Odbiera własną nagrodę swej cnoty, Gdy wie, że służył ze wszytkiej swej siły Ojczyźnie miłej.
Wszytkich mianować panów, którzy w krześle Radą a ręką w rycerskim rzemieśle Drugim przodują, wojska i starszyny Wyliczać czyny,
Nie mej to głowy; niech kto z tych ożyje, Których popioły włoska ziemia kryje A ich pamiątki bluszcz obtoczył w koło Kamienne czoło.
Mnie zaś niechby to urazy nie niosło, Że mojej łodki niedołężne wiosło, Nie mając żaglów do lotnego biegu Trzyma się brzegu.
Cała ojczyzna wam, wielcy wodzowie, Wam, cne rycerstwo, na zwycięzkiej głowie Kładzie z wdzięcznością za trudy marsowe Wieńce laurowe.
Ciebie osobne czekają korony, Wielki
Odbiera własną nagrodę swej cnoty, Gdy wie, że służył ze wszytkiej swej siły Ojczyźnie miłej.
Wszytkich mianować panow, ktorzy w krześle Radą a ręką w rycerskim rzemieśle Drugim przodują, wojska i starszyny Wyliczać czyny,
Nie mej to głowy; niech kto z tych ożyje, Ktorych popioły włoska ziemia kryje A ich pamiątki bluszcz obtoczył w koło Kamienne czoło.
Mnie zaś niechby to urazy nie niosło, Że mojej łodki niedołężne wiosło, Nie mając żaglow do lotnego biegu Trzyma się brzegu.
Cała ojczyzna wam, wielcy wodzowie, Wam, cne rycerstwo, na zwycięzkiej głowie Kładzie z wdzięcznością za trudy marsowe Wieńce laurowe.
Ciebie osobne czekają korony, Wielki
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 500
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Pan grzechy nasze swoimi zowie/ bo im uczynił przenosiny na grzbiet swój własny. Boże, Boże mój, i dlaczegoś mię opuścił? daleko od zbawienia mojego słowa grzechów moich? Jakoby chciał rzec: Dla tegoś mię opuścił/ abowiem skarga grzechów/ którem na się przeniósł/ broni do mnie zbawienia. Abowiem obtoczyły mię złości, którym liczby nie masz; pojmały mię nieprawości moje. I w Psalmie 68. Boże, ty wiesz niemądrość moję, i grzechy moje nie są skryte od ciebie. Na tych i na drugich miejscach/ jest mowa o grzechach i nieprawościach na Pana przeniesionych. Na dzień ś. Jana Chrzciciela czytano tę Kalendę
Pan grzechy násze swoimi zowie/ bo im vczynił przenośiny ná grzbiet swoy własny. Boże, Boże moy, y dlaczegoś mię opuśćił? dáleko od zbáwienia moiego słowá grzechow moich? Iákoby chćiał rzec: Dla tegoś mię opuśćił/ ábowiem skárgá grzechow/ ktorem ná się przeniosł/ broni do mnie zbáwienia. Abowiem obtoczyły mię złośći, ktorym liczby nie mász; poimáły mię niepráwośći moie. I w Psálmie 68. Boże, ty wiesz niemądrość moię, y grzechy moie nie są skryte od ćiebie. Ná tych y ná drugich mieyscách/ iest mowá o grzechách y niepráwośćiách ná Páná przenieśionych. Ná dźień ś. Ianá Chrzćićielá czytano tę Kálendę
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 23
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
prawdę Authoritate firmatám, dopiero odpowiadam, że grube starych żydów ingenia w Talmudach, czyli z tych miejsc Pisma Świętego, czyli z tradycyj jeszcze dawniejszych żydów, z komponowali dla siebie Historię, et materiam credibilem, a dla nas bajkę śmiechu godną, że LEVIATAN jest to taka ryba wielka, że cały okrąg Świata sobą obtoczywszy, trzyma się za swój własny ogon, aby już rość nie mogła. Z tą tedy rybą (powiadają żydzi) Pan BÓG igra sobie, i ją chowa żydom, po śmierci, na potrawy i specjały dla nich. O czym że żadnej litery w Starym i w Nowym nie masz Testamencie, przyznać to Talmudystów fraudy
