, Żeby i syty znalazł co jeść z apetytem; A to wszytko do sklepu wniesiono z korytem. Patrzcież, co Figiel zrobił. Zakradszy się skrycie, Jedno zepsował, drugie pojadł na korycie, Jabłka tylko zostawił same a orzechy. Co gdy powiadam gościom swym, nie bez uciechy, Aż żona moja w słusznym odpowieda gniewie: „Odfiglowano mu też, bo wisi na drzewie.” „Nie nadają się — rzekę — skwapliwe dekrety, Niechajby był przynamniej strawił nocne wety.” 63 (F). MOSKIEWSKA ODPOWIEDŹ
Młodzian jeden, pieczenią rozbierając z wołu, Jakoś pana młodego opryśnie u stołu. A ten: „Opończe
, Żeby i syty znalazł co jeść z apetytem; A to wszytko do sklepu wniesiono z korytem. Patrzcież, co Figiel zrobił. Zakradszy się skrycie, Jedno zepsował, drugie pojadł na korycie, Jabłka tylko zostawił same a orzechy. Co gdy powiadam gościom swym, nie bez uciechy, Aż żona moja w słusznym odpowieda gniewie: „Odfiglowano mu też, bo wisi na drzewie.” „Nie nadają się — rzekę — skwapliwe dekrety, Niechajby był przynamniej strawił nocne wety.” 63 (F). MOSKIEWSKA ODPOWIEDŹ
Młodzian jeden, pieczenią rozbierając z wołu, Jakoś pana młodego opryśnie u stołu. A ten: „Opończe
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 37
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Diable, żeś nie był u Neptuna w zadku; Nie chciałeś z żoną Raby, wiesz, co diabłom czynią, Napijesz się po uszy lada bagna z świnią. 411. INSZY LÓD, INSZA WODA
„Czemu Dunajec mostem grzbietu siodłać nie da?” „Bo mu go zimie sadnią — na to odpowieda. — Jeśli kto lub saniami, lubo konno jedzie,
Jako piórem zapisał, wszędy znać po ledzie.” „Sadniąć mu go i lecie za każdym przewozem.” „Wnet się tam goi, a tu nie może przed mrozem.” 412. NIE PRZYSTOI ŻYDOWI Z GOŁYMI RĘKAMI
Zgadnicie, teolodzy, ja będę
, Diable, żeś nie był u Neptuna w zadku; Nie chciałeś z żoną Raby, wiesz, co diabłom czynią, Napijesz się po uszy leda bagna z świnią. 411. INSZY LÓD, INSZA WODA
„Czemu Dunajec mostem grzbietu siodłać nie da?” „Bo mu go zimie sadnią — na to odpowieda. — Jeśli kto lub saniami, lubo konno jedzie,
Jako piórem zapisał, wszędy znać po ledzie.” „Sadniąć mu go i lecie za każdym przewozem.” „Wnet się tam goi, a tu nie może przed mrozem.” 412. NIE PRZYSTOI ŻYDOWI Z GOŁYMI RĘKAMI
Zgadnicie, teolodzy, ja będę
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 178
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ziemne bicze dokuczyły nam/ i snadź się plagi od nich nie pogoiły jeszcze/ a cóż sobie po niebieskich obiecywać mamy? Nie tylkoć te od nas wyszły wapory/ dymy/ kurzawy co z nich urósł na powietrzu ten Kometat ale i grzechy/ zbrodnie/ z których ten bicz uczyniono/ którym ta miotła grozi i odpowieda: niemaszci w niebie materii na bicze/ jeżeli z ziemie nie wznidzie: niemasz pręcia na miotły/ jeżeli go stąd nie poślemy. Pięknie Jeremiasz/ gdy mówi ludowi Żydowskiemu żeby się nie bał od znaków niebieskich/ wedle inszej Wersyej powieda: Timorem facinat ea facientibus suis. Niech się ci boją tych znaków/ co
