grzebła Trzeba. Pierwszego chociaż niepogrzebła. Tak bywa/ sokół kiedy bystrym okiem/ Bujając sobie pod niebem wysokiem: Zajrzy szczebietny Dzierzby: zaraz doni Nie poścignionym lotem/ bark swój skłoni. Albo gdy owo za dżdżystej Jesieni Niesytym wilcy głodem przemorzeni; W Polach sierotę kiedy sarnę żoczą. Wnet ją łakomie ze wszech stron obskoczą. Tak i ta wdalsze zajechawszy kraje/ Siłom przyczynę do Komendów daje: Tych gładkość/ owych majętność niewoli. Ten piękność kocha/ ów dostatki woli. Dam. Głupiec co Westy Zamknione Klasztorze/ Dziewki co ogień wieczny w swym dozorze/ Mając: powierzchny tak pilno niecicie A zewnętrznego czemu niegasicie? Niemasz
grzebłá Trzebá. Pierwszego choćiasz niepogrzebłá. Tak bywa/ sokoł kiedy bystrym okiem/ Buiáiąc sobie pod niebem wysokiem: Záyrzy szczebietny Dźierzby: záraz doni Nie pośćignionym lotem/ bárk swoy skłoni. Albo gdy owo zá dzdzystey Ieśieni Niesytym wilcy głodęm przemorzeni; W Polách śierotę kiedy sárnę żoczą. Wnet ią łákomie ze wszech stron obskoczą. Ták y tá wdálsze záiechawszy kráie/ Siłom przyczynę do Kommendow dáie: Tych głádkość/ owych máiętność niewoli. Ten piękność kocha/ ow dostátki woli. Dam. Głupiec co Westy Zámknione Klasztorze/ Dźiewki co ogień wieczny w swym dozorze/ Máiąc: powierzchny ták pilno niećićie A zewnętrznego czemu niegáśićie? Niemász
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 186
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
voluptas, Ne cede, vel dolori Vel inclinato amori. Illum domus polorum, Styks hunc manet profunda. Illic futura merces, Hic poena sempiterna.
7. Wieczna nagroda i karanie.
Co płochego, znikomego, Niech się w myślach nie kręci; Co wiecznego, prawdziwego. Trwałego, miej w pamięci. Lubo cię obskoczą trwogi, Lub cielesne lubości, Nie ustępuj biedzie z drogi Ani sprosnej miłości. Tamtej winne gwiazd pałace, Tej piekielne przepaści. Tamtej nagroda za prace, Tej męki nieśmiertelne. 8. Hominis dygnitas et natura.
Homo satage mente divum Homo rex soli salique Homo fulgor universi Homo particeps Olimpi Emerge de cloaca Coenoque foeditatis.
voluptas, Ne cede, vel dolori Vel inclinato amori. Illum domus polorum, Styx hunc manet profunda. Illic futura merces, Hic poena sempiterna.
7. Wieczna nagroda i karanie.
Co płochego, znikomego, Niech się w myślach nie kręci; Co wiecznego, prawdziwego. Trwałego, miej w pamięci. Lubo cię obskoczą trwogi, Lub cielesne lubości, Nie ustępuj biedzie z drogi Ani sprosnej miłości. Tamtej winne gwiazd pałace, Tej piekielne przepaści. Tamtej nagroda za prace, Tej męki nieśmiertelne. 8. Hominis dignitas et natura.
Homo satage mente divum Homo rex soli salique Homo fulgor universi Homo particeps Olimpi Emerge de cloaca Coenoque foeditatis.
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 416
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
dnia 16. Października 1628.
Oddał mi komornik mój list od Wm. mego miłościwego Pana, z któregom się bardzo ucieszył, życząc sobie abyś Wm., mój miłościwy Pan, na tem miejscu tutecznem obozem swoim leżał. Nieprzyjaciel w piątek na wieczór o szóstej godzinie z czterą tysiącznie rajtarów przed miasto przyciągnął, i obskoczywszy miasto w około, posłał dwa kornetów do bramy, rozkazując Jego Mści Panu kapitanowi Jakubowi Morszen aby Królewicza Duńskiego do miasta spuścił. Pan kapitan odpowiedział, że Książę Jego Mść go tam położył, aby tego miasta bronił a żadnego niepusczał, z tego się bardzo gniewali odpowiedając: że klucz z sobą przywieźli, i że nazajutrz
dnia 16. Października 1628.
