zamyślać, do czego ta odmiana jest potrzebna. Przykładają do tego powolność tak wielką KiMci arcyksiężnie IMści, za którą (minąwszy insze rzeczy) ato ochmistrzynią od niej przysłaną przy królewiczu IMci chowa, na tę, bez której być nie może, ohydę królewicza IMci u ludzi nie oglądając się. Druga, kwoli jej odbieżał pirwszego z strony małżeństwa przedsięwzięcia swego, a do tego się skłania, które przedtym z obrazą sumnienia swego być rozumiał a zatym się im brzydził. Co iż nie mogło być, jedno wielkim gwałtem przełomiono albo nazbyt smacznemi kondycjami, obawiają się ludzie, aby miedzy niemi meta przedniejsza była uspokojenie Szwecji, do której ato tak
zamyślać, do czego ta odmiana jest potrzebna. Przykładają do tego powolność tak wielką KJMci arcyksiężnie JMści, za którą (minąwszy insze rzeczy) ato ochmistrzynią od niej przysłaną przy królewicu JMci chowa, na tę, bez której być nie może, ohydę królewica JMci u ludzi nie oglądając się. Druga, kwoli jej odbieżał pirwszego z strony małżeństwa przedsięwzięcia swego, a do tego się skłania, które przedtym z obrazą sumnienia swego być rozumiał a zatym się im brzydził. Co iż nie mogło być, jedno wielkim gwałtem przełomiono albo nazbyt smacznemi kondycyami, obawiają się ludzie, aby miedzy niemi meta przedniejsza była uspokojenie Szwecyej, do której ato tak
Skrót tekstu: SkryptWojCz_II
Strona: 271
Tytuł:
Mikołaj Zebrzydowski, Skrypt p. Wojewody krakowskiego, na zjeździe stężyckim niektórym pp. senatorom dany, 1606
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
Mówiąc: niepotrzebne to nad Pannami wiechy. Aleć barzo potrzebne tym/ co wstyd kochają: Wszak kędy z rucą wiechę/ tam trunku nie mają? Nie tylko w Kwef/ lecz w niewód trzeba ją uwinąć/ Której Moda dopuszcza bezpieczeństwem słynąć. Co przedtym rumiany wstyd/ Panienkom należał; Ach niestety! dziś caleModziastych odbieżał. Bezpieczniejsza jest teraz Panna/ niż Mężatka: Córka wolniej powie żart/ aniżeli Matka: A któraby bezwstydnej wolności nie miała; Zarazby ją do głupiej Moda przyrównała. O wściekłości szalona/ toć się rozpościerasz! Gdy tę Anielską cnotę/ Panienkom wydzierasz. Z kądże odrysujemy Obraz wstydliwemu? Gdy gani wstyd stanowi
Mowiąc: niepotrzebne to nád Pánnámi wiechy. Aleć bárzo potrzebne tym/ co wstyd kocháią: Wszák kędy z rucą wiechę/ tam trunku nie máią? Nie tylko w Kwef/ lecz w niewod trzebá ią vwinąć/ Ktorey Modá dopuszczá bespieczenstwem słynąć. Co przedtym rumiany wstyd/ Pánienkom nalezał; Ach niestety! dźiś caleModźiastych odbieżał. Bespiecznieysza iest teraz Pánná/ niż Mężátká: Corká wolniey powie żárt/ aniżeli Mátká: A ktoraby bezwstydney wolnośći nie miáłá; Zárazby ią do głupiey Modá przyrownáłá. O wśćiekłośći szaloná/ toc się rospośćierasz! Gdy tę Anielską cnotę/ Pánienkom wydźierasz. Z kądże odrysuiemy Obraz wstydliwemu? Gdy gáni wstyd stanowi
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: B3
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
boskich członeczków tykają, Szczęśliwy i żłób, szczęśliwe i siano.
Szczęśliwsze jednak nad wszytko pastuchy Sądzę, że naprzód Dzieciątko witają I do zbawienia powstali tak rano. NA TOŻ ROKU 1647
Dawna przypowieść, że by to szalony Był, kto by wzgardził stołkiem między pany, Purpurę zrzucił za liche łachmany, Berło porzucił, odbieżał korony.
Fałszywa powieść, bo dziś narodzony Nowy Likurgus, gwiazdami utkany Tron swój opuszcza i w której chowany Był, wieczną chwałę, dla nas poniżony.
