tak srogi deszcz, w tak ciężką ślizgawicę, pewnieby były miały szable nasze szczęśliwą robotę. Jakoż go nie co inszego tak nagle z tego miejsca ruszyło, tylko że bardzo nam był w miejscu sposobnem stanął, a widział żeśmy most z wielką pilnością kończyli. Teraz się na Żuławie suszy, po wsiach sobie odpoczywając, gdzie jak w fortecy jakiej bezpiecznie siedzą. Twierdzą szpiegowie, że w tych dniach znowu do starego pode Tczów obozu chce się przenieść, i z tamtąd z nami polem szczęścia sprobować, a my też niczego inszego niepragniemy, tylko wywabić go w pole, gdyż wyrzucać go z miejsc dobrze ufortifikowanych sposobu niemamy.
tak srogi deszcz, w tak ciężką ślizgawicę, pewnieby były miały szable nasze sczęśliwą robotę. Jakoż go nie co inszego tak nagle z tego miejsca ruszyło, tylko że bardzo nam był w miejscu sposobném stanął, a widział żeśmy most z wielką pilnością kończyli. Teraz się na Żuławie suszy, po wsiach sobie odpoczywając, gdzie jak w fortecy jakiej bespiecznie siedzą. Twierdzą szpiegowie, że w tych dniach znowu do starego pode Tczow obozu chce się przenieść, i z tamtąd z nami polem sczęścia sprobować, a my też niczego inszego niepragniemy, tylko wywabić go w pole, gdyż wyrzucać go z miejsc dobrze ufortifikowanych sposobu niemamy.
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 86
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
powolnością uniżonych służb moich w miłościwą łaskę Waszej Królewskiej Mości i t. d. OD PANA HETMANA D0 KRÓLA JEGO MOŚCI , w obozie pod Skarlinem, dnia 19. Października 1628.
Oznajmujemy Waszej Król. Mości, Panu memu miłościwemu, że nieprzyjaciel minąwszy Ilawę, jakom przeszłą pocztą pisał, w kilku wsiach bliskich sobie odpoczywając zgłodzonemu wojsku, stanął, w lewej mając jezioro, które od Ilawy aż ku Elblągowi się ciągnie, w prawej zaś Drwęca i jeziora Osterockie, tu w tyle lasy i błota, rzeczki na których przechodach szańce postawił, i ludźmi je osadził, tak iż kiedy mi języka dostawać przyjdzie, musi kilkanaście mil aż do Zalfeldu
powolnością uniżonych służb moich w miłościwą łaskę Waszéj Królewskiéj Mości i t. d. OD PANA HETMANA D0 KRÓLA JEGO MOŚCI , w obozie pod Skarlinem, dnia 19. Października 1628.
Oznajmujemy Waszej Król. Mości, Panu memu miłościwemu, że nieprzyjaciel minąwszy Ilawę, jakom przeszłą pocztą pisał, w kilku wsiach bliskich sobie odpoczywając zgłodzonemu wojsku, stanął, w lewéj mając jezioro, które od Ilawy aż ku Elblągowi się ciągnie, w prawej zaś Drwęca i jeziora Osterockie, tu w tyle lasy i błota, rzeczki na których przechodach szańce postawił, i ludźmi je osadził, tak iż kiedy mi języka dostawać przyjdzie, musi kilkanaście mil aż do Zalfeldu
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 138
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
barką do Hierden mil 6 od Amsterdamu, kędy na noc stanąłem, accipiendo iter ku Hamburgowi.
Dnia 19 Septembris. Po południu ruszyłem się pocztą do Hamburgu, która mię ode mnie i od sługi, aż do samego Hamburgu 35 talerów kosztowała, ponieważechmy i dzień i noc jechali, nic a nic nie odpoczywając, jeno co mil 2 konie mieniając, z jednego aż do drugiego miejsca. Mil tedy z Hierden rachują 97 polskich więcej niż sto, a mychmy za 4 dni i nocy stanęli w Hamburgu. Jechaliśmy dniem i nocą nic stawajac, dlatego nie piszę noclegów. Cesarstwo
Dnia jednak 21 Septembris, z
barką do Hierden mil 6 od Amsterdamu, kędy na noc stanąłem, accipiendo iter ku Hamburgowi.
