potrzeby, Dzieła wielkiego wodza, wszytkie szyki, Pisać w kroniki.
Ciebie tu tylko wspomni moje pióro, Srogiej Bellony niewyrodna coro
A matko moja kiedyś niezwalczona, Dziś pogrzebiona.
Mężna orlico, pod twymi skrzydłami, Twe dzieci między gęstymi śmierciami Chwalebnie we krwi zdradzieckiej brodziły, Swej nie szczędziły.
Tyś dzieci swoich Wprzód odżałowała, Gdyś je pod straszne wojska posyłała. Szli, nie bali się wojsk całych pogoni W dziesiąciu koni.
Myśmyć tych gości na cześć zaprosili, Myśmy się z nimi najpierwej zwadzili, Gdzieśmy się i tej liczby w małej chwili Nie doliczyli.
Pod krzyżem twoim hufiec nasz szczęśliwy Boj pierwszy zawsze zaczynał straszliwy.
potrzeby, Dzieła wielkiego wodza, wszytkie szyki, Pisać w kroniki.
Ciebie tu tylko wspomni moje pioro, Srogiej Bellony niewyrodna coro
A matko moja kiedyś niezwalczona, Dziś pogrzebiona.
Mężna orlico, pod twymi skrzydłami, Twe dzieci między gęstymi śmierciami Chwalebnie we krwi zdradzieckiej brodziły, Swej nie szczędziły.
Tyś dzieci swoich wprzod odżałowała, Gdyś je pod straszne wojska posyłała. Szli, nie bali się wojsk całych pogoni W dziesiąciu koni.
Myśmyć tych gości na cześć zaprosili, Myśmy się z nimi najpierwej zwadzili, Gdzieśmy się i tej liczby w małej chwili Nie doliczyli.
Pod krzyżem twoim hufiec nasz szczęśliwy Boj pierwszy zawsze zaczynał straszliwy.
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 358
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
na wszelkie ciało ciężkie padły wrzody.
Nierzkąc ludzie, wielbłądy, osły, konie, muły, Wszystkie się bolesnymi krostami osnuły. Jeszcze Egipt trzymały one szpetne strupy, Lecą z nieba lodowe na tamten świat krupy, Wszelkie źdźbło padło gradem, lny, jęczmiony, ryże, Wszystko sroga nawałność zbije i postrzyże, Nie odżałował słusznie oracz gradobici, Gdy pożerna szarańcza, na kształt gęstej lici, Wszystko spasła zielone, począwszy od drzewa; Nie została się ani słoma, ani plewa. Twardo był zahartował serca swego nity, Choć tak wielą sposobów farao ubity: Nie chce Izraelczyków wypuścić z niewoli, Nie dba, choć płaczą, choć sam sarka
na wszelkie ciało ciężkie padły wrzody.
Nierzkąc ludzie, wielbłądy, osły, konie, muły, Wszystkie się bolesnymi krostami osnuły. Jeszcze Egipt trzymały one szpetne strupy, Lecą z nieba lodowe na tamten świat krupy, Wszelkie źdźbło padło gradem, lny, jęczmiony, ryże, Wszystko sroga nawałność zbije i postrzyże, Nie odżałował słusznie oracz gradobici, Gdy pożerna szarańcza, na kształt gęstej lici, Wszystko spasła zielone, począwszy od drzewa; Nie została się ani słoma, ani plewa. Twardo był zahartował serca swego nity, Choć tak wielą sposobów farao ubity: Nie chce Izraelczyków wypuścić z niewoli, Nie dba, choć płaczą, choć sam sarka
Skrót tekstu: MorszSŻaleBar_II
Strona: 114
Tytuł:
Smutne żale...
