My za was ślepej/ stosy Fortuny znosiemy: My same/ co na świecie źle nieszczęsne wiemy. O bodajżesmy były/ nigdy nie wiedziały! Bodajesmy się były/ w grobach dziś widziały! Takie były początki Boskiego karania; Któremu/ dzisiejszy dzień nie czyni przestania. Lecz jako do gry piełkę wziąwszy wręce dzieci/ Odpocząć jej nie dadzą: od rąk do rąk leci: I stej i z owej strony biją: a choć padnie Biją znowu/ z ziemie ją podejmując snadnie: Tak utrapioną Polskę/ po razy tak wiele/ Zrąk do rąk/ dają sobie/ jej Nieprzyjaciele. Daje Tatar Kozaku/ Kozak Moskalowi/ Moskal wiedno z
My zá was ślepey/ stosy Fortuny znośiemy: My sáme/ co ná świećie źle nieszczęsne wiemy. O bodayżesmy były/ nigdy nie wiedźiáły! Bodáiesmy się były/ w grobách dźiś widźiáły! Tákie były początki Boskiego karania; Ktoremu/ dźiśieyszy dźień nie czyni przestánia. Lecz iáko do gry piełkę wźiąwszy wręce dźieći/ Odpocząć iey nie dádzą: od rąk do rąk leći: Y ztey y z owey strony biją: á choć pádnie Biją znowu/ z źiemie ią podeymuiąc snádnie: Tak vtrapioną Polskę/ po rázy tak wiele/ Zrąk do rąk/ dáią sobie/ iey Nieprzyiaćiele. Dáie Tátar Kozaku/ Kozák Moskalowi/ Moskal wiedno z
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: A3
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
smak jest o przechodzeniu. Sen porzuć południowy/ nie w strzymuj unyny: Ani wiatrów/ to niedasz chorobie przyczyny. Przejdziesz Nestora w stare i wszędziwe lata/ I zażyjesz w pocieszonym zdrowiu długo świata. Przydatek.
Jeśli niemasz Doktora żadnego przy sobie/ Na trzy rzeczy pamiętać przyjdzie twej osobie. Wesołym być/ odpocząć po pracy/ skromności/ Zażyć w jedzeniu/ kładąc hamulec chciwości. O Rzeczach, które mózg mocnią.
Oczy zimna przemyjesz wodą/ ręcee schłodzisz/ W stawszy: a potym sobie umyciu podchodzisz. Członki przeciągniesz: głowę szczeszesz: ochędożysz/ Zęby ba i oskrobiesz/ Tym nie zdrowie złożysz. Umocnisz mózg/ i częścimsze
smák iest o przechodzeniu. Sen porzuć południowy/ nie w strzymuy vnyny: Ani wiátrow/ to niedasz chorobie przyczyny. Przeydźiesz Nestorá w stare y wszędźiwe látá/ Y záżyiesz w poćieszonym zdrowiu długo świátá. Przydatek.
Iesli niemasz Doktora żadnego przy sobie/ Ná trzy rzeczy pámiętáć przyidźie twey osobie. Wesołym być/ odpocząć po pracy/ skromnośći/ Záżyć w iedzeniu/ kłádąc hámulec chćiwośći. O Rzeczách, ktore mozg mocnią.
