to bydło W tobie zeszło. O nader nieszczęsne bielidło! Nie samę skórkę w bocie uważają młodzi,
I robotę, na nogę jeśli dobrze wchodzi, Jeśli jest futro całe, nie ma-li kawalca Albo sztuki niepięknej, jeśli nie trze palca. Wzujesz, nim dasz pieniądze, oglądasz napiętki. To boty, których odbyt u człowieka prędki. Na sam glanc powierzchownej tylko patrząc skóry, Żonę bierzesz, szaleńcze? Obuwasz bot, który, Chociaż już zażywany, choć dziura ze spodu, Choć pełno sztuk plugawych i z tyłu, i z przodu, Nie wetknąwszy weń pierwej nogi ani ręki? Niech tam nie tylko zmarski, ale będą
to bydło W tobie zeszło. O nader nieszczęsne bielidło! Nie samę skórkę w bocie uważają młodzi,
I robotę, na nogę jeśli dobrze wchodzi, Jeśli jest futro całe, nie ma-li kawalca Albo sztuki niepięknej, jeśli nie trze palca. Wzujesz, nim dasz pieniądze, oglądasz napiętki. To boty, których odbyt u człowieka prędki. Na sam glanc powierzchownej tylko patrząc skóry, Żonę bierzesz, szaleńcze? Obuwasz bot, który, Chociaż już zażywany, choć dziura ze spodu, Choć pełno sztuk plugawych i z tyłu, i z przodu, Nie wetknąwszy weń pierwej nogi ani ręki? Niech tam nie tylko zmarski, ale będą
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 97
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
do municjej.
Miasto barzo ludne, jako w różnych nacji ludzi i we wszytką mieszkającym ludziom wygodę abundans, ponieważ cincta różnemi państwy. Z jednej strony bliskie duńskiemu państwu, z drugiej niedaleko Holandii, szwedzkie też państwo nieodległe, tu też pod bokiem Prusy; owo zgoła wszytkich postronnych towarów mogą mieć copiam i łacny na wszytko odbyt, przez co też nieubogie miasto i w dobrym porządku.
Dnia 26 Septembris. Po południu ruszyłem się pocztą ku Berlinowi, kędy się i dniem i nocą, nic nie odpoczywając, jedzie, jeno co mil trzy, albo cztery konie świeże mieniając. Do Berlinu tedy z Hamburgu trzy dni i dwie nocy jazdy,
do municjej.
Miasto barzo ludne, jako w różnych nacji ludzi i we wszytką mieszkającym ludziom wygodę abundans, ponieważ cincta różnemi państwy. Z jednej strony bliskie duńskiemu państwu, z drugiej niedaleko Holandiej, szwedzkie też państwo nieodległe, tu też pod bokiem Prusy; owo zgoła wszytkich postronnych towarów mogą mieć copiam i łacny na wszytko odbyt, przez co też nieubogie miasto i w dobrym porządku.
Dnia 26 Septembris. Po południu ruszyłem się pocztą ku Berlinowi, kędy się i dniem i nocą, nic nie odpoczywając, jedzie, jeno co mil trzy, albo cztery konie świeże mieniając. Do Berlinu tedy z Hamburgu trzy dni i dwie nocy jazdy,
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 316
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
nie boi. A zgoła wam powiedzieć tak kazał po prostu, Że na was, lada kędy wypnie zadek z chrostu. DO JERZEGO NIEMSTY NA TRZECIE OŻENIENIE
Trzeci raz się już żenisz — znać, że śmiała była, Która się trzecią żoną twą być pokusiła. O czwartej, wierę, nie myśl, choć masz odbyt na nie, Bo się już będą bały tak panny, jak panie. I jest czego, bo właśnie jakby żyć nie chciała, Która by potem z tobą czwarty raz ślub brała. Folguj więc trzeciej, radzę, bo jak byś ją stracił, Wiecznym byś już lenistwem tej straty przypłacił. DO ZOSIE
Żeglarz
nie boi. A zgoła wam powiedzieć tak kazał po prostu, Że na was, lada kędy wypnie zadek z chrostu. DO JERZEGO NIEMSTY NA TRZECIE OŻENIENIE
Trzeci raz się już żenisz — znać, że śmiała była, Która się trzecią żoną twą być pokusiła. O czwartej, wierę, nie myśl, choć masz odbyt na nie, Bo się już będą bały tak panny, jak panie. I jest czego, bo właśnie jakby żyć nie chciała, Która by potem z tobą czwarty raz ślub brała. Folguj więc trzeciej, radzę, bo jak byś ją stracił, Wiecznym byś już lenistwem tej straty przypłacił. DO ZOSIE
Żeglarz
Skrót tekstu: MorszHSumBar_I
Strona: 273
Tytuł:
Sumariusz
Autor:
Hieronim Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
, zgoła wściekłe i bezbożne na wszytko en pares, że jest w górze absolutum, sic volo, sic iubeo.