Oddał mi komornik mój list od Wm. mego miłościwego Pana, z któregom się bardzo ucieszył, życząc sobie abyś Wm., mój miłościwy Pan, na tém miejscu tuteczném obozem swoim leżał. Nieprzyjaciel w piątek na wieczór o szóstej godzinie z cztérą tysiącznie rajtarów przed miasto przyciągnął, i obskoczywszy miasto w około, posłał dwa kornetów do bramy, roskazując Jego Mści Panu kapitanowi Jakubowi Morszen aby Królewicza Duńskiego do miasta spuścił. Pan kapitan odpowiedział, że Xiążę Jego Mść go tam położył, aby tego miasta bronił a żadnego niepusczał, z tego się bardzo gniewali odpowiedając: że klucz z sobą przywieźli, i że nazajutrz
Skrót tekstu: SzwabKoniec
Strona: 136
Tytuł:
[List] od Szwabego do pana hetmana
Autor:
Szwabe
Miejsce wydania:
Ostrów
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
tyś człek chory/ nie wojenny/ sfrasowany/ i na niewczas w takie śniegi i mrozy niesposobny. Siódma/ że wszędzie koło Stolice Miasteczka i wsi popalone/ i zniesione/ gdziebyś mógł mieć koniõ i sobie odpoczynek i wczas. Ośma że wozami i Taborem uchodzić nie możesz/ bo by cię postrzeżono i obskoczywszy oblężono/ i gorzejby było. Dziewiąta jakby cię gdzie oblężono/ tedybyś nie mógł od nas mieć żadnej wiadomości/ ani my także od ciebie/ jako i Sein Hetman nasz. Dziesiąta racja/ że choćbyś chciał konno uchodzić/ tedy bez wozów być nie możesz dla wielu przyczyn/ bo mrozy/ śniegi
tyś cżłek chory/ nie woienny/ zfrasowány/ y ná niewcżás w tákie śniegi y mrozy niesposobny. Siodmá/ że wszędźie koło Stolice Miástecżká y wśi popalone/ y znieśione/ gdźiebyś mogł mieć koniõ y sobie odpocżynek y wcżás. Osma że wozámi y Táborem vchodźić nie możesz/ bo by ćię postrzeżono y obskoczywszy oblężono/ y gorzeyby było. Dźiewiąta iákby ćię gdźie oblężono/ tedybyś nie mogł od nás mieć żadney wiádomośći/ áni my także od ćiebie/ iáko y Sein Hetman nász. Dźieśiąta rácya/ że choćbyś chćiał konno vchodźić/ tedy bez wozow bydź nie możesz dla wielu przycżyn/ bo mrozy/ śniegi
Skrót tekstu: NowinyMosk
Strona: A4
Tytuł:
Nowiny z Moskwy albo wota z traktatów i konsulty panów radnych ziemi moskiewskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1634
Data wydania (nie wcześniej niż):
1634
Data wydania (nie później niż):
1634
z niespaniem ledwie nie całej nocy; dziś jednak z łaski Bożej wolny od wszelkiej alteracyjej. Jednakże mszy w domu słuchał, nie wyjeżdżając nigdzie. Verentur niektórzy, żeby to nie była tercjanna.
Z Wiednia o Veteranie generale piszą, że się nie dał wziąć nieprzyjacielowi, ale uchodząc, lubo semivivus, gdy go Turcy obskoczyli, resumpto spiritu bronił się aż ad periodum vitae. Kto w Siedmiogrodzie mieć będzie komendę, jeszcze w Wiedniu nie deklarowano, dokąd elektor im. saski po skończonej kampanijej już miał powrócić.
Więcej tu non occurrit, prócz ustawicznej myśli króla im., żeby uspokoić zawzięte strony jakimkolwiek sposobem, a jeżeli się to nie uda
z niespaniem ledwie nie całej nocy; dziś jednak z łaski Bożej wolny od wszelkiej alteracyjej. Jednakże mszy w domu słuchał, nie wyjeżdżając nigdzie. Verentur niektórzy, żeby to nie była tercyjanna.
Z Wiednia o Veteranie generale piszą, że się nie dał wziąć nieprzyjacielowi, ale uchodząc, lubo semivivus, gdy go Turcy obskoczyli, resumpto spiritu bronił się aż ad periodum vitae. Kto w Siedmiogrodzie mieć będzie komendę, jeszcze w Wiedniu nie deklarowano, dokąd elektor jm. saski po skończonej kampanijej już miał powrócić.
