ip. Łasciszewski kasztelanic sochaczewski za zabranie bydeł, wzajemnie zabrać kazał konie jego na paszy i żołnierskie, sromotnie ze dworu wziął, jako wierutnego złoczyńcę bez sądu, bez inkwizycji i żadnej dilacji obwiesić kazał. Ten generał, człowiek to ludzki et civilissimus był; podziwieniem wszystkim na tę akcję sromotną i w najgrubszych narodach ledwie praktykowaną odważył się; i dlatego judicio omnium musiał być z góry ordynansem takim, a nie wolą swoją przymuszony.
Niedoszły w Lublinie traktat reasumowany, ale od króla nieprzyjęty w Kazimierzu, naostatek do Warszawy ad latus principia przeniesiony. Musieli tedy jechać plenipotentiarii Reip. do Warszawy, gdzie zrazu na Pradze stali i przewozili się codziennie
jp. Łasciszewski kasztelanic sochaczewski za zabranie bydeł, wzajemnie zabrać kazał konie jego na paszy i żołnierskie, sromotnie ze dworu wziął, jako wierutnego złoczyńcę bez sądu, bez inkwizycyi i żadnéj dilacyi obwiesić kazał. Ten generał, człowiek to ludzki et civilissimus był; podziwieniem wszystkim na tę akcyę sromotną i w najgrubszych narodach ledwie praktykowaną odważył się; i dlatego judicio omnium musiał być z góry ordynansem takim, a nie wolą swoją przymuszony.
Niedoszły w Lublinie traktat reassumowany, ale od króla nieprzyjęty w Kazimierzu, naostatek do Warszawy ad latus principia przeniesiony. Musieli tedy jechać plenipotentiarii Reip. do Warszawy, gdzie zrazu na Pradze stali i przewozili się codziennie
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 314
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
ale będą sęki, Niech cię trze, niech cię ciśnie, niech cię jak chce wierci, Musisz, nieboże, musisz chodzić w nim do śmierci, Choćbyć wrzody i dziury porobił na ciele, Choćby się skrzywił jako najbrzydsze kurpiele; Musisz szorować, łatać, musisz go chędożyć, Gdyś się, błaźnie, odważył raz weń nogę włożyć. Nie samać skórka wchodzi w uwagę, nie sama, Częstoż wewnątrz wilczycą, wierzchem będzie dama. 208 (F). DO BRODY
Brodo moja, poczciwa, najmilejsza brodo, Żal ci mi, wierę, żem cię zapuścił tak młodo, Bo jeśli się co wyrzec gębie czasem
ale będą sęki, Niech cię trze, niech cię ciśnie, niech cię jak chce wierci, Musisz, nieboże, musisz chodzić w nim do śmierci, Choćbyć wrzody i dziury porobił na ciele, Choćby się skrzywił jako najbrzydsze kurpiele; Musisz szorować, łatać, musisz go chędożyć, Gdyś się, błaźnie, odważył raz weń nogę włożyć. Nie samać skórka wchodzi w uwagę, nie sama, Częstoż wewnątrz wilczycą, wierzchem będzie dama. 208 (F). DO BRODY
Brodo moja, poczciwa, najmilejsza brodo, Żal ci mi, wierę, żem cię zapuścił tak młodo, Bo jeśli się co wyrzec gębie czasem
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 97
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Żeby im stare babsko przyjął do chust prania. Powieda, że w klasztorze białej płci nie moda, Gdzie bies jak tut był, gdy się okazja poda. Plując mniszy, koniecznie chcą wmówić w opata:
