że oddychać mógł wolno; z tej gdy śmiertelnego strzeże się upadku/ drugą nogą tęż dalej obmaca ku Gałacie przeciągłą (o miłosierdzie twoje Panno miłosierdna) na tak wielkiej głębinie/ jaka jest morska/ swemu słudze Przebłogosławiona Bogarodzica nad zwyczaj naturalny dłuższą czyni drogę kłodę/ przyszedł nią do Baszt Gałatskich/ tam o te oparszy się odetchnął/ a obmacawszy miejsca sposobne/ wlezie na jednę/ biedny wiezień/ z tej do miasta spuści się/ tak jako Marius siedm razy Consul w trzścinie jeziornej/ on w rynsztoku dla częstego tam zimie bywania sobie wiadomym leży przez dzień/ w nocy wyłazi/ wychodzi z miasta/ i za jasną/ która mu się z
że oddycháć mogł wolno; z tey gdy śmiertelnego strzeże się vpadku/ drugą nogą tęż dáley obmáca ku Gáłáćie przećiągłą (o miłośierdźie twoie Pánno miłośierdna) ná ták wielkiey głębinie/ iáka iest morska/ swemu słudze Przebłogosłáwiona Bogárodźicá nád zwyczay náturálny dłuższą czyni drogę kłodę/ przyszedł nią do Baszt Gáłátskich/ tám o te opárszy się odetchnął/ á obmácawszy mieyscá sposobne/ wleźie ná iednę/ biedny wieźień/ z tey do miástá spusći się/ ták iáko Márius śiedm rázy Consul w trzśćinie ieźiorney/ on w rynsztoku dla częstego tám źimie bywánia sobie wiádomym leży przez dźień/ w nocy wyłáźi/ wychodźi z miástá/ y zá iásną/ ktora mu się z
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 170.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
wiem jako pacem postanowili/ tedy ta pax erit infirma, et differetur potius bellum, quàm auferetur. Bo perfida gens upatrzywszy okazją/ i uspokoiwszy swoje niepokoje/ będzie chciała pomścić się tych krzywd/ któreśmy im tymi czasy poczynili. Otoż lepiejby już kończyć tegoż nieprzyjaciela/ niżeli mu folgować/ aż sobie odetchnie/ i na nas się lepiej uzbroi. Bo prawdziwa jest/ co Scythae kiedyś do Aleksandra wielkiego mówili Quibus bellum non intuleris, amicis poteris uti. Nam et firmissima est inter pares amicitia, et videntur pares, qui non fecerunt inter se periculum virium. Quos viceris, amicos tibi esse, cave credas. Tak tedy
wiem iako pacem postánowili/ tedy tá pax erit infirma, et differetur potius bellum, quàm auferetur. Bo perfida gens upatrzywszy okázyą/ i uspokoiwszy swoie niepokoie/ będźie chćiałá pomśćić się tych krzywd/ ktoreśmy im tymi czásy poczynili. Otoż lepieyby iuż kończyć tegoż nieprzyiaćielá/ niżeli mu folgowáć/ aż sobie odetchnie/ i ná nas się lepiey uzbroi. Bo prawdźiwa iest/ co Scythae kiedyś do Aleksandrá wielkiego mowili Quibus bellum non intuleris, amicis poteris uti. Nam et firmissima est inter pares amicitia, et videntur pares, qui non fecerunt inter se periculum virium. Quos viceris, amicos tibi esse, cave credas. Tak tedy
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 89
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Rodomont słabe gminy siecze i w popioły Obraca pyszne dwory i piękne kościoły. Cesarz do tego czasu nie ma żadnej sprawy O tej klęsce i indziej ma swoje zabawy, Przyjmując z Odoardem w miasto Arymana Z posiłkami, które słał kraj króla Brytana.
LXXXVI.
A wtem jeden na twarzy wybladły, strwożony, Że ledwie mógł odetchnąć, w biegu umęczony, Niż począł co inszego, na sercu ujęty Strachem wielkiem, powtarza: „Niestetyż! niestety! Dziś upadnie, cesarzu wielki, rzymskie państwo, Dziś opuścił i w zgubę dał Bóg chrześcijaństwo: Diabelstwo dżdżem podomno z góry pospadało, Aby się już w tem mieście więcej nie mieszkało.