Więcej tu non occurrit, prócz ustawicznej myśli króla jm., żeby uspokoić zawzięte strony jakimkolwiek sposobem, a jeżeli się to nie uda
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 310
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
przyjechał dwiema dniami przed podjazdem. Potrworzył wojsko okrutnie. Pozbiegalismy się tedy co żywo do Wojewody i on tez przyszedł czynić reliacyją Pyta go Wojewoda co się to tam stało? Ów prawi jeszcze na większy żal jako byli nabrali Moskwy że 300 jako Chorągiew ze wszystkim zagarneli jako mieli wielkie zdobyczy a potym przyszła pogon zastała spiących obskoczyli i wycięli w pien, drudży się w rzece nad którą popasali potopili. Pyta Wojewoda A Skrzetuski czy żywcem wzięty? On mówi ze na oczy. swoje widział kiedy Moskwięcin do niego strzelił apotym go ścian. Bo stałem długo przepłynąwszy rzekę i widziałem że nikogo żywcem niepuszczono Jam nie mógł wytrwac i mówię
przyiechał dwiema dniami przed podiazdęm. Potrworzył woysko okrutnie. Pozbiegalismy się tedy co zywo do Woiewody y on tez przyszedł czynic reliacyią Pyta go Woiewoda co się to tam stało? Ow prawi ieszcze na większy żal iako byli nabrali Moskwy że 300 iako Chorągiew ze wszystkim zagarneli iako mieli wielkie zdobyczy a potym przyszła pogon zastała spiących obskoczyli y wycięli w pięn, drudży się w rzece nad ktorą popasali potopili. Pyta Woiewoda A Skrzetuski czy zywcem wzięty? On mowi ze na oczy. swoie widział kiedy Moskwięcin do niego strzelił apotym go sciąn. Bo stałęm długo przepłynąwszy rzekę y widziałęm że nikogo zywcem niepuszczono Iam nie mogł wytrwac y mowię
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 90
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
Czołem, Czołem. Pyta mię tedy JoMSC Pan Pułkownik dowiaduje się co to za Ludzie skąd i dokąd idą i dlaczego wczora porabowali i posiekli Żołnierzów jego Pułku. Pytam ja niech ze wprzód wiem który JoMSC Pan Pułkownik Powiedział. JoMSC Pan Muraszka a drudzy sapają zgrzytają zębami wąsy ciągną gryzą. A tu 300 koni dokoła chałupę obskoczyli wołając stójcie jeno Regalistowie wnet tu was powiązemy jako Baranów. Odpowiedąm tedy Czując się być Żołnierzem in servitio Rzpty i w kompucie wojska zostawającym Nie bardzo by mi należało wywodzić się JoMŚCi Panu Pułkownikowi jako do tych rzeczy mniej należącemu skąd i dokąd idę ale zem się niepowinien wstydzić za moje akcyje i przed całym światem z
Czołęm, Czołęm. Pyta mię tedy IoMSC Pan Pułkownik dowiaduie się co to za Ludzie zkąd y dokąd idą y dlaczego wczora porabowali y posiekli Zołnierzow iego Pułku. Pytam ia niech ze wprzod wiem ktory IoMSC Pan Pułkownik Powiedział. IoMSC Pan Muraszka a drudzy sapaią zgrzytaią zębami wąsy ciągną gryzą. A tu 300 koni dokoła chałupę obskoczyli wołaiąc stoycie ieno Regalistowie wnet tu was powiązemy iako Baranow. Odpowiedąm tedy Czuiąc się bydz Zołnierzęm in servitio Rzpty y w kompucie woyska zostawaiącym Nie bardzo by mi nalezało wywodzić się IoMSCi Panu Pułkownikowi iako do tych rzeczy mniey nalezącemu zkąd y dokąd idę ale zem się niepowinięn wstydzić za moie akcyie y przed całym swiatem z
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 155
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
varia . Wyjezdzamy z lassa az tez oni obaczywszy biorą się do koni i wsiadają. Mówię do nich przyjechawszy. A MŚCi Panowie trzeba się wstydzic Boga i Ludzi upuścilismy dla nieposłuszeństwa okazją taką żebyśmy byli i Języków na brali i dobrą otrzymali sławę. A to było kilkanaście Tatarów a pouciekali nam ze nie miał kto wioski obskoczyć nas było mało, sprawa Nocna niemoglismy temu sami sufficere. A przecie gdy by kilkaset Ludzi było pewnie by był zaden nie uszedł. Niewierzyli zrazu mówiąc że to tak nami Łudzisz Ale jak obaczyli szkapę cogo wziął Pana Pachołek w krzakach co tez to od niego ktos uciekł uwierzyli dopiro Bo tez podobny był do Bachmatka
