drogę Z sobą do złego króla namówić nie mogę, Któryby mi ślubował, że gdy przed niem stanę, A naprze się mnie gwałtem i za mię w odmianę Nie wyzwoli Birena i wolno nie puści, Że mu mię wziąć przeciw mej wolej nie dopuści; Każdy się onej strasznej jego broni boi, Której nikt nie odeprze w namocniejszej zbroi.
LVI.
Przeto, jeśli twe męstwo zgadza się z surową I postawą i twarzą tą Herkulesową I tak mniemasz, że mię mu możesz niewątpliwie Wziąć, kiedyby co czynić chciał niesprawiedliwie, Proszę cię, oddaj mię mu z twojej własnej ręki, Żeby za mię Birena dać musiał przez dzięki; Bo
drogę Z sobą do złego króla namówić nie mogę, Któryby mi ślubował, że gdy przed niem stanę, A naprze się mnie gwałtem i za mię w odmianę Nie wyzwoli Birena i wolno nie puści, Że mu mię wziąć przeciw mej wolej nie dopuści; Każdy się onej strasznej jego broni boi, Której nikt nie odeprze w namocniejszej zbroi.
LVI.
Przeto, jeśli twe męstwo zgadza się z surową I postawą i twarzą tą Herkulesową I tak mniemasz, że mię mu możesz niewątpliwie Wziąć, kiedyby co czynić chciał niesprawiedliwie, Proszę cię, oddaj mię mu z twojej własnej ręki, Żeby za mię Birena dać musiał przez dzięki; Bo
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 185
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
i od pocisków gęstych przymuszeni.
CXI.
Nie tylko ręcznych broni naszy używają, Ale i wielkie z góry kamienie zwalają I sztuki wielkie murów, umyślnie na bramy Włożone, i dachy z wież i dębowe tramy, I na tych, którzy pod mur podchodzą, w przykopy Leją wody gorące i wrzące ukropy; A natrudniej odeprzeć takiemu deszczowi, Co przez hełmy przechodzi i szkodzi wzrokowi.
CXII.
Barziej pewnie te łaźnie, niż miecze, szkodziły; I wapna, wysypane z góry, toż czyniły I ognie wyciśnione na nieprzyjacioły I w naczyniach z siarkami przyprawione smoły, Nuż obręczy puszczone i koła ogniste, Które na wszytkie strony swoje płomieniste, I
i od pocisków gęstych przymuszeni.
CXI.
Nie tylko ręcznych broni naszy używają, Ale i wielkie z góry kamienie zwalają I sztuki wielkie murów, umyślnie na bramy Włożone, i dachy z wież i dębowe tramy, I na tych, którzy pod mur podchodzą, w przykopy Leją wody gorące i wrzące ukropy; A natrudniej odeprzeć takiemu deszczowi, Co przez hełmy przechodzi i szkodzi wzrokowi.
CXII.
Barziej pewnie te łaźnie, niż miecze, szkodziły; I wapna, wysypane z góry, toż czyniły I ognie wyciśnione na nieprzyjacioły I w naczyniach z siarkami przyprawione smoły, Nuż obręczy puszczone i koła ogniste, Które na wszytkie strony swoje płomieniste, I
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 323
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
zakrytych ogniów wszyscy pogorzeli. Na tak wiele pogaństwa on przykop beł ciasny, Ale go rozprzestrzenił prędko ogień straszny, Ogień straszny, co ciała obrócił w popioły, Aby wczesny na wszystkie beł nieprzyjacioły.
IV.
Czterdzieści ich tysięcy spełna, abo mało Nie więcej w rozpalonem przykopie zostało, Co weń weszli, nie mogąc odeprzeć gwałtowi, Ale się tak wściekłemu zdało ich wodzowi. Wszyscy zgaśli, tak wielkiem ogniem ogarnieni, Od nagłych i łakomych pożarci płomieni. Sam Rodomont, który beł przyczyną ich złego, Zdrowo uszedł z onego pożaru strasznego.
V.
Który będąc i zbrojnem i tak ciężkiem chłopem, Skoczył na drugą stronę i beł za przykopem
zakrytych ogniów wszyscy pogorzeli. Na tak wiele pogaństwa on przykop beł ciasny, Ale go rozprzestrzenił prętko ogień straszny, Ogień straszny, co ciała obrócił w popioły, Aby wczesny na wszystkie beł nieprzyjacioły.