Dnia 19 Septembris. Po południu ruszyłem się pocztą do Hamburgu, która mię ode mnie i od sługi, aż do samego Hamburgu 35 talerów kosztowała, ponieważechmy i dzień i noc jechali, nic a nic nie odpoczywając, jeno co mil 2 konie mieniając, z jednego aż do drugiego miejsca. Mil tedy z Hierden rachują 97 polskich więcej niż sto, a mychmy za 4 dni i nocy stanęli w Hamburgu. Jechaliśmy dniem i nocą nic stawajac, dlatego nie piszę noclegów. Cesarstwo
Dnia jednak 21 Septembris, z
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 314
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
i okiem niezrzucone.
Dnia 22. Wieczór stanęliśmy w mieście Osnabrück, mil pod pięćdziesiąt polskich z Amsterdamu, kędychmy nowy wóz i pocztę nową wzięli. Miasto nie małe i obronne księcia lünenburskiego, w którym mieście i samo to książę rezydencją ma swoję. Tam jeno zjadszy wieczerzą jechaliśmy, nocą i dniem nie odpoczywając.
Dnia 23. Na południe od miasta Minden stanęliśmy, kędy, nie bawiąc, wziąwszy nowy wóz i konie, jeno obiad zjadszy, jechaliśmy. To już miasto należy do księcia brandenburskiego, w którym niemało żołnierza rozłożonego było, jako i po innych miasteczkach pobliższych. Miasto niemałe, ale nie barzo
i okiem niezrzucone.
Dnia 22. Wieczór stanęliśmy w mieście Osnabrück, mil pod piędziesiąt polskich z Amsterdamu, kędychmy nowy wóz i pocztę nową wzięli. Miasto nie małe i obronne księcia lünenburskiego, w którym mieście i samo to książę rezydencją ma swoję. Tam jeno zjadszy wieczerzą jechaliśmy, nocą i dniem nie odpoczywając.
Dnia 23. Na południe od miasta Minden stanęliśmy, kędy, nie bawiąc, wziąwszy nowy wóz i konie, jeno obiad zjadszy, jechaliśmy. To już miasto należy do księcia brandenburskiego, w którym niemało żołnierza rozłożonego było, jako i po innych miasteczkach pobliższych. Miasto niemałe, ale nie barzo
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 314
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
stanęliśmy, kędy, nie bawiąc, wziąwszy nowy wóz i konie, jeno obiad zjadszy, jechaliśmy. To już miasto należy do księcia brandenburskiego, w którym niemało żołnierza rozłożonego było, jako i po innych miasteczkach pobliższych. Miasto niemałe, ale nie barzo porządne i ubogie. Stamtąd wyjechawszy, także nią odpoczywając, aż do Framburgu biegliśmy.
Dnia 24 Septembris. Równo ze dniem stanęliśmy we Framburgu, wsi - skąd już do Hamburgu jeno mila. Tam zostawiwszy pocztę, wodą na barce jechaliśmy na obiad do Hamburgu, kędychmy szczęśliwie na południe stanęli. Hamburg 97v
Miasto same nad portem, mające zewsząd barzo dobre
stanęliśmy, kędy, nie bawiąc, wziąwszy nowy wóz i konie, jeno obiad zjadszy, jechaliśmy. To już miasto należy do księcia brandenburskiego, w którym niemało żołnierza rozłożonego było, jako i po innych miasteczkach pobliższych. Miasto niemałe, ale nie barzo porządne i ubogie. Stamtąd wyjechawszy, także nię odpoczywając, aż do Framburgu biegliśmy.
Dnia 24 Septembris. Równo ze dniem stanęliśmy we Framburgu, wsi - skąd już do Hamburgu jeno mila. Tam zostawiwszy pocztę, wodą na barce jechaliśmy na obiad do Hamburgu, kędychmy szczęśliwie na południe stanęli. Hamburg 97v
Miasto same nad portem, mające zewsząd barzo dobre
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 314
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
niedaleko Holandii, szwedzkie też państwo nieodległe, tu też pod bokiem Prusy; owo zgoła wszytkich postronnych towarów mogą mieć copiam i łacny na wszytko odbyt, przez co też nieubogie miasto i w dobrym porządku.