Widząc, żeśmy się rodzili nieczyści, Nieczyste nasze ciało na się bierze, Które wprzód Świętym Duchem sobie czyści,
I tak zrodzony z ubogiej macierze, Wszytkie
boskich członeczków tykają, Szczęśliwy i żłób, szczęśliwe i siano.
Szczęśliwsze jednak nad wszytko pastuchy Sądzę, że naprzód Dzieciątko witają I do zbawienia powstali tak rano. NA TOŻ ROKU 1647
Dawna przypowieść, że by to szalony Był, kto by wzgardził stołkiem między pany, Purpurę zrzucił za liche łachmany, Berło porzucił, odbieżał korony.
Fałszywa powieść, bo dziś narodzony Nowy Likurgus, gwiazdami utkany Tron swój opuszcza i w której chowany Był, wieczną chwałę, dla nas poniżony.
Widząc, żeśmy się rodzili nieczyści, Nieczyste nasze ciało na się bierze, Które wprzód Świętym Duchem sobie czyści,
I tak zrodzony z ubogiej macierze, Wszytkie
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 211
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Zła, szpetna i uporna; a co najgorszego, Wzajem byś po niej oka nie znał wesołego. Obieraj tedy dobre, Wprzód niż się złe stanie, Tak ja radzę i to jest moje rozkazanie. To rzekszy, zatym na woz swój złoty wstąpiła I ku Cypru łabęcie żartko obróciła. Mnie też wtym sen odbieżał kościanymi wroty, Ukoiwszy na chwilę serdeczne kłopoty. 768. Przeprosiny.
O pięknej matki, o coro piękniejsza! Ozdobo wieku swego najprzedniejsza, Czoło wszytkich nimf, jedyna Dianno, Przezacna Anno!
Jeżelić moje w pamięci zostają Uprzejme chęci, jeśli jaką mają Wagę, czynione przez ten czas tak długi Wierne posługi,
Zła, szpetna i uporna; a co najgorszego, Wzajem byś po niej oka nie znał wesołego. Obieraj tedy dobre, wprzod niż się złe stanie, Tak ja radzę i to jest moje rozkazanie. To rzekszy, zatym na woz swoj złoty wstąpiła I ku Cypru łabęcie żartko obrociła. Mnie też wtym sen odbieżał kościanymi wroty, Ukoiwszy na chwilę serdeczne kłopoty. 768. Przeprosiny.
O pięknej matki, o coro piękniejsza! Ozdobo wieku swego najprzedniejsza, Czoło wszytkich nimf, jedyna Dyanno, Przezacna Anno!
Jeżelić moje w pamięci zostają Uprzejme chęci, jeśli jaką mają Wagę, czynione przez ten czas tak długi Wierne posługi,
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 254
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
pełne przecierając oczy, na czujnym łokciu wesprę, lubo je sen mroczy; wtym, spojrzawszy po kątach, łzami karmiąc łkanie, krzyknę: „Czy śpisz, czyli tu jesteś, me Kochanie!”. Gdy nic nie odpowiada Ten, co w łóżku leżał, uchwycę się za głowę: „Ach, już mię odbieżał!”. Wskrzeszę ognia co prędzej i wnet ślad znajduję, którym serce strapione barziej ruinuję. Wołam: „Powiedz, me łóżko, tyś nas w sobie miało, niewierne łóżko, powiedz, gdzieś Pana podziało!”. Z kąta w kąt we łzach gorzkich pada moja głowa, jak po tobie,
pełne przecierając oczy, na czujnym łokciu wesprę, lubo je sen mroczy; wtym, spojrzawszy po kątach, łzami karmiąc łkanie, krzyknę: „Czy śpisz, czyli tu jesteś, me Kochanie!”. Gdy nic nie odpowiada Ten, co w łóżku leżał, uchwycę się za głowę: „Ach, już mię odbieżał!”. Wskrzeszę ognia co prędzej i wnet ślad znajduję, którym serce strapione barziej ruinuję. Wołam: „Powiedz, me łóżko, tyś nas w sobie miało, niewierne łóżko, powiedz, gdzieś Pana podziało!”. Z kąta w kąt we łzach gorzkich pada moja głowa, jak po tobie,
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 106
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
i język dźwignicie/ a sam Duch Ojca waszego/ sprawować imi będzie/ Wasze abowiem tylko jest chcieć/ przy Bogu stać/ a Boże będzie w pomyślny skutek/ to coby się po woli jego zaczęło przywodzić/ Czego ja strapiona Rodzicielka wasza sobie i wam życząc/ znowu się zmowieniem mym/ do tego który mię odbieżał syna wracam. Napomnienie Cerkwie ś. Auentinus lib. 3. Analium do synów Rozdział III. Przeciw Samowładnej Zwierzchności Biskupa Rzymskiego.
