i w nos ciosy. 11. Z PROSTA FRANT
Chłop w Wielki Piątek przywiózł na targ wozem jajca. Aby żadnego nie słukł, po warzył je zdrajca
I gościł dobrze, ale nazajutrz kobiety Temi jajcy nie mogły placków na dzień święty Rozczynić. Więc po świętach jedna gdy go zoczy Na targu, tysiąc kobiet zaraz go odskoczy. I był od mich nieborak dość w wielkimi ucisku, Swych ledwie jak bor nie dał tamtych jajec w zysku. Atoli idą i ów iz niemi winowajca Do pana. Skarżą, jak imi twarde przedał jajca. Pan: „A ty co?” — Chłop rzecze: «Nie takiej nagrody Spodziewałem się w
i w nos ciosy. 11. Z PROSTA FRANT
Chłop w Wielki Piątek przywiózł na targ wozem jajca. Aby żadnego nie słukł, po warzył je zdrajca
I gościł dobrze, ale nazajutrz kobiety Temi jajcy nie mogły placków na dzień święty Rozczynić. Więc po świętach jedna gdy go zoczy Na targu, tysiąc kobiet zaraz go odskoczy. I był od mich nieboras dość w wielkimi ucisku, Swych ledwie jak bor nie dał tamtych jajec w zysku. Atoli idą i ów iz niemi winowajca Do pana. Skarżą, jak imi twarde przedał jajca. Pan: „A ty co?” — Chłop rzecze: «Nie takiej nagrody Spodziewałem się w
Skrót tekstu: KorczFrasz
Strona: 6
Tytuł:
Fraszki
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
i macha skrzydłami, Aby go nie okręcił długiemi kołami:
CIV.
Tak on szablą i drzewem nie godzi do gęby, Nie do pysku, który beł uzbrojony w zęby, Ale trafia, bo ją tak snadniej pożyć tuszy, Albo w grzbiet albo w ogon albo między uszy. Jeśli się dziw obróci i on się odskoczy I wcześnie w górę idzie i wcześnie przyskoczy; Ale gdziekolwiek tłucze, lubo w grzbiet lub w pluski Lub w czoło, nie może stłuc z kości twardej łuski.
CV.
Tak ze psem mucha śmiała walczy na gorącu, W pełnem wielkiej kurzawy wrześniowem miesiącu, Lub w tem, co go uprzedza, lub co naśladuje
i macha skrzydłami, Aby go nie okręcił długiemi kołami:
CIV.
Tak on szablą i drzewem nie godzi do gęby, Nie do pysku, który beł uzbrojony w zęby, Ale trafia, bo ją tak snadniej pożyć tuszy, Albo w grzbiet albo w ogon albo między uszy. Jeśli się dziw obróci i on się odskoczy I wcześnie w górę idzie i wcześnie przyskoczy; Ale gdziekolwiek tłucze, lubo w grzbiet lub w pluski Lub w czoło, nie może stłuc z kości twardej łuski.
CV.
Tak ze psem mucha śmiała walczy na gorącu, W pełnem wielkiej kurzawy wrześniowem miesiącu, Lub w tem, co go uprzedza, lub co naśladuje
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 222
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
gałęzi i kładzie go w łono I chwilę na rycerzów patrzy i na ono Potkanie; potem dalej stamtąd się udała I już beła opodal od nich odjechała Pierwej niżli, że hełmu niemasz, obaczyli: Tak się beli obadwa gniewem zapalili.
LIV.
Ferat napierwej postrzegł i napierwej zoczył, Że szyszaka nie było i prędko odskoczył Od Orlanda i rzekł mu: „Pięknieć nam wyrządził Ów rycerz, który z nami w towarzystwie błądził! Pytam, jaką zwyciężca ma odnieść nagrodę, Kiedy wziął szyszak, co nas wprawił w tę niezgodę?” Cofnie się Orland, patrzy na drzewie, pod drzewem I szyszaka nie widzi: pała wielkiem gniewem.
LV
gałęzi i kładzie go w łono I chwilę na rycerzów patrzy i na ono Potkanie; potem dalej stamtąd się udała I już beła opodal od nich odjechała Pierwej niżli, że hełmu niemasz, obaczyli: Tak się beli obadwa gniewem zapalili.