Ocży źimna przemyiesz wodą/ ręcee schłodźisz/ W stawszy: á potym sobie vmyćiu podchodźisz. Członki przećiągniesz: głowę szcżeszesz: ochędożysz/ Zęby bá y oskrobiesz/ Tym nie zdrowie złożysz. Vmocnisz mozg/ y cżęśćimsze
Skrót tekstu: OlszSzkoła
Strona: B2
Tytuł:
Szkoła Salernitańska
Autor:
Hieronim Olszowski
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
kilkunastu którym Król I. M. żywot podarował. To wszystko jako się wyżej namieniło działo się przez kilka godzin począwszy od piatej rano aż do dziesiątej godziny. Potym Król I. M. ze wszystkim Wojskiem stanąwszy, nakolana upadszy i Bogu za tak znaczną Wiktorią podziekowawszy, kazał Wojsku bardzo sfatygowanemu wobozie Saskim sobie odpocząć. Ta Wiktoria jest tak chwalebna jaka była tak Rok pod Narwą, która onej choć niewewszystkim jednak ex parte równiać się może, a to wtym że tu daleko większa resistentia była Nieprzyjacielska, jako pod Narwą: Ponieważ Sasowie wdobrym porzątku bardzo się zrazu bronili i bili, ale widząc Szwedów stojących jako Mur, i wytrzymujących
kilkunastu ktorym Krol I. M. żywot podárował. To wszystko iáko się wyżey namięniło działo się przez kilká godzin począwszy od piatey ráno áż do dziesiątey godziny. Potym Krol I. M. ze wszystkim Woyskiem stánąwszy, nákoláná upadszy y Bogu zá ták znáczną Victorią podziekowawszy, kázał Woysku bárdzo sfatygowánęmu wobozie Sáskim sobie odpocząć. Ta Victorya iest ták chwalebna iáka byłá ták Rok pod Nárwą, ktora oney choć niewewszystkim iednak ex parte rowniáć się może, á to wtym że tu dáleko większa resistentia była Nieprzyiacielska, iáko pod Nárwą: Poniewasz Sásowie wdobrym porzątku bárdzo się zrázu bronili y bili, ále widząc Szwedow stoiących iáko Mur, y wytrzymuiących
Skrót tekstu: RelRyg
Strona: 5
Tytuł:
Krótka a prawdziwa relacja o akcji wojennej [...] pod Rygą
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
COŻ ZA KARANIE, TA NIE SPRAWIEDLIWOSĆ ZACIĄGNĘŁA? zaciągnęła niepokój! Tak Bóg karze Kaima, Vagus, et profugus eris super terram będziesz tułaczem, i po świecie się tylko kręcić będziesz: przyszedł to tego kraju Kaim, mógłże w-niem uspokoić się? nie, Eris profugus. Patrzcie że niesprawiedliwość, nie dała mu nigdy odpocząć, pokoju zażyć, Vagus et profugus eris super terram. Wygrałeś Ablu przy twojej sprawiedliwej, Pan z-tobą Dominus tecum. Miał drugą akcyją, przed Panem Bogiem Kaim, o Abla, z-regestru, de Calumnia, o kalumnyją, potwarzy, zelżenia. Ci dwaj bracia Abel, i Kaim, tak się byli
COŻ ZA KARANIE, TA NIE SPRAWIEDLIWOSĆ ZACIĄGNĘŁA? záćiągnęłá niepokoy! Ták Bog karze Kaimá, Vagus, et profugus eris super terram będźiesz tułáczem, i po świećie się tylko kręćić będźiesz: przyszedł to tego kráiu Kaim, mogłże w-niem vspokoić się? nie, Eris profugus. Pátrzćie że niespráwiedliwość, nie dáłá mu nigdy odpocząć, pokoiu záżyć, Vagus et profugus eris super terram. Wygrałeś Ablu przy twoiey spráwiedliwey, Pan z-tobą Dominus tecum. Miał drugą ákcyią, przed Pánem Bogiem Kaim, o Ablá, z-regestru, de Calumnia, o kálumnyią, potwarzy, zelżenia. Ci dwáy bráćia Abel, y Kaim, ták się byli
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 10
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
, które mu wisiały Od zbroje, chciwe jego żądze hamowały.
CXV.
Kwapiąc się bez porządku stąd i zowąd swoje Z inszemi rynsztunkami składał z siebie zbroje; Zda mu się, że nigdy w tem dłużej nie pracował, Jeden węzeł rozwiązał, drugi zawięzował. - Ale podomno się wam słuchać uprzykrzyło I mnie też już odpocząć sobie będzie miło, Bo widzę sam, że ta pieśń była barzo długa; O tejże historyjej będzie krótsza druga.
KONIEC PIEŚNI DZIESIĄTEJ. PIEŚŃ JEDENASTA. ARGUMENT. Angelika, odjęta morskiemu dziwowi, Ginie z oczu przez pierścień drogi Rugierowi, Który potem olbrzyma wielkiego po lesie Goni, co Bradamantę na ramieniu niesie.
, które mu wisiały Od zbroje, chciwe jego żądze hamowały.
CXV.
Kwapiąc się bez porządku stąd i zowąd swoje Z inszemi rynsztunkami składał z siebie zbroje; Zda mu się, że nigdy w tem dłużej nie pracował, Jeden węzeł rozwiązał, drugi zawięzował. - Ale podomno się wam słuchać uprzykrzyło I mnie też już odpocząć sobie będzie miło, Bo widzę sam, że ta pieśń była barzo długa; O tejże historyej będzie krótsza druga.
KONIEC PIEŚNI DZIESIĄTEJ. PIEŚŃ JEDENASTA. ARGUMENT. Angelika, odjęta morskiemu dziwowi, Ginie z oczu przez pierścień drogi Rugierowi, Który potem olbrzyma wielkiego po lesie Goni, co Bradamantę na ramieniu niesie.
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 225
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
. Wielkości są ekstraordyinej Cudzoziemskie. Na Insule Tarprobana z jednego skorupa jest dachem całego domostwa, teste Plinio. W Czerwonym morzu wielkością swoją wygodne, bo łodzie ze skorup ich formują Żeglarze, kilka razem siedzący. Tylkiesz są i ziemskie na pustych w Libii miejscach. W Afryce podróżny, długą ufatygowany drogą, chcąc w nocy odpocząć sobie w polu, rozumiejąc, że jest mogiła, lub pagórek, albo kamień, obnocował się na żółwiu: Rano obudził się i widzi, że to żółw, nie mogiła, który go przez noc uwiozł na sobie trzy tysiące kroków, alias trzy mile Włoskie, Leo Africanus lib: 9. Na Insule Kuba w
. Wielkości są extraordyiney Cudzoziemskie. Ná Insule Tarprobana z iednego skorupa iest dachem całego domostwa, teste Plinio. W Czerwonym morzu wielkością swoią wygodne, bo łodzie ze skorup ich formuią Zeglarze, kilká razem siedzący. Tylkiesz są y ziemskie na pustych w Lybii mieyscach. W Afryce podrożny, długą ufatygowany drogą, chcąc w nocy odpocząć sobie w polu, rozumieiąc, że iest mogiła, lub págorek, albo kamień, obnocował się na żołwiu: Rano obudził się y widzi, że to żołw, nie mogiła, ktory go przez noc uwiozł na sobie trzy tysiące krokow, alias trzy mile Włoskie, Leo Africanus lib: 9. Na Insule Kuba w
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 634
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Psalmów, 127, 1), oto ten pan, którego usta często słowa Salomona powtarzały: „vanitas vanitatum et omnia vanitas” marność nad marnościami, wszystko marność (Księga Eklezjastesa, 1, 2), na ofiarowanym nawet senatorskim krześle, w pracach na dobro domu, na dobrą edukacją potomstwa i na chwałę boską odpocząć gdy nie chciał, na to sobie błogosławieństwo boże zasłużył, które traci w innych ambicjach dokupowanie się i zbytnie o honory zabiegi. Sprawiedliwie on o tej ambicji mówił: „vanitas vanitatum et omnia vanitas”, bo się czasem bez żadnych zasług i sposobności honory dostają. Kaligula cesarz najwyższą senatorstwa rzymskiego godność już był koniowi swemu
Psalmów, 127, 1), oto ten pan, którego usta często słowa Salomona powtarzały: „vanitas vanitatum et omnia vanitas” marność nad marnościami, wszystko marność (Księga Eklezjastesa, 1, 2), na ofiarowanym nawet senatorskim krześle, w pracach na dobro domu, na dobrą edukacją potomstwa i na chwałę boską odpocząć gdy nie chciał, na to sobie błogosławieństwo boże zasłużył, które traci w innych ambicjach dokupowanie się i zbytnie o honory zabiegi. Sprawiedliwie on o tej ambicji mówił: „vanitas vanitatum et omnia vanitas”, bo się czasem bez żadnych zasług i sposobności honory dostają. Kaligula cesarz najwyższą senatorstwa rzymskiego godność już był koniowi swemu
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 492
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
albo miasteczka (coś dobrego było), począł ich już był ochotnik od miasteczka przejmować doliną. Ale pułkownik koniecznie kazał potem minąć. I tak polmi wszystkierai, zboża (a prawie przede żniwy było) psując, poszło wojsko zębami na pułkownika zgrzytające, aż do Stajnu w księstwo już Badeńskie. Gdzie iż wojsko miało trochę odpocząć, zebrało się z pięćset czeladzi, którzy poszedłszy w zad, kilka ogniów za sobą-ukazali, a potem szturmem do onego miejsca z kąd było 800 piechoty na winnicę wyszło, przypuścili. Gdy jednak nic nie sprawiwszy, od miasta się uskoczyli, dwóch z pośrodka siebie straciwszy, a trzech postrzelonych mając, wyszło do nich z
albo miasteczka (coś dobrego było), począł ich już był ochotnik od miasteczka przejmować doliną. Ale pułkownik koniecznie kazał potem minąć. I tak polmi wszystkierai, zboża (a prawie przede żniwy było) psując, poszło wojsko zębami na pułkownika zgrzytające, aż do Stajnu w księstwo już Badeńskie. Gdzie iż wojsko miało trochę odpocząć, zebrało się z pięćset czeladzi, którzy poszedłszy w zad, kilka ogniów za sobą-ukazali, a potem szturmem do onego miejsca z kąd było 800 piechoty na winnicę wyszło, przypuścili. Gdy jednak nic nie sprawiwszy, od miasta się uskoczyli, dwóch z pośrodka siebie straciwszy, a trzech postrzelonych mając, wyszło do nich z
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 90
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
w Niedzielę i w święto orzącego/ bronującego/ i inszą robotę odprawującego/ godzi się grabić abo nie? § 11. Pic. Bonis nocet qui malis parcit.