Choćby grzechu nie było, i owszem, zapłata, Żaden by się, może im bezpiecznie dać wiarę, Nie odważył z nich na tak plugawą maszkarę. Ani zgoła odmówić, ani też pozwolić Chce opat, ale każe obiadu dosolić. Wstawszy od stołu bracia prosto na pacierze; Opat klucze od studnie i piwnice bierze: Zamknąwszy klasztor, idzie gdzieś w drogę daleką. Biegają upragnieni, ledwie się nie wścieką, Łają mniszy opata o zamknienie
Żeby im stare babsko przyjął do chust prania. Powieda, że w klasztorze białej płci nie moda, Gdzie bies jak tut był, gdy się okazyja poda. Plując mniszy, koniecznie chcą wmówić w opata:
Choćby grzechu nie było, i owszem, zapłata, Żaden by się, może im bezpiecznie dać wiarę, Nie odważył z nich na tak plugawą maszkarę. Ani zgoła odmówić, ani też pozwolić Chce opat, ale każe obiadu dosolić. Wstawszy od stołu bracia prosto na pacierze; Opat klucze od studnie i piwnice bierze: Zamknąwszy klasztor, idzie gdzieś w drogę daleką. Biegają upragnieni, ledwie się nie wścieką, Łają mniszy opata o zamknienie
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 218
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. Po[...] Sejmie Elektor sam przybył, i publicznie przed Bernardynami na wystawinym Teatrum Królowi i Rzeczypospolitej przysiągł wierność. Roku 1612. Garnizon Polski w Stolicy Moskwie zostawiony nie widząc z Polski sukursu złączywszy się ich 7000. poszli do Polski, i 4000. Sapieżyńskich toż samo zrobili, reszta się poddała. Król nie rychło odważył się iść z Władysławem do Moskwy, ale jako Nieprzyjaciel przyjęty wrócił się z wstydem, nieumiawszy dawniej szanować szczęścia i Rady Wodza Wielkiego. Stany zaś Moskiewskie obrali sobie Carem Michała Fedorowicza Syna Metropolity Roztockiego, Demetriusza zaś Sektatorów, i Zonę Mniszkównę pod lodem potopili, Tegoż Roku Mołdawska Prowincja odpadła od Polski, bo po
. Po[...] Seymie Elektor sam przybył, i publicznie przed Bernardynami na wystawinym Theatrum Królowi i Rzeczypospolitey przyśiągł wierność. Roku 1612. Garnizon Polski w Stolicy Moskwie zostawiony nie widząc z Polski sukkursu złączywszy śię ich 7000. poszli do Polski, i 4000. Sapieżyńskich toż samo zrobili, reszta śie poddała. Król nie rychło odważył śię iść z Władysławem do Moskwy, ale jako Nieprzyjaćiel przyjęty wróćił śię z wstydem, nieumiawszy dawniey szanować szczęśćia i Rady Wodza Wielkiego. Stany zas Moskiewskie obrali sobie Carem Michała Fedorowicza Syna Metropolity Rostockiego, Demetryusza zaś Sektatorów, i Zonę Mniszkównę pod lodem potopili, Tegoż Roku Mołdawska Prowincya odpadła od Polski, bo po
Skrót tekstu: ŁubHist
Strona: 77
Tytuł:
Historia polska z opisaniem rządu i urzędów polskich
Autor:
Władysław Łubieński
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
miał doczesne rzeczy, Pobożny żywot, wszytkich cnot wybory, Święte uczynki; to to jego zbiory, To skarby były; tymi on bogaty Wszytkie tu za nic poczytywał straty. Gorliwość chwały Bożej tak mu była W sercu, że wszytkie insze przechodziła Jego starania; tę tak sobie ważył, Żeby był dla niej i żywot odważył. Acz i w domowe nie tak się był ściany Zawarł, żeby był nie miał być widziany, Gdzie go wołały potrzeby ojczyzny, Chociaż już w ten wiek swój w cnotę nieżyzny. Poselskie szranki, główne trybunały Tak jego cnoty osobliwe znały, Że co cnotliwszy ojczyzny synowie To między sobą miewali przysłowie, Iż Wołyń cały