prawdę Authoritate firmatám, dopiero odpowiadam, że grube starych żydow ingenia w Talmudach, czyli z tych mieyśc Pisma Swiętego, czyli z tradycyi ieszcze dawnieyszych żydow, z komponowali dla siebie Historyę, et materiam credibilem, a dla nas baykę śmiechu godną, że LEVIATHAN iest to taka ryba wielka, że cały okrąg Swiata sobą obtoczywszy, trzyma się zá swoy własny ogon, aby iuż rość nie mogłá. Z tą tedy rybą (powiadaią żydzi) Pan BOG igra sobie, y ią chowa żydom, po śmierci, na potrawy y specyały dla nich. O czym że żadney litery w Starym y w Nowym nie masz Testamencie, przyznać to Talmudystow fraudi
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 137
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
niejaką przysięgą obowiązali się. I gdy tak osobnego życia byli od inszych/ obrócili na się oczy/ prawie wszytkiego miasta i pospólstwa/ którzy rozumieli to o nich/ jakoby mieli jakieś sprzysiężenie tajemne przeciw miastu. I gdy wtakim podejźrzeniu czas niejaki byli/ postanowiło miasto wszytkich wygubić/ i gdy się zgromadzili do jednego domu/ obtoczywszy ich wszytkich zapalili/ i w onym tumulcie wiele ludzi z onychże konfederowanych pogorzało/ a ostatek precz z miasta na dalekie wygnanie potępili. A to nie bez przyczyny uczynili/ podejźrzane abowiem zawżdy bywają schadzki/ i zgromadzenia towarzyskie w każdej Rzeczyposp. Bo aczkolwiek i ci/ zdali się początki przystojne i cnotliwe mieć: wszakże
nieiáką przyśięgą obowiązáli się. Y gdy ták osobnego żyćia byli od inszych/ obroćili ná się ocży/ práwie wszytkiego miástá y pospolstwá/ ktorzy rozumieli to o nich/ iákoby mieli iákieś sprzyśiężenie táiemne przećiw miástu. Y gdy wtákim podeyźrzeniu cżás nieiáki byli/ postánowiło miásto wszytkich wygubić/ y gdy się zgromádźili do iednego domu/ obtocżywszy ich wszytkich zápalili/ y w onym tumulćie wiele ludźi z onychże confederowánych pogorzáło/ á ostátek precż z miástá ná dálekie wygnánie potępili. A to nie bez przycżyny vcżynili/ podeyźrzáne ábowiem záwżdy bywáią schadzki/ y zgromádzenia towárzyskie w káżdey Rzecżyposp. Bo ácżkolwiek y ći/ zdáli się pocżątki przystoyne y cnotliwe mieć: wszákże
Skrót tekstu: CzyżAlf
Strona: 48
Tytuł:
Alfurkan tatarski
Autor:
Piotr Czyżewski
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
egzotyka, historia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
się znajdzie i garneczek Naświętszej Panny, miseczki Z gliny, a z drzewa łyżeczki; Dotego tam napisano Na marmurze, wypisano, Wszytkę własną historyją, Skąd i co ma za gloryją; Przy tym dwa dzwonki wisiały, I te w nim zostać musiały. Wynidę bocznemi drzwiami, Niedaleko też za drzwiami Widzę: murem obtoczono, W rogach baszteczki wtłoczono; W tychże ołtarze być mają; Tak zakonnicy mniemają, Którzy mocno tam zasiedli, Bernardyni, i usiedli; W błahych celach do tych czasów Zażywają swych niewczasów; Muszą: bo Pan wszytkim może, Aż ich na klasztor wspomoże. Skarszew Miasteczko i Kościół w nim.
Przy tym Skaryszew
się znajdzie i garneczek Naświętszej Panny, miseczki Z gliny, a z drzewa łyżeczki; Dotego tam napisano Na marmurze, wypisano, Wszytkę własną historyją, Skąd i co ma za gloryją; Przy tym dwa dzwonki wisiały, I te w nim zostać musiały. Wynidę bocznemi drzwiami, Niedaleko też za drzwiami Widzę: murem obtoczono, W rogach baszteczki wtłoczono; W tychże ołtarze być mają; Tak zakonnicy mniemają, Którzy mocno tam zasiedli, Bernardyni, i usiedli; W błahych celach do tych czasów Zażywają swych niewczasów; Muszą: bo Pan wszytkim może, Aż ich na klasztor wspomoże. Skarszew Miasteczko i Kościół w nim.
