a bez względu na Osoby tę zbrodnię (pijaństwo) na wszystkich ludziach srodze karali; Osobliwie takie mieli prawo/ że się i Król ich upijać nie śmiał: i powinien był każdy pilne na to mieć oko/ jeśli się (Krol) za pijaństwem udawał; a którabykolwiek Niewiasta Króla pijanego zabiła/ ta miała za to odnieść tę nagrodę/ że ją nowy Król miał za Małżonkę pojąć/ a ona miała Królową być.
Niektórzy Narodowie/ którzy się Locri nazywali/ takie srogie stanowili prawo/ że tym głowy ucinać dali/ którzy się lekkomyślnie upijali. Stob. Serm. 18. p. 164.
To byli Poganie/ a jako się oto
á bez względu ná Osoby tę zbrodnię (pijáństwo) ná wszystkich ludźiách srodze karáli; Osobliwie tákie mieli práwo/ że śię y Krol ich upijáć nie śmiał: y powinien był káżdy pilne ná to mieć oko/ jeśli śię (Krol) zá pijáństwem udawał; á ktorabykolwiek Niewiástá Krolá pijánego zábiłá/ tá miáłá zá to odnieść tę nagrodę/ że ją nowy Krol miał zá Małżonkę pojąć/ á oná miáłá Krolową bydź.
Niektorzy Narodowie/ ktorzy śię Locri názywáli/ tákie srogie stánowili práwo/ że tym głowy ućináć dáli/ ktorzy śię lekkomyślnie upijáli. Stob. Serm. 18. p. 164.
To byli Pogánie/ á jáko śię oto
Skrót tekstu: GdacKon
Strona: 45.
Tytuł:
Dyszkursu o pijaństwie kontynuacja
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Królewskiej Mości zastąpi. O czem Wasza Królewska Mość, Pan mój miłościwy, z regestru stanowisk, które na osobnej karcie posyłam, raczysz wziąć dostateczną wiadomość. Ekspostulowałem i czyniłem częścią w kole generalnem, częścią privatim pilne staranie, aby żołnierze służbę W. K. Mści statecznie kontinuowali, lecz niemogłem inakszej odnieść deklaracji oprócz takiej: że jeżeli zupełnej nieodniosą zapłaty, służbę Waszej Królewskiej Mości chcą porzucić. Ja teraz jadę do Grudziądza, i tam się czas jaki zabawię gwoli tym traktatom, znosząc się wedle rozkazania W. K. Mści z Ich M. PP. komisarzami; przestrzegać tego będę, aby nie contra dignitatem,
Królewskiéj Mości zastąpi. O czém Wasza Królewska Mość, Pan mój miłościwy, z regestru stanowisk, które na osobnej karcie posyłam, raczysz wziąść dostateczną wiadomość. Expostulowałem i czyniłem częścią w kole generalném, częścią privatim pilne staranie, aby żołnierze służbę W. K. Mści statecznie continuowali, lecz niemogłem inakszéj odnieść deklaratiéj oprócz takiéj: że jeżeli zupełnéj nieodniosą zapłaty, służbę Waszéj Królewskiéj Mości chcą porzucić. Ja teraz jadę do Grudziądza, i tam się czas jaki zabawię gwoli tym traktatom, znosząc się wedle rozkazania W. K. Mści z Ich MM. PP. kommissarzami; przestrzegać tego będę, aby nie contra dignitatem,
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 151
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
ziemi! PAMIĘĆ ŚMIERCI NAJJAŚNIEJSZEGO ALEKsANDKA KAROLA KRÓLEWICA POLSKIEGO I SZWEDZKIEGO Roku Pańskiego 1634, 20 listopada. NAJJAŚNIEJSZEJ PANNIE ANNIE KATARZYNIE KONSTANCJI KRÓLEWNIE POLSKIEJ I SZWEDZKIEJ.
Kochania twego konterfekt żałobny, Ruinę znaczną i w królewskim domu, Korony wszystkiej żal, jeśli podobny, Jeśli był kiedy spodziewany komu; Co duchy mogły Muze nieozdobnej Z podziemnych odnieść mieszkańców pogromu, Rymem ojczystym ułożywszy pióro, Przed cię przynoszę, o wielkiej krwie Córo! Ty jakoś więcej nad inne kochała Subtelnem swej płci i miękkiem kochaniem, Takeś nad wszystkich więcej żałowała, Tak ciężej śmierci umierając za nim. Już dni i nocy choćbyś przepłakała, Nie ruszysz nieba swojem narzekaniem. Podnieś
ziemi! PAMIĘĆ ŚMIERCI NAJJAŚNIEJSZEGO ALEXANDKA KAROLA KRÓLEWICA POLSKIEGO I SZWEDZKIEGO Roku Pańskiego 1634, 20 listopada. NAJJAŚNIEJSZEJ PANNIE ANNIE KATARZYNIE KONSTANCYI KRÓLEWNIE POLSKIEJ I SZWEDZKIEJ.
