Rodomont słabe gminy siecze i w popioły Obraca pyszne dwory i piękne kościoły. Cesarz do tego czasu nie ma żadnej sprawy O tej klęsce i indziej ma swoje zabawy, Przyjmując z Odoardem w miasto Arymana Z posiłkami, które słał kraj króla Brytana.
LXXXVI.
A wtem jeden na twarzy wybladły, strwożony, Że ledwie mógł odetchnąć, w biegu umęczony, Niż począł co inszego, na sercu ujęty Strachem wielkiem, powtarza: „Niestetyż! niestety! Dziś upadnie, cesarzu wielki, rzymskie państwo, Dziś opuścił i w zgubę dał Bóg chrześcijaństwo: Diabelstwo dżdżem podomno z góry pospadało, Aby się już w tem mieście więcej nie mieszkało.
LXXXVII
Rodomont słabe gminy siecze i w popioły Obraca pyszne dwory i piękne kościoły. Cesarz do tego czasu nie ma żadnej sprawy O tej klęsce i indziej ma swoje zabawy, Przyjmując z Odoardem w miasto Arymana Z posiłkami, które słał kraj króla Brytana.
LXXXVI.
A wtem jeden na twarzy wybladły, strwożony, Że ledwie mógł odetchnąć, w biegu umęczony, Niż począł co inszego, na sercu ujęty Strachem wielkiem, powtarza: „Niestetyż! niestety! Dziś upadnie, cesarzu wielki, rzymskie państwo, Dziś opuścił i w zgubę dał Bóg chrześcijaństwo: Dyabelstwo dżdżem podomno z góry pospadało, Aby się już w tem mieście więcej nie mieszkało.
LXXXVII
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 379
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Około Magdeburga straszliwa nawałnica. O mile we wsi Randau piorun uderzył w dom kmiecia jednego, który z synem u stołu siedział. Ojcu wszystkie włosy spalił. Synowi nogę zgruchotał tak, iż ją uciąć musiano. Dom w perzynę obrócił.
16 Sierpnia. W Meningen. Powietrze wprzód tak grube było, iż ludzie zemdleni ledwo odetchnąć mogli. Nastąpiła nawałność z gradem wielkości jaja kokoszy: ten okna, dachy potłukł, wiele ludzi zranił: piorun bił po piorunie. Jeden z nich dom pewny spalił, drugi ogień zgasił. 19 Tamże o[...] godz: z południa burza z gradem, którego najmniejsze ziarna równały się orzechom włoskim, ten okna, dachy,
Około Magdeburga straszliwa nawałnica. O mile we wsi Randau piorun uderzył w dom kmiecia iednego, ktory z synem u stołu siedział. Oycu wszystkie włosy spalił. Synowi nogę zgruchotał tak, iż ią uciąć musiano. Dom w perzynę obrocił.
16 Sierpnia. W Meningen. Powietrze wprzod tak grube było, iż ludzie zemdleni ledwo odetchnąć mogli. Nastąpiła nawałność z gradem wielkości iaia kokoszy: ten okna, dachy potłukł, wiele ludzi zranił: piorun bił po piorunie. Jeden z nich dom pewny zpalił, drugi ogień zgasił. 19 Tamże o[...] godz: z południa burza z gradem, ktorego naymnieysze ziarna rownały się orzechom włoskim, ten okna, dachy,
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 244
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
na kogo patrzyć/ mówić z kim/ a nawet z Białogłowami miała. Ale/ powiem ci z kąd to. A to czujesz się żeś dureń/ niedołęga/ że Zona z ciebie jest/ abo będzie nie kontenta; jakoż i słusznie z takiego drwala/ co to i mówić i patrzyć na ludzi/ i odetchnąć/ i ubrać się Zonie nie pozwala/ i wszytko o niej źle rozumie. Atoli jednak i w tym bez rady cię nie puszczę. Nie chcesz, żeby patrzyła na ludzi/ pojmijże ślepą: nie chcesz żeby mówiła/ pojmij niemą: Niechcesz żeby ją namawiały zwodnice/ pojmij głuchą: a jeżeli jej jeszcze