LXXXVII
Rodomont słabe gminy siecze i w popioły Obraca pyszne dwory i piękne kościoły. Cesarz do tego czasu nie ma żadnej sprawy O tej klęsce i indziej ma swoje zabawy, Przyjmując z Odoardem w miasto Arymana Z posiłkami, które słał kraj króla Brytana.
LXXXVI.
A wtem jeden na twarzy wybladły, strwożony, Że ledwie mógł odetchnąć, w biegu umęczony, Niż począł co inszego, na sercu ujęty Strachem wielkiem, powtarza: „Niestetyż! niestety! Dziś upadnie, cesarzu wielki, rzymskie państwo, Dziś opuścił i w zgubę dał Bóg chrześcijaństwo: Dyabelstwo dżdżem podomno z góry pospadało, Aby się już w tem mieście więcej nie mieszkało.
LXXXVII
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 379
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Około Magdeburga straszliwa nawałnica. O mile we wsi Randau piorun uderzył w dom kmiecia jednego, który z synem u stołu siedział. Ojcu wszystkie włosy spalił. Synowi nogę zgruchotał tak, iż ją uciąć musiano. Dom w perzynę obrócił.
16 Sierpnia. W Meningen. Powietrze wprzód tak grube było, iż ludzie zemdleni ledwo odetchnąć mogli. Nastąpiła nawałność z gradem wielkości jaja kokoszy: ten okna, dachy potłukł, wiele ludzi zranił: piorun bił po piorunie. Jeden z nich dom pewny spalił, drugi ogień zgasił. 19 Tamże o[...] godz: z południa burza z gradem, którego najmniejsze ziarna równały się orzechom włoskim, ten okna, dachy,
Około Magdeburga straszliwa nawałnica. O mile we wsi Randau piorun uderzył w dom kmiecia iednego, ktory z synem u stołu siedział. Oycu wszystkie włosy spalił. Synowi nogę zgruchotał tak, iż ią uciąć musiano. Dom w perzynę obrocił.
16 Sierpnia. W Meningen. Powietrze wprzod tak grube było, iż ludzie zemdleni ledwo odetchnąć mogli. Nastąpiła nawałność z gradem wielkości iaia kokoszy: ten okna, dachy potłukł, wiele ludzi zranił: piorun bił po piorunie. Jeden z nich dom pewny zpalił, drugi ogień zgasił. 19 Tamże o[...] godz: z południa burza z gradem, ktorego naymnieysze ziarna rownały się orzechom włoskim, ten okna, dachy,
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 244
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
wedle drogi. Często łagodne słowo gniew szkarady kruszy; Często przykre do niego spokojnego ruszy. APOLLO
Rośni, rozkoszne drzewo, moja śliczna lipo, Nie po lasach, po miastach najgłówniejszych i po Wielkich królów pałacach, aby pod twym chłodem I to miasto, którego rządzić będziesz grodem, Do którego dziś wjeżdżasz szczęśliwie starostą, Odetchnęło tak długą zmordowane chłostą, I te mury, którymi dokoła zawarte, Mocno stały tramami twoimi podparte. Wjeżdżaj, mój zacny Janie, gdzie już sto lat blisko, Aż dotąd stare trzyma Drużyna rzeczysko; Aza zdarzy mocny Bóg, że za twoim rządem, Wylawszy z brzegów, w nowy honor pójdzie prądem. Pójdzie,
wedle drogi. Często łagodne słowo gniew szkarady kruszy; Często przykre do niego spokojnego ruszy. APOLLO