Autor:
Stanisław Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
trącił starego szynkwasu. Cóż się też w tym łbie, gdy piwo kisało, Przed piąciądziesiąt i więcej lat działo? Dziś, choć pod wiechą żurawiego puchu, Odpuśćcie, proszę, jak po śliwkach w brzuchu. Kto z wierzchu piwo pił, drożdże ze spodu, Ma rada, panie, pódźcie do wychodu Albo kadzidła odżałujcie funtu. Nie zatkasz piórkiem ogniłego szpuntu. 230. KUROPŁOCH STARY I ŁYSY
Łysy jak na tret, gdzieś wetknąwszy piórko: Powiedz co o nim, helikońska córko! Nie chodź pod piórkiem, radzę, łysy dziadku, Bo twój łeb goły podobien do zadku; I tak mi się zda, patrząc po tej głowie,
trącił starego szynkwasu. Cóż się też w tym łbie, gdy piwo kisało, Przed piąciądziesiąt i więcej lat działo? Dziś, choć pod wiechą żurawiego puchu, Odpuśćcie, proszę, jak po śliwkach w brzuchu. Kto z wierzchu piwo pił, drożdże ze spodu, Ma rada, panie, pódźcie do wychodu Albo kadzidła odżałujcie funtu. Nie zatkasz piórkiem ogniłego szpuntu. 230. KUROPŁOCH STARY I ŁYSY
Łysy jak na tret, gdzieś wetknąwszy piórko: Powiedz co o nim, helikońska córko! Nie chodź pod piórkiem, radzę, łysy dziadku, Bo twój łeb goły podobien do zadku; I tak mi się zda, patrząc po tej głowie,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 294
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
.” Śmieję się w sobie, a ta, skoro ją ofuknie: „Idź precz, a powiedz pani, brzydka mocy — prawi – Kiedy kto błazna pośle, że mu nic nie sprawi.” 254. WYGODA Z DŁUGÓW
Kto chce gromadno chodzić, nie chowając sługi, Zaciągnąć u pachołków chudych drobne długi. Odżałujeszli mięsa sztuki, wina szkleńce, Będziesz miał po Krakowie dosyć asystence. 255. STARZY SŁUDZY PRZY MŁODYM PANIĄTKU
Szedł przez krakowski rynek wojewodzie młody; Widać około niego i w tyle, i w przody Starych szereg katanów; każdemu rywuła Patrzy z oczu; na myśl mi kościelna rotuła Zaraz padnie: poznał wół i z
.” Śmieję się w sobie, a ta, skoro ją ofuknie: „Idź precz, a powiedz pani, brzydka mocy — prawi – Kiedy kto błazna pośle, że mu nic nie sprawi.” 254. WYGODA Z DŁUGÓW
Kto chce gromadno chodzić, nie chowając sługi, Zaciągnąć u pachołków chudych drobne długi. Odżałujeszli mięsa sztuki, wina szkleńce, Będziesz miał po Krakowie dosyć asystence. 255. STARZY SŁUDZY PRZY MŁODYM PANIĄTKU
Szedł przez krakowski rynek wojewodzie młody; Widać około niego i w tyle, i w przody Starych szereg katanów; każdemu rywuła Patrzy z oczu; na myśl mi kościelna rotuła Zaraz padnie: poznał wół i z
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 303
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nie bawi; Za szeląg lada baba siła błogosławi. Mądra pani, powiadasz, wiersze czyta rada; Prawda, lecz bez pożytku tego, co je składa. Niechże dziada jałmużną odbędzie i babę, Ja ją wyżej przeniosę nad królową Sabę. Jeśli, jak twierdzisz, chwaląc me liche dowcipy, Sta czerwonych i wina odżałuje pipy: To nasz koń poetycki, na którym nadąży Twardowskiemu w kraj świata, mój zacny chorąży! Możesz za mnie przyręczyć, skoro mi to pośle, Że na nowej jej Topór wywecuję ośle. Lecz ile dojść w tej mierze zmysłem mogę chybkiem, Bodaj się i mnie z onym nie przydało skrzypkiem, Który skoro skąpemu
nie bawi; Za szeląg leda baba siła błogosławi. Mądra pani, powiadasz, wiersze czyta rada; Prawda, lecz bez pożytku tego, co je składa. Niechże dziada jałmużną odbędzie i babę, Ja ją wyżej przeniosę nad królową Sabę. Jeśli, jak twierdzisz, chwaląc me liche dowcipy, Sta czerwonych i wina odżałuje pipy: To nasz koń poetycki, na którym nadąży Twardowskiemu w kraj świata, mój zacny chorąży! Możesz za mnie przyręczyć, skoro mi to pośle, Że na nowej jej Topór wywecuję ośle. Lecz ile dojść w tej mierze zmysłem mogę chybkiem, Bodaj się i mnie z onym nie przydało skrzypkiem, Który skoro skąpemu