źiemne bicze dokuczyły nam/ y snadź sie plagi od nich nie pogoiły iescze/ á coż sobie po niebieskich obiecywáć mamy? Nie tylkoć te od nas wyszły wapory/ dymy/ kurzáwy co z nich vrosł ná powietrzu ten Kometát ále y grzechy/ zbrodnie/ z których ten bicz vczyniono/ ktorym tá miotłá groźi y odpowieda: niemászći w niebie máteryey ná bicze/ ieżeli z źiemie nie wznidźie: niemász pręćia ná miotły/ ieżeli go ztąd nie poslemy. Pięknie Ieremiasz/ gdy mowi ludowi Zydowskiemu żeby sie nie bał od znákow niebieskich/ wedle inszey Wersyey powieda: Timorem facinat ea facientibus suis. Niech sie ći boią tych znákow/ co
Skrót tekstu: NajmProg
Strona: B4v
Tytuł:
Prognostyk duchowny na kometę
Autor:
Jakub Najmanowicz
Drukarnia:
Maciej Jędrzejowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
astrologia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
gęby na ziemię w ostatku uciecze. 120 (P). OWOC PRZED KWIATEM
Usiadszy sobie matka z córką w siódmym lecie, Prawią, co się też z nimi dziać będzie na świecie. „Pewnie za mąż pan ociec — córka rzecze — mnie da.” „Do tegoć, moja, rośniesz” — matka odpowieda. „Urodzę sobie syna.” „Na toć panny żyją.” „Nuż mi go, pani matko, na wojnie zabiją? Będzie mi go barzo żal.” „O, smutna nowina — Rzecze mać — gdy ja wnuka, ty postradasz syna! Czymże się cieszyć będę, uboga niewiasta?”
Nuż
gęby na ziemię w ostatku uciecze. 120 (P). OWOC PRZED KWIATEM
Usiadszy sobie matka z córką w siódmym lecie, Prawią, co się też z nimi dziać będzie na świecie. „Pewnie za mąż pan ociec — córka rzecze — mnie da.” „Do tegoć, moja, rośniesz” — matka odpowieda. „Urodzę sobie syna.” „Na toć panny żyją.” „Nuż mi go, pani matko, na wojnie zabiją? Będzie mi go barzo żal.” „O, smutna nowina — Rzecze mać — gdy ja wnuka, ty postradasz syna! Czymże się cieszyć będę, uboga niewiasta?”
Nuż
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 254
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
dawszy żony, nie dał wsi lewitom, Sobie, nie gospodarstwu, i lecie, i zimie Służyć im rozkazawszy o samej decymie; Wy zaś opak, bo wioski wolicie niż żony. Czemuż zakon przez swoje znosicie kanony? Więc już snopków nie bierzcie, żony też nikt nie da Wytykać. Sama słuszność za was odpowieda. Tam przy decymach z bydeł, po które do jatki Wy musicie posyłać, księżej szły łopatki; A tu, choć drugi pleban przymawia się szczerze, Ledwie za rok gomółkę weźmie przy ofierze. Nie wiem po tym, ale dziś nic was to nie szpeci: Macie wsi, dziesięciny; żon nie masz, są
dawszy żony, nie dał wsi lewitom, Sobie, nie gospodarstwu, i lecie, i zimie Służyć im rozkazawszy o samej decymie; Wy zaś opak, bo wioski wolicie niż żony. Czemuż zakon przez swoje znosicie kanony? Więc już snopków nie bierzcie, żony też nikt nie da Wytykać. Sama słuszność za was odpowieda. Tam przy decymach z bydeł, po które do jatki Wy musicie posyłać, księżej szły łopatki; A tu, choć drugi pleban przymawia się szczerze, Ledwie za rok gomółkę weźmie przy ofierze. Nie wiem po tym, ale dziś nic was to nie szpeci: Macie wsi, dziesięciny; żon nie masz, są
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 292
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
jakim województw pożytkiem te by były elekcyje, jakby zasługiwać się województwu każdy pilnie się starał, jakby natenczas niepossessyjonaci i goście nie brali prymu do wakansów posessyjonatom i zasłużonym w województwie ludziom, o co zawsze narzekania tak wiele, że się prawom gwałt dzieje.