Zygmunt: Prawdziwie nie bez łez słucham, co powiadasz, mój bracie, a i nie bez śmiechu uważałem, co powiem. Nigdy tak powolnie niedźwiedzie cyganom, cyganie fartycznie błazeńskim obrywkom, faktorowie szalbierskim odbytom nie naskakują, jako prywatnemu przez zgubę publiczną zyskowi nasi teraźniejsi niektórzy panowie.
Wacław: Nie od rzeczy, dalibog, to podobieństwo twoje. Sejmy, zjazdy, rady i tam insze publiczne i sekretne akty są to ich niejakie teatra, albo raczej targowiska, kędy jak się to oni uwijają, ubiegają, zginają,
, zgoła wściekłe i bezbożne na wszytko en pares, że jest w górze absolutum, sic volo, sic iubeo.
Zygmunt: Prawdziwie nie bez łez słucham, co powiadasz, mój bracie, a i nie bez śmiechu uważałem, co powiem. Nigdy tak powolnie niedźwiedzie cyganom, cyganie fartycznie błazeńskim obrywkom, faktorowie szalbierskim odbytom nie naskakują, jako prywatnemu przez zgubę publiczną zyskowi nasi teraźniejsi niektórzy panowie.
Wacław: Nie od rzeczy, dalibóg, to podobieństwo twoje. Sejmy, zjazdy, rady i tam insze publiczne i sekretne akty są to ich niejakie teatra, albo raczej targowiska, kędy jak się to oni uwijają, ubiegają, zginają,
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 273
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
gdzie Gallee/ i Galleacze/ swój Wjazd mają/ gdzie względem burz i nawałności morskich/ póki dobrego niedoczekają się wiatru/ swoję zasłonę mieć mogą. Toż Miasto/ jest różnego Kupca/ we wszelaki handel bogatych pełne/ osobliwie jednak i po większej części/ od jedwabnego Towaru/ gdzie wielkie handle przedaży/ i odbyty swoje mają codziennie Kupcy/ jako po miastach inszych/ podczas Jarmarku. Ma i to jeszcze to zacne Miasto/ że jest we wszelakie kosztowne jakie też być mogą opatrzone w wina/ i co tylko człowiek pomyśli albo wymyśli/ tam dostanie. Ma jeszcze jednę pewną La Guideca nazwiskiem ulicę/ na której pod 300. źnajduje
gdźie Gállee/ y Gálleacze/ swoy wiazd máią/ gdźie względem burz y náwáłnośći morskich/ poki dobrego niedoczekáią się wiátru/ swoię zasłonę mieć mogą. Tosz Miásto/ iest roznego Kupcá/ we wszeláki hándel bogátych pełne/ osobliwie iednák y po większey częśći/ od iedwabnego Towáru/ gdźie wielkie hándle przedaży/ y odbyty swoie máią codźiennie Kupcy/ iáko po miástách inszych/ podczás Iármárku. Ma y to ieszcze to zacne Miásto/ że iest we wszelákie kosztowne iákie tesz bydź mogą opátrzone w winá/ y co tylko człowiek pomyśli álbo wymyśli/ tám dostánie. Ma ieszcze iednę pewną La Guideca nazwiskiem vlicę/ ná ktorey pod 300. źnáyduie
Skrót tekstu: DelicWłos
Strona: 215a
Tytuł:
Delicje ziemie włoskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1665
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1665
najmniej nie zawadzi, Drugiego zaś mały grzech do śmierci wprowadzi. Z czego chwalą jednego, z tegoż się zaś na cię Obruszą, nie wszystkim się zejdzie wszystko, bracie. Stopy ten nie omoczy, choć Dunaj przepłynie, Ów zaś, jak kiedy w potop, w łyżce wody zginie. IX. Według nabycia odbyt. KRUK I WĄŻ.