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 322
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
pleban w sąsiedzkiej wsi o granicę ze mną Srogi miał wąs: niedbalstwo czy to była pycha, Że ledwie ze dnem przy mszy nie okrył kielicha. Kilkakroć napomniony, gdy nie chce pozwolić, Kazał mu go w Krakowie ksiądz biskup ogolić. Śmiał się niezmiernie z jego mój pleban przygody: „Dobrze li przedał wąsy, odżałuje brody.” Ledwie temu żartowi dzień wynidzie trzeci, Aż i do mego pozew o kucharkę leci; A tamten, żeby mu wet odrymował wetem: „Pójdąli wszytkie członki za jednym dekretem? Jakoż trudno świętemu Pismu się wykupić, Które każe i oczy dla zgorszenia łupić. Mnieć wąs odrośnie, często maczając go w
pleban w sąsiedzkiej wsi o granicę ze mną Srogi miał wąs: niedbalstwo czy to była pycha, Że ledwie ze dnem przy mszy nie okrył kielicha. Kilkakroć napomniony, gdy nie chce pozwolić, Kazał mu go w Krakowie ksiądz biskup ogolić. Śmiał się niezmiernie z jego mój pleban przygody: „Dobrze li przedał wąsy, odżałuje brody.” Ledwie temu żartowi dzień wynidzie trzeci, Aż i do mego pozew o kucharkę leci; A tamten, żeby mu wet odrymował wetem: „Pójdąli wszytkie członki za jednym dekretem? Jakoż trudno świętemu Pismu się wykupić, Które każe i oczy dla zgorszenia łupić. Mnieć wąs odrośnie, często maczając go w
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 327
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
mocą odjąć wojskami swojemi.
LXXV.
Bym ją beł wżdy w obronnem zamku gdzie posadził Tu w Paryżu i strażą mocną go osadził! Ato nieostrożności swej garłem przypłacę I podomno, niestetyż, wiecznie ją utracę! Kto jej mógł lepiej nad mię i strzec i pilnować, Com beł żywota dla niej winien odżałować, Strzec ją pilniej, niż oka swego byłem winien, Którym dla niej na każdą śmierć iść beł powinien?
LXXVI.
Gdzieś, moja dziewko droga, bezemnie została? Tak młoda i tak gładka, gdzieś mi się podziała? Jako owca od trzody swojej odłączona I kiedy mroki padną, w lesie
mocą odjąć wojskami swojemi.
LXXV.
Bym ją beł wżdy w obronnem zamku gdzie posadził Tu w Paryżu i strażą mocną go osadził! Ato nieostrożności swej garłem przypłacę I podomno, niestetyż, wiecznie ją utracę! Kto jej mógł lepiej nad mię i strzedz i pilnować, Com beł żywota dla niej winien odżałować, Strzedz ją pilniej, niż oka swego byłem winien, Którym dla niej na każdą śmierć iść beł powinien?
LXXVI.
Gdzieś, moja dziewko droga, bezemnie została? Tak młoda i tak gładka, gdzieś mi się podziała? Jako owca od trzody swojej odłączona I kiedy mroki padną, w lesie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 166
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
.
Stanisław: Tego nie wiem. To mi się widzieć przytrafia, że spluwając z zakrystii do ołtarza wychodzą, Introib z gniewem, Mszą od słów: Dele eos de libro viventium zaczynają, niezmiernie łają i w cholerze sakryfikują.
Mikołaj: I to znowu po diable. Raczej by nie służyć i tej tam mizernej polewki odżałować aniżeli jej tak długo czekać, a co największa, swoje i panów sumnienie zawodzić. Rum po kościele, podobno król wchodzi.
Stanisław: Tak jest, laski marszałków widzieć się dają we drzwiach. Mikołaj: Jest co widzieć, panie bracie, tak ozdobną panów, dam i kawalerii frekwencyją.
Stanisław: Ba, jest
.