Kochania twego konterfekt żałobny, Ruinę znaczną i w królewskim domu, Korony wszystkiej żal, jeżli podobny, Jeżli był kiedy spodziewany komu; Co duchy mogły Muze nieozdobnej Z podziemnych odnieść mieszkańców pogromu, Rymem ojczystym ułożywszy pióro, Przed cię przynoszę, o wielkiej krwie Córo! Ty jakoś więcej nad inne kochała Subtelnem swej płci i miękkiem kochaniem, Takeś nad wszystkich więcej żałowała, Tak ciężej śmierci umierając za nim. Już dni i nocy choćbyś przepłakała, Nie ruszysz nieba swojem narzekaniem. Podnieś
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 36
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
go puści. Drab królowi poselstwo odniósł ukwapliwy; Ale on, który zawsze beł zły, niecnotliwy I którego postępek każdy beł szkarady, Uciekł się do chytrości, do złych sztuk, do zdrady.
LXIV.
Myśli, jeśli dostanie rycerza samego, Który do niego draba wyprawił onego, Że będzie miał i pannę, jeśli odnieść umiał Drab poselstwo i jeśli, że ją miał, zrozumiał. Wnet trzydzieści człowieka ścieżkami wyprawił Nie tą bramą, w której drab grabię był zostawił, Ale inszą, ustronną, którzy ku zamkowi Wielkiem kołem w tył zaszli cnemu Orlandowi.
LXV.
A tem czasem go zdrajca zabawiać rozkazał, Aż przyszli na to miejsce,
go puści. Drab królowi poselstwo odniósł ukwapliwy; Ale on, który zawsze beł zły, niecnotliwy I którego postępek każdy beł szkarady, Uciekł się do chytrości, do złych sztuk, do zdrady.
LXIV.
Myśli, jeśli dostanie rycerza samego, Który do niego draba wyprawił onego, Że będzie miał i pannę, jeśli odnieść umiał Drab poselstwo i jeśli, że ją miał, zrozumiał. Wnet trzydzieści człowieka ścieszkami wyprawił Nie tą bramą, w której drab grabię był zostawił, Ale inszą, ustronną, którzy ku zamkowi Wielkiem kołem w tył zaszli cnemu Orlandowi.
LXV.
A tem czasem go zdrajca zabawiać rozkazał, Aż przyszli na to miejsce,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 187
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
na ono straszliwe potkanie. Ten próżnem nabożeństwem i strachem ujęty, Niepobożny rozumiał uczynek tak święty, Mówiąc, żeby to było już na wieki na się Proteusa rozgniewać, żeby znowu zasię Wypuścił wszytkie swoje morskie stada z wody Na wyspę i odnowił zapomnione szkody;
XLVII.
I że obrażonego lepiej prosić boga O pokój, który odnieść jedna była droga: Aby występnik w morze zaraz niemieszkanie Beł wrzucony na jego gniewu ubłaganie. Tak od jednej pochodnie zapala się druga, Że się świeci ulica wszytka, jako długa; Tak gniew z jednego serca idzie do drugiego, Który chce w morze wrzucić rycerza zacnego.
XLVIII.
Ci z procami, a ci się
na ono straszliwe potkanie. Ten próżnem nabożeństwem i strachem ujęty, Niepobożny rozumiał uczynek tak święty, Mówiąc, żeby to było już na wieki na się Proteusa rozgniewać, żeby znowu zasię Wypuścił wszytkie swoje morskie stada z wody Na wyspę i odnowił zapomnione szkody;
XLVII.
I że obrażonego lepiej prosić boga O pokój, który odnieść jedna była droga: Aby występnik w morze zaraz niemieszkanie Beł wrzucony na jego gniewu ubłaganie. Tak od jednej pochodnie zapala się druga, Że się świeci ulica wszytka, jako długa; Tak gniew z jednego serca idzie do drugiego, Który chce w morze wrzucić rycerza zacnego.