Kruk, czasu niektórego głodem przemorzony, Ujźrzawszy, że na słońcu spał wąż przeciągniony,
Popadł go, nastąpiwszy na gardło nogami; Lecz gdy go żdżymać począł zewsząd pazurami,
Porwie się wąż, a mając oręże pokryte W sobie, utopił w kruku żądło jadowite. Nie wie kruk, co się
najmniej nie zawadzi, Drugiego zaś mały grzech do śmierci wprowadzi. Z czego chwalą jednego, z tegoż się zaś na cię Obruszą, nie wszystkim się zejdzie wszystko, bracie. Stopy ten nie omoczy, choć Dunaj przepłynie, Ów zaś, jak kiedy w potop, w łyżce wody zginie. IX. Według nabycia odbyt. KRUK I WĄŻ.
Kruk, czasu niektórego głodem przemorzony, Ujźrzawszy, że na słońcu spał wąż przeciągniony,
Popadł go, nastąpiwszy na gardło nogami; Lecz gdy go żdżymać począł zewsząd pazurami,
Porwie się wąż, a mając oręże pokryte W sobie, utopił w kruku żądło jadowite. Nie wie kruk, co się
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 12
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
pospinał i oną maścią, prawie jak łopatą, namazał. Kazał się do gospody zanieść i leżał tam aż do soboty; potem wstał zdrów i na teatrum znowu odkrył się, ukazał szkaradną bliznę zagojoną, którą mocno dłonią klepał, już go nie bolało. Jedzie z tą maścią po świecie, bo tu na nią słaby odbyt miał; gdyż lepsza na rany stara słonina.
Od P. Zebedeusza Piekierherlinga. Przyjechał w tych czasiech kupiec z Kafy do Bardyjowa z małmazją, którą zostawił na granicy, sam jachał ku Lwowu. Wiezie z sobą kobierce z indyjskiego pierza tak piękne, że się ich nie może napatrzyć; nie wielkie wprawdzie, ledwie na
pospinał i oną maścią, prawie jak łopatą, namazał. Kazał się do gospody zanieść i leżał tam aż do soboty; potem wstał zdrów i na teatrum znowu odkrył się, ukazał szkaradną bliznę zagojoną, którą mocno dłonią klepał, już go nie bolało. Jedzie z tą maścią po świecie, bo tu na nię słaby odbyt miał; gdyż lepsza na rany stara słonina.
Od P. Zebedeusza Piekierherlinga. Przyjechał w tych czasiech kupiec z Kaffy do Bardyjowa z małmazyą, którą zostawił na granicy, sam jachał ku Lwowu. Wiezie z sobą kobierce z indyjskiego pierza tak piękne, że się ich nie może napatrzyć; nie wielkie wprawdzie, ledwie na
Skrót tekstu: NowSakBad
Strona: 329
Tytuł:
Sakwy
Autor:
Cadasylan Nowohracki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
do regestru na zielonej soli pisze; tudzież dlatego, iż często złomkami i partykami w porektach żupie wygadzać dla pożytku pańskiego, kłapcie i ławy miasto bałwanów na partyki i złomki bankować musi, w których nadgrodę owe bałwany zbytnie albo opuszczone dla numeracyjej zostawia, ale sobie z tego żadnego pożytku nie czyni, upatrując tylko dla lepszego odbytu zysk j. k. mci i im. p. administratorowi. Ten przemysł stygarowi należy, gdyż podczas nie tylko się trafia szkoda na solach szybikowych, ale często i na zielonych dla przypadków ut supra stygar szwankować musi, ale nadto dla przygód różnych bez przyczyny kopackiej szkoda się przytrafia, jako przy bliskim przebiciu nad pustą
do regestru na zielonej soli pisze; tudzież dlatego, iż często złomkami i partykami w porektach żupie wygadzać dla pożytku pańskiego, kłapcie i ławy miasto bałwanów na partyki i złomki bankować musi, w których nadgrodę owe bałwany zbytnie albo opuszczone dla numeracyjej zostawia, ale sobie z tego żadnego pożytku nie czyni, upatrując tylko dla lepszego odbytu zysk j. k. mci i im. p. administratorowi. Ten przemysł stygarowi należy, gdyż podczas nie tylko się trafia szkoda na solach szybikowych, ale często i na zielonych dla przypadków ut supra stygar szwankować musi, ale nadto dla przygód różnych bez przyczyny kopackiej szkoda się przytrafia, jako przy bliskim przebiciu nad pustą