Lecz skończmy to. Pokazuje się jawnie z tej, na którą tu odpowieda się, obiekcji, że nie żadna dla dobra Ojczyzny przyczyna, ale panów tylko niektórych (bo setni, jak się rzekło, inaczej i lepiej myślą), panów tylko niektórych prywatne racje i partykularne ich dobro byłoby największą przeszkodą do wprowadzenia cum pluralitate elekcyji do wakansów i podawania obranych kandydatów królowi. Nic nowego, nic
jakim województw pożytkiem te by były elekcyje, jakby zasługiwać się województwu każdy pilnie się starał, jakby natenczas niepossessyjonaci i goście nie brali prymu do wakansów possessyjonatom i zasłużonym w województwie ludziom, o co zawsze narzekania tak wiele, że się prawom gwałt dzieje.
Lecz skończmy to. Pokazuje się jawnie z tej, na którą tu odpowieda się, obiekcyi, że nie żadna dla dobra Ojczyzny przyczyna, ale panów tylko niektórych (bo setni, jak się rzekło, inaczej i lepiej myślą), panów tylko niektórych prywatne racyje i partykularne ich dobro byłoby największą przeszkodą do wprowadzenia cum pluralitate elekcyji do wakansów i podawania obranych kandydatów królowi. Nic nowego, nic
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 272
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
że i ten nie ma z to władzej i umiejętności, rządzić końmi Słonecznymi, i wozem. Z Przykra droga jest pierwsza/ w którą choć bywają Świeże z poranku konie/ ledwie się wbijają. Aczkolwiek Faeton napierał się wężem i końmi Słonecznymi rządzić, tylko na jeden dzień: jednak Ociec Foebus tak mu na tę prośbę odpowieda, i tak mu odradza, jakoby na cały Rok rządu tego miał sobie życzyć. Bieg Słonecznych koni z wozem po niebie (wedle Poetów) barzo jest podobny biegowi koni ziemskich, które z wozem ciężkim przez górę jaką wysoka przyjeżdżać mają. Jako bowiem na górę długą, a barzo wysoką, konie chocia świeże, z
że y ten nie ma z to władzey y vmieiętnośći, rządźić końmi Słonecznymi, y wozem. Z Przykra drogá iest pierwszá/ w ktorą choć bywáią Swieże z poránku konie/ ledwie się wbiiáią. Aczkolwiek Pháeton nápierał się wężem y końmi Słonecznymi rządźić, tylko ná ieden dźień: iednak Oćiec Phoebus ták mu ná tę prośbę odpowieda, y ták mu odradza, iakoby ná cáły Rok rządu tego miał sobie życzyć. Bieg Słonecznych koni z wozem po niebie (wedle Poetow) bárzo iest podobny biegowi koni ziemskich, ktore z wozem ćięszkim przez gorę iáką wysoka przyieżdżáć máią. Iáko bowiem ná gorę długą, á bárzo wysoką, konie choćia świeże, z
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 55
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
śźczęśliwy nie ma nieśżczęścia: Drugi Grobarż gdy nie ma kogo grzebać. Trzeci Medyk, kiedy nie ma kogo leczyć; stąd napisał Jeden:
Res misera Medicus est, cui nunquam bene est, Nisi malè sit, quam plurimis.
U Horniusza na złych Medyków kwestia: kto ma mieć precedencję czy Medycy; czy prawni? Odpowieda że Prawni, bo Fur preit, Carniseks sequitur. Medycy i Liczą i Leczą według wiersza:
Pharmaca das AEgroto, aeger tibi porrigit aurum, Tu morbum curas illtus ille tuum.
Zaczym każdy Medyk ma słuchać Poety perswazyj dla siebie chwalebnej: Hippocrates fias, fiasque Mataóne major, Kto się bez Doktorów obejść chce, ma
śźcżęśliwy nie ma nieśżczęścia: Drugi Grobarż gdy nie ma kogo grzebać. Trzeći Medyk, kiedy nie ma kogo lecżyć; ztąd napisał Ieden:
Res misera Medicus est, cui nunquam bene est, Nisi malè sit, quam plurimis.
