Ale Pijanica ani się Bogu dobrze modlić/ ani służby Bożej godnie odprawić nie może. Plenus Venter non orat libenter: Pełny Brzych nie rad się modli. Pan JEZUS powiedział: Prawdziwi Chwalcy chwalą Boga duchem i prawdą. A mogąż to czynić Pijanicy? pewnie że nie mogą: bo przez pijaństwo Ducha Z. od siebie odganiają/ który nie mieszka w sercu i w ciele grzechowi poddanym. Ebrietas expellit Spiritum Sanctum. Pijaństwo wygania Ducha Z. I. Cor. 15. v. 32. Johan. 4. v. 23. Basil in Con. cont. Ebrios. Tom. 2. p. 216. Os. 9.
Ale Pijánicá áni śię Bogu dobrze modlić/ áni służby Bożey godnie odpráwić nie może. Plenus Venter non orat libenter: Pełny Brzych nie rad śię modli. Pan JEZUS powiedźiał: Prawdźiwi Chwalcy chwalą Bogá duchem y prawdą. A mogąż to czynić Pijanicy? pewnie że nie mogą: bo przez pijáństwo Duchá S. od śiebie odganiáją/ ktory nie mieszka w sercu y w ćiele grzechowi poddánym. Ebrietas expellit Spiritum Sanctum. Pijáństwo wygania Duchá S. I. Cor. 15. v. 32. Johan. 4. v. 23. Basil in Con. cont. Ebrios. Tom. 2. p. 216. Os. 9.
Skrót tekstu: GdacKon
Strona: 14.
Tytuł:
Dyszkursu o pijaństwie kontynuacja
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
. 177. 2.
Omijam owe/ już w Zyzanim zganioną Herezję/ sądu Partikularnego nie przyznawać. Iż wiara dla grzechu nie traci się/ i Iż dusza od Boga bywa tworzona/ i w człowieka wlewana/ a nie znasienia rodziców idzie. Fol. 212. 2.
A Co mówi/ że grzech śmiertelny odgania od człowieka wiarę: Herezys jest i to. jak owo druga/ Duszę człowieczą ex Traduce być stanowioną. wiara abowiem/ według nauki Pana Chrystusowej/ ni przez co tracona nie bywa/ tylko przez niewiarę/ gdy się wierny stawa niewiernym: to jest/ Heretykiem abo Poganinem. Gdzie przy wierze/ traci zaraz i łaskę
. 177. 2.
Omijam owe/ iuż w Zyzánim zgánioną Hęrezyę/ sądu Pártikulárnego nie przyznawáć. Iż wiárá dla grzechu nie tráći sie/ y Iż duszá od Bogá bywa tworzona/ y w człowieká wlewána/ á nie znáśienia rodźicow idźie. Fol. 212. 2.
A Co mowi/ że grzech śmiertelny odgania od cżłowieká wiárę: Heresis iest y to. iák owo druga/ Duszę człowieczą ex Traduce bydź stánowioną. wiárá ábowiem/ według náuki Páná Christusowey/ ni przez co trácona nie bywa/ tylko przez niewiárę/ gdy sie wierny stawa niewiernym: to iest/ Hęretykiem ábo Pogáninem. Gdźie przy wierze/ tráći záraz y łáskę
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 65
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
Skinderbaszę z Wojskami znacznemi z Tatarami posłał do Moldawy a Zołkiewski w 10000. poprzedził Turków, i aż pod Cecorę podjazdami znacznie urywał Wojska Tureckie, ale że scysje w Wojsku Zołkiewskiego wszczynać się poczęły, i Wojsko się poczeło rozjeźdżać, Zołkiewski widząc osłabiałe siły obronną ręką uchodzić począł, jakoż już był uszedł nad Dniestr, odganiając nie raz atakującego się nieprzyjaciela, ale że na ostatek Wojsko nasze uchodzić poczeło, Hetman z koni zsieść umyślił, i bronić się do upadłej atakującym Turkom, Słudzy i lóźni wsiadszy na Pańskie konie pouciekali, w tym Turcy i Tatarzy tłumem wpadszy na naszych, wiele żywcem pobrali, a Hetman Zołkiewski 73. lat mający broniąc
Skinderbaszę z Woyskami znacznemi z Tatarami posłał do Moldawy á Zołkiewski w 10000. poprzedźił Turków, i aż pod Cecorę podjazdami znacznie urywał Woyska Tureckie, ale że scyssye w Woysku Zołkiewskiego wszczynać śię poczéły, i Woysko śię poczéło rozjeźdżać, Zołkiewski widząc osłabiałe śiły obronną ręką uchodzić począł, jakoż już był uszedł nad Dniestr, odganiając nie raz attakującego śię nieprzyjaćiela, ale że na ostatek Woysko nasze uchodźić poczeło, Hetman z koni zśieść umyślił, i bronić śię do upadłey attakującym Turkom, Słudzy i lóźni wśiadszy na Pańskie konie poućiekali, w tym Turcy i Tatarzy tłumem wpadszy na naszych, wiele żywcem pobrali, á Hetman Zołkiewski 73. lat mający broniąc
Skrót tekstu: ŁubHist
Strona: 80
Tytuł:
Historia polska z opisaniem rządu i urzędów polskich
Autor:
Władysław Łubieński
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
, I że o tem nikt nadeń nie mógł lepiej wiedzieć, Co był przy tem i umiał o wszytkiem powiedzieć. Gdy mówił, Olimpia barzo się wstydziła I łzami ociężałe źrzenice moczyła.