IV.
Czterdzieści ich tysięcy spełna, abo mało Nie więcej w rozpalonem przykopie zostało, Co weń weszli, nie mogąc odeprzeć gwałtowi, Ale się tak wściekłemu zdało ich wodzowi. Wszyscy zgaśli, tak wielkiem ogniem ogarnieni, Od nagłych i łakomych pożarci płomieni. Sam Rodomont, który beł przyczyną ich złego, Zdrowo uszedł z onego pożaru strasznego.
V.
Który będąc i zbrojnem i tak ciężkiem chłopem, Skoczył na drugą stronę i beł za przykopem
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 331
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
w-te zabiegi ściśnionym tam tłumie, Z Rusi samej najwięcej, Szlachty zaś i mało, I co było, bojąc się zdrady, poziezdało; Aż i komu zlecona Fortuna ta była, Tymże biczem Gorgona swym go zapłoszyła Gdzieś ku Wiśle. Zaczymby na żadnej pomocy Nie wsparszy się, jako mógł tak gwałtownej mocy Sam odeprzeć? Mając już i siły strudzone, I konie ustawiczną pracą, wycienczone: Przetoż się im wymówi. Wszakże gdyby dali Tym czasem obleżeni cokolwiek wytrwali, Ile się przy Obronie mogąc trzymać taki; I jemu też posiełek przybedzie z-kąd jaki; Tedy się im w-odsieczy nie mieszkanie stawi, Z-tądże do Osińskiego przed
w-te zabiegi śćiśnionym tam tłumie, Z Rusi samey naywiecey, Szláchty záś i mało, I co było, boiąc sie zdrády, poziezdáło; Aż i komu zlecona Fortuna tá była, Tymże biczem Gorgona swym go zapłoszyłá Gdźieś ku Wiśle. Záczymby na żadney pomocy Nie wsparszy sie, iáko mogł tak gwałtowney mocy Sam odeprzeć? Maiąc iuż i siły strudzone, I konie ustawiczną pracą, wyćienczone: Przetoż sie im wymowi. Wszakże gdyby dali Tym czasem obleżeni cokolwiek wytrwali, Ile sie przy Obronie mogąc trzymać taki; I iemu też posiełek przybedźie z-kąd iaki; Tedy sie im w-odsieczy nie mieszkanie stawi, Z-tądże do Osińskiego przed
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 20
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
gwałtem się wdzierając, Silen był niepomału: by nie Starzec żywy, Sam gromiąc, aam przywodząc, z-tej go zapalczywy Zbił Imprezy; a jednak gdyby w-tym obrocie Miał być dłużej, przy swojej starozytnej Cnocie I Mestwie doświadczonym, bodaj strzymał dali. Z-tąd że, gdyśmy siłami swemi się nie zdali Mocy takiej odeprzeć, do Nieba prośbami Niskiemi apelujem, i z-Sakramentami Cały ten dzień przechodzą Kapłani pobożni Po Wałach i obronach, wszakże tym ostróżni, Im jako pomagrany, dziecinne piły, Zewsząd nie upatrzone kule ich raziły Z-Dzia ł i nośnych laszczurek. Czym Hultaj tak silną Wytoczywszy potęge, a tylkoż omyIną Zawiedziony nadzieją:
gwałtem sie wdźieraiąc, Silen był niepomału: by nie Starzec żywy, Sam gromiąc, aam przywodząc, z-tey go zapalczywy Zbił Imprezy; á iednak gdyby w-tym obroćie Miał bydź dłużey, przy swoiey starozytney Cnoćie I Mestwie doświadczonym, boday strzymał dali. Z-tąd że, gdyśmy siłami swemi sie nie zdali Mocy tákiey odeprzeć, do Niebá proźbami Niskiemi appelluiem, i z-Sakrámentami Cały ten dźień przechodzą Kapłani pobożni Po Wałach i obronach, wszakże tym ostrożni, Im iako pomagrány, dźiećinne piły, Zewsząd nie upatrzone kule ich raźiły Z-Dźia ł i nośnych laszczurek. Czym Hultay tak silną Wytoczywszy potege, á tylkoż omyIną Záwiedźiony nadźieią:
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 58
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
swojej żono, niechaj w koncent twój zgadzają się nasze. Ja ciebie i lutni twojej po polsku słuchać będę, jako zmogę.