Skrót tekstu: InsGór_1
Strona: 16
Tytuł:
Instrukcje górnicze dla żup krakowskich z XVI-XVIII wieku, cz. 1
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
instrukcje
Tematyka:
górnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1615 a 1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Antonina Keckowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1963
przez akcyzy, sztejergielty i co Miesiąc postanowione podatki, nazad się znowu powracają, najprzód do Mist za sukna, flanele, guziki, kapelusze etc. Flinty, patrontasze, ponczochy, trzewiki, przączki, płótna, zgoła woko zapruszyć niema na sobie żołnierz coby w swoim nierobiono Państwie. Rzemieślnicy zaś mając odbyt, na najmniejszą rzecz rąk swoich dzieła, do Rzemiesła się zachęcają, i Czeladź konserwują, ci zaś wyzwalając się co rok, augent, Magistrów liczbę, Magistrowie zaś skupują wełny skóry, i cokolwiek kraj który subministroać może, do tego krescencje zbóż, i Inwentarze bydeł trawią współ z żołnierzami, przez nawigacje niedzukając z
przez akcyzy, szteiergielty y co Miesiąc postánowione podátki, názad się znowu powracaią, náyprzod do Mist zá sukna, flanele, guziki, kápelusze etc. Flinty, pátrontasze, ponczochy, trzewiki, przączki, płotna, zgoła woko zápruszyć niema ná sobie żołnierz coby w swoim nierobiono Państwie. Rzemieślnicy zaś maiąc odbyt, ná naymnieyszą rzecz rąk swoich dzieła, do Rzemiesła się záchęcaią, y Czeladź konserwuią, ci zaś wyzwalaiąc się co rok, augent, Magistrow liczbę, Magistrowie zaś skupuią wełny skury, y cokolwiek kray ktory subministroać może, do tego krescencye zboż, y Inwentarze bydeł tráwią wspoł z zołnierzami, przez náwigacye niedzukaiąc z
Skrót tekstu: GarczAnat
Strona: 116
Tytuł:
Anatomia Rzeczypospolitej Polskiej
Autor:
Stefan Garczyński
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1753
Data wydania (nie wcześniej niż):
1753
Data wydania (nie później niż):
1753
transportu Egzemplarzów Księgi jakiej rozkupniejszej za granicą drukowanej, ale ją w kraju własnym przedrukują, nawet Mszały, Brewiarze, sztychowane kupersztychy, Geograficzne Mapy, Konkluzje, a nawet karty do grania muszą być w własnym kraju fabrykowane, aby pieniądze za granicę bez potrzeby niwychodziły, ale lud własny kraju, cyrkulacją swoją bogaciły, i Rzemieślnicy odbytem własnym do roboty aby zachęceni byli. Murują, budują, i wspaniałe erygują, gabryki, Cudzoziemcy, ale swoim Rzemieślnikiem, żaden w erygowaniu sumpt extra Regnum niewychodzi, ale intra viscera Państwa, między ubogi dzieli się lud, i sposób życia im podaje, do pracy zachęca, a od próżnowania odwodzi, nawet chłopu
transportu Exemplarzow Xięgi iakiey roskupnieyszey za granicą drukowaney, ale ią w kraiu własnym przedrukuią, nawet Mszały, Brewiarze, sztychowane kupersztychy, Geograficzne Mappy, Konkluzye, á nawet karty do grania muszą bydź w własnym kraiu fabrykowane, aby pieniądze za granicę bez potrzeby niwychodziły, ale lud własny kraiu, cyrkulacyą swoią bogaciły, y Rzemieślnicy odbytem własnym do roboty aby zachęceni byli. Muruią, buduią, y wspaniałe eryguią, gabryki, Cudzoziemcy, ale swoim Rzemieślnikiem, żáden w erygowániu sumpt extra Regnum niewychodzi, ále intra viscera Państwa, między ubogi dzieli się lud, y sposob życia im podaie, do prácy záchęca, á od prożnowánia odwodzi, náwet chłopu
Skrót tekstu: GarczAnat
Strona: 118
Tytuł:
Anatomia Rzeczypospolitej Polskiej
Autor:
Stefan Garczyński
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1753
Data wydania (nie wcześniej niż):
1753
Data wydania (nie później niż):
1753