miał doczesne rzeczy, Pobożny żywot, wszytkich cnot wybory, Święte uczynki; to to jego zbiory, To skarby były; tymi on bogaty Wszytkie tu za nic poczytywał straty. Gorliwość chwały Bożej tak mu była W sercu, że wszytkie insze przechodziła Jego starania; tę tak sobie ważył, Żeby był dla niej i żywot odważył. Acz i w domowe nie tak się był ściany Zawarł, żeby był nie miał być widziany, Gdzie go wołały potrzeby ojczyzny, Chociaż już w ten wiek swoj w cnotę nieżyzny. Poselskie szranki, głowne trybunały Tak jego cnoty osobliwe znały, Że co cnotliwszy ojczyzny synowie To między sobą miewali przysłowie, Iż Wołyń cały
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 425
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
ręką Wlał na papier, nieznośną przciśniony męką, I nad czym pisząc, często zapłakałem rzewnie, Ale ty, czytając, pomożesz mi pewnie. ŻAL DRUGI
O, kiedyż by bez grzechu w naszej było mocy Żal śmiercią uspokoić, tak jako snem w nocy! Niejeden by się pewnie, frasunkiem zemdlony, Zaraz odważył skończyć żywot uprzykrzony, Do grobu się na długie położywszy spanie,
Póki trąba nie zagrzmi w ostatnie świtanie. Lecz że każdemu z nieba naznaczona miara I śmierć nakręconego pilnuje zegara, Żyć trzeba, w oschle żalem ciężki oddech płuca Ciągnąc, kiedy się serce jako w ogniu rzuca, I w niezmiernej żałości ten kaganiec żywy Poddymać
ręką Wlał na papier, nieznośną przciśniony męką, I nad czym pisząc, często zapłakałem rzewnie, Ale ty, czytając, pomożesz mi pewnie. ŻAL DRUGI
O, kiedyż by bez grzechu w naszej było mocy Żal śmiercią uspokoić, tak jako snem w nocy! Niejeden by się pewnie, frasunkiem zemdlony, Zaraz odważył skończyć żywot uprzykrzony, Do grobu się na długie położywszy spanie,
Póki trąba nie zagrzmi w ostatnie świtanie. Lecz że każdemu z nieba naznaczona miara I śmierć nakręconego pilnuje zegara, Żyć trzeba, w oschle żalem ciężki oddech płuca Ciągnąc, kiedy się serce jako w ogniu rzuca, I w niezmiernej żałości ten kaganiec żywy Poddymać
Skrót tekstu: MorszSŻaleBar_II
Strona: 109
Tytuł:
Smutne żale...
Autor:
Stanisław Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
w czuprynie, Biorąc się za każdą rzecz; nikogo nie ważyć Lekce: takiemu długo u dworu się da żyć. Możnym się nie przeciwić, swoją mierzyć piędzią; Nikt lepszym być nie może, jak sam sobie, sędzią.
Do czasu się stosując, tam huknąć nie wadzi, Kędy do sławy dobrej okazja radzi. Odważyłby miniony moment złotem drugi; Nie ścignie, choćby zaprzągł tytanowe cugi. Głupi się przez rok świeci, aż gdy trzeba właśnie Zaświecić się, nie mając oleju, zagaśnie. Wielka cnota milczenie; drugi, co mu ślinki Niosą do gęby, gada, ma też po niej cynki. Statek grunt, wszytkie w człeku
w czuprynie, Biorąc się za każdą rzecz; nikogo nie ważyć Lekce: takiemu długo u dworu się da żyć. Możnym się nie przeciwić, swoją mierzyć piędzią; Nikt lepszym być nie może, jak sam sobie, sędzią.