JEszczesz mi na jedno pytanie odpowiedzieć chciej Synu/ skąd tak wielka swej wolej hardość serce twej spół Pasterzów twoich opanowała/ żeście się na wieczne Ojców waszych granice rzucili. a one przekopawszy władzy
y ięzyk dźwignićie/ á sam Duch Oycá wászego/ spráwowáć imi będźie/ Wásze ábowiem tylko iest chćieć/ przy Bogu stać/ á Boże będźie w pomyślny skutek/ to coby się po woli iego zácżęło przywodźić/ Cżego ia strapiona Rodźićielká wászá sobie y wam życżąc/ znowu się zmowieniem mym/ do tego ktory mię odbieżał syná wracam. Nápomnienie Cerkwie ś. Auentinus lib. 3. Analium do synow Rozdział III. Przećiw Sámowładney Zwierzchnośći Biskupá Rzymskiego.
IEszcżesz mi ná iedno pytánie odpowiedźieć chćiey Synu/ skąd ták wielka swey woley hárdość serce twey społ Pásterzow twoich opánowáłá/ żeśćie się ná wiecżne Oycow wászych gránice rzućili. á one przekopawszy władzy
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 30
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
, Na ląd mu się dla jedła wyniść zabażyło.
Wylazł i tak po brzegu długo sobie chodził, Aż się też na nieszczęście jego lis nagodził,
Porwał raka. Ten widząc, że źle koło niego, I nieszczęścia i głupstwa żałował takiego, Iż mając co jeść w rzece, dla swego łakomstwa Wyszedł z domu, odbieżał miłego potomstwa. Tak więc człeka, który skądinąd upatruje
Pożytki i dla onych za morze żegluje, Potka go czasem despekt, czasem śmierć zadusi, Abo też w Rusi bywszy, zaś do domu musi. LI. Póty dzban wodę nosi, aż się urwie. O MUCHACH I MIEDZIE.
Wioząc chłop faski z miodem,
, Na ląd mu się dla jedła wyniść zabażyło.
Wylazł i tak po brzegu długo sobie chodził, Aż się też na nieszczęście jego lis nagodził,
Porwał raka. Ten widząc, że źle koło niego, I nieszczęścia i głupstwa żałował takiego, Iż mając co jeść w rzece, dla swego łakomstwa Wyszedł z domu, odbieżał miłego potomstwa. Tak więc człeka, który skądinąd upatruje
Pożytki i dla onych za morze żegluje, Potka go czasem despekt, czasem śmierć zadusi, Abo też w Rusi bywszy, zaś do domu musi. LI. Póty dzban wodę nosi, aż się urwie. O MUCHACH I MIEDZIE.
Wioząc chłop faski z miodem,
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 50
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
zawierać Dzikie miały bestie. Niech jako w tej dobie Więcej niepobudzona zasnę słodko sobie/ I tak umrę: Przynamniej znalazszy kto ciało/ Które swych za żywota/ wiele wdzięków miało/ A i tak niemierzjone w tej nagości teraz/ Zlitowany pogrzebie. Czego kiedy nieraz Żałośnie powtarzała/ żebrząc tej pomocy/ A dzień ją już odbieżał/ i w milczącej nocy Dworna Echo/ tyle troj po głuchej pustyni Lamenty te sporzyła/ Satyr ją w jaskini Gdzieś tam swojej wysłuchał. A głos białejgłowy Raz płaczem/ raz miękkimi przerywany słowy/ Własny być uznawając/ pójdzie tam pomału/ Jednak żorze czekając porannej zapału/ Żeby z przykra nie napadł/ i ona w
záwieráć Dzikie miáły bestye. Niech iáko w tey dobie Więcey niepobudzona zásnę słodko sobie/ Y tak vmrę: Przynamniey ználazszy kto ciáło/ Ktore swych zá żywotá/ wiele wdziękow miało/ A y ták niemierźione w tey nágośći teraz/ Zlitowány pogrzebie. Czego kiedy nieraz Záłośnie powtarzáłá/ żebrząc tey pomocy/ A dzien ią iuż odbieżał/ y w milczącey nocy Dworna Echo/ tyle troy po głuchey pustyni Lámenty te sporzyłá/ Sátyr ią w iáskini Gdzieś tám swoiey wysłuchał. A głos białeygłowy Raz płáczem/ raz miękkimi przerywány słowy/ Własny bydź vznawáiąc/ poydzie tám pomáłu/ Iednák żorze czekáiąc poránney zapału/ Zeby z przykrá nie nápadł/ y oná w