XLVIII.
Ci z procami, a ci się
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 238
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
nich odjechała Pierwej niżli, że hełmu niemasz, obaczyli: Tak się beli obadwa gniewem zapalili.
LIV.
Ferat napierwej postrzegł i napierwej zoczył, Że szyszaka nie było i prędko odskoczył Od Orlanda i rzekł mu: „Pięknieć nam wyrządził Ów rycerz, który z nami w towarzystwie błądził! Pytam, jaką zwyciężca ma odnieść nagrodę, Kiedy wziął szyszak, co nas wprawił w tę niezgodę?” Cofnie się Orland, patrzy na drzewie, pod drzewem I szyszaka nie widzi: pała wielkiem gniewem.
LV.
I zgodził się z słowami w tem Feratowemi, Że go wziął rycerz, który beł pospołu z niemi; Zaczem się przeciw swemu
nich odjechała Pierwej niżli, że hełmu niemasz, obaczyli: Tak się beli obadwa gniewem zapalili.
LIV.
Ferat napierwej postrzegł i napierwej zoczył, Że szyszaka nie było i prętko odskoczył Od Orlanda i rzekł mu: „Pięknieć nam wyrządził Ów rycerz, który z nami w towarzystwie błądził! Pytam, jaką zwyciężca ma odnieść nagrodę, Kiedy wziął szyszak, co nas wprawił w tę niezgodę?” Cofnie się Orland, patrzy na drzewie, pod drzewem I szyszaka nie widzi: pała wielkiem gniewem.
LV.
I zgodził się z słowami w tem Feratowemi, Że go wziął rycerz, który beł pospołu z niemi; Zaczem się przeciw swemu
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 262
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
z góry.
LXXVIII.
Gdziekolwiek Michał święty obraca skrzydłami, Obłoki uciekają z czarnemi chmurami, Niebo się wypogadza i świeci wesoło, Sam ma około siebie wielkie złote koło; Siekąc rzadkie powietrze, myśli, gdzie się spuścić I gdzieby się napierwej miał udać i puścić, Żeby nieprzyjaciela słów nalazł, Milczenie, Któremu pierwsze odnieść zamyśla zlecenie.
LXXIX.
Gdzie mieszka, gdzie się bawi, sam w sobie rozbiera, Na ostatek tem one swe myśli zawiera, Że pewnie nigdziej indziej, jedno między mnichy W kościołach i klasztorach mieszka on bóg cichy, Gdzie są mowy i słowa wszytkie tak wygnane, Że po wszytkich komorach mają napisane „Milczenie”
z góry.
LXXVIII.
Gdziekolwiek Michał święty obraca skrzydłami, Obłoki uciekają z czarnemi chmurami, Niebo się wypogadza i świeci wesoło, Sam ma około siebie wielkie złote koło; Siekąc rzadkie powietrze, myśli, gdzie się spuścić I gdzieby się napierwej miał udać i puścić, Żeby nieprzyjaciela słów nalazł, Milczenie, Któremu pierwsze odnieść zamyśla zlecenie.
LXXIX.
