potrzeby nad Grafem N. jako oni rozumieli wygranej nadętych/ których też chcąc bez szkody swej uplenić/ (bo dostało się języka na obóz nasz uderzyć uchwalili/ w-którym nad zwyczaj daliśmy naniecić ognie/ aby całego pułku tego/ i rozgoszczenie nasze ukazywali) sami po stronach zapadliśmy/ a ciurom być pogotowiu/ i odstrzeliwać się kazano/ i posiłkami podsycono. Tak się stało że nastąpili na obóz: oto przecię/ acz nie bez szkody swych/ i już byli go poczęli otrzymywać/ a w-tym z-tyłu po cichu za nimi się nastąpiło. Bośmy na to patrzali/ kiedy i jako wpadli. Tamże dopiero się
potrzeby nad Grafem N. iáko oni rozumieli wygráney nádętych/ ktorych też chcąc bez szkody swey uplenić/ (bo dostáło się ięzyká na oboz nász uderzyć uchwalili/ w-ktorym nad zwyczay dáliśmy nániećić ognie/ áby cáłego pułku tego/ i rozgoszczenie násze ukázywáli) sámi po stronách západliśmy/ á ćiurom być pogotowiu/ i odstrzeliwáć się kazano/ i pośiłkámi podsycono. Ták się stało że nástąpili ná oboz: oto przećię/ ácz nie bez szkody swych/ i iuż byli go poczęli otrzymywáć/ á w-tym z-tyłu po ćichu zá nimi się nástąpiło. Bośmy na to pátrzáli/ kiedy i iáko wpádli. Támże dopiero się
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 79
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
wszytke owe, Do straszliwszej roboty zbiwszy Czern na głowę, Szańców już też ostatnich, żeby nad te były Wyższe jeszcze, a zatym kiedyż dokończyły Mizernych obleżonych. Co żeby tym precy Stanąć mogło, z-rydlami trzydzieści tysięcy Na przemiany wyprawi, tyle drugie, beło, Którzy toż niezmierzone promowując dzieło, Tył im odstrzeliwali. Powynosił góry, I do Dział Baterie, i jeźli mógł który Koncept inszy wynaleźć do szkodzenia nowy, Nie opuścił żadnego. Zaczym się w-takowy Widząc być angustyej, niemal opuszczało Wojsko rece; co do tąd jakąkolwiek miało I ochote, i siłe. Jednak Książę i tu Stworzonych animuje: a znizkąd zaszczytu Żadnego już nie
wszytke owe, Do straszliwszey roboty zbiwszy Czern na głowe, Szańcow iuż też ostatnich, żeby nad te były Wyższe ieszcze, á zatym kiedyż dokończyły Mizernych obleżonych. Co żeby tym precy Stanąć mogło, z-rydlami trzydźieśći tysiecy Ná przemiany wypráwi, tyle drugie, beło, Ktorzy toż niezmierzone promowuiąc dźieło, Tył im odstrzeliwáli. Powynosił gory, I do Dźiał Batterye, i ieźli mogł ktory Koncept inszy wynaleść do szkodzenia nowy, Nie opuśćił żadnego. Zaczym sie w-takowy Widząc bydź angustyey, niemal opuszczáło Woysko rece; co do tąd iákąkolwiek miało I ochote, i siłe. Iednak Xiąże i tu Stworzonych ánimuie: á znizkąd zaszczytu Zadnego iuż nie
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 72
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
, podczaszemu lit., teraźniejszemu wojewodzie trockiemu.
Już i Pociej, podczaszy lit., idąc do Brześcia, był pod Prużaną, gdy od Nowego Dworu z traktu wołkowyskiego Sosnowski pułkownik, teraźniejszy pisarz lit., przybiegł, reportując, jak na niego pułkownik Wilczewski z większym podjazdem napadł, tak dalece, że dobrym porządkiem odstrzeliwując się, musiał uchodzić. Przyniósł oraz podczaszemu lit. pewną wiadomość, że Moskwa i książę Wiśniowiecki z całą potencją idą za nim. Zmieszał się tym reportem podczaszy lit. i nie bez przyczyny, mając niewiele konnych chorągwi, z których co lepszy komenderowani pośli z regimentarzem ku Johansburgowi, piechota bez należytej broni, a
, podczaszemu lit., teraźniejszemu wojewodzie trockiemu.