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 10
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
Zalawszy władogromy/ to tu ludzkie plemię Pomieszkał był z zwierzęty. Prócz w nas zostawiwszy Saturnową niewinność. Czegoć się sprawiwszy/ Proszę wzajem powiedz mi/ ktoś jest/ i dla jakiej/ Zasłużyła przyczyny wymyslony taki Sposób śmierci. Gdyż będąc pięknym tym stworzeniem Chyba z ludzkim nigdy nic nie miał przyrodzeniem Kto cię to tak odbieżał/ i na wszytkiej nocy Poruczył dyskrecjej: Żebym ci pomocy Dodał jakiej/ i czegoć potrzeba nawięcej/ Nie tylko z tych obierzy uwolnił co prędzej/ Lecz z głoduli umierasz/ abo pragniesz wody/ Na chwilę cię posilił; Nie inszej nagrody Od ciebie potrzebując/ prócz że przyjmiesz mile To odemnie. Acz
Zálawszy włádogromy/ to tu ludzkie plemię Pomieszkał był z zwierzęty. Procz w nas zostawiwszy Saturnową niewinność. Czegoć się spráwiwszy/ Proszę wzaiem powiedz mi/ ktoś iest/ y dla iakiey/ Zásłużyłá przyczyny wymyslony taki Sposob smierci. Gdyż będąc pięknym tym stworzeniem Chybá z ludzkim nigdy nic nie miał przyrodzeniem Kto ćię to ták odbieżał/ y ná wszytkiey nocy Poruczył dyskrecyey: Zebym ći pomocy Dodał iákiey/ y czegoć potrzebá nawięcey/ Nie tylko z tych obierzy vwolnił co pręcey/ Lecz z głoduli vmierasz/ ábo prágniesz wody/ Ná chwilę cię posilił; Nie inszey nagrody Od ćiebie potrzebuiąc/ procz że przyimiesz mile To odemnie. Acz
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 102
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
z tym nieprzyjacielem wojnę. Po tak hardym i jawnym/ wszelakiego pokoju i przymierza wypowiedzeniu/ przyszło mu iść za szczęściem Rzeczypospolitej. Dałby to był Bóg/ żeby się był wybrał z równą sercu swemu gotowością. Ziakim sercem z tym nieprzyjacielem rozprawował się/ który nawiętszy nieprzyjaciel mu nie przyzna? Odbieżony od swych/ nie odbieżał świątobliwego umysłu swego/ za Ojczyznę umrzeć. Ustępuje
[...] Która bitwa/ które zwycięstwo/ może być zrownane/ z takim przez posrzodek wojsk nieprzyjacielskich ustępowaniem? Naostatek/ aby żadnej nadzieje nie miał w nogach/ nie z gwałtu/ ale z dobrej woli zabija pod sobą konia: podają mu drugiego/ constanti animo, nie
z tym nieprzyiaćielem woynę. Po ták hárdym y iáwnym/ wszelákiego pokoiu y przymierza wypowiedzeniu/ przjszło mu iśdź zá szczęśćiem Rzeczypospolitey. Dałby to był Bog/ żeby sie był wybrał z rowną sercu swemu gotowośćią. Ziákim sercem z tym nieprzyiaćielem rospráwował się/ ktory nawiętszy nieprzyiaćiel mu nie przyzna? Odbieżony od swych/ nie odbieżał świątobliwego vmysłu swego/ zá Oyczyznę vmrzeć. Vstępuie
[...] Ktora bitwá/ ktore zwyćięstwo/ może bydż zrownáne/ z tákim przez posrzodek woysk nieprzyiaćielskich vstępowániem? Náostátek/ áby żadney nádzieie nie miał w nogách/ nie z gwałtu/ ále z dobrey woli zábiia pod sobą koniá: podáią mu drugiego/ constanti animo, nie
Skrót tekstu: SzembRelWej
Strona: C3
Tytuł:
Relacja prawdziwa o weszciu wojska polskiego do Wołoch
Autor:
Teofil Szemberg
Drukarnia:
Jan Rossowski
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1621
Data wydania (nie wcześniej niż):
1621
Data wydania (nie później niż):
1621