, w Bobowej i tych nie dostanie, Wziąłem kilka tuzinów, przy zabawie może Fortuna szczęścia życzyć. Kupię potem noże Sobie w kości słoniowej, dla żony w koralu Nożenki wybijaną robotą z blachmalu (Wstydzi-ć się na bankiecie bawolego rogu) — Na cóż człowiek pracuje, porwon swój koszt Bogu. Sobie potem obuszek, żenie kupię trzcinę. Obaczywszy grzebieniarz, i tego nie minę, Potrzebny jest i ścianę w pokoju ozdobi. Sługa płaci, a mieszek już bokami robi. Więc rzymskie rękawiczki i pończoszki żenie, Nuż dzieciom to i owo, co tylko na ścienie, Wszytkiego mi potrzeba, widzę i na stole, A Francuz prezentuje
, w Bobowej i tych nie dostanie, Wziąłem kilka tuzinów, przy zabawie może Fortuna szczęścia życzyć. Kupię potem noże Sobie w kości słoniowej, dla żony w koralu Nożenki wybijaną robotą z blachmalu (Wstydzi-ć się na bankiecie bawolego rogu) — Na cóż człowiek pracuje, porwon swój koszt Bogu. Sobie potem obuszek, żenie kupię trzcinę. Obaczywszy grzebieniarz, i tego nie minę, Potrzebny jest i ścianę w pokoju ozdobi. Sługa płaci, a mieszek już bokami robi. Więc rzymskie rękawiczki i pończoszki żenie, Nuż dzieciom to i owo, co tylko na ścienie, Wszytkiego mi potrzeba, widzę i na stole, A Francuz prezentuje
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 95
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
/ ale ci sami dwa zatrzymali cokolwiek zostało. Bo jako nic innego wszytko wojsko nie pytało/ tylko/ Dla Boga gdzie są PP. Hetmani/ tak skoro znak Pana Kanclerzów z pochodniami przez obóz przeszedł/ zaraz się od ucieczki cofneło co żywo/ i Relacja prawdziwa
tak statecznie wkoło namiotu stanęło/ że i kijmi i obuszkami od[...] ug/ i od samego bici/ aby z siadali z koni/ i szli do szańców do Pana Polnego Hetmana/ woleli się sromotnie dać bić/ aniż odstąpić od głowy swej/ powiadając/ byś nas zabić miał/ ciebie się nie puścimy/ i ztobą umierać chcemy/ trwał ten tumult do samego świtu
/ ále ći sámi dwá zátrzymáli cokolwiek zostáło. Bo iáko nic innego wszytko woysko nie pytáło/ tylko/ Dla Bogá gdzie są PP. Hetmáni/ ták skoro znak Páná Kánclerzow z pochodniámi przez oboz przeszedł/ záraz się od vćieczki cofneło co żywo/ y Relácya prawdziwa
ták státecznie wkoło namiotu stánęło/ że y kiymi y obuszkámi od[...] ug/ y od sámego bići/ áby z śiadáli z koni/ y szli do szańcow do Páná Polnego Hetmáná/ woleli się sromotnie dáć bić/ ániż odstąpić od głowy swey/ powiádáiąc/ byś nas zábić miał/ ćiebie się nie puśćimy/ y ztobą vmieráć chcemy/ trwał ten tumult do samego świtu
Skrót tekstu: SzembRelWej
Strona: Bv
Tytuł:
Relacja prawdziwa o weszciu wojska polskiego do Wołoch
Autor:
Teofil Szemberg
Drukarnia:
Jan Rossowski
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1621
Data wydania (nie wcześniej niż):
1621
Data wydania (nie później niż):
1621
: nuż jeno do góry/ Sami nasuwnie miecą i zawoje z pióry. Przenika ich ciepły pot: czoła się im znoją: Jednak/ nie rachują się z tą fatygą swoją/ Jaką z przykrości góry cierpią idąc próżno/ Choć miejsca pochodziste obierają różno. Ale/ tu Pana ciągną jedni obodami: Owdzie Symona drudzy straszą obuszkami. Nuż/ nuż, dalej corychlej/ wszak niebieski Synie/ Ondzie odpoczniesz sobie na tejże drabinie. Dalej/ nabożnym sercom dawam na baczenie: Jakie Pan z tym ciężarem wyżył utrapienie/ Niżli go wniósł na górę. krzyże się kruszyły: Ręce i nogi cierpły/ omdlewały siły. Ciało zbite/ krzyż ciężki odcisnął
: nuż ieno do gory/ Sámi nasuwnie miecą y zawoie z piory. Przenika ich ćiepły pot: czołá się im znoią: Iednák/ nie ráchuią się z tą fátygą swoią/ Iáką z przykrośći gory ćierpią idąc prożno/ Choć mieyscá pochodźiste obieráią rożno. Ale/ tu Páná ćiągną iedni obodámi: Owdźie Symoná drudzy strászą obuszkámi. Nuż/ nuż, dáley corychley/ wszák niebieski Synie/ Ondźie odpoczniesz sobie ná teyże drábinie. Dáley/ nabożnym sercom dawam ná baczenie: Iákie Pan z tym ćiężarem wyżył vtrapienie/ Niżli go wniosł ná gorę. krzyże się kruszyły: Ręce y nogi ćierpły/ omdlewáły śiły. Ciáło zbite/ krzyż ćiężki odćisnął
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 70.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
i twoje Imię będzie znajomo światu.