LIV.
Ferat napierwej postrzegł i napierwej zoczył, Że szyszaka nie było i prętko odskoczył Od Orlanda i rzekł mu: „Pięknieć nam wyrządził Ów rycerz, który z nami w towarzystwie błądził! Pytam, jaką zwyciężca ma odnieść nagrodę, Kiedy wziął szyszak, co nas wprawił w tę niezgodę?” Cofnie się Orland, patrzy na drzewie, pod drzewem I szyszaka nie widzi: pała wielkiem gniewem.
LV
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 262
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, starosta opeski, rozumiejąc, że jego nie nabite były pistolety, mierzał z jednego pistoletu w samą głowę Bohuszowi, regentowi ziemskiemu wileńskiemu, na łóżku leżącemu i z Ciechanowieckim gadającemu. Wymierzywszy zatem dobrze o cztery kroki, pociągnął za cyngiel i strzelił, właśnie cudem miłosierdzia boskiego chybił, a Bohusz, gdy kula od muru odskoczyła i wpadła Bohuszowi w rękę, bez żadnej alteracji oddał kulę staroście opeskiemu, mówiąc, aby był ostrożniejszy.
Ciągnęła się nasza ta kombinacja bez żadnego skutku barzo długo, ledwo w kilka dni raz sesje bywały, i to krótkie, i nieskuteczne. Zdesperowaliśmy już o dojściu tej kombinacji, wszystka zatem myśl nasza była o
, starosta opeski, rozumiejąc, że jego nie nabite były pistolety, mierzał z jednego pistoletu w samą głowę Bohuszowi, regentowi ziemskiemu wileńskiemu, na łóżku leżącemu i z Ciechanowieckim gadającemu. Wymierzywszy zatem dobrze o cztery kroki, pociągnął za cyngiel i strzelił, właśnie cudem miłosierdzia boskiego chybił, a Bohusz, gdy kula od muru odskoczyła i wpadła Bohuszowi w rękę, bez żadnej alteracji oddał kulę staroście opeskiemu, mówiąc, aby był ostrożniejszy.
Ciągnęła się nasza ta kombinacja bez żadnego skutku barzo długo, ledwo w kilka dni raz sesje bywały, i to krótkie, i nieskuteczne. Zdesperowaliśmy już o dojściu tej kombinacji, wszystka zatem myśl nasza była o
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 739
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
Wojsko samo, które w Konfederacją pod pozorem upomnienia się zapłaty, Dwór sam wprowadził, umiałoby o tym powiedzieć, bo przeciwko niemu najpierwej, a potym na poskromienie Wolnych głosów, spodziewał się Dwór zażyć go, ale oszukany został. Bo Wojsko, obaczywszy złą intencją Dworu, na zgubę Wolności, od wszytkich Dworu proposicij odskoczyło, i tylko jednę wzięło przed się pretencją zapłaty. Umiałoby siłę Związkowych powiedzieć było, jako na zdrowie i na fortuny tegoż Pana Marszałka następowano, aby go byli jakimkolwiek sposobem zgubić mogli, aby był nie miał kto otwierać oczy Rzeczypospolitej o machinacjach zawziętych przeciwko Wolnościom jej. Na koniec, wszytkę furią swoję, że
Woysko sámo, ktore w Confoederácyą pod pozorem vpomnienia się zapłáty, Dwor sam wprowádźił, vmiáłoby o tym powiedźieć, bo przećiwko niemu naypierwey, á potym ná poskromienie Wolnych głosow, spodźiewał się Dwor záżyć go, ále oszukány został. Bo Woysko, obaczywszy złą intencyą Dworu, ná zgubę Wolnośći, od wszytkich Dworu proposiciy odskoczyło, y tylko iednę wźięło przed się pretencyą zapłáty. Vmiáłoby śiłę Związkowych powiedźieć było, iáko ná zdrowie y ná fortuny tegoż Páná Márszałká nástępowano, áby go byli iákiemkolwiek sposobem zgubić mogli, aby był nie miał kto otwieráć oczy Rzeczypospolytey o máchinácyách záwźiętych przećiwko Wolnośćiom iey. Ná koniec, wszytkę furyą swoię, że
Skrót tekstu: PersOb
Strona: 68
Tytuł:
Perspektywa na objaśnienie niewinności