U Horniusza na złych Medykow kwestya: kto ma mieć precedencyę cży Medycy; cży prawni? Odpowieda że Prawni, bo Fur preit, Carnisex sequitur. Medycy y Licżą y Leczą według wiersza:
Pharmaca das AEgroto, aeger tibi porrigit aurum, Tu morbum curas illtus ille tuum.
Zaczym każdy Medyk ma słuchac Pòéty perswazyi dla siebie chwalebney: Hippocrates fias, fiasque Mathàóne maior, Kto się bez Doktorow obeyść chce, ma
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 384
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
daje hetman głosy i audiencje tak senatorom, jako i posłom od różnych wojska koronnego partii delegowanym w dezyderiach swoich. Wszyscy zwyczajnie mowy swoje od pochwał hetmańskich zaczynają, wyrażają swoje interesa, a kończą na życzliwych aprekacjach. Zdarza się jednak, że czasem i w żywszych terminach prawdę mówią, i swoje interesa eksplikują. Hetman sam odpowieda, czyli też pisarzowi wielkiemu wojskowemu odpowiedać każe.
Gdy się to wszystko co do mówienia zakończy, tedy hetman ad beneplacitum wojska nominuje posłów od wojska na sejm, co zwyczajnie wojsko z podziękowaniem akceptuje. Upewnia zatem hetman, że wszystkie desideria w instrukcji posłom wojskowym wyrażone i zalecone będą, i że sam hetman u króla
daje hetman głosy i audiencje tak senatorom, jako i posłom od różnych wojska koronnego partii delegowanym w dezyderiach swoich. Wszyscy zwyczajnie mowy swoje od pochwał hetmańskich zaczynają, wyrażają swoje interesa, a kończą na życzliwych aprekacjach. Zdarza się jednak, że czasem i w żywszych terminach prawdę mówią, i swoje interesa eksplikują. Hetman sam odpowieda, czyli też pisarzowi wielkiemu wojskowemu odpowiedać każe.
Gdy się to wszystko co do mówienia zakończy, tedy hetman ad beneplacitum wojska nominuje posłów od wojska na sejm, co zwyczajnie wojsko z podziękowaniem akceptuje. Upewnia zatem hetman, że wszystkie desideria w instrukcji posłom wojskowym wyrażone i zalecone będą, i że sam hetman u króla
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 693
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
słuszną osobę Wazgierda, deputata trockiego, i miarkując z mowy jego, którą miał do króla, rozumiejąc, że jego własna, i sądząc go za człeka rozumnego, bo i ci deputaci posłowie byli na tej kombinacji, zaczął z nim mówić o sprawie naszej z księciem kanclerzem, a widząc, że Wazgierd głupi i nie odpowieda mu do rzeczy, odwrócił się od niego, cicho mówiąc, że nie masz z kim mówić. I tak ta sesja zeszła, przecież się rzeczy do końca miały.
W tym tedy czasie począłem mocno i ustawnie prosić Zabiełły, marszałka kowieńskiego, aby mnie nie opuszczał, a tak księcia kanclerza, jako też
słuszną osobę Wazgierda, deputata trockiego, i miarkując z mowy jego, którą miał do króla, rozumiejąc, że jego własna, i sądząc go za człeka rozumnego, bo i ci deputaci posłowie byli na tej kombinacji, zaczął z nim mówić o sprawie naszej z księciem kanclerzem, a widząc, że Wazgierd głupi i nie odpowieda mu do rzeczy, odwrócił się od niego, cicho mówiąc, że nie masz z kim mówić. I tak ta sesja zeszła, przecież się rzeczy do końca miały.
W tym tedy czasie począłem mocno i ustawnie prosić Zabiełły, marszałka kowieńskiego, aby mnie nie opuszczał, a tak księcia kanclerza, jako też
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 745
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986