Rośni, rozkoszne drzewo, moja śliczna lipo, Nie po lasach, po miastach najgłówniejszych i po Wielkich królów pałacach, aby pod twym chłodem I to miasto, którego rządzić będziesz grodem, Do którego dziś wjeżdżasz szczęśliwie starostą, Odetchnęło tak długą zmordowane chłostą, I te mury, którymi dokoła zawarte, Mocno stały tramami twoimi podparte. Wjeżdżaj, mój zacny Janie, gdzie już sto lat blisko, Aż dotąd stare trzyma Drużyna rzeczysko; Aza zdarzy mocny Bóg, że za twoim rządem, Wylawszy z brzegów, w nowy honor pójdzie prądem. Pójdzie,
Skrót tekstu: PotSielKuk_I
Strona: 118
Tytuł:
Sielanka
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Consvetudines, alias Lennych Praw zwyczaje. Tuż należą Konstytucje Fryderyka II Cesarza, Ekstravagantes, Libri de Pace. O Rzymianach Starożytnych sciendum, że ci Wojną będąc zatrudnieni, podczas której Jus datum Scelery, bezprawa popełniali, nie Prawa pilnowali, według Cicerona: Silent Leges, inter Arma. Ale jakoźkolwiek Respublica Romana po Wojnach odetchnąwszy; o Prawach, których nie znali przez lat 300 pomyślili, kreowali Decem Viros, i posłali do Ateńskiej Rzeczypospolitej Rerum-publicarum Głowy na onczas, gdzie z Praw Solona Mądrych i sprawiedliwych wybrali specialiora i na 12 Tablicach wybili Miedzianych, ad observandum proponowali, a tak Tabule pro Legibus bierą się,
Też PRAWO ŚWIECKIE. które Zacniejsze
Consvetudines, alias Lennych Praw zwyczaie. Tuż należą Konstytucye Fryderika II Cesarza, Extravagantes, Libri de Pace. O Rzymianach Starożytnych sciendum, że ci Woyną będąc zatrudnieni, podczas ktorey Ius datum Sceleri, bezprawa popełniali, nie Práwa pilnowali, według Cicerona: Silent Leges, inter Arma. Ale iakoźkolwiek Respublica Romana po Woynach odetchnąwszy; o Prawach, ktorych nie znali przez lat 300 pomyślili, kreowali Decem Viros, y posłali do Ateńskiey Rzecżypospolitey Rerum-publicarum Głowy na onczas, gdzie z Praw Solona Mądrych y sprawiedliwych wybrali specialiora y na 12 Tablicach wybili Miedzianych, ad observandum proponowali, a tak Tabulae pro Legibus bierą się,
Też PRAWO SWIECKIE. ktore Zacnieysze
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 360
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
tu nie szwankowali, Leć niewczasy obozowe nie każdemu były zdrowe; Bo choroba się wmieszała, która miedzy niemi trwała. Więcej ich z choroby pomarło. TRANSAKCJA ALBO OPISANIE
Przez tę ich legło niemało, co się cięższą rzeczą zdało. Tren 72.
Jużby dalej nie wytrzymał Wiedeń, co się dotąd trzymał; Leć już odetchnęli sobie, co być spodziewali w grobie. Wiwat już wszyscy wołają, Salwatorem nazywają króla, co eliberował, jakby ich życiem darował. Triumf w Wiedniu.
Mego też zaprowadzili i w Wiedniu go zostawili. Więc go komendant przyjmuje, dość dobrze zrazu traktuje. Wszyscy tam go nawiedzali, którzykolwiek przyjeżdżali. Sam król z afektu
tu nie szwankowali, Leć niewczasy obozowe nie każdemu były zdrowe; Bo choroba się wmieszała, która miedzy niemi trwała. Więcej ich z choroby pomarło. TRANSAKCYJA ALBO OPISANIE
Przez tę ich legło niemało, co się cięższą rzeczą zdało. Tren 72.
Jużby dalej nie wytrzymał Wiedeń, co się dotąd trzymał; Leć już odetchnęli sobie, co być spodziewali w grobie. Wiwat już wszyscy wołają, Salwatorem nazywają króla, co eliberował, jakby ich życiem darował. Tryumf w Wiedniu.