ná kogo pátrzyć/ mowić z kim/ á náwet z Białogłowámi miáłá. Ale/ powiem ći z kąd to. A to czuiesz się żeś dureń/ niedołęgá/ że Zona z ćiebie iest/ ábo będźie nie kontentá; iákosz y słusznie z tákiego drwalá/ co to y mowić y pátrzyć ná ludźi/ y odetchnąć/ y ubráć się Zonie nie pozwala/ y wszytko o niey źle rozumie. Atoli iednák y w tym bez rády ćię nie puszczę. Nie chcesz, żeby pátrzyłá ná ludźi/ poymiyże ślepą: nie chcesz żeby mowiłá/ poymiy niemą: Niechcesz żeby ią námawiały zwodnice/ poymiy głuchą: á ieżeli iey ieszcze
Skrót tekstu: GorzWol
Strona: 22
Tytuł:
Gorzka wolność młodzieńska
Autor:
Andrzej Żydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1670 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1700
oszukała sama Katarzyno. Zrozumiawszy to pani jej/ naprzód ją srodze zgromiła/ i po tym upomniała/ jako to wiele należy na zupełnej spowiedzi: jako to brzydka przed Bogiem zataić i namniejszego grzechu śmiertelnego. Ona za tym gorsza się zstawała/ i gorzej się też miała/ i przewracała się po łóżku/ ledwo co mogąc odetchnąć. Pani tedy do niej się przybliżyła/ i pytała jej/ coby to był za grzech/ który ona zataiła na spowiedzi/ żeby go już nie zamilczywała/ a powiedziała go przed panią: i przydała też: Baczę tu po lewej ręcę chłopa czarnego/ który mi się nie każe spowiadać go: a zaś z
oszukáłá sámá Káthárzyno. Zrozumiawszy to páni iey/ naprzod ią srodze zgromiłá/ y po tym vpomniáłá/ iako to wiele należy ná zupełney spowiedźi: iáko to brzydka przed Bogiem zátáić y namnieyszego grzechu śmiertelnego. Oná zá tym gorsza się zstawáłá/ y gorzey się też miáłá/ y przewracáłá się po łożku/ ledwo co mogąc odetchnąć. Páni tedy do niey się przybliżyłá/ y pytáłá iey/ coby to był zá grzech/ ktory oná zátáiłá ná spowiedźi/ żeby go iuż nie zamilczywáłá/ á powiedźiáłá go przed pánią: y przydáłá też: Baczę tu po lewey ręcę chłopá czárnego/ ktory mi się nie każe spowiádáć go: á záś z
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 75
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
Z moim się miłym witać Horyzontem, Niechaj przynajmniej oglądam ruiny Gniazda, gdzie Ociec mój mieszkał jedyny. Zbladła Bogini jak Narcys roźwiły, Białość została, rumieniec się schował; Wszystkie ją rażem odstępują siły. ADOLF zmięszany, swą Panią ratował, Jednak upartej imprezy nie łamię, Chociaż mdłą głowę kładzie mu na ramię. Długo odetchnąć żałosna nie mogła, Dopieroż słowa, wymówić z uciskiem Serdecznym; lecz ją Pasja wspomogła, Rzuci się mówiąc: Cóż to? Ja igrzyskiem, Jednym zostałam, ADOLFIE u Ciebie, Zacząłeś brykać na mym własnym Chlebie? Anim po ciebie wysłała Okrętów, Anim lądowej nietraciła fury. Zefir był
Z moim się miłym witáć Horyzontem, Niecháy przynáymniey oglądam ruiny Gniazda, gdzie Ociec moy mieszkał iedyny. Zbládła Bogini iák Narcys roźwiły, Białość zostáłá, rumieniec się schował; Wszystkie ią ráżem odstępuią siły. ADOLF zmięszány, swą Pánią rátował, Jednák upártey imprezy nie łamię, Chociaż mdłą głowę kłádzie mu ná rámię. Długo odetchnąć żałosna nie mogła, Dopieroż słowa, wymowić z uciskiem Serdecznym; lecz ią Passya wspomogła, Rzući się mowiąc: Coż to? Ja igrzyskiem, Jednym zostáłam, ADOLFIE u Ciebie, Zácząłeś brykać ná mym własnym Chlebie? Anim po ciebie wysłáła Okrętow, Anim lądowey nietráciła fury. Zefir był
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 70
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