Do czasu się stosując, tam huknąć nie wadzi, Kędy do sławy dobrej okazyja radzi. Odważyłby miniony moment złotem drugi; Nie ścignie, choćby zaprzągł tytanowe cugi. Głupi się przez rok świeci, aż gdy trzeba właśnie Zaświecić się, nie mając oleju, zagaśnie. Wielka cnota milczenie; drugi, co mu ślinki Niosą do gęby, gada, ma też po niej cynki. Statek grunt, wszytkie w człeku
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 374
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, aby ten Skarb Lekarski, w języku swym miały: Polska dotąd nie miała, ktoby był zechciał tę materią Słowianskim językiem do czytania ludziom pod, gdyż tu nie tak na glancownym wierszu, jako na tym zalezało, aby wysławić umiał temiż słowy przyrodzenie rzeczy w Salernie opisane. Na co gdym się ja odważył, dla pożytku Ojczyzny, upatrowalem zaraż podczyjemby Imieniem i protekcyją w Sarmatckim Kraju, tak snadniej bez kostu opatrzenie zdrowie pokazać zem upatrzył między wielą W. M. mego M. Pana i Dobrodzieja, jako tego który materie jakie zwykłeś lubić, i pracowitości dowcipu, umiesz być Patronem promotorem i znacznem Mecenasem
, áby ten Skarb Lekárski, w ięzyku swym miáły: Polská dotąd nie miáłá, ktoby był zechćiał tę máteryą Słowiáñskim ięzykiem do cżytánia ludziom pod, gdyz tu nie ták ná gláncownym wierszu, iáko ná tym zálezáło, áby wysłáwić vmiał temisz słowy przyrodzenie rzeczy w Sálernie opisáne. Ná co gdym się ia odważył, dla pożytku Oyczyzny, vpátrowalem záraż podczyiemby Imieniem y protekcyją w Sármátckim Kráiu, ták snádniey bez kostu opátrzenie zdrowie pokázáć zem vpátrzył między wielą W. M. mego M. Páná y Dobrodźieiá, iáko tego ktory máterye iakie zwykłeś lubić, y prácowitośći dowćipu, vmiesz bydź Pátronem promotorem y znácznem Mecenásem
Skrót tekstu: OlszSzkoła
Strona: A2v
Tytuł:
Szkoła Salernitańska
Autor:
Hieronim Olszowski
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
. M. trać nadzieje/ aby sera posteritas miała być immemor meritorum veri Patris Patriae. Teraz to W. K. M. ja z-miesca swego przyznawam/ że jako zawsze tak i w-teraźniejszym zaburzeniu Ojczyzny naszej wszytko to odnosimy w-Ojcowskim o nas obmyśliwaniu/ czego sobie życzyliśmy/ i co sama Rzeczyp: potrzeba wyciągała. Odważyłeś W. K. M. zdrowie swe/ i Królewicza I. M. Władysława Syna swego podwakroć/ odważyłeś dostatki swe/ a nawet co nawiętsza Ojczyste swoje państwo/ abyś nam tylko pożądany sprawił pokoj/ w-ręce nieprzyjacielowi podawałeś. Majorem charitatem nemo habet, quàm qui vitam suam
. M. trać nádźieie/ áby sera posteritas miałá być immemor meritorum veri Patris Patriae. Teraz to W. K. M. ia z-miescá swego przyznawam/ że iáko záwsze ták i w-teraźnieyszym záburzeniu Oyczyzny naszey wszytko to odnośimy w-Oycowskim o nas obmyślawániu/ czego sobie życzyliśmy/ i co sáma Rzeczyp: potrzebá wyćiągáłá. Odważyłeś W. K. M. zdrowie swe/ i Krolewicá I. M. Włádysława Syná swego podwakroć/ odważyłeś dostatki swe/ á nawet co nawiętsza Oyczyste swoie páństwo/ abyś nam tylko pożądány spráwił pokoy/ w-ręce nieprzyiaćielowi podawałeś. Majorem charitatem nemo habet, quàm qui vitam suam
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 66
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
M. ja z-miesca swego przyznawam/ że jako zawsze tak i w-teraźniejszym zaburzeniu Ojczyzny naszej wszytko to odnosimy w-Ojcowskim o nas obmyśliwaniu/ czego sobie życzyliśmy/ i co sama Rzeczyp: potrzeba wyciągała. Odważyłeś W. K. M. zdrowie swe/ i Królewicza I. M. Władysława Syna swego podwakroć/ odważyłeś dostatki swe/ a nawet co nawiętsza Ojczyste swoje państwo/ abyś nam tylko pożądany sprawił pokoj/ w-ręce nieprzyjacielowi podawałeś. Majorem charitatem nemo habet, quàm qui vitam suam, addo et Patriam in pendit amori civium. Najduje się i jest tak wiele wiernych poddanych W. K. M.
M. ia z-miescá swego przyznawam/ że iáko záwsze ták i w-teraźnieyszym záburