, tak ich używajmy, jak Doktorowie z lekarstwy czynią. Jeżeli zaś chcemy sami się leczyć, ułożmy porządek leczenia się naszego.
Może kto odpowiedzieć, iż systematyczna rozrywka, zamiast zabawy umorduje i będzie podobna do gry szachów, która zdaje się być rozrywką bo jest grą, tak jednak w egzekucyj morduje, iż po niej odpoczywać i na nowo spracowany umysł rozrywać trzeba, nie jest myśl moja wkładać jarzmo reguł tam, gdzie swoboda panować ma, ale chciałbym żeby na rozrywki część tylko nieznaczna czasu oddzielona była; żeby się w nich nie zatapiać; żeby je nie czynić pracą i najznakomitszym życia naszego celem.
Upić się tym jest większa praca
, tak ich używaymy, iak Doktorowie z lekarstwy czynią. Ieżeli zaś chcemy sami się leczyć, ułożmy porządek leczenia się naszego.
Może kto odpowiedzieć, iż systematyczna rozrywka, zamiast zabawy umorduie y będzie podobna do gry szachow, ktora zdaie się bydź rozrywką bo iest grą, tak iednak w exekucyi morduie, iż po niey odpoczywać y na nowo spracowany umysł rozrywać trzeba, nie iest myśl moia wkładać iarzmo reguł tam, gdzie swoboda panować ma, ale chciałbym żeby na rozrywki część tylko nieznaczna czasu oddzielona była; żeby się w nich nie zatapiać; żeby ie nie czynić pracą y nayznakomitszym życia naszego celem.
Upić się tym iest większa praca
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 135
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
, belloardy zbite, Wiara nietkniona, sercu nieużyte. V.
Ale cóżkolwiek odniosłem i użył, Wszystko, o panie, oddawam to tobie. Ty sam mi przyznaj, że dobrzem ci służył, Żem przy twem umarł zdrowiu i ozdobie. A jeśli śmierci w czemem się zadłużył, Dopuść w ojczystym odpoczywać grobie! Niech tak żelazno i twardo nie drzymię. Że przyszłe wieki poznają me imię. NAGROBEK GARSONKOWI.
I ty nielube wiodąc dni po panu, Zdechłeś Garsonku we czwartek po ranu, Leżąc przy trunie i kochanym grobie, Jeśliż cię mile nie zawoła k/ sobie. Aż kiedykolwiek trop zwietrzywszy drogi, Poszedł
, belloardy zbite, Wiara nietkniona, sercu nieużyte. V.
Ale cóżkolwiek odniosłem i użył, Wszystko, o panie, oddawam to tobie. Ty sam mi przyznaj, że dobrzem ci służył, Żem przy twem umarł zdrowiu i ozdobie. A jeśli śmierci w czemem się zadłużył, Dopuść w ojczystym odpoczywać grobie! Niech tak żelazno i twardo nie drzymię. Że przyszłe wieki poznają me imie. NAGROBEK GARSONKOWI.
I ty nielube wiodąc dni po panu, Zdechłeś Garsonku we czwartek po ranu, Leżąc przy trunie i kochanym grobie, Jeśliż cię mile nie zawoła k/ sobie. Aż kiedykolwiek trop zwietrzywszy drogi, Poszedł
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 143
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
, że Wolnemu Narodowi Panuje, i tej dotrzymał Wolności. Nakoniec byle około całości i dobra Poddanych szczerze chodził, i na ich sadził się miłości, nic mu na wszelkiej schodzić szczęśliwości, nic na bezpieczeństwie, i na zupełności władzy Królewskiej niemoże. Bezpiecznie na łonie każdego (jako niegdy szczycili się Królowie Polscy) odpoczywać może Szlachcica i Poddanego. Manifest Jawnej Niewinności Szczęśliwszy nad inszych, tak się sprawując, tako Prawa opisały. Senatorowie powinni Króla napomnieć. gdy co przeciwko Wolnościom i Prawom czyni.
Przydany jest tegoż PANA, SENAT, który jako Praw i Całości Rzeczypospolitej przestrzegać powinien, i z obowiązku przysięgi Senatorskiej, coby wiedział szkodliwego
, że Wolnemu Narodowi Pánuie, y tey dotrzymał Wolnośći. Nákoniec byle około cáłośći y dobrá Poddánych szczerze chodźił, y ná ich sádźił się miłośći, nic mu ná wszelkiey schodźić szczęśliwośći, nic ná bespieczeństwie, y ná zupełnośći władzy Krolewskiey niemoże. Bespiecznie ná łonie káżdego (iáko niegdy szczyćili się Krolowie Polscy) odpoczywáć może Szláchćicá y Poddánego. Mánifest Iáwney Niewinnośći Szczęśliwszy nád inszych, ták się spráwuiąc, táko Práwá opisáły. Senatorowie powinni Krolá nâpomnieć. gdy co przećiwko Wolnośćiom y Práwom czyni.
Przydány iest tegoż PANA, SENAT, ktory iáko Praw y Cáłośći Rzeczypospolitey przestrzegáć powinien, y z obowiąsku przyśięgi Senatorskiey, coby wiedźiał szkodliwego
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 1
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
biegu Słońca, i ruszaniem się Słońca, i nieba, odmierzane i dzielone bywają. Aaa Jakoż Boginie. Godziny Boginiami zowie Poeta, dla tego, że bytnością swą zdadzą się być zawsze przytomne słońcu. Bbb Przywiódłszy od żłobów konie ogniem dmuchające. Pospolite mniemanie jest, jakoby też Słońce, i konie słoneczne miały w nocy odpoczywać, i paść się u żłobów Ambrozją. Za tym mniemaniem idąc Poeta, powieda, że konie Słoneczne karmione w nocy bywają sianem Ambrozjowym, bo godziny przywiodły je od żłobów. Ale wedle prawdy, Słońce, a zatym i konie jego, (to jest Aniołowie, którzy je z rozkazania Bożego prowadzą) nigdy nie odpoczywa
biegu Słońcá, y ruszaniem się Słońcá, y nieba, odmierzane y dźielone bywáią. Aaa Iákoż Boginie. Godźiny Boginiámi zowie Poeta, dla tego, że bytnośćią swą zdádzą się być záwsze przytomne słońcu. Bbb Przywiodszy od żłobow konie ogniem dmucháiące. Pospolite mniemánie iest, iákoby też Słońce, y konie słoneczne miały w nocy odpoczywáć, y paść się v żłobow Ambrozyą. Zá tym mniemániem idąc Poetá, powieda, że konie Słoneczne karmione w nocy bywaią śianem Ambrozyowym, bo godźiny przywiodły ie od żłobow. Ale wedle prawdy, Słońce, á zátym y konie iego, (to iest Anyołowie, ktorzy ie z roskazánia Bożego prowádzą) nigdy nie odpoczywa
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 55
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
mój brat,
aby z ludźmi i z końmi nie zmarzł, był w bo jaźni. Przecież ognia wykrzesawszy, grzali się przy roznieconym ogniu, śniegiem roztopionym i konie pojąc, i sami tenże śnieg pijąc. Znowu cały dzień błądzili, przecież ku wieczorowi do wioski się szczęściem dobili, gdzie mój brat musiał dzień cały odpoczywać, a potem do Mińska przyjechał. Gdzie gdy ani Grabowski, sędzia ziemski, ani Parowińska stawać nie śmieli, kondemnatę na nich po inkwizycji otrzymaliśmy.
Pojechał zatem brat mój Wacław z Mińska do Rasnej, a ja z bratem moim, teraźniejszym pułkownikiem, pojechałem na sejmik do Kowna, na którym sejmiku stanął deputatem
mój brat,
aby z ludźmi i z końmi nie zmarzł, był w bo jaźni. Przecież ognia wykrzesawszy, grzali się przy roznieconym ogniu, śniegiem roztopionym i konie pojąc, i sami tenże śnieg pijąc. Znowu cały dzień błądzili, przecież ku wieczorowi do wioski się szczęściem dobili, gdzie mój brat musiał dzień cały odpoczywać, a potem do Mińska przyjechał. Gdzie gdy ani Grabowski, sędzia ziemski, ani Parowińska stawać nie śmieli, kondemnatę na nich po inkwizycji otrzymaliśmy.