Tobą nad insze, najkochańsza panno, Boginio, śmiele świadczę się, Dianno: Żem tylko póty żyć jeszcze żądała, Pókim się zemsty męża moc mieć zdała. Tej pewność życia ckliwości odparła, A gdyby nie ta, tedy bym umarła. Przebóg, nie żyje część duszy przyjemna, Kochanie moje i miłość wzajemna, Która współ życie i śmierć wspólną słodzi, Toć i mnie więcej żyć się już nie godzi. Ty wiesz, o panno, jak ją serce dźwiga, Pod którą mąż mój mogiłą
swojej żono, niechaj w koncent twój zgadzają się nasze. Ja ciebie i lutni twojej po polsku słuchać będę, jako zmogę.
Tobą nad insze, najkochańsza panno, Boginio, śmiele świadczę się, Dyjanno: Żem tylko póty żyć jeszcze żądała, Pókim się zemsty męża moc mieć zdała. Tej pewność życia ckliwości odparła, A gdyby nie ta, tedy bym umarła. Przebóg, nie żyje część duszy przyjemna, Kochanie moje i miłość wzajemna, Która współ życie i śmierć wspólną słodzi, Toć i mnie więcej żyć się już nie godzi. Ty wiesz, o panno, jak ją serce dźwiga, Pod którą mąż mój mogiłą
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 265
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
do obozu przeprawującą uderzywszy, i onę po zabiciu chorążego idwu towarzyszów z kilką pacholików wziąwszy, potem do ich szańców przypadli, a ciurowie niebożęta (bo sami Elearowie w polu wtenczas w sprawie stali) główniami się tylko a garnkami odgrzebali. Duńcy przypadłszy na onę głowienną wojnę, ciury posiłkowali, tuk iż spólnie z nimi Tatary odparli. Przyjdzie też nieco namienić ich inszych odwag. Pomnią bez pochyby wszyscy prawdowiedni, iż Elearowie zawsze bywali na strażach najsławniejsi, z więźniami do hetmanów najgęstsi, zasadzkami po lasach i nocnemi w obóz nieprzyjacielski wspólnie z Zaporowcami wpadający Turkom najstraszniejsi, w gonieniu ich najstateczniejsi, w zdobyczach z nieprzyjacielu najszczęśliwsi; a zatem i zawojami za
do obozu przeprawującą uderzywszy, i onę po zabiciu chorążego idwu towarzyszów z kilką pacholików wziąwszy, potem do ich szańców przypadli, a ciurowie niebożęta (bo sami Elearowie w polu wtenczas w sprawie stali) głowniami się tylko a garnkami odgrzebali. Duńcy przypadłszy na onę głowienną wojnę, ciury posiłkowali, tuk iż spólnie z nimi Tatary odparli. Przyjdzie też nieco namienić ich inszych odwag. Pomnią bez pochyby wszyscy prawdowiedni, iż Elearowie zawsze bywali na strażach najsławniejsi, z więźniami do hetmanów najgęstsi, zasadzkami po lasach i nocnemi w obóz nieprzyjacielski wspólnie z Zaporowcami wpadający Turkom najstraszniejsi, w gonieniu ich najstateczniejsi, w zdobyczach z nieprzyjacielu najszczęśliwsi; a zatem i zawojami za
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 48
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
onę chorągiew zastanowił. Do której skoro się już z trzecia część ciurów zgromadziła, przebrawszy z nich z pięć set ochotnika, kazał onej strażnej chorągwi, a przy niej pomienionym przebranym ciurom, na chłopy następować. Poczęli byli mężnie chłopislausowie strzelać, i by byli w sprawie do nich szturmować mieli, pewnieby byli dobrze naszych odparli. Ale skoro dla gęstej strzelby rzuciwszy się pułkownik do przezacnego (kiedy wojsko tak wprawne iż każdy sobie rotmistrzem), sposobu rozsypką wojowania, zawołał aby rozsypką następowano, za pomocą bożą, najwięcej w ćwierci godziny, chłopislausów przez 2000 na placu poległo, a ostatek w las, poskoczyło, i obóz ich z gruntu został