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
ocz proszą/ i zaraz posługacze mają. Drabanci na grosz chciwi/ już gnaty gruchocą/ Skrajnim łotrom; zatym się do Pana obrócą: Tam/ nie żywego widząc/ łamać go niechcieli/ (Pismo jest/ że w nim kości naruszyć nie mieli.) Ale chcąc się zalecić potrzebny pieniędzy/ Zbrojny jeden/ odskoczy z rohatyną prędzej. Krzyknie zbolała Matka: Ej proszę uboga/ Niech raczej wemnie utknie ta twoja broń sroga. Jużci nie żywy mój Syn; i to nędzne ciało/ Więcej niż nazbyt/ stosów silnych wytrzymało. Tu Bogarodzicielka prosi/ do nóg pada: A katem niebłagana zapalczywość włada. Ślepy na jedno oko
ocz proszą/ y záraz posługácze máią. Drábánći ná grosz chćiwi/ iuż gnaty gruchocą/ Skráynim łotrom; zátym się do Páná obrocą: Tám/ nie żywego widząc/ łámáć go niechćieli/ (Pismo iest/ że w nim kośći naruszyć nie mieli.) Ale chcąc się zálećić potrzebny pieniędzy/ Zbroyny ieden/ odskoczy z rohátyną prędzey. Krzyknie zboláła Mátká: Ey proszę vboga/ Niech ráczey wemnie vtknie tá twoiá broń sroga. Iużći nie żywy moy Syn; y to nędzne ćiáło/ Więcey niż názbyt/ stosow śilnych wytrzymáło. Tu Bogárodźićielká prośi/ do nog pada: A kátem niebłagána zápálczywość włada. Slepy ná iedno oko
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 98.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
On w triumfalne nad niem obrócił zwycięstwo: Bo kiedy miłosierdzia świadom był Pańskiego, Lubo w ten ciężki w padł grzech powstał jednak z niego, I nadzieję zbawienia swojego niestracił, Lecz obfitemi łzami ten swój grzech wypłacił, A, nieprzyjaciel duszny skoro to w niem z oczył, Jak ukropem sparzony pies, w stronę odskoczył Od niego precz, i strasznem głosem zawył, na t[...] tę Sobie wydartą łupu lamentując stratę. A Piotr jako Magister świata naznaczony, Tak był w pokucie pierwszy całemu wsławiony. Światu przykładem; i te swe troje zaprzenie Przez trojakie miłości wnętrznej oświadczenie Nagrodził: bo gdy Chrystus w ciele uwielbiony, Trzykroć go, miłujesz mię
On w tryumfálne nád niem obroćił zwyćięstwo: Bo kiedy miłośierdźia świádom był Pańskiego, Lubo w ten ćięszki w padł grzech powstał iednák z niego, Y nádźieię zbáwienia swoiego niestrácił, Lecz obfitemi łzámi ten swoy grzech wypłáćił, A, nieprzyiaciel duszny skoro to w niem z oczył, Iák vkropem spárzony pies, w stronę odskoczył Od niego precz, y strásznem głosem záwył, ná t[...] tę Sobie wydártą łupu lámentuiąc strátę. A Piotr iáko Mágister świátá náznáczony, Ták był w pokućie pierwszy cáłemu wsławiony. Swiátu przykłádem; y te swe troie záprzenie Przeż troiakie miłości wnętrzney oświádczenie Nágrodźił: bo gdy CHRISTVS w ćiele vwielbiony, Trzykroć go, miłuiesz mię
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 82
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
stały. Przytnie na mnie potężnie az mi zadrzała szabla w garzci wytrzymałem zakład Ścienismy się zdziesiec razy nic ani temu ani temu. Mówię dosyć tego Panie Marcjanie On rzecze o taki synu nie uczyniłes mi nic a mówisz dosyć. Tak P Bóg dał że po owym wymowieniu samem koncem szable dosiągłem go przez jagodę i odskoczyłem się od niego. Tym że bardziej dopiero na mnie natrze jak tez urwę go w łeb jak by nie był na nogach. Dopiero go płazem pocznę walic na Ziemi wziąwszy w obie ręce szablę A tu dopiero kompania leci spód naszych i spód inszych Chorągwi mówiąc Stój nie zabijaj dałem mu z piendziesiąt razy płażą niżeli