Gdzie mieszka, gdzie się bawi, sam w sobie rozbiera, Na ostatek tem one swe myśli zawiera, Że pewnie nigdziej indziej, jedno między mnichy W kościołach i klasztorach mieszka on bóg cichy, Gdzie są mowy i słowa wszytkie tak wygnane, Że po wszytkich komorach mają napisane „Milczenie”
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 315
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, tak srogim uporem Aż tu zaszedł? czego chce? i co dalej myśli? Jeźliże fantazje, sobie takie kryśli, Korony chce dopinać? lużże jest kto godni lą zasłużył, na jego ukaranie zbrodni Mając miecz przypasany. a Bóg mu pomoże, Jeźli się chce obaczyć; i w-tym jeszcze może Laski odnieść nadzieje, gdy przed Majestatem Jego się upokorzy? a zatym Mandatem Z-ziemie zaraz ustąpi. Z-czym kiedyś go znając, I stąd powolniejszego sobie spodziewając, Ksiądz Hanczel wyprawiony, który go zastanie Do Zamościa szturmując. Skoro go pisanie Takie dojdzie. Jako wiatr przeraźliwy wienie. Samo w-nim Majestatu uczyni wspomnienie Szkopułwielki
, tak srogim uporem Aż tu zaszedł? czego chce? i co daley myśli? Ieźliże fantazye, sobie takie kryśli, Korony chce dopinać? lużże iest kto godni lą zasłużył, na iego ukaranie zbrodni Maiąc miecz przypasany. a Bog mu pomoże, Ieźli sie chce obaczyć; i w-tym ieszcze może Laski odnieść nadźieie, gdy przed Maiestatem Iego sie upokorzy? a zatym Mandatem Z-źiemie zaraz ustąpi. Z-czym kiedyś go znáiąc, I ztąd powolnieyszego sobie spodziewaiąc, Xiądz Hanczel wyprawiony, ktory go zastánie Do Zamośćia szturmuiąc. Skoro go pisanie Takie doydźie. Iako wiatr przeraźliwy wienie. Sámo w-nim Maiestatu uczyni wspomnienie Szkopułwielki
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 40
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
skaczą Z-żalu sprawiedliwego i tak drogiej szkody, Tu kiedyż się ukoją tu swoje nagrody I krwawe Inferie, Bracia zabijani, Kościoły i Kapłani ich pomordowani, Panienkom wstyd odjety; łona biednych Matek Krwią dziecinną zbroczone; wszytkie naostatek Krzywdy Boskie i ludzkie, które swej wołają Pomsty o to do Nieba, tu odnieść to mają. Ani wrócą inaczej tak kosztownej straty Póki się nie odważą. Bowiem wszytka na ty Summa rzeczy. I jeźli drugi raz szwankuje Nasza jeszcze fortuna, niech nie obiecuje Domu sobie nie tylko widzieć kto własnego, Ale nawet narodu i imienia swego Znać na wieki. Jakoby do tąd aż kwitnącą Od Lechów starożytnych widział
skaczą Z-żalu sprawiedliwego i ták drogiey szkody, Tu kiedyż sie ukoią tu swoie nagrody I krwawe Inferye, Braćia zábiiani, Kośćioły i Kápłáni ich pomordowáni, Panienkom wstyd odiety; łoná biednych Mátek Krwią dźiećinną zbroczone; wszytkie naostatek Krzywdy Boskie i ludzkie, ktore swey wołaią Pomsty o to do Nieba, tu odnieść to maią. Ani wrocą inaczey tak kosztowney straty Poki się nie odważą. Bowiem wszytka na ty Summá rzeczy. I ieźli drugi raz szwankuie Násza ieszcze fortuná, niech nie obiecuie Domu sobie nie tylko widźić kto własnego, Ale nawet narodu i imienia swego Znać na wieki. Iákoby do tąd áż kwitnącą Od Lechow stárożytnych widźiał
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 81
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
I tam we Litwie Radziewieł Wielki nie próżnuje. Wielki słusznie; jeżliże w-taki zawołany Gwałt Ojczysty, przyległej Księstwa swego ściany Mogło obronić, i pierwszy, nie tylko szalony Impet tej rebelii zatrzymać z-swej strony, Ale zdradą którego, w-pód Korsuńską owe Chmielnicki się urodził, wszytkiego na głowę Krzeczewskiego porazić? i zwycięstwo z-niego Odnieść nie porównane. Bowiem skoro jego Stanęło to powodem, żeby w-tym odmęcie Litwę z-nami rozerwać, która im na wstręcie Wielkim była: wylane naprzód te Howady W-Białą Ruś, i Polesie, gdzie zaraz przez zdrady, I bunty już gotowe zdradzonych tam gburów, Jednej z-nimi faryny, do Miast się i Murów
I tam we Litwie Rádźiewieł Wielki nie prożnuie. Wielki słusznie; ieżliże w-taki záwołány Gwáłt Oyczysty, przyległey Xięstwá swego śćiany Mogło obronić, i pierwszy, nie tylko szalony Impet tey rebelliey zátrzymać z-swey strony, Ale zdrádą ktorego, w-pod Korsuńską owe Chmielnicki się urodźił, wszytkiego na głowę Krzeczewskiego poraźić? i zwyćięstwo z-niego Odnieść nie porownane. Bowiem skoro iego Staneło to powodem, żeby w-tym odmęćie Litwę z-nami rozerwać, ktora im na wstręćie Wielkim byłá: wylane naprzod te Howady W-Białą Ruś, i Polesie, gdźie zaraz przez zdrady, I bunty iuż gotowe zdradzonych tam gburow, Iedney z-nimi faryny, do Miast się i Murow
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 99
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681