Stanisław: Tego nie wiem. To mi się widzieć przytrafia, że spluwając z zakrystyi do ołtarza wychodzą, Introib z gniewem, Mszą od słów: Dele eos de libro viventium zaczynają, niezmiernie łają i w cholerze sakryfikują.
Mikołaj: I to znowu po dyjable. Raczej by nie służyć i tej tam mizernej polewki odżałować aniżeli jej tak długo czekać, a co największa, swoje i panów sumnienie zawodzić. Rum po kościele, podobno król wchodzi.
Stanisław: Tak jest, laski marszałków widzieć się dają we drzwiach. Mikołaj: Jest co widzieć, panie bracie, tak ozdobną panów, dam i kawaleryi frekwencyją.
Stanisław: Ba, jest
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 244
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
wdzięczne, z dala cię witamy, w morzu się topiąc, ku tobie wzdychamy! Obyśmy kiedy na ląd wystąpili, a w tobie byli! Szczęśliwi drudzy już z ciebie patrzają, byśmy ku tobie płynęli, wołają. Ach, nieszczęśliwy ten, co nie dopłynie abo cię minie! Bo nigdy szkody swej nie odżałuje ani tak wielkiej kiedy powetuje:
utracił dobro niewypowiedziane, nieodyskane. Tacy są, co się kochają w hardości, w pieniądzach, świecie i jego marności, to sobie ważąc, co im pokazuje, drogo szacuje. Ci, którzy namów czartowskich słuchają, prędko do grzechu namówić się dają, nieprzyjaciela pełniąc wolę swego, zdrajce
wdzięczne, z dala cię witamy, w morzu się topiąc, ku tobie wzdychamy! Obyśmy kiedy na ląd wystąpili, a w tobie byli! Szczęśliwi drudzy już z ciebie patrzają, byśmy ku tobie płynęli, wołają. Ach, nieszczęśliwy ten, co nie dopłynie abo cię minie! Bo nigdy szkody swej nie odżałuje ani tak wielkiej kiedy powetuje:
utracił dobro niewypowiedziane, nieodyskane. Tacy są, co się kochają w hardości, w pieniądzach, świecie i jego marności, to sobie ważąc, co im pokazuje, drogo szacuje. Ci, którzy namów czartowskich słuchają, prędko do grzechu namówić się dają, nieprzyjaciela pełniąc wolę swego, zdrajce
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 120
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
wszytkich fortelów swych wyszli i już jem ich nie stało, aż się ad extrema udali, na które trzeba mieć pilne oko. Jeszczeć wżdy ten znak jest nad nami łaski Bożej, że nam takie wodze i takie strażniki cnotliwe, którzy nas przestrzegają i dobrego spólnie Rzpltej, zdrowia, majętności, żon, dziatek swech odżałowali i na szańc wszytko ważyli, że my za to Panu Bogu dziękować możem, będąc wdzięczni łaski Jego św.. a tych wodzów naszych lepiej szanujmy, Pana Boga prosząc za nie, aby ich Pan Bóg sam w przedsięwzięciu i w tych sprawach Rzpltej posilał i przez nie to skończeł szczęśliwie ku chwale św. z uspokojeniem
wszytkich fortelów swych wyszli i już jem ich nie stało, aż się ad extrema udali, na które trzeba mieć pilne oko. Jeszczeć wżdy ten znak jest nad nami łaski Bożej, źe nam takie wodze i takie strażniki cnotliwe, którzy nas przestrzegają i dobrego spólnie Rzpltej, zdrowia, majętności, żon, dziatek swech odżałowali i na szanc wszytko ważyli, że my za to Panu Bogu dziękować możem, będąc wdzięczni łaski Jego św.. a tych wodzów naszych lepiej szanujmy, Pana Boga prosząc za nie, aby ich Pan Bóg sam w przedsięwzięciu i w tych sprawach Rzpltej posilał i przez nie to skończeł szczęśliwie ku chwale św. z uspokojeniem
Skrót tekstu: PokNiewinCz_III
Strona: 380
Tytuł:
Pokazanie niewinności rokoszan, miedzy ludzi podanej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1606 a 1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918