stały. Przytnie na mnie potęznie az mi zadrzała szabla w garzci wytrzymałęm zakład Scienismy się zdziesiec razy nic ani temu ani temu. Mowię dosyc tego Panie Marcyanie On rzecze o taki synu nie uczyniłes mi nic a mowisz dosyc. Tak P Bog dał że po owym wymowieniu samęm koncęm szable dosiągłęm go przez iagodę y odskoczyłęm się od niego. Tym że bardziey dopiero na mnie natrze iak tez urwę go w łeb iak by nie był na nogach. Dopiero go płazęm pocznę walic na Ziemi wziąwszy w obie ręce szablę A tu dopiero kompania leci zpod naszych y zpod inszych Chorągwi mowiąc Stoy nie zabiiay dałęm mu z pięndziesiąt razy płażą nizeli
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 89
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
był. Zastałem go tam nie było tylko kilka dworskich. Przyszedłem tedy dobrze podpiły i mówię do owego mazepy Czołem Panie asawuła. On tez zaraz jako to była sztuka napuszysta odpowie Czołem Panie kapral z tej racjej ze mię to Niemcy wartowali w Grodnie A ja niewiele myśląc jak go wytnę pięścią w gębę a potym odskoczę się zaraz porwie się on za ręko jeść ja tez tak że skoczyli stój stój król to tu za drzwiami, zaden Dworski przy nim się nie oponował bo go tez nie bardzo nawidzieli ze to był trochę salbierz a do tego kozak niedawno nobilitowany. Moję tez wiedzieli słuszną do Niego urazę i respektowali mię bo się już
był. Zastałęm go tam nie było tylko kilka dworskich. Przyszedłęm tedy dobrze podpiły y mowię do owego mazepy Czołęm Panie assawuła. On tez zaraz iako to była sztuka napuszysta odpowie Czołęm Panie kapral z tey racyiey ze mię to Niemcy wartowali w Grodnie A ia niewiele mysląc iak go wytnę pięscią w gębę a potym odskoczę się zaraz porwie się on za ręko ieść ia tez tak że skoczyli stoy stoy krol to tu za drzwiami, zaden Dworski przy nim się nie opponował bo go tez nie bardzo nawidzieli ze to był trochę salbierz a do tego kozak niedawno nobilitowany. Moię tez wiedzieli słuszną do Niego urazę y respektowali mię bo się iuz
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 175
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
kasztanowaty nogami padł i ten. To już dwaj Lezą. wytoczyła się ta sprawa per appellationem między pokrzywy już z yzby tam ze dopiero po sobie. mój wyrostek pilnował mi tyłu dwóch zaś czeladzi tuz pole mnie. Jakos tam wyrostka odemnie odsaczyli urwał mię jeden z tyłu ale przecię nie bardzo i zaraz nastronę odskoczył w tym zaraz razie Pan powalił się w pokrzywach skoczyli zaraz przed niego Czeladź z szablami że mu się nic nie dostało i wstał. Sunie na mnie prosto tnie z mocy wytrzymałem a potym odłożywszy wytnę go przez puls, nic to. Dalej posobie Mój tez Czeladnik jego Pachołka w łeb cian. padł. JoMSC znowu
kasztanowaty nogami padł y ten. To iuz dway Lezą. wytoczyła się ta sprawa per appellationem między pokrzywy iuz z yzby tam ze dopiero po sobie. moy wyrostek pilnował mi tyłu dwoch zas czeladzi tuz pole mnie. Iakos tam wyrostka odemnie odsaczyli urwał mię ieden z tyłu ale przecię nie bardzo y zaraz nastronę odskoczył w tym zaraz razie Pan powalił się w pokrzywach skoczyli zaraz przed niego Czeladz z szablami że mu się nic nie dostało y wstał. Sunie na mnie prosto tnie z mocy wytrzymałęm a potym odłozywszy wytnę go przez puls, nic to. Daley posobie Moy tez Czeladnik iego Pachołka w łeb ciąn. padł. IoMSC znowu
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 181
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688