Przy tym Skaryszew
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 8
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
To miłości oddam znamie, Któryś umrzeć obrał za mię, Bym ja nie ginął wiecznie. Miłość twoja, miłość dziwna, Prawu śmierci wskróś przeciwna; Żebym ja żył, ty umierasz, I twą piekło krwią zawierasz, Chcąc mnie - zbawić koniecznie. A więc za tę miłość, skoczę Obłapić cię, i obtoczę Ręką ciało dla mnie zbite, Wylewając łzy sowite, Kochając cię z ochoty. Niech me ten akt serce skruszy, Do miłości niech poruszy, Niech zmazany i schorzały, W grzechach dawno zastarzały, Porzucę złe przymioty. Przymuś wolą mą uporną, I z rozumem chęć niesforną, Bym cię na tym zranionego Krzyżu szukał
To miłości oddam znamie, Któryś umrzeć obrał za mię, Bym ja nie ginął wiecznie. Miłość twoja, miłość dziwna, Prawu śmierci wskróś przeciwna; Żebym ja żył, ty umierasz, I twą piekło krwią zawierasz, Chcąc mnie - zbawić koniecznie. A więc za tę miłość, skoczę Obłapić cię, i obtoczę Ręką ciało dla mnie zbite, Wylewając łzy sowite, Kochając cię z ochoty. Niech me ten akt serce skruszy, Do miłości niech poruszy, Niech zmazany i schorzały, W grzechach dawno zastarzały, Porzucę złe przymioty. Przymuś wolą mą uporną, I z rozumem chęć niesforną, Bym cię na tym zranionego Krzyżu szukał
Skrót tekstu: KochBerTur
Strona: 53
Tytuł:
Rytm świętego Bernarda
Autor:
Wespazjan Kochowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1668
Data wydania (nie wcześniej niż):
1668
Data wydania (nie później niż):
1668
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wierszem i prozą
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Polska
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
dawniejszych/ i innego duchowieństwa/ na też Dominikany i Franciszkany za jej powodem wzruszenia/ zajątrzenia/ a dobrze wiedżąć że jej wtym żadna zwierzchność ani potęga świecka/ ratować nie mógł przeciwko stolicy Apostołskiej szkołami zawżdy rządzącej/ do trzech się osobliwie argumentów udała/ któremi się jako trzema mury abo wały/ przeciw mocy tejże stolicy obtoczyć i bronić chciała. Pierwszy był/ że Papież przymusić nikogo nie może/ aby poniewolnie miał drugiego/ do swego towarzystwa/ abo związku jajego/ przyjąć; gdyż takie rzeczy dobrowolnie być mają; oczym i prawa świeckie są wyrażnie. Mali homines et seductores (mówi pisząc otym Tomasz Z. c. 3.
dawnieyszych/ y innego duchowieństwá/ ná tesz Dominikany y Fránćiszkany zá iey powodem wzruszenia/ záiątrzenia/ á dobrze wiedźąć że iey wtym żadna zwierzchność áni potęgá swiecka/ rátowáć nie mogł przećiwko stolicy Apostolskiey szkołámi záwżdy rządzącey/ do trzech się osobliwie árgumentow vdáłá/ ktoremi się iáko trzema mury ábo wáły/ przećiw mocy teyże stolicy obtoczyć y bronić chćiáłá. Pierwszy był/ że Papież przymuśić nikogo nie może/ áby poniewolnie miał drugiego/ do swego towárzystwá/ ábo zwiąsku iáiego/ przyiąć; gdysz tákie rzeczy dobrowolnie bydź máią; oczym y práwá swieckie są wyráżnie. Mali homines et seductores (mowi pisząc otym Thomasz S. c. 3.