Dnia 26 Septembris. Po południu ruszyłem się pocztą ku Berlinowi, kędy się i dniem i nocą, nic nie odpoczywając, jedzie, jeno co mil trzy, albo cztery konie świeże mieniając. Do Berlinu tedy z Hamburgu trzy dni i dwie nocy jazdy, rachują mil niemieckich 36, które uczynią polskich blisko sześciudziesiąt. Berlin
Dnia 28 Septembris. Stanąłem w Berlinie, które miasto jest capitalis civitas Prus brandenburskich et communis rezydencją księcia
niedaleko Holandiej, szwedzkie też państwo nieodległe, tu też pod bokiem Prusy; owo zgoła wszytkich postronnych towarów mogą mieć copiam i łacny na wszytko odbyt, przez co też nieubogie miasto i w dobrym porządku.
Dnia 26 Septembris. Po południu ruszyłem się pocztą ku Berlinowi, kędy się i dniem i nocą, nic nie odpoczywając, jedzie, jeno co mil trzy, albo cztery konie świeże mieniając. Do Berlinu tedy z Hamburgu trzy dni i dwie nocy jazdy, rachują mil niemieckich 36, które uczynią polskich blisko sześciudziesiąt. Berlin
Dnia 28 Septembris. Stanąłem w Berlinie, które miasto jest capitalis civitas Prus brandenburskich et communis rezydencją księcia
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 316
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
tym, tak jak najusilniejsze do przeszkodzenia mi wcześnie poczynił trudności. A jako agent mój Cywiński był przekupiony od plenipotenta księcia kanclerza, tak i drugiego skrybenta, palestranta, którego na miejscu agenta używałem, Brzozowskiego, podmówiono, iż mnie nic nie powiedziawszy, wy-
jął ekscerpt dekretu w sprawie naszej ferowanego i gdy ja, odpoczywając po tak wielkiej pracy i turbacji, nie byłem na sądach, tenże ekscerpt począł publicznie na sądach podawać do podpisów deputatów. Który ekscerpt miałem intencją sam, jeżdżąc do deputatów po ich stancjach, podawać i suplikować, aby się podpisywali. Nie przyszło mi w tym przestrzec Brzozowskiego, ile że trudno było,
tym, tak jak najusilniejsze do przeszkodzenia mi wcześnie poczynił trudności. A jako agent mój Cywiński był przekupiony od plenipotenta księcia kanclerza, tak i drugiego skrybenta, palestranta, którego na miejscu agenta używałem, Brzozowskiego, podmówiono, iż mnie nic nie powiedziawszy, wy-
jął ekscerpt dekretu w sprawie naszej ferowanego i gdy ja, odpoczywając po tak wielkiej pracy i turbacji, nie byłem na sądach, tenże ekscerpt począł publicznie na sądach podawać do podpisów deputatów. Który ekscerpt miałem intencją sam, jeżdżąc do deputatów po ich stancjach, podawać i suplikować, aby się podpisywali. Nie przyszło mi w tym przestrzec Brzozowskiego, ile że trudno było,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 597
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
. ROZDZIAŁ XXXII. O KSIĘSTWIE BADEŃSKIEM, JAKO SIĘ STAŁO PODOBNE OPŁAKANEMU JERUZALEM. Spinello zaprosił do Durlachu pułkownika. Luc. 12. Ewangelia co znaczyła. W Baden ognie gęste. Kto pożogi czynił. Próba arcyksiążęcia Leopolda. Jako wojsko arcyksiążęcia witało, czem go ,ucieszyło.
Zaczem wojsko w Stajnie trzy dni .odpoczywając, Baden po trosze trapiło. Przyjechał w sobotę poseł od Spinella komisarza, aręyksiążęcego lokotenenta hetmańskiego, wojska kilka dni szukającego, który prosząc do Spinella pułkownika z rotmistrzami do Durlachu na obiad, wojsko ku Druzenbejmowi obrócił, gdzie już arcyksiążę łodzi kazał nazgromadzać. Nazajutrz tedy, to jest 24 lipca w dzień niedzielny, kiedy kościół
. ROZDZIAŁ XXXII. O KSIĘSTWIE BADEŃSKIEM, JAKO SIĘ STAŁO PODOBNE OPŁAKANEMU JERUZALEM. Spinello zaprosił do Durlachu pułkownika. Luc. 12. Ewangielia co znaczyła. W Baden ognie gęste. Kto pożogi czynił. Próba arcyksiążęcia Leopolda. Jako wojsko arcyksiążęcia witało, czem go ,ucieszyło.