Pojechał zatem brat mój Wacław z Mińska do Rasnej, a ja z bratem moim, teraźniejszym pułkownikiem, pojechałem na sejmik do Kowna, na którym sejmiku stanął deputatem
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 218
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
długo. Snu zaś smacznego przyczyną będą fiałki, sałata gotowana, syrop z roży suchej, szafran, melissa, alias ziele pszczelnik, chleb w winie Malwatyckim, maczany, i pożywany, pigwy i gruszki pieczone. Którzy już do słusznej dopędzili starości, a jeszcze zgrzybiałych życzą sobie lat, mają sobie już tylko leżyć, odpoczywać, w cieple się konserwować często się prżespać ale krótko, potrawkami posilać się strawnemi. Afekta też i pasje rozumnie utemperowane, siłę człekowi przynoszą, na życie dłuższe. Zbytnio bowiem i ustawiczne wesołości, krotofile wycięczają w ludziach duchy, i rozpraszają, z czego i nagłe przypadają śmierci. Tak zbytnia radość i pocieszna nowina Chilona
długo. Snu zas smacznego przyczyną będą fiałki, sałata gotowana, syrop z roży suchey, szafran, melissa, alias ziele pszczelnik, chleb w winie Malwatyckim, maczany, y pożywany, pigwy y gruszki pieczone. Ktorzy iuż do słuszney dopędzili starości, á ieszcze zgrzybiałych życżą sobie lat, maią sobie iuż tylko leżyć, odpoczywać, w cieple się konserwować często się prżespać ale krotko, potrawkami posilać się strawnemi. Affekta też y passye rozumnie utemperowane, siłę człekowi przynoszą, na życie dłuższe. Zbytnio bowiem y ustawiczne wesołości, krotofile wycięczaią w ludziach duchy, y rozpraszaią, z czego y nagłe przypadaią smierci. Tak zbytnia radość y pocieszna nowina Chilona
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 503
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
zalecał Piotrowi ś. Pasce Oues meas, pasce Agnosmeos. Lampart/ który przedtym nie mienił pstrociny swojej/ obmyty wodą Chrztu ś. odpoczywał wespół z Kozłem/ nie z tym który na lewej ręce stał/ ale z tym który ofiarowany był w dzień Wielkonocny. Dotego nie rozumiej miły Rabinie/ aby Wilk i Lampart odpoczywać mieli weespół z Baranem/ ale to że opuściwszy srogość swoję/ i przestawszy od przesladowania Kościoła Bożego/ naśladowali pokory Barankowej/ jako się przypatrujemy podziśdzień/ kędy w Kościele Bożym tak bogaty jako i ubogi/ potężny i pokorny/ Król i prywatny/ od maluczkich dksiatek w mowie nie ćwiczonych/ o których mówi Chrystus Pan:
zálecał Piotrowi ś. Pasce Oues meas, pasce Agnosmeos. Lámpárt/ ktory przedtym nie mienił pstrociny swoiey/ obmyty wodą Chrztu ś. odpoczywał wespoł z Kozłem/ nie z tym ktory ná lewey ręce stał/ ále z tym ktory ofiárowány był w dźień Wielkonocny. Dotego nie rozumiey miły Rábinie/ áby Wilk y Lámpárt odpoczywáć mieli weespoł z Báránem/ ále to że opuśćiwszy srogość swoię/ y przestawszy od przesladowánia Kośćiołá Bożego/ násládowáli pokory Báránkowey/ iáko się przypátruiemy podźiśdźień/ kędy w Kośćiele Bożym ták bogáty iáko y vbogi/ potężny y pokorny/ Krol y prywatny/ od máluczkich dxiatek w mowie nie ćwiczonych/ o ktorych mowi Chrystus Pan:
Skrót tekstu: KorRoz
Strona: 105
Tytuł:
Rozmowa teologa katolickiego z rabinem żydowskim przy arianinie nieprawym chrześcijaninie
Autor:
Marek Korona
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi, pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1645
Data wydania (nie wcześniej niż):
1645
Data wydania (nie później niż):
1645
gdzież jest teraz? Albo z niej dochód gdzie? Także multańska ziemia! Gdzie pruska ziemia, którąśmy tak drogo kupili, że krew, kości i ciała nasze napoły z tamtą ziemią pomieszane jest (s)? A wżdy ją przedał, gdziebyśmy mogli, chudzi pachołcy, żyć, używać i odpoczywać i bogacić się za swe krwawe posługi. Rzecze kto, że to jeszcze nie wielkie rzecze. — Ato o Łucko jedno, które była Litwa wzięła, królowi Kazimierzowi wypo-