Skrót tekstu: SzemGrat
Strona: 81
Tytuł:
Gratis plebański
Autor:
Fryderyk Szembek
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1627
Data wydania (nie wcześniej niż):
1627
Data wydania (nie później niż):
1627
A całe ściany sobą okrywały. Kosztownym konsztem Apelesa cnego I mistrza ręką barzo subtelnego To złe nieszczęście malowane było, A patrzącemu łzy hojne toczyło. Tam naprzód widzieć, jako w pałac swego Fairfaks wchodzi króla angielskiego I Cromwell drugi — herstowie tej sprawy, Na których ten pan zawsze był łaskawy. Ci go swym wojskiem zewsząd obtoczyli I do więzienia porwawszy włożyli. Co uczyniwszy — dalej o tej zdradzie Myślą i stroją chytrość w swojej radzie Fałszywe rzeczy na fałdy zbierając A fartuch śmierci na to przypinając. Na drugiej ścianie już się zgromadzają Do parlamentu i sąd zasiadają, Tam wszytkie owe publikują złości: Nie jego, ale raczej swe chytrości, Na co
A całe ściany sobą okrywały. Kosztownym konsztem Apellesa cnego I mistrza ręką barzo subtelnego To złe nieszczęście malowane było, A patrzącemu łzy hojne toczyło. Tam naprzód widzieć, jako w pałac swego Fairfax wchodzi króla angielskiego I Cromwell drugi — herstowie tej sprawy, Na których ten pan zawsze był łaskawy. Ci go swym wojskiem zewsząd obtoczyli I do więzienia porwawszy włożyli. Co uczyniwszy — dalej o tej zdradzie Myślą i stroją chytrość w swojej radzie Fałszywe rzeczy na fałdy zbierając A fartuch śmierci na to przypinając. Na drugiej ścianie już się zgromadzają Do parlamentu i sąd zasiadają, Tam wszytkie owe publikują złości: Nie jego, ale raczej swe chytrości, Na co
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 83
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Lisbony 12. Okrętów bogato naładowanych/ to jest: 6. Holenderskich/ i 6. Angielskich/ zataili ile na nich przy nadmorskiej gorze Capo Grotta nazwanej. Pokazali się wprzód Holendrowie/ tych przepuścili z swojeg miejsca nic się nie ruszając/ za nimi facto interuallo płynęły Angielskie Okręty/ do tych zaraz skoczyli Barbarowie/ i obtoczyli Anglikowie nie broniwszy się dali swoje okręty rewidować/ na których co tylko było towaru do Angielczyków nie należącego/ a było tego za dwa miliony/ to wszystko Barbarowie pobrali także i ludzie obcy wniewolą poszli. Narzekali na to Kupcy/ i prosili Kapitanów żeby się bronili/ ale wymówili się Paktami zawartemi z nimi/ że
Lisbony 12. Okrętow bogáto náładowanych/ to iest: 6. Holenderskich/ y 6. Angielskich/ zatáili ile na nich przy nadmorskiey gorze Capo Grotta nazwaney. Pokazali się wprzod Holendrowie/ tych ṕrzeṕuścili z swoieg mieyscá nic się nie ruszáiąc/ zá nimi facto interuallo płynęły Angielskie Okręty/ do tych záraz skocżyli Bárbárowie/ y obtocżyli Anglikowie nie broniwszy się dáli swoie okręty rewidowác/ ná ktorych co tylko było towaru do Angielcżykow nie należąceg^o^/ á było tego za dwa milliony/ to wszystko Barbarowie pobrali tákże y ludzie obcy wniewolą ṕoszli. Nárzekáli ná to Kuṕcy/ y ṕrosili Kaṕitanow żeby się bronili/ ale wymowili się Páktámi záwartemi z nimi/ że
Skrót tekstu: MerkPol
Strona: 308
Tytuł:
Merkuriusz polski ordynaryjny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1661
Data wydania (nie później niż):
1661
Niechaj wam Bóg przedłuży tyle lat żywota - Ja, choć od was odejdę w elizyjskie błonie, I tam kwiatki na wasze przątać będę skronie. DZIEWOSŁĄB
Owoż ja, Hymen, do was, wdzięczni Oblubieńcy, Przychodzę na biesiadę; Panny i Młodzieńcy, Nie rozrywajcie moim dobrej myśli przyściem! Na tom skronie obtoczył wawrzynowym liściem, Że nigdy krotochwili wesołej nie psuję, Owszem, w małżeńskich godach chętnie ulubuję.
On ci ja jest bożeczek młodziuchny, pieszczony, Syn idalijskiej matki, wnuk krasnej Dyjony,
Przyrodny Kupidynów, nie Kupido przecie, Aby ludzie samopas nie żyli na świecie, Żeby ziemskie nie stały pustyniami kraje, Mężom
Niechaj wam Bóg przedłuży tyle lat żywota - Ja, choć od was odejdę w elizyjskie błonie, I tam kwiatki na wasze przątać będę skronie. DZIEWOSŁĄB
Owoż ja, Hymen, do was, wdzięczni Oblubieńcy, Przychodzę na biesiadę; Panny i Młodzieńcy, Nie rozrywajcie moim dobrej myśli przyściem! Na tom skronie obtoczył wawrzynowym liściem, Że nigdy krotochwili wesołej nie psuję, Owszem, w małżeńskich godach chętnie ulubuję.
On ci ja jest bożeczek młodziuchny, pieszczony, Syn idalijskiej matki, wnuk krasnej Dyjony,
Przyrodny Kupidynów, nie Kupido przecie, Aby ludzie samopas nie żyli na świecie, Żeby ziemskie nie stały pustyniami kraje, Mężom
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 6
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983