zdrowie ważyć raczyłeś, będąc po kilkakroć w niebezpieczeństwie, tak od nieprzyjaciela, jako i od morza, ważyłeś sławę, bo jako to pośledniejsze stamtąd zwrócenie kłuszano, raczyłeś WKM. wiedzieć, ważyłeś WKM. i to tu królestwo nie jedno wtenczas, kiedyś je porzucić chciał, ale i odjeżdżając go w wielkich mieszaninach, tak, iż nie jedno sam jaki na WKM. przypadek, ale i wieść tu o nim wielką odmianę mogła uczynić: tak były rzeczy napięte. Ważyłeś nawet WKM. i łaskę Bożą, bez której naruszenia owe rzeczy wspomnione trudno być mogły. Potwierdziła tej mojej konsyderacjej owa,
zdrowie ważyć raczyłeś, będąc po kilkakroć w niebezpieczeństwie, tak od nieprzyjaciela, jako i od morza, ważyłeś sławę, bo jako to pośledniejsze stamtąd zwrócenie kłuszano, raczyłeś WKM. wiedzieć, ważyłeś WKM. i to tu królestwo nie jedno wtenczas, kiedyś je porzucić chciał, ale i odjeżdżając go w wielkich mieszaninach, tak, iż nie jedno sam jaki na WKM. przypadek, ale i wieść tu o nim wielką odmianę mogła uczynić: tak były rzeczy napięte. Ważyłeś nawet WKM. i łaskę Bożą, bez której naruszenia owe rzeczy wspomnione trudno być mogły. Potwierdziła tej mojej konsyderacyej owa,
Skrót tekstu: SkryptWojCz_II
Strona: 279
Tytuł:
Mikołaj Zebrzydowski, Skrypt p. Wojewody krakowskiego, na zjeździe stężyckim niektórym pp. senatorom dany, 1606
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
Kabat wołoski, aksamitny, czerwony, haftowany złotem, z siedm czapradek złocistych.
Prześcieradło i jedwabiem czerwonym szyte.
Kowsz malowany, wielki, moskiewski.
Łuków pięć i strzał dziesiątków trzy.
Ceny sztuk trzy i ołowiu trzy, zlanych w bryły.
Szachy kościane w puszce.
Szafka z książkami, które Wszę Jegom, odjeżdżając do cudzych krajów, zamknął.
Szuflada z suszczeńskimi kamykami.
Joan Balynski — marszałek mozyrski manu propria. Samuel Karol Korecki Tomasz Kamieński Gabriel Srokowski — manu propria. D
Regestr służby i stołowego srebra grzywna po fl. 24 12 mis, o 10 grzywien każda, wynosi 120 facit fl.
6 tuzinów półmisków
Kabat wołoski, aksamitny, czerwony, haftowany złotem, z siedm czapradek złocistych.
Prześcieradło i jedwabiem czerwonym szyte.
Kowsz malowany, wielki, moskiewski.
Łuków pięć i strzał dziesiątków trzy.
Ceny sztuk trzy i ołowiu trzy, zlanych w bryły.
Szachy kościane w puszce.
Szafka z książkami, które Wsżę Jegom, odjeżdżając do cudzych krajów, zamknął.
Szuflada z suszczeńskimi kamykami.
Joan Balynski — marszałek mozyrski manu propria. Samuel Karol Korecki Thomasz Kamieński Gabriel Srokowski — manu propria. D
Regestr służby i stołowego srebra grzywna po fl. 24 12 mis, o 10 grzywien każda, wynosi 120 facit fl.
6 tuzinów półmisków
Skrót tekstu: InwKorGęb
Strona: 116
Tytuł:
Inwentarz mienia ruchomego książąt Koreckich z lat 1637-1640
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1637 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1637
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Materiały źródłowe do dziejów kultury i sztuki XVI-XVIII w.
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Mieczysław Gębarowicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1973
tu oczy, tu inne Podobieństwa kochane uznawał siostrzynne.
Pełne były ulice łuków wystawionych, Pełne sale poetów i rózg poświęconych, A wdzięczność, i rodzone pięknej Kalliopy, Gdzie pojrzał, gdzie i stąpił, w jego zaraz tropy. Z tem opuścił Wiennę, nie bez żądze jakiej Dłuższego z nią kochania. Jako swej Itaki Odjeżdżając Ulisses, z miłości uprzejmej Upatrował w pół morza ostatnie jej dymy. Wnet helweckie kantony gospodą mu były, Że cieniami wiecznemi Alpes zawaliły, Co za tor miał Annibal, gdy pierwszy je kował, Co za przeszcie Wandali: wszystko upatrował. Stąd piękną Florencją i kwitnące pola Oglądał Lombardii, gdzie Po i Mozzola Ferarz
tu oczy, tu inne Podobieństwa kochane uznawał siestrzynne.