Już i Pociej, podczaszy lit., idąc do Brześcia, był pod Prużaną, gdy od Nowego Dworu z traktu wołkowyskiego Sosnowski pułkownik, teraźniejszy pisarz lit., przybiegł, reportując, jak na niego pułkownik Wilczewski z większym podjazdem napadł, tak dalece, że dobrym porządkiem odstrzeliwując się, musiał uchodzić. Przyniósł oraz podczaszemu lit. pewną wiadomość, że Moskwa i książę Wiśniowiecki z całą potencją idą za nim. Zmieszał się tym reportem podczaszy lit. i nie bez przyczyny, mając niewiele konnych chorągwi, z których co lepsi komenderowani pośli z regimentarzem ku Johansburgowi, piechota bez należytej broni, a
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 87
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
/ za przedaniem się jednego z Lisowczyków i udaniem/ jakoby Kozacy nieostrożni być mieli/ i w nocy bliżej dział przymknąwszy/ bić z nich ogromnie skoro dzień nie przestali/ i trzy szturmy które po dwu godzinach trwały Poganin utracił. P. Wajer znowu jako wieczor z Taboru dział wziąwszy kilka/ i nad Niestrem zasadziwszy Pogaństwo odstrzeliwał. A Cesarz zagniewany barzo będąc mówił : iż pić ani jeść nie będę/ aż mi tego psa siwego Sajdahacznego przywiedziecie. Zaczym trzeci szturm najpotężniejszy przęd wieczorem samem przypuścił/ dziwna to i nie wypowiedziana zda się jakie serca/ siły/ i męstwa/ Pan Bóg ludziom tym przeciw nieprzyjaciołom wszytkiego Chrześcijaństwa dodawał/ iż się to
/ zá przedániem się iednego z Lisowczykow y vdániem/ iákoby Kozacy nieostrożni bydź mieli/ y w nocy bliżey dźiał przymknąwszy/ bić z nich ogromnie skoro dźień nie przestáli/ y trzy szturmy ktore po dwu godźinách trwáły Pogánin vtráćił. P. Wáier znowu iáko wieczor z Taboru dźiał wźiąwszy kilká/ y nád Niestrem zásádziwszy Pogáństwo odstrzeliwał. A Cesarz zágniewány bárzo będąc mowił : iż pić áni ieść nie będę/ áż mi tego psá śiwego Sáydáhácznego przywiedźiećie. Záczym trzeći szturm naypotężnieyszy przęd wieczorem sámem przypuśćił/ dziwna to y nie wypowiedźiána zda sie iákie sercá/ śiły/ y męstwá/ Pan Bog ludźiom tym przećiw nieprzyiaćiołom wszytkiego Chrześćiáństwa dodawał/ iż sie to
Skrót tekstu: ZbigAdw
Strona: B2v
Tytuł:
Adwersaria, albo terminata sprawy wojennej
Autor:
Prokop Zbigniewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1621
Data wydania (nie wcześniej niż):
1621
Data wydania (nie później niż):
1621
od Turków do szańców na okop nasz/ i do bramy jednej Litewskiej natarli byli konni Tureccy z Chorągwiami/ i Piechota Polska z szańców ustępowała/ ale ich zaś prędko wsparto/ z lasa też Janczarowie przy konnych się skradając/ do szańców naszych zapaść chcieli/ ale ich z dział naszy zrazili/ i Ochotnik z okopów wychodząc odstrzeliwał/ w ten czas kilku swoich z działa naszego za-
bitych że Puszkarż źle rychtował po zbylismy.
25. Septem. W Niedzielę był deszcz z rana/ a Saturnus w domu swym/ w gradusie 17. stanął/ na niebie/ i na ziemi znak naszym szczęśliwy/ bo Saturnus Żydom/ Turkom panuje/ ale im
od Turkow do szancow ná okop nász/ y do bramy iedney Litewskiey nátárli byli konni Tureccy z Chorągwiámi/ y Piechotá Polska z szancow vstępowáłá/ ále ich zaś prędko wspárto/ z lásá też Iánczárowie przy konnych sie skradáiąc/ do szancow nászych zápáść chćieli/ ále ich z dźiał nászy zráźili/ y Ochotnik z okopow wychodząc odstrzeliwał/ w ten czas kilku swoich z dźiáłá nászego zá-
bitych że Puszkarż źle rychtował po zbylismy.