Mego też zaprowadzili i w Wiedniu go zostawili. Więc go komendant przyjmuje, dość dobrze zrazu traktuje. Wszyscy tam go nawiedzali, którzykolwiek przyjeżdżali. Sam król z afektu
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 188
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
, a potym wkrótce gdy go coraz maca Bardziej Boska przytomność: pozbywszy widoku Rzeczy ziemskich: to Bogów uważa w obłoku, To się ptoaków powietrznych to radzi podziemnych Sióstr, nawet z ognia bierze prognostyk: i z ciemnych Palonego kadzidła dymów; wszytek mdleje, Włosy wstają na głowie, krok się śłaby chwieje. Zatym ledwie odetchnie, i ciężkie wzdychanie Przerwawszy: kędyż (prawi) bierzesz na mieszkanie Ucznia Chironowego Tety, niewieściemi Zdradami? Tu go oddaj, tu go na tej ziemi Staw, nasz bowiem, nie ścierpię? Bo jeślis Boginią Morską: i mnie Febowe daty wieszczkiem czynią. Gdzież to kryjesz złośliwej zburzyciela Troje? Ato widzę
, á potym wkrotce gdy go coraz máca Bárdźiey Boska przytomność: pozbywszy widoku Rzeczy źiemskich: to Bogow uważa w obłoku, To się ptoakow powietrznych to rádźi podźiemnych Siostr, náwet z ogniá bierze prognostyk: y z ćiemnych Palonego kádźidłá dymow; wszytek mdleie, Włosy wstáią ná głowie, krok się śłáby chwieie. Zátym ledwie odetchnie, y ćięszkie wzdychánie Przerwawszy: kędyż (práwi) bierzesz ná mieszkánie Vczniá Chironowego Tety, niewieśćiemi Zdrádámi? Tu go odday, tu go ná tey źiemi Staw, nász bowiem, nie ścierpię? Bo ieślis Boginią Morską: y mnie Febowe dáty wieszczkiem czynią. Gdźiesz to kryiesz złośliwey zburzyćielá Troie? Ato widzę
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 130
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
na kogo patrzyć/ mówić z kim/ a nawet z Białogłowami miała. Ale/ powiem ci z kąd to. A to czujesz się żeś dureń/ niedołęga/ że Zona z ciebie jest/ abo będzie nie kontenta; jakoż i słusznie z takiego drwala/ co to i mówić i patrzyć na ludzi/ i odetchnąć/ i ubrać się Zonie nie pozwala/ i wszytko o niej źle rozumie. Atoli jednak i w tym bez rady cię nie puszczę. Nie chcesz, żeby patrzyła na ludzi/ pojmijże ślepą: nie chcesz żeby mówiła/ pojmij niemą: Niechcesz żeby ją namawiały zwodnice/ pojmij głuchą: a jeżeli jej jeszcze
ná kogo pátrzyć/ mowić z kim/ á náwet z Białogłowámi miáłá. Ale/ powiem ći z kąd to. A to czuiesz się żeś dureń/ niedołęgá/ że Zona z ćiebie iest/ ábo będźie nie kontentá; iákosz y słusznie z tákiego drwalá/ co to y mowić y pátrzyć ná ludźi/ y odetchnąć/ y ubráć się Zonie nie pozwala/ y wszytko o niey źle rozumie. Atoli iednák y w tym bez rády ćię nie puszczę. Nie chcesz, żeby pátrzyłá ná ludźi/ poymiyże ślepą: nie chcesz żeby mowiłá/ poymiy niemą: Niechcesz żeby ią námawiały zwodnice/ poymiy głuchą: á ieżeli iey ieszcze
Skrót tekstu: GorzWol
Strona: 22
Tytuł:
Gorzka wolność młodzieńska
Autor:
Andrzej Żydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1670 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1700
oszukała sama Katarzyno. Zrozumiawszy to pani jej/ naprzód ją srodze zgromiła/ i po tym upomniała/ jako to wiele należy na zupełnej spowiedzi: jako to brzydka przed Bogiem zataić i namniejszego grzechu śmiertelnego. Ona za tym gorsza się zstawała/ i gorzej się też miała/ i przewracała się po łóżku/ ledwo co mogąc odetchnąć. Pani tedy do niej się przybliżyła/ i pytała jej/ coby to był za grzech/ który ona zataiła na spowiedzi/ żeby go już nie zamilczywała/ a powiedziała go przed panią: i przydała też: Baczę tu po lewej ręcę chłopa czarnego/ który mi się nie każe spowiadać go: a zaś z
oszukáłá sámá Káthárzyno. Zrozumiawszy to páni iey/ naprzod ią srodze zgromiłá/ y po tym vpomniáłá/ iako to wiele należy ná zupełney spowiedźi: iáko to brzydka przed Bogiem zátáić y namnieyszego grzechu śmiertelnego. Oná zá tym gorsza się zstawáłá/ y gorzey się też miáłá/ y przewracáłá się po łożku/ ledwo co mogąc odetchnąć. Páni tedy do niey się przybliżyłá/ y pytáłá iey/ coby to był zá grzech/ ktory oná zátáiłá ná spowiedźi/ żeby go iuż nie zamilczywáłá/ á powiedźiáłá go przed pánią: y przydáłá też: Baczę tu po lewey ręcę chłopá czárnego/ ktory mi się nie każe spowiádáć go: á záś z
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 75
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609