Pełne były ulice łuków wystawionych, Pełne sale poetów i rózg poświęconych, A wdzięczność, i rodzone pięknej Kalliopy, Gdzie pojrzał, gdzie i stąpił, w jego zaraz tropy. Z tem opuścił Wiennę, nie bez żądze jakiej Dłuższego z nią kochania. Jako swej Itaki Odjeżdżając Ulisses, z miłości uprzejmej Upatrował w pół morza ostatnie jej dymy. Wnet helweckie kantony gospodą mu były, Że cieniami wiecznemi Alpes zawaliły, Co za tor miał Annibal, gdy pierwszy je kował, Co za przeszcie Wandali: wszystko upatrował. Ztąd piękną Florencyą i kwitnące pola Oglądał Lombardyi, gdzie Po i Mozzola Ferarz
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 43
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
wiarę tych wzruszycielów pokoju wzięli byli, aby w obozie królewskim więźniami nie zostali (byli tego bowiem godni, aby w więzieniu sejmu czekali), prosili króla, aby ich wypuścił. Na co król łatwie pozwolił i na prośbę żołnierzów wypuścił ich. A który to widział, świadectwo wydał, a prawdziwe jest świadectwo jego. Odjeżdżając tedy król ku Krakowu z senatormi swemi, wielbili Pana Boga, mówiąc: »Prawdziwie Pan Bóg nasz sprawiedliwy i miłosierny jest«. Wiele tedy miłośników pokoju pospolitego, bijąc się w piersi swe i chwaląc Pana Boga, wracali się do domów swoich. Byli też tam przyjaciele, powinni i żony ich, które za nimi
wiarę tych wzruszycielów pokoju wzięli byli, aby w obozie królewskim więźniami nie zostali (byli tego bowiem godni, aby w więzieniu sejmu czekali), prosili króla, aby ich wypuścił. Na co król łatwie pozwolił i na prośbę żołnierzów wypuścił ich. A który to widział, świadectwo wydał, a prawdziwe jest świadectwo jego. Odjeżdżając tedy król ku Krakowu z senatormi swemi, wielbili Pana Boga, mówiąc: »Prawdziwie Pan Bóg nasz sprawiedliwy i miłosierny jest«. Wiele tedy miłośników pokoju pospolitego, bijąc się w piersi swe i chwaląc Pana Boga, wracali się do domów swoich. Byli też tam przyjaciele, powinni i żony ich, które za nimi
Skrót tekstu: KrysPasCz_II
Strona: 56
Tytuł:
Passya pana naszego Zygmunta Trzeciego, króla polskiego, podług jego sługi i wiernego poddanego, z panem swym spółcierpiącego.
Autor:
Szczęsny Kryski
Miejsce wydania:
Janowiec
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
były francuskie. Napisałem tedy zaraz do Zabiełły, marszałka kowieńskiego, donosząc mu, że już mam w ręku moich dla niego czerw, zł tysiąc, aby tedy po te pieniądze przyjeżdżał do Rasnej, a potem poszedłem z podziękowaniem za tak wielką łaskę i protekcją wyświadczoną do hetmana.
Tegoż dnia po obiedzie, odjeżdżając z Białegostoku, gdy wszystkie państwo byli w ogródku przed apartami dolnymi, które łazienką nazywają, zacząłem państwo żegnać i mówić tymi słowy, że w moim nieszczęściu jestem teraz tak jak na gardło dekretowany i na plac wyprowadzony, który wpóki żyje, ma na-
dzieją, że jaka protekcja i instancja od śmierci go wyprosi,
były francuskie. Napisałem tedy zaraz do Zabiełły, marszałka kowieńskiego, donosząc mu, że już mam w ręku moich dla niego czerw, zł tysiąc, aby tedy po te pieniądze przyjeżdżał do Rasnej, a potem poszedłem z podziękowaniem za tak wielką łaskę i protekcją wyświadczoną do hetmana.