25. Septem. W Niedźielę był deszcz z ráná/ á Sáturnus w domu swym/ w graduśie 17. stánął/ ná niebie/ y ná źiemi znák nászym szczęśliwy/ bo Sáturnus Zydom/ Turkom pánuie/ ale im
Skrót tekstu: ZbigAdw
Strona: C2
Tytuł:
Adwersaria, albo terminata sprawy wojennej
Autor:
Prokop Zbigniewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1621
Data wydania (nie wcześniej niż):
1621
Data wydania (nie później niż):
1621
się poczynał zabiegać w przedmieście, że mało sam imp. krakowski osypany strzałami medius między dzidami, szablami nie dostał się w ręce nieprzyjacielskie. Górą także pod Zamkiem chcieli zabiegać i już się ale ich armata miejska z wału wyrychtowana odwróciła. Tak tedy widząc partyje periculum, szablami przerzynając się do klasztorów na przedmieściu murowanych i tam odstrzeliwali się nieprzyjacielowi który tez obawiając się zasadzek w ulicach cieśniejszych wrócił się, jako języcy twierdzą, na tysiąc swoich murzów pięć w tej okazji (która od ósmej rano az do trzeciej z południa dość cruenta acie trwała) utraciwszy.
Naszych zginęło pod 80 okrutnie porąbanych i dzidami pokłutych, między którymi imp. Zabokrzycki chorągiew trzymający znaku
się poczynał zabiegać w przedmieście, że mało sam jmp. krakowski osypany strzałami medius między dzidami, szablami nie dostał się w ręce nieprzyjacielskie. Górą także pod Zamkiem chcieli zabiegać i juz się ale ich armata miejska z wału wyrychtowana odwróciła. Tak tedy widząc partyje periculum, szablami przerzynając się do klasztorów na przedmieściu murowanych i tam odstrzeliwali się nieprzyjacielowi który tez obawiając się zasadzek w ulicach cieśniejszych wrócił się, jako języcy twierdzą, na tysiąc swoich murzów pięć w tej okazyi (która od ósmej rano az do trzeciej z południa dość cruenta acie trwała) utraciwszy.
Naszych zginęło pod 80 okrutnie porąbanych i dzidami pokłutych, między którymi jmp. Zabokrzycki chorągiew trzymający znaku
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 373
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
mu uciąwszy oddał ją Iskender-Baszy, o co Sułtan rozgniewany, kazał Czerkiesa ściąć. Ale wracam się do dziada wmci. Ten pieszo z mężnym kawalerem Hermanem Denhofem, Złotopolskim, Kurzjańskim, Silnickim a dziesiątkiem żołdaków Denhofowych, łuk tylko w garści, odrzuciwszy łubie, a kołczan u boku ze strzałami, szablę na tęblaku mając, odstrzeliwał się, owi mu też dobrze pomagali; ale kiedy Denhofa w nogę postrzelono, (był to kochany bardzo dziada wmci, miał też i w szyję dni kilka przed tem postrzał) trudno go było ratować. Ten padłszy dobył z kieszeni z kilką set czerwonych złotych mieszka, rzekł, cisnąwszy na Silnickiego: „En accipe
mu uciąwszy oddał ją Iskender-Baszy, o co Sułtan rozgniewany, kazał Czerkiesa ściąć. Ale wracam się do dziada wmci. Ten pieszo z mężnym kawalerem Hermanem Denhoffem, Złotopolskim, Kurzyańskim, Silnickim a dziesiątkiem żołdaków Denhoffowych, łuk tylko w garści, odrzuciwszy łubie, a kołczan u boku ze strzałami, szablę na tęblaku mając, odstrzeliwał się, owi mu też dobrze pomagali; ale kiedy Denhoffa w nogę postrzelono, (był to kochany bardzo dziada wmci, miał też i w szyję dni kilka przed tém postrzał) trudno go było ratować. Ten padłszy dobył z kieszeni z kilką set czerwonych złotych mieszka, rzekł, cisnąwszy na Silnickiego: „En accipe
Skrót tekstu: KoniecZRod
Strona: 169
Tytuł:
Rodowód
Autor:
Zygmunt Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1651
Data wydania (nie wcześniej niż):
1651
Data wydania (nie później niż):
1651
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
prosty Żołnierz Zmięszali się tedy Moskwa a potym wnogi. Teraz że tnij rznij Co Tedy która Chorągiew Moskiewska zapędzi się do owej Bramy. Że by Uciec Między Hulaidorody To Hussaria Owa Co się przebiła przez szyki złoży do Nich kopie To Oni Na stronę Nacisneło się Tedy pod Owe Czosnki co Niemiara Tego chcąc Ze by Ich Odstrzeliwano. Tamci Ich Zaś Odstrzeliwac Nie Mogli bo samych bardziej razili i z Armaty już nic nie strzelano. Bo Darmo było Między pomieszane Wojska. I w tym My natrzemy na nich strzelając siekąc Owe tez Czornki Żelaznemi skoblicami potężnie pospinane trudno było na prędce rozbierać. Uderzyli się nate Hulajgórody aponaszemu czonki tu zaś nasi sieką