Zaczem wojsko w Stajnie trzy dni .odpoczywając, Baden po trosze trapiło. Przyjechał w sobotę poseł od Spinella komisarza, aręyksiążęcego lokotenenta hetmańskiego, wojska kilka dni szukającego, który prosząc do Spinella pułkownika z rotmistrzami do Durlachu na obiad, wojsko ku Druzenbejmowi obrócił, gdzie już arcyksiążę łodzi kazał nazgromadzać. Nazajutrz tedy, to jest 24 lipca w dzień niedzielny, kiedy kościół
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 90
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
pokoju do miasta miał wjechać, zaraz Elearom na stanowisko iść kazano (bo już późno było), i tak sobie w mili od Wormsu w lewy bok, to jest ku Zweibrukowi, w jednej wsi kwarter obrali. W którym od tego czasu aż do ś. Krzyża (dla straży aby jakie posiłki nie napadły) odpoczywając, nazajutrz zacna o nich nowina arcyksiążęcia uweseliła, iż most pod Manhejmem zniesiony. Który most iż był między dwiema wielkiemi fortecami nieprzyjacielskiemi Manhejmem i Frankentalem około Renu leżącemi, przez który się Frydryszanie porozumiewali i posiłki sobie dawali, starał się arcyksiążę Leopold jakoby go było rozerwać jakimkolwiek sposobem, i dla tegoż traktowawszy o nim z
pokoju do miasta miał wjechać, zaraz Elearom na stanowisko iść kazano (bo już późno było), i tak sobie w mili od Wormsu w lewy bok, to jest ku Zweibrukowi, w jednej wsi kwarter obrali. W którym od tego czasu aż do ś. Krzyża (dla straży aby jakie posiłki nie napadły) odpoczywając, nazajutrz zacna o nich nowina arcyksiążęcia uweseliła, iż most pod Manhejmem zniesiony. Który most iż był między dwiema wielkięmi fortecami nieprzyjacielskiemi Manhejmem i Frankentalem około Renu leżącemi, przez który się Frydryszanie porozumiewali i posiłki sobie dawali, starał się arcyksiążę Leopold jakoby go było rozerwać jakimkolwiek sposobem, i dla tegoż traktowawszy o nim z
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 100
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
Leopolda do pułkownika.
Gdy tedy wojsko dla pomienionego złego powietrza a zatem i gęstego umierania, potrzebowało się przenieść z pod Wormskiego kwarteru, dzień albo dwa przed ś. Krzyżem pomknęło się w góry ku Zwejbrukowi do Grynstatu, gdzie aż do wyjścia z tamtych krajów (dla odparcia jakich posiłków, jeżeliby skąd przyszły niespodziewanie) odpoczywając, żywności najwięcej z Zwejbruskiego państwa zaciągali, a męstwa swoje pod Frankentalem oświadczali. Gdzie osobliwie to między inszemi wspomnienia godno, iź gdy pod Lampshejm miasteczko nieprzyjacielskie pod samym Frankentalem i do niego należące (zaczem i żywności Frankentalowi dodające), czatą nad świtaniem przypadli, pacholik jeden przez wał i mur (bo dobrze warowne
Leopolda do pułkownika.
Gdy tedy wojsko dla pomienionego złego powietrza a zatem i gęstego umierania, potrzebowało się przenieść z pod Wormskiego kwarteru, dzień albo dwa przed ś. Krzyżem pomknęło się w góry ku Zwejbrukowi do Grynstatu, gdzie aż do wyjścia z tamtych krajów (dla odparcia jakich posiłków, jeżeliby zkąd przyszły niespodziewanie) odpoczywając, żywności najwięcej z Zwejbruskiego państwa zaciągali, a męstwa swoje pod Frankentalem oświadczali. Gdzie osobliwie to między inszemi wspomnienia godno, iź gdy pod Lampshejm miasteczko nieprzyjacielskie pod samym Frankentalem i do niego należące (zaczem i żywności Frankentalowi dodające), czatą nad świtaniem przypadli, pacholik jeden przez wał i mur (bo dobrze warowne
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 105
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859