varia . Wyiezdzamy z lassa az tez oni obaczywszy biorą się do koni y wsiadaią. Mowię do nich przyiechawszy. A MSCi Panowie trzeba się wstydzic Boga y Ludzi upuscilismy dla nieposłuszęnstwa okazyią taką zebysmy byli y Ięzykow na brali y dobrą otrzymali sławę. A to było kilkanascie Tatarow a pouciekali nąm ze nie miał kto wioski obskoczyć nas było mało, sprawa Nocna niemoglismy temu sami sufficere. A przecie gdy by kilkaset Ludzi było pewnie by był zadęn nie uszedł. Niewierzyli zrazu mowiąc że to tak nami Łudzisz Ale iak obaczyli szkapę cogo wziął Pana Pachołek w krzakach co tez to od niego ktos uciekł uwierzyli dopiro Bo tez podobny był do Bachmatka
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 239
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
Chmielnicki z Szeremetem w 60000 wojska: Moskwy i Kozaków spod Kaniowa Rok 1655
ruszywszy się, pod Stawisczami mil 8 od Umania stanął obozem. Posłano tejże godziny ordę przeciwko niemu, a wojsko w też tropy za nimi następowało. Tam nazajutrz naprzód kilka tysięcy Kozaków, orda, pierwszej straży, pod miasteczkiem Ochmatowem cicho obskoczyła i w miasto wparszy osadziła, do naszych, aby jako najprędzej przybywali posławszy, bo Chmielnicki z Szeremetem podpiwszy sobie w Stawisczach, a za sobą wojsku taborem iść kazawszy, sam przodem na sankach jechał. Prędko tedy i nasze wojsko pospieszyło, a minąwszy Ochmatów, coś tam ludzi dla oblężenia Kozaków w Ochmatowie będących zostawiwszy,
Chmielnicki z Szeremetem w 60000 wojska: Moskwy i Kozaków spod Kaniowa Rok 1655
ruszywszy się, pod Stawisczami mil 8 od Umania stanął obozem. Posłano tejże godziny ordę przeciwko niemu, a wojsko w też tropy za nimi następowało. Tam nazajutrz naprzód kilka tysięcy Kozaków, orda, pierwszej straży, pod miasteczkiem Ochmatowem cicho obskoczyła i w miasto wparszy osadziła, do naszych, aby jako najprędzej przybywali posławszy, bo Chmielnicki z Szeremetem podpiwszy sobie w Stawisczach, a za sobą wojsku taborem iść kazawszy, sam przodem na sankach jechał. Prętko tedy i nasze wojsko pospieszyło, a minąwszy Ochmatów, coś tam ludzi dla oblężenia Kozaków w Ochmatowie będących zostawiwszy,
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 126
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000
iskrami pałającemi w kurzawie siarczystej wielkim impetem udajac się ku Kawalerowi, Kawaler wsparty animuszem Rycerskim w sercu nieustraszonym zaczął pojedynek, tak nad spodziewanie żartko i potężnie, iż MOnstrum zdesperowawszy o sile swojej, ratunku wołać musiało Sąsiedzkiego, i mocy Przyjacielskiej. Usłyszawszy wrzask przerażliwej barwy Epusy, Lamie mając wejrzenie Białogłowskie, a szkapie nogi, obskoczyły zewsząd Kawalera pojedynkującego, tyrańsko wierzgając, i razami nieznośnymi okrywając, iż musiał krzyknąć ratuj, ratuj, zdradziecko obskoczonego kompana twego o Mężu cieniem okryty wyniosłego Cyprissu. T. Mówię to zawsze, iż bez Wmści Akt zawołany, nigdy odbierać efektu swego nie może, in summa Wmść jesteś tym człowiekiem, o którym mówiąc
iskrámi pałáiącemi w kurzáwie siárczystey wielkim impetem vdáiac się ku Káwálerowi, Káwaler wspárty ánimuszem Rycerskim w sercu nieustraszonym záczął poiedynek, ták nád spodziewánie zartko y potężnie, iż MOnstrum zdesperowawszy o sile swoiey, rátunku wołáć muśiáło Sąśiedzkiego, y mocy Przyiaćielskiey. Vsłyszawszy wrzask przeráżliwey bárwy AEpusy, Lamie máiąc weyrzenie Białogłowskie, á szkápie nogi, obskoczyły zewsząd Káwálerá poiedynkuiącego, tyráńsko wierzgáiąc, y rázámi nieznośnymi okrywáiąc, iż muśiał krzyknąć rátuy, rátuy, zdradźiecko obskoczonego kompaná twego o Mężu ćięniem okryty wyniosłego Cyprissu. T. Mowię to záwsze, iż bez Wmśći Akt záwołány, nigdy odbieráć effektu swego nie może, in summa Wmść iesteś tym człowiekiem, o ktorym mowiąc
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 122
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695