prosty Zołnierz Zmięszali się tedy Moskwa a potym wnogi. Teraz że tniy rzniy Co Tedy ktora Chorągiew Moskiewska zapędzi się do owey Bramy. Że by Uciec Między Hulaidorody To Hussarya Owa Co się przebiła przez szyki złozy do Nich kopie To Oni Na stronę Nacisneło się Tedy pod Owe Czosnki co Niemiara Tego chcąc Ze by Ich Odstrzeliwano. Tamci Ich Zas Odstrzeliwac Nie Mogli bo samych bardziey razili y z Armaty iuz nic nie strzelano. Bo Darmo było Między pomieszane Woyska. I w tym My natrzemy na nich strzelaiąc siekąc Owe tez Czornki Zelaznemi skoblicami potęznie pospinane trudno było na prędce rozbierać. Uderzyli się nate Hulaygorody aponaszemu czonki tu zas nasi sieką
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 107v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
wojsko związkowe, i pospolite ruszenia, zaraz zmatwali i zmieszali naszych, lubo dragonia ognia dawali dobrze. Ale niepodobna było wytrzymać, bo wojsko nasze wszystko z drugiej się tylko o ćwierć mili przez przeprawę dziwowało strony, a posiłkować było niepodobna; piechota też o półtorej mili gdzieś popasowała i armata, tak że i z dział odstrzeliwać nie możono. Tak tedypele-melewjechali na nas w tę tak straszną przeprawę. M.notre frere m'a tenu bonne compagnie, et M.łowczy, M. Chełmskiet les autres. Ces deux memes se sont sauves heureusement; M.Chełmskiestfort blesse et prisonnier, pauvre St. Germain tue ou noye,
wojsko związkowe, i pospolite ruszenia, zaraz zmatwali i zmieszali naszych, lubo dragonia ognia dawali dobrze. Ale niepodobna było wytrzymać, bo wojsko nasze wszystko z drugiej się tylko o ćwierć mili przez przeprawę dziwowało strony, a posiłkować było niepodobna; piechota też o półtorej mili gdzieś popasowała i armata, tak że i z dział odstrzeliwać nie możono. Tak tedypele-melewjechali na nas w tę tak straszną przeprawę. M.notre frere m'a tenu bonne compagnie, et M.łowczy, M. Chełmskiet les autres. Ces deux memes se sont sauves heureusement; M.Chełmskiestfort blesse et prisonnier, pauvre St. Germain tue ou noye,
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 136
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
pod tak wysokie mury, już był bezpieczny, pod ich zasłoną i wolny do psowania murów, przystawiania drabin, i szturmem dobywania. Którym dwiema defektom teraźniejszej mody fortyfikacje zabiegły, tak dysponując wały, na nich kosze, naróżnie beluardy, iż zakryty forteczny żołnierz zewsząd widzieć, i sam bezpieczny, czyli działami czyli ręczną strzelbą odstrzeliwać może natarczywego Nieprzyjaciela.
V. Więc że utrzymanie całości państw, ochrona tak pospolitego jako i prywatnego dobra wiele należy i tym gruntowniej się osadza, im doskonalsze są fortece. Nauka Architektury wojennej to poważne przed się bierze objectum: jako najlepiej oneż wydoskonalić. Na co wiele kanonów i reguł długim doświadczeniem skoncypowanych podaje Architektom wojennym
pod ták wysokie mury, iuż był bezpieczny, pod ich zasłoną y wolny do psowania murow, przystawiánia drabin, y szturmem dobywania. Ktorym dwiema defektom teraznieyszey mody fortyfikácye zábiegły, ták dysponuiąc wały, ná nich kosze, narożnie beluardy, iż zakryty forteczny żołnierz zewsząd widzieć, y sam bezpieczny, czyli działami czyli ręczną strzelbą odstrzeliwać może natárczywego Nieprzyiaciela.
V. Więc że utrzymánie cáłości państw, ochrona ták pospolitego iáko y prywatnego dobra wiele należy y tym gruntowniey się osadza, im doskonalsze są fortece. Nauka Architektury woienney to poważne przed się bierze objectum: iáko naylepiey oneż wydoskonalić. Ná co wiele kanonow y reguł długim doswiadczeniem zkoncypowanych podaie Architektom woiennym
Skrót tekstu: BystrzInfArchW
Strona: F3
Tytuł:
Informacja architektury wojennej
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
architektura, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743