná oglądáł/ Owszem/ co iey ná przeko było tegom żądáł
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 64
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
. Iob. 21. Ze ze czci o której mizerny punkt (punctum honoris) tak barzo stoim/ in puncto ad inferna descendimus, za lada pochyleniem fortuny/ z tego ostrego punkciku/ na którego się ostrzu nazazszy jakie krótkie aequilibrium, to jabłuszko wahało/ spadamy. Ze wszytkie uciechy jako w jesienny lód stopniawszy w obrzydłe błoto idą. Greg: Hom: 28. Ecce iam mundus in se ipso aruit; ubiq; mors, ubiq; luctus, ubiq; desolatio, undiq; percutimur. Wszakże jednak z tym wszytkim adhuc in cordibus nostris floret caeca mente carnalis concupiscentia, ipsas eius amaritudines amamus, fugientem insequimur,labenti inhaeremus,
. Iob. 21. Ze ze czći o ktorey mizerny punkt (punctum honoris) ták bárzo stoim/ in puncto ad inferna descendimus, zá ladá pochyleniem fortuny/ z tego ostrego punkćiku/ ná ktorego się ostrzu názázszy iákie krotkie aequilibrium, to iábłuszko wahało/ spádamy. Ze wszytkie ućiechy iáko w ieśienny lod stopniáwszy w obrzydłe błoto idą. Greg: Hom: 28. Ecce iam mundus in se ipso aruit; ubiq; mors, ubiq; luctus, ubiq; desolatio, undiq; percutimur. Wszákże iednák z tym wszytkim adhuc in cordibus nostris floret caeca mente carnalis concupiscentia, ipsas eius amaritudines amamus, fugientem insequimur,labenti inhaeremus,
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 409
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
/ tylko mi dajcie tę dzieweczkę za żonę. 13. Tedy odpowiedzieli Synowie Jakobowi Sychemowi/ i Hemorowi Ojcu jego/ na zdradzie mówiąc z nimi: dla tego iż zgwałcił Dynę siostrę ich. 14. I rzekli im/ nie możemy tej rzeczy uczynić/ abyśmy mieli dać siostrę nasze mężowi nie obrzezanemu/ bo to obrzydła rzecz u nas. 15. A wszakże tym sposobem wam pozwolemy/ jeśliże chcecie być nam podobni/ aby był obrzezany miedzy wami każdy mężczyzna: 16. Tedy wam damy córki nasze/ a córki wasze pojmiemy sobie/ i będziemy mięszkać z wami/ a będziemy ludem jednym. 17. Ale jeślibyście nas
/ tylko mi daićie tę dźieweczkę zá żonę. 13. Tedy odpowiedźieli Synowie Iákobowi Sychemowi/ y Hemorowi Ojcu jego/ ná zdrádźie mowiąc z nimi: dla tego iż zgwałćił Dynę śiostrę ich. 14. Y rzekli im/ nie możemy tey rzeczy uczynić/ ábysmy mieli dáć śiostrę násze mężowi nie obrzezánemu/ bo to obrzydła rzecz u nas. 15. A wszákże tym sposobem wam pozwolemy/ jesliże chcećie być nam podobni/ áby był obrzezány miedzy wámi káżdy mężczyzná: 16. Tedy wam damy corki násze/ á corki wásze pojmiemy sobie/ y będźiemy mięszkáć z wámi/ á będźiemy ludem jednym. 17. Ale jeslibyśćie nas
Skrót tekstu: BG_Rdz
Strona: 36
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Rodzaju
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
, niż[...] ość krwi, ambicja, niż okrucieństwo, Mo[...] narodów, i Tyran oba są nieprzyjaciołami rodzaju ludzkiego i oba go niszczą i gubią, lecz[...] ana okrucieństwo z odkrytą twarzą chodzi, i przeto jest w ohydzic: Mocarzów zaś laurem okryte i uwięczone. Tyran w sprawach swych nic[...] widząc jedno sprosność sobie ciężkim, pod[...] obrzydłym staje się, i przeto powściąga się[...] muje: Mocarz w swych dziełach tyle znajdu[...] pów[...] b ile odnosi pochwał i pożytków, tym większą chęć przelania krwi ludzkiej w sobie czuje im więcej jej przelał. Tyran zgubiwszy czę[...] oć jednego, lub kilku obywatelów lęka się, wstydzi się, i postępek swój albo ukryć, albo usprawiedliwić
, niż[...] ość krwi, ambicya, niż okrucieństwo, Mo[...] narodow, y Tyran oba są nieprzyiaciołami rodzaiu ludzkiego i oba go niszczą y gubią, lecz[...] ana okrucieństwo z odkrytą twarzą chodzi, y przeto iest w ochydzic: Mocarzow zaś laurem okryte y uwięczone. Tyran w sprawach swych nic[...] widząc iedno sprosność sobie cięszkim, pod[...] obrzydłym staie się, y przeto powściąga się[...] muie: Mocarz w swych dziełach tyle znaydu[...] pow[...] b ile odnosi pochwał y pożytkow, tym większą chęc przelania krwi ludzkiey w sobie czuie im więcey iey przelał. Tyran zgubiwszy czę[...] oć iednego, lub kilku obywatelow lęka się, wstydzi się, y postępek swoy albo ukryć, albo usprawiedliwić
Skrót tekstu: BohJProg_I
Strona: 208
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
mu uwlecze, Dlaczego na świat urodził się człekiem, Nie głupim wołem, nie jeleniem lekkiem. O człeku mówię, co swego żywota I swych afektów ma rozum prawidłem, Co bo jaźń boża rządzi go i cnota — Inaczej w jeden poczet idzie z bydłem, Kto zdrowy rozum, i mówić sromota, Cielesnym żądzom poddaje obrzydłem; O człeku mówię, z poganinem który Nic złego z ludzkiej nie cierpi natury: Ani go bojaźń, ani go nadzieja, Ani z frasunkiem choroba odmieni; Nic nie ma, co by bało się złodzieja; I zdrowia drożej samego nie ceni, Lecz jakakolwiek poda się koleją, Wszędy mu prosto, wszędy po przestrzeni
mu uwlecze, Dlaczego na świat urodził się człekiem, Nie głupim wołem, nie jeleniem lekkiem. O człeku mówię, co swego żywota I swych afektów ma rozum prawidłem, Co bo jaźń boża rządzi go i cnota — Inaczej w jeden poczet idzie z bydłem, Kto zdrowy rozum, i mówić sromota, Cielesnym żądzom poddaje obrzydłem; O człeku mówię, z poganinem który Nic złego z ludzkiej nie cierpi natury: Ani go bojaźń, ani go nadzieja, Ani z frasunkiem choroba odmieni; Nic nie ma, co by bało się złodzieja; I zdrowia drożej samego nie ceni, Lecz jakakolwiek poda się koleją, Wszędy mu prosto, wszędy po przestrzeni
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 605
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987