onę chorągiew zastanowił. Do której skoro się już z trzecia część ciurów zgromadziła, przebrawszy z nich z pięć set ochotnika, kazał onej strażnej chorągwi, a przy niej pomienionym przebranym ciurom, na chłopy następować. Poczęli byli mężnie chłopislausowie strzelać, i by byli w sprawie do nich szturmować mieli, pewnieby byli dobrze naszych odparli. Ale skoro dla gęstej strzelby rzuciwszy się pułkownik do przezacnego (kiedy wojsko tak wprawne iż każdy sobie rotmistrzem), sposobu rozsypką wojowania, zawołał aby rozsypką następowano, za pomocą bożą, najwięcej w ćwierci godziny, chłopislausów przez 2000 na placu poległo, a ostatek w las, poskoczyło, i obóz ich z gruntu został
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 67
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
/ niżli powieści ludzkiej/ która często okłamywa. Nie ufaj w niesprawiedliwej obronie/ a nieopatrzności nie daj się oszukać. Nieszlachetnego rzecz jest/ w oczy kogo chwalić/ a zaocznie obmawiać. Zwycięstwo bez odpierania nie wielka sława. Człowieka mądrego znak jest/ żadnego do szkody nie przywodzić/ a gdyby co przeciwnego przyszło/ mocnie odeprzeć/ bo żaden nie może być rzeczon mocny/ jedno kto mądry. Cnota bez mądrości pusta jest. Łakomy gdy zysku nie ma/ wnet szkodę cierpi. Zona dobra radaby za męża swego i gardło dała. Tak zaś zła radaby go jako narychlej umorzyła: przetoż z żoną jednemu jest rozkosz a bezpieczne życie
/ niżli powieśći ludzkiey/ ktora cżęsto okłámywa. Nie vfay w niespráwiedliwey obronie/ á nieopátrznośći nie day się oszukác. Nieszláchetnego rzecż iest/ w ocży kogo chwalić/ á záocżnie obmawiáć. Zwyćięstwo bez odpieránia nie wielka sławá. Cżłowieká mądrego znák iest/ żadnego do szkody nie przywodźić/ á gdyby co przećiwnego przyszło/ mocnie odeprzeć/ bo żaden nie może być rzecżon mocny/ iedno kto mądry. Cnotá bez mądrośći pusta iest. Lákomy gdy zysku nie ma/ wnet szkodę ćierpi. Zoná dobra rádáby zá mężá swego y gárdło dáłá. Ták záś zła rádáby go iáko narychley vmorzyłá: przetoż z żoną iednemu iest roskosz á bespiecżne żyćie
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 11
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
. K. M. nie myśli, bo z nich żadnej nie odnosi korzyści ani pragnie, owszem lituje ubogich ludzi częstemi podatkami, których się więtsza część in privatorum usus często obraca, co teraz pokazało się jaśnie na deputacyjej radomski, wyniszczonych. Wm. tylko najdziecie między sobą sposób, jako pogaństwu, jeśli nastąpi, odeprzeć, jako granice W. Ks. litewskiego od moskiewskich najazdów obwarować.
A J. K. M. do dobrego spólnej tej ojczyźnie, do pomnożenia sławy, siebie i potomstwo swe chętnie ofiaruje do naprawy domowego wszelakiego rządu, do ukontentowania animuszów wmciów. Wzajemną wdzięcznością oświadczyć to panu swemu wm. chciejcie, że miłe i
. K. M. nie myśli, bo z nich żadnej nie odnosi korzyści ani pragnie, owszem lituje ubogich ludzi częstemi podatkami, których się więtsza część in privatorum usus często obraca, co teraz pokazało się jaśnie na deputacyjej radomski, wyniszczonych. Wm. tylko najdziecie między sobą sposób, jako pogaństwu, jeśli nastąpi, odeprzeć, jako granice W. Ks. litewskiego od moskiewskich najazdów obwarować.
A J. K. M. do dobrego spólnej tej ojczyźnie, do pomnożenia sławy, siebie i potomstwo swe chętnie ofiaruje do naprawy domowego wszelakiego rządu, do ukontentowania animuszów wmciów. Wzajemną wdzięcznością oświadczyć to panu swemu wm. chciejcie, że miłe i
Skrót tekstu: AktaPozn_I_1
Strona: 454
Tytuł:
Akta sejmikowe województw poznańskiego i kaliskiego tom I
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
akta sejmikowe
Tematyka:
polityka, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1616
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1616
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Włodzimierz Dworzaczek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowe Wydawnictwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1957