Tegoż dnia po obiedzie, odjeżdżając z Białegostoku, gdy wszystkie państwo byli w ogródku przed apartami dolnymi, które łazienką nazywają, zacząłem państwo żegnać i mówić tymi słowy, że w moim nieszczęściu jestem teraz tak jak na gardło dekretowany i na plac wyprowadzony, który wpóki żyje, ma na-
dzieją, że jaka protekcja i instancja od śmierci go wyprosi,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 683
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
czasu. Były dnia wczorajszego per brevepokrótce ustnie IWMPanu Dobrodziejowi remonstrowane i jego najdobrotliwszej protekcji oddane aflikcje nasze, na które jeżeli się JOKsiążę IMĆ Dobrodziej przez wielką sprawiedliwość i klemencją swoją przychylić będzie raczył, będziemy od IWMPana Dobrodzieja w Lublinie czekać rezolucji, dla której zostawujemy umyślnego w Garbowie, a sami, dla pilnych interesów naszych odjeżdżając do Lublina, suplikujemy jako najpokorniej o finalną rezolucją, jeżeli jak sobie życzemy, z IWYMPanem Lewickim, podlaskim dobrodziejem, dla skutecznego zakończenia przybyć in adorationem JOKsięcia IMci Dobrodzieja mamy. Ne contabescamusabyśmy nie zmarnieli więcej z stratą czasu i ekspensu daremnym czekaniem, a gdy się w niewinności naszej wszechmocności i miłosierdziu boskiemu oddajemy,
czasu. Były dnia wczorajszego per brevepokrótce ustnie JWMPanu Dobrodziejowi remonstrowane i jego najdobrotliwszej protekcji oddane aflikcje nasze, na które jeżeli się JOKsiążę JMĆ Dobrodziej przez wielką sprawiedliwość i klemencją swoją przychylić będzie raczył, będziemy od JWMPana Dobrodzieja w Lublinie czekać rezolucji, dla której zostawujemy umyślnego w Garbowie, a sami, dla pilnych interesów naszych odjeżdżając do Lublina, suplikujemy jako najpokorniej o finalną rezolucją, jeżeli jak sobie życzemy, z JWJMPanem Lewickim, podlaskim dobrodziejem, dla skutecznego zakończenia przybyć in adorationem JOKsięcia JMci Dobrodzieja mamy. Ne contabescamusabyśmy nie zmarnieli więcej z stratą czasu i ekspensu daremnym czekaniem, a gdy się w niewinności naszej wszechmocności i miłosierdziu boskiemu oddajemy,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 706
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
piechoty. Naturalni Obywatele tameczni czczą za Boga, małpę, jeden Kościół wsparty 700. kolumnami marmurowemi, małpie poświęcili, wierząc, że dusza ludzka w nie wstępuje. Braminowie ich są Księża, którym Król ożeniony, daje zaraz żonę. aby u nich przenocowała, i honorarium 500. czerwonych złotych, toż czyni w drogę odjeżdżając.
W GOLGONDA Królestwie, jest góra Kolur, albo Gaeni wielkich diamentów na świat stąd wychodzących. Na 2. mile od Golgondy Stolicy, naleziona druga góra także wielkich diamentów, ale zakryta od Króla, aby jej Mogolowi wielkiemu jako Tributarius, nie był oddać przymuszony. Tego Królestwa Miasto obszerne Mussuli patan Roku 1679. zatopione
piechoty. Naturalni Obywatele tameczni czczą za Boga, małpę, ieden Kościoł wsparty 700. kolumnami marmurowemi, małpie poświęcili, wierząc, że dusza ludzka w nie wstępuie. Braminowie ich są Xięża, ktorym Krol ożeniony, daie zaraz żonę. aby u nich przenocowała, y honorarium 500. czerwonych złotych, toż cżyni w drogę odieżdżaiąc.
W GOLGONDA Krolestwie, iest gora Kolur, albo Gaeni wielkich dyamentow na świat ztąd wychodzących. Na 2. mile od Golgondy Stolicy, naleziona druga gora także wielkich dyamentow, ale zakryta od Krola, aby iey Mogolowi wielkiemu iako Tributarius, nie był oddać przymuszony. Tego Krolestwa Miasto obszerne Mussuli patan Roku 1679. zatopione
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 530
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
wszyscy za zyskiem bezecnym udali, A Tatarzyn kilkakroć co rok sioła pali. Symich Buhaju, mój buhaju! Nie tak się niedźwiedzi Obawaj, jako gdy nas zdradliwi sąsiedzi Podsiadają. Przedtym nas na wszystek świat znano, Acz i teraz nad Wołhą przed nami zadrżano. Soboń Źle dziś i bratu wierzyć. Pod rękę stryjowę, Odjeżdżając w gościnę, wszystko me domowe Oddałem gospodarstwo, on mię wygnał z niego: Snadź to się panom trafia wieku dzisiejszego. Symich Pasterzu, złe psy chowasz! Owce z pastuchami Pokąsali. Musi być, suki się z wilkami Chowały. Ostatek ci pokradną złodzieje: Snadź się to i w bogatych dworach teraz dzieje.
wszyscy za zyskiem bezecnym udali, A Tatarzyn kilkakroć co rok sioła pali. Symich Buhaju, mój buhaju! Nie tak się niedźwiedzi Obawaj, jako gdy nas zdradliwi sąsiedzi Podsiadają. Przedtym nas na wszystek świat znano, Acz i teraz nad Wołhą przed nami zadrżano. Soboń Źle dziś i bratu wierzyć. Pod rękę stryjowę, Odjeżdżając w gościnę, wszystko me domowe Oddałem gospodarstwo, on mię wygnał z niego: Snadź to się panom trafia wieku dzisiejszego. Symich Pasterzu, złe psy chowasz! Owce z pastuchami Pokąsali. Musi być, suki się z wilkami Chowały. Ostatek ci pokradną złodzieje: Snadź się to i w bogatych dworach teraz dzieje.
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 153
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
Mnie moich rzeczy własnych nic nie wzięto. A też jeszczem takiego nie widział/ któryby mi mógł umiejętność odjąć. Filożof nic nie poczytał za rzecz własną/ jedno to/ czego nielza odjąć. Tej podobna masz fol. 49.
Tenże/ gdy tenże Król zabrawszy w płon wszystkę niewolną czeladź/ odjeżdżając rzekł: Zostawuję wam miasto wolne: tak mu na to powiedział: Tak jest iż wolne/ boś żadnego w nim niewolnika nie zostawił.
Gdy się wszyscy przypatrowali jemu/ a jeden mu rzekł: Wej jako się dziwują tobie/ by jakim zwierzowi. Na to tym sposobem odpowiedział: Nie jako zwierzowi/ ale się
Mnie moich rzecży własnych nic nie wźięto. A też ieszcżem tákiego nie widźiał/ ktoryby mi mogł vmieiętność odiąć. Filożof nic nie poczytał zá rzecż własną/ iedno to/ cżego nielza odiąć. Tey podobna masz fol. 49.
Tenże/ gdy tenże Krol zábrawszy w płon wszystkę niewolną cżeladź/ odieżdżáiąc rzekł: Zostáwuię wam miásto wolne: ták mu ná to powiedźiał: Ták iest iż wolne/ boś żadnego w nim niewolniká nie zostáwił.
Gdy się wszyscy przypátrowáli iemu/ á ieden mu rzekł: Wey iáko się dźiwuią tobie/ by iákiem źwierzowi. Ná to tym sposobem odpowiedźiał: Nie iáko źwierzowi/ ále się
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 62
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
w to wkroczyła, - krewnym się tego zwierzyła, Prosząc, by mi dopomogli, radę mi swą w tym dać mogli. Jam się też już resolwowała.
Wszakeście sami wiedzieli, i ode mnie to słyszeli, Iżem przymuszona była, w ten stan iżem pozwoliła, - Czego zaś ociec żałował; odjeżdżając, deklarował: Jak się prędko miał powrócić, zaraz mię z nim chciał rozłączyć; TRANSAKCJA ALBO OPISANIE
Że tego nie konkludował, - bo zdrowiem zapięczetował! Jam też dlatego milczała, iżem sposobu nie miała. Leć com teraz umyśliła, zapewne będę kończyła. Żadnych postrachów nie boję, - o honor i
w to wkroczyła, - krewnym się tego zwierzyła, Prosząc, by mi dopomogli, radę mi swą w tym dać mogli. Jam się też już resolwowała.
Wszakeście sami wiedzieli, i ode mnie to słyszeli, Iżem przymuszona była, w ten stan iżem pozwoliła, - Czego zaś ociec żałował; odjeżdżając, deklarował: Jak się prędko miał powrócić, zaraz mię z nim chciał rozłączyć; TRANSAKCYJA ALBO OPISANIE
Że tego nie konkludował, - bo zdrowiem zapięczetował! Jam też dlatego milczała, iżem sposobu nie miała. Leć com teraz umyśliła, zapewne będę kończyła. Żadnych postrachów nie boję, - o honor i
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 63
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935