, Wie kiedy zagrzać, wie kiedy ochłodzić, Ma sposób starość orzeźwić, odmłodzić. Ty okowaną i ściśnioną ziemię, Od tęgich mrozów uwalniasz zniewoli, Jak Córka Matki kochająca plemie, Kajdany zimne rozpuszcza powoli, Potym zaś bliższym ogniem gdy dosadzi, Z lodowej wieże więźnia wyprowadzi. A po Tyrańskiej zimowej opiece, Pozwalasz ziemi odetchnąć swobodnie,
Ta otworzywszy ciepłych Duchów piece, Skościałe role rozwolnia wygodnie, Im częste tchnienia z ust swych rozpościera, Wszystko się rodzi a nic nieumiera. Choć się zasępisz, choć płaczem rozkwilisz, Nieprzykro patrzać na twoje grymasy, Spragnioną Matkę swemi łzy posilisz, Ucieszysz pola, łąki, kwiaty, lasy, Ty wszem
, Wie kiedy zágrzać, wie kiedy ochłodzić, Ma sposob stárość orzeźwić, odmłodzić. Ty okowáną y ściśnioną ziemię, Od tęgich mrozow uwálniasz zniewoli, Ják Corka Mátki kochaiąca plemie, Káydany zimne rozpuszcza powoli, Potym zaś bliższym ogniem gdy dosadzi, Z lodowey wieże więźnia wyprowadzi. A po Tyrańskiey zimowey opiece, Pozwálasz ziemi odetchnąć swobodnie,
Tá otworzywszy ciepłych Duchow piece, Zkościáłe role rozwolnia wygodnie, Im częste tchnienia z ust swych rozpościera, Wszystko się rodzi á nic nieumiera. Choć się zásępisz, choć płaczem rozkwilisz, Nieprzykro pátrzać ná twoie grymasy, Sprágnioną Mátkę swemi łzy posilisz, Ucieszysz pola, łąki, kwiáty, lasy, Ty wszem
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 100
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
okazją zguby Ilium, tylko ognista pochodnia, Która wynikła z żywota Hekuby, Gdy swawolnego urodziła zbrodnia, Ogień podpalił Paryssa, Helenę, Z ognia też w Troi pokazali Scenę. Słuch mnie dochodzi od Wezuwiusza, Jak ciężko wzdycha ściśniony obręczą, Kiedy go zdołu twój płomień przymusza, Boki rozdęte, usta wyschłe jęczą, Odetchnąć musi gorącemi duchy, Przez co Wsi, Miasta, zasuł popiół suchy. Wieleż przez ogień Fortec niedobytych, W ruinę poszło? zliczyć niepodobna, Gdzie się pod ziemię wkradł w minach ukrytych, Tam znać że jego furia sposobna, Zniszczyć, rozrzucić, wysadzić, wypalić, Z czegoż cię ogniu, ma Poeta chwalić
okázyą zguby Ilium, tylko ognista pochodnia, Ktora wynikła z żywota Hekuby, Gdy swáwolnego urodziła zbrodnia, Ogień podpalił Paryssa, Helenę, Z ognia też w Troi pokázali Scenę. Słuch mie dochodzi od Wezuwiusza, Jak ciężko wzdycha ściśniony obręczą, Kiedy go zdołu twoy płomień przymusza, Boki rozdęte, usta wyschłe ięczą, Odetchnąć musi gorącemi duchy, Przez co Wśi, Miasta, zásuł popioł suchy. Wieleż przez ogień Fortec niedobytych, W ruinę poszło? zliczyć niepodobna, Gdzie się pod ziemię wkrádł w minach ukrytych, Tam znać że iego furya sposobna, Zniszczyć, rozrzucić, wysadzić, wypálić, Z czegoż cię ogniu, ma Pòéta chwálić
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 343
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
wyleci, Wyznali zdrajcy jawnie swoje winy, Ze z ich uczynków same grochowiny. Każdy się ozwał, kto był w tym komplecie, Dusza przypadła zającem pod skibę, Radaby tysiąc plag wzieła po grzbiecie, Albo żeby ją płatano za rybę, Niżeli świecić oczyma przed sądem, Mając twarz sprośnym osypaną trądem. Nie śmie odetchnąć, dopieroż przemówić, Bo wie że ona Aktórką tej sprawy, Boi się nowej mieszaniny wznowić, Patron ją żaden nie wesprze łaskawy, Jeszcze do końca daleka swych myśli, Kiedy zwątleni wszyscy do niej przyśli Obywatele: Rządca, Registrator, Mówiąc: czegoż się Forteco ukrywasz, Bądź Sędzią, a Ja jako
wyleći, Wyználi zdráycy jawnie swoie winy, Ze z ich uczynkow same grochowiny. Każdy się ozwáł, kto był w tym komplecie, Dusza przypádła zaiącem pod skibę, Rádaby tysiąc plag wzieła po grzbiecie, Albo żeby ią płátano zá rybę, Niżeli świecić oczyma przed sądem, Maiąc twárz sprośnym osypaną trądem. Nie śmie odetchnąć, dopieroż przemowić, Bo wie że ona Aktorką tey spráwy, Boi się nowey mieszaniny wznowić, Patron ią żaden nie wesprze łáskawy, Jeszcze do końca daleka swych myśli, Kiedy zwątleni wszyscy do niey przyśli Obywátele: Rządca, Registrator, Mowiąc: czegoż się Forteco ukrywasz, Bądź Sędzią, á Ja iáko
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 200
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
, a wywróconą w niej zostawi sklenice, woda wstapi do sklenice? Żeby woda wstąpiła trzeba poczekać aż ostygnie: na ten czas bowiem powietrze które jest w sklenicy ściśnie się, i żeby miejsca nie było czczego, wodę za sobą pociągnie. 14. Czy mógłby kto żyć na czczym miejscu? Nie miałby czym odetchnąć, a zatymby się zadusił, coby też mówił, słyszećby nie było bo głos po powietrzu idzie, i owszem gdyby z płuc powietrza na mowę dobywał z ustby jego nie wyszło, gdyż w takim razie jedna rzecz drugiej coby się dotknęła, trzymałaby się. Zaczym gdyby kamień w garzści
, á wywroconą w niey zostawi sklęnice, wodá wstapi do sklenice? Zeby wodá wstąpiłá trzebá poczekáć áż ostygnie: ná ten czás bowiem powietrze ktore iest w sklęnicy ściśnie się, y żeby mieyscá nie było czczego, wodę zá sobą poćiągnie. 14. Czy mogłby kto żyć ná czczym mieyscu? Nie miałby czym odetchnąć, á zátymby się záduśił, coby też mowił, słyszećby nie było bo głos po powietrzu idźie, y owszem gdyby z płuc powietrza ná mowę dobywał z vstby iego nie wyszło, gdyż w takim ráźie iedna rzecz drugiey coby się dotknęłá, trzymáłáby się. Záczym gdyby kamień w gárzśći
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 16
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692
nich Azją/ Afrykę/ i Europę ze wsząd poruszywszy (jako Geneb. lib 3. z dawniejszych pisze zowiąc go Argutem) tak im we 4. leciech rogi po obcinał/ że za Galliena/ to jest roku Pańskiego/ 265. przy samej tylko Włoskiej ziemi zostawszy/ ani w niej od tego czasu nigdy bezpiecznie odetchnąć nie mogli/ poty aż Gotowie z Wandalami to jest Polski nasz gotowy żołnierz pieniężny/ z Ochotnikiem/ Rzym z gruntu wywrócili. A jeżeli Weksores/ Nabogdonozor/ Aleksander i Rzymianie/ tedyć po gotowiu i insze narody Azjańskie/ Afrykańskie i Europskie/ znały kiedyś Polską władzą/ i Jowiszów ich Szczepdrzon abo Sceptron; jako się
nich Azyą/ Aphrykę/ y Europę ze wsząd poruszywszy (iáko Geneb. lib 3. z dawnieyszych pisze zowiąc go Arguthem) ták im we 4. leciech rogi po obćinał/ że zá Gálliená/ to iest roku Páńskiego/ 265. przy sámey tylko Włoskiey źiemi zostawszy/ áni w niey od tego czásu nigdy bespiecznie odetchnąć nie mogli/ poty áż Gotowie z Wándálámi to iest Polski nász gotowy żołnierz pieniężny/ z Ochotnikiem/ Rzym z gruntu wywroćili. A ieżeli Wexores/ Nabogdonozor/ Alexánder y Rzymiánie/ tedyć po gotowiu y insze narody Azyáńskie/ Aphrykáńskie y Europskie/ znáły kiedyś Polską władzą/ y Iowiszow ich Sczepdrzon ábo Sceptron; iáko się
Skrót tekstu: DembWyw
Strona: 105
Tytuł:
Wywód jedynowłasnego państwa świata
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Drukarnia:
Jan Rossowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
języki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1633
Data wydania (nie wcześniej niż):
1633
Data wydania (nie później niż):
1633