PIerwej pokażmy ustawę Bożą o święceniu Niedziele/ i o karaniu gwałtowników jej. Pan Bóg w starym Zakonie/ sześć dni w tydzień pozwolił robić/ a siódmego odpocząć i święcić rozkazal. Memento vt diem Sabbati sanctifices. Sześć dni będziesz robił/ i każdą robotę swoję będziesz odprawował/ a siódmego dnia Sabat abo odpowcznienie Pana Boga twego jest/: nie będziesz weń żadnej roboty robił/ ty i syn twój/ i córka twoja/ służebnik i służebnica twoja/ bydlę twoje/ i
w Niedźielę y w święto orzącego/ bronuiącego/ y inszą robotę odpráwuiącego/ godźi się grábić ábo nie? § 11. Pic. Bonis nocet qui malis parcit.
PIerwey pokażmy vstáwę Bożą o święceniu Niedźiele/ y o karániu gwałtownikow iey. Pan Bog w stárym Zakonie/ sześć dni w tydźień pozwolił robić/ á śiodmego odpocżąć y święćić roskazal. Memento vt diem Sabbati sanctifices. Sześć dni będźiesz robił/ y káżdą robotę swoię będźiesz odpráwował/ á śiodmego dniá Sábbát ábo odpowcżnienie Páná Bogá twego iest/: nie będźiesz weń żadney roboty robił/ ty y syn twoy/ y corká twoiá/ służebnik y służebnicá twoiá/ bydlę twoie/ y
Skrót tekstu: CzyżAlf
Strona: 29
Tytuł:
Alfurkan tatarski
Autor:
Piotr Czyżewski
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
egzotyka, historia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
marmurze, srogi. A ja nazad, chybię drogi, Wpadnę na delfinoryba, Z okrutną paszczęką ryba. A na niej stoi chłopiątko,
Z jakąś pałką niebożątko; Chcąc ją zabić, z góry zmierzył, A piędzią się swą nie zmierzył. Wszystko to z marmuru rzeczy, Kunsztownie zrobione, grzeczy. Zmordowanym, chcę odpocząć I swe siedlisko rozpocząć. Nie wiem, gdzie się mam obrócić, Boję się nazad powrócić. Widzę kwater rozmaitych Dostatkiem, a wyśmienitych. Tam są kwiatki, różne ziółka, Kształtnie sadzone do kółka. W rogach baszty generalne, Z drzewek różnych naturalne, W których od słońca przy chłodzie Może każdy siedzieć w chłodzie.
marmurze, srogi. A ja nazad, chybię drogi, Wpadnę na delfinoryba, Z okrutną paszczęką ryba. A na niej stoi chłopiątko,
Z jakąś pałką niebożątko; Chcąc ją zabić, z góry zmierzył, A piędzią się swą nie zmierzył. Wszystko to z marmuru rzeczy, Kunsztownie zrobione, grzeczy. Zmordowanym, chcę odpocząć I swe siedlisko rozpocząć. Nie wiem, gdzie się mam obrócić, Boję się nazad powrócić. Widzę kwater rozmaitych Dostatkiem, a wyśmienitych. Tam są kwiatki, różne ziółka, Kształtnie sadzone do kółka. W rogach baszty generalne, Z drzewek różnych naturalne, W których od słońca przy chłodzie Może każdy siedzieć w chłodzie.
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 71
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909