Alec mnie te smakowite Pollicitationes żadnego nieczyniły gustu choć były pozorne kiedym sobie na przysięgę wspomniał tak mi się był dobrze ten skrupuł w głowie ugrontował.
Rozgniewał się tedy Borzęcki i z takiemi wypadł słowy Niechcesz na moję zyczliwą uczynić Intencyją obaczysz zeć jutro więcej wyperswadują kilka set obuszków kiedyc je w kole pokazą. A ja tez tam na ten czas nie będę ponieważ tak moję przyjazn lekce wazysz Nazajutrz tedy substytut do koła nieprzyszedł i jam się tez tam nie kwapił, ale że po mię przysłano musiałem. Zaczęła się tedy Materia o Juramentach że by koniecznie ekspedyowane były kto ich jeszcze
y twoie Imię będzie znaiomo swiatu.
Alec mnie te smakowite Pollicitationes zadnego nieczyniły gustu choc były pozorne kiedym sobie na przysięgę wspomniał tak mi się był dobrze ten skrupuł w głowie ugrontował.
Rozgniewał się tedy Borzęcki y z takiemi wypadł słowy Niechcesz na moię zyczliwą uczynic Intencyią obaczysz zeć iutro więcey wyperswaduią kilka set obuszkow kiedyc ie w kole pokazą. A ia tez tam na ten czas nie będę poniewaz tak moię przyiazn lekce wazysz Nazaiutrz tedy substytut do koła nieprzyszedł y iam się tez tam nie kwapił, ale że po mię przysłano musiałęm. Zaczęła się tedy Materyia o Iuramentach że by koniecznie expedyowane były kto ich ieszcze
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 120v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
krzywda/ jest Sędzia od tego: Każdemu sprawiedliwość stanie się od niego. MAGISTER. Vtinam Generose, Jest przecię nie mało/ Co się im od żołnierstwa krzywd gwałt nadziałało: Nie zachodząc daleko/ w Luborzyczy Klecha Stanisłaus on wielki/ trzy wierdunki z miecha Tak mu pięknie wymknęli/ w drodze go potkawszy/ Horende go obuszki po grzbiecie wezbrawszy. Na togoż iść miał skarżyć/ wiatr po świecie łapać: Musiał się do wsi z płaczem nieborak przyszłapać. KANTOR. Ba Domine Magister, też nie dawnej chwile/ Z Krakowa z beczką piwa jadąc ku mogile Jeden ubogi chłopek/ a w tym kilka koni Konfederackich służek w polu go dogoni:
krzywdá/ iest Sędźia od tego: Káżdemu spráwiedliwość stánie sie od niego. MAGISTER. Vtinam Generose, Iest przecię nie máło/ Co się im od żołnierstwá krzywd gwałt nádźiałáło: Nie záchodząc dáleko/ w Luborzyczy Klechá Stánislaus on wielki/ trzy wierdunki z miechá Ták mu pieknie wymknęli/ w drodze go potkawszy/ Horende go obuszki po grzbiecie wezbrawszy. Ná togoż iść miał skárżyc/ wiátr po świećie łápáć: Muśiał śie do wśi z płáczem nieborás przyszłápáć. KANTOR. Bá Domine Magister, też nie dawney chwile/ Z Krakowá z beczką piwá iádąc ku mogile Ieden vbogi chłopek/ á w tym kilká koni Confederackich służek w polu go dogoni:
Skrót tekstu: KomRyb
Strona: B
Tytuł:
Komedia rybałtowska nowa
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1615
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1615