wiedzieli posłuszeństwo; azaż teraz nie słuszna, żeśmy o też prowincje wypowiedzieli mu posłuszeństwo? Czy jesteście podlejszy od tamtych? Azażeście nie przeszli
gdzież jest teraz? Albo z niej dochód gdzie? Także multańska ziemia! Gdzie pruska ziemia, którąśmy tak drogo kupili, że krew, kości i ciała nasze napoły z tamtą ziemią pomieszane jest (s)? A wżdy ją przedał, gdziebyśmy mogli, chudzi pachołcy, żyć, używać i odpoczywać i bogacić się za swe krwawe posługi. Rzecze kto, że to jeszcze nie wielkie rzecze. — Ato o Łucko jedno, które była Litwa wzięła, królowi Kazimierzowi wypo-
wiedzieli posłuszeństwo; azaż teraz nie słuszna, żeśmy o też prowincye wypowiedzieli mu posłuszeństwo? Czy jesteście podlejszy od tamtych? Azażeście nie przeszli
Skrót tekstu: HerburtPrzyczynyCz_III
Strona: 351
Tytuł:
Przyczyny wypowiedzenia posłuszeństwa Zygmuntowi
Autor:
Jan Szczęsny Herburt
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
jako wielcy Panowie/ ba i królowie podczas w punkt są posłuszni muzykom/ gdy tak wyskakują jako im grają! Gdy zaś P. Bóg przez natchnienia/ albo Kaznodziejów/ Spowiedniki/ zagra takiemi słowy: Nie godzi się tobie/ tak długo w tej abo owej złości leżeć; niegodzi się w brzydkiej wszeteczności tak świebodnie odpoczywać; niegodzić się krzywdzić na dobrach/ albo sławie dobrej bliźniego; a cóż ubogich/ niepotężnych? Niegodzić się trzymać dóbr cudzych/ a cóż Kościelnych/ i Bogu ofiarowanych? Nie godzić się czasu drogiego marnie na gadkach/ żartach trawić/ a cóż na cięższych Boskich obrazach? Wktóry zaiste muzyczny takt nie koźdy potrafi
iáko wielcy Pánowie/ bá y krolowie podczas w punkt są posłuszni muzykom/ gdy ták wyskákuią iáko im gráią! Gdy záś P. Bog przez nátchnieniá/ álbo Kaznodźieiow/ Spowiedniki/ zágrá tákiemi słowy: Nie godźi się tobie/ ták długo w tey abo owey złosci leżec; niegodźi się w brzytkiey wszetecznośći ták świebodnie odpoczywać; niegodźić się krzywdźić ná dobrách/ álbo sławie dobrey bliźniego; á coż vbogich/ niepotężnych? Niegodźić się trzymáć dobr cudzych/ á coż Kośćielnych/ y Bogu ofiárowánych? Nie godźić się czásu drogiego marnie na gadkách/ żártách tráwić/ á coż ná cięższych Boskich obrázách? Wktory zaiste muzyczny tákt nie koźdy potráfi
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 34
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
,Nie szuka miejsca przedniego. Ziemia, dom, niebo, dach złoty,Nie da do zwady ochoty. Praktyk złych w głowie nie knuje,Grobem się swym kontentuje. Fawory go nie ucieszą,Ani Muzyki rozśmieszą. Ja też umarłbym dla ciebie,Zaprzawszy samego siebieW twym tylko grobie przebywaćChcę, i mile odpoczywać. Tam z twą Matką bolejącą,Y z twą czeladką płaczącą. Będę grzechy oplakiwał. Świat wszytek łzami obmywał. A gdy ujźrze umarłego,Wspomnię ciebie leżącegóW grobir, Jezu litościwy,Zkąd będę zawsze troskliwy:Bym cię życiem swym wyrażał,Y w cnotach się twych pomnażał.IEZV nie gardź żądzą moją,
,Nie szuka mieyscá przedniego. Ziemiá, dom, niebo, dách złoty,Nie da do zwady ochoty. Práktyk złych w głowie nie knuie,Grobem się swym kontentuie. Fawory go nie vćieszą,Ani Muzyki rozśmieszą. Ia też vmárłbym dla ćiebie,Záprzawszy sámego śiebieW twym tylko grobie przebywaćChcę, y mile odpoczywáć. Tám z twą Mátką boleiącą,Y z twą czeládką płáczącą. Będe grzechy oplákiwał. Swiát wszytek łzámi obmywał. A gdy vyźrze vmárłego,Wspomnię ćiebie leżącegoW grobir, IEZV litośćiwy,Zkąd będę záwsze troskliwy:Bym ćię żyćiem swym wyrażał,Y w cnotách śię twych pomnażał.IEZV nie gardź żądzą moią,
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 255
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650