LXV.
Twarz jej beła podobna na wiosnę pięknemu Niebu, jeszcze niedobrze wypogodzonemu, Gdy deszcz idzie i słońce w tenże czas odgania Chmurę około siebie, która je zasłania. Jako więc słowik płacze między przybranemi Dopiero w swą zieloność liściami gęstemi, Tak w jej pięknych łzach pióra Kupido maczając, Lata sobie, jasnego światła zażywając.
LXVI.
I złote swoje strzały rozpala w płomieniu Jej oczu i potem je ugasza w strumieniu, Który spada po kwieciu białem
, I że o tem nikt nadeń nie mógł lepiej wiedzieć, Co był przy tem i umiał o wszytkiem powiedzieć. Gdy mówił, Olimpia barzo się wstydziła I łzami ociężałe źrzenice moczyła.
LXV.
Twarz jej beła podobna na wiosnę pięknemu Niebu, jeszcze niedobrze wypogodzonemu, Gdy deszcz idzie i słońce w tenże czas odgania Chmurę około siebie, która je zasłania. Jako więc słowik płacze między przybranemi Dopiero w swą zieloność liściami gęstemi, Tak w jej pięknych łzach pióra Kupido maczając, Lata sobie, jasnego światła zażywając.
LXVI.
I złote swoje strzały rozpala w płomieniu Jej oczu i potem je ugasza w strumieniu, Który spada po kwieciu białem
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 242
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
swe mieszkanie, Przy niem z jednej otyłe strony Próżnowanie, Z drugiej Lenistwo siedzi, co chodzić nie może I na nogi nie wstanie, aż mu kto pomoże.
XCIV.
Niepamięć w bramie stoi, która nie puszczała Nikogo i nikogo znać zgoła nie chciała; Nie słucha i nie nosi poselstwa żadnego I ode drzwi jednako odgania każdego. Milczenie wkoło chodzi, w czarny płaszcz ubrane, I straż trzyma, obute w trzewiki pilśniane. Widzili, że kto idzie, bronić nie przestawa I żeby został, ręką z daleka znać dawa.
XCV.
Archanioł się do niego blisko przystępuje I cicho mu poszepce: „Bóg ci rozkazuje, Abyś
swe mieszkanie, Przy niem z jednej otyłe strony Próżnowanie, Z drugiej Lenistwo siedzi, co chodzić nie może I na nogi nie wstanie, aż mu kto pomoże.
XCIV.
Niepamięć w bramie stoi, która nie puszczała Nikogo i nikogo znać zgoła nie chciała; Nie słucha i nie nosi poselstwa żadnego I ode drzwi jednako odgania każdego. Milczenie wkoło chodzi, w czarny płaszcz ubrane, I straż trzyma, obute w trzewiki pilśniane. Widzili, że kto idzie, bronić nie przestawa I żeby został, ręką z daleka znać dawa.
XCV.
Archanioł się do niego blizko przystępuje I cicho mu poszepce: „Bóg ci rozkazuje, Abyś
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 319
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
na kolana uklękamy/ i głową kłaniamy się ku ziemi. Vt sincera fide, pietate, et religione, cognascatur à nobis Deus, adoretur, et colatur. Zegnamy się trzema palcami w kupę złożonymi/ na wyrażenie jednego Boga w Trójcy świętej będącego/ w którego imię każdą sprawę zaczynamy/ którego mocą nieprzyjacioły nasze od nas odganiamy/ którego błogosławieństwem/ dusze nasze i ciało poświęcamy. A żebyśmy tym rzetelniej tajemnice Trójce Przenaświętszej wyznawali/ potrzykroć modlitwy nasze/ niebieskich obywatelów przykładem powtarzamy: i tak trzykroć mowiemy Sanctus, trzykroć Agnus, trzykroć Kyrie, i trzykroć Deus propitius. A raz tylko przy takich modlitwach głową się do ziemie kłaniamy/ pokazując
ná koláná vklękamy/ y głową kłaniamy się ku źiemi. Vt sincera fide, pietate, et religione, cognascatur à nobis Deus, adoretur, et colatur. Zegnamy się trzemá pálcámi w kupę złożonymi/ ná wyráżenie iednego Bogá w Troycy świętey będącego/ w ktorego imię káżdą spráwę záczynamy/ ktorego mocą nieprzyiaćioły násze od nas odgániamy/ ktorego błogosłáwieństwem/ dusze násze y ćiáło poświęcamy. A żebysmy tym rzetelniey táiemnice Troyce Przenaświętszey wyznawáli/ potrzykroć modlitwy násze/ niebieskich obywátelow przykłádem powtarzamy: y ták trzykroć mowiemy Sanctus, trzykroć Agnus, trzykroć Kyrie, y trzykroć Deus propitius. A raz tylko przy tákich modlitwách głową się do źiemie kłániamy/ pokázuiąc
Skrót tekstu: StarKaz
Strona: 22
Tytuł:
Arka testamentu zamykająca w sobie kazania niedzielne cz. 2 kazania
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649
przede mną wstawają, jak mię baczą ubogim, ażci mnie nie znają. O bogactw, o światowa przedziwna marności, o trucizno żółciowa, płaczliwa lubości!
Czemuż jad cukrujecie jakby co wdzięcznego, co trwa krócej niż płomień włókna cieniuchnego? By pieniądze trzy rzeczy bogaczom dawały: kwitniącą zawsze młodość, a śmierć odganiały, dziatki długo żyjące, k temu urodziwe, jakby serce ich było ku pieniądzom chciwe. Wiele człowiek zamyśla, śmierć tłumi dumnego. Któż jest, co się być nie zna od niej zdeptanego? Ktokolwiek dziś na świecie, jutro bodaj żywy, nie umie śmierć przepuścić – lub młody, lub siwy. Kto o śmierci
przede mną wstawają, jak mię baczą ubogim, ażci mnie nie znają. O bogactw, o światowa przedziwna marności, o trucizno żółciowa, płaczliwa lubości!
Czemuż jad cukrujecie jakby co wdzięcznego, co trwa krócéj niż płomień włókna cieniuchnego? By pieniądze trzy rzeczy bogaczom dawały: kwitniącą zawsze młodość, a śmierć odganiały, dziatki długo żyjące, k temu urodziwe, jakby serce ich było ku pieniądzom chciwe. Wiele człowiek zamyśla, śmierć tłumi dumnego. Któż jest, co się być nie zna od niej zdeptanego? Ktokolwiek dziś na świecie, jutro bodaj żywy, nie umie śmierć przepuścić – lub młody, lub siwy. Kto o śmierci
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 46
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
łaknącego ubogiego u stołu swego karmi, JEZUSA plastrem miodu częstuje.
Kto rozmyślania i święte myśli o Panu Bogu do serca bierze, JEZUSA do pokoju serca swego wprowadza.
Kto bliźniemu co nabożnego czyta, wino smaczne do ust JEZUSOWI podaje.
Kto drugiemu słów próżnych i lada jakich mówić nie dopuszcza, ten muchy z stołu JEZUSOWEGO odgania.
Kto obmowisk słuchać nie chce i nieuczciwe słowa mówiących strofuje, psa czarnego i brzydkiego bije, i z domu JEZUSOWEGO wygania.
Kto przy jedzeniu drugim co nabożnego powiada, współsiedzących z JEZUSEM gości niebieskim częstuje napojem. Kto zaś u stołu słowa lada jakie, obmowne i nieuczciwe, mówi, obrus stołu JEZUSOWEGO kala i maże
łaknącego ubogiego u stołu swego karmi, JEZUSA plastrem miodu częstuje.
Kto rozmyślania i święte myśli o Panu Bogu do serca bierze, JEZUSA do pokoju serca swego wprowadza.
Kto bliźniemu co nabożnego czyta, wino smaczne do ust JEZUSOWI podaje.
Kto drugiemu słów próżnych i lada jakich mówić nie dopuszcza, ten muchy z stołu JEZUSOWEGO odgania.
Kto obmowisk słuchać nie chce i nieuczciwe słowa mówiących strofuje, psa czarnego i brzydkiego bije, i z domu JEZUSOWEGO wygania.
Kto przy jedzeniu drugim co nabożnego powiada, współsiedzących z JEZUSEM gości niebieskim częstuje napojem. Kto zaś u stołu słowa lada jakie, obmowne i nieuczciwe, mówi, obrus stołu JEZUSOWEGO kala i maże
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 133
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
Anielskiej ten Anioł osiadł ziemski: przy Porcjunkuli, na Niebieską zarabiając porcją; tam Zakonu swego rzucając fundamenta. Braci zebrawszy rozesłał po świecie z Ewangelią, z niemi stanąwszy przed INNOCENTYM Il. Papieżem, Reguły swojej odniósł aprobacją Roku 1209. Tak się Zakon rozkrzewił, iż na pierwszą Kapitułę przybyło do Asyżu Braci 5000. Pokusy odganiał bijąc się powrozem, po śniegu nago tarzając. Sypianie jego na gołej ziemi, potrawy popiołem posypane; strój, jedna i to gruba podarta suknia, milczenia i płaczu ustawicznego pełen, pokory dziwnej i miłości ku bliźnim, grzechy swe by był posponowany, rewelował. Kapłanem nie był tylko Diakonem, ato iż Anioł ukazanym
Anielskiey ten Aniòł osiadł ziemski: przy Porcyunkuli, na Niebieską zarabiáiąc porcyą; tam Zakonu swego rzucaiąc fundamenta. Braci zebrawszy rozesłał po świecie z Ewangelią, z niemi stanąwszy przed INNOCENTYM Ill. Papieżem, Reguły swoiey odniòsł approbacyą Roku 1209. Tak się Zakon rozkrzewił, iż na pierwszą Kapitułę przybyło do Assyżu Braci 5000. Pokusy odganiał biiąc się powrozem, po sniegu nago tarzaiąc. Sypianie iego na gołey ziemi, potrawy popiołem posypane; stròy, iedna y to gruba podarta suknia, milczenia y płaczu ustawicznego pełen, pokory dziwnèy y miłości ku bliźnim, grzechy swe by był posponowany, rewelował. Kapłanem nie był tylko Dyakonem, ato iż Anioł ukazanym
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 4
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
przywodzili. Zaczem panowie rebelizanci część pomienionemi w przeszłym rozdziale wielkiemi klęskami pod Horną i Prohacicami, część też takowem ich gęstem od czatowników elearskich znoszeniem przymuszeni , uciekli się znowu do Betlejem Gabora o Węgry na ratunek, których od czasu odstąpienia Betlejem Gaborowego z pod Wiednia in (Decemb. 1619) domowe konopie węgierskie od Elearów odganiać nie mieli. A cesarzowi też j. m. wojsk przybywało. Naprzód abowiem przyszedł około Wniebowstąpienia pańskiego N. Jakuszewski, który puściwszy się z Polski w 600 koni, a Lignicę już minąwszy, gdy mu w górach pozastępowano, straciwszy ostatek, w półtrzecia tylko sta koni do Czech wszedł, i z nimi do obozu
przywodzili. Zaczem panowie rebelizanci część pomienionemi w przeszłym rozdziale wielkiemi klęskami pod Horną i Prohacicami, część też takowem ich gęstem od czatowników elearskich znoszeniem przymuszeni , uciekli się znowu do Bethlehem Gabora o Węgry na ratunek, których od czasu odstąpienia Bethlehem Gaborowego z pod Wiednia in (Decemb. 1619) domowe konopie węgierskie od Elearów odganiać nie mieli. A cesarzowi też j. m. wojsk przybywało. Naprzód abowiem przyszedł około Wniebowstąpienia pańskiego N. Jakuszewski, który puściwszy się z Polski w 600 koni, a Lignicę już minąwszy, gdy mu w górach pozastępowano, straciwszy ostatek, w półtrzecia tylko sta koni do Czech wszedł, i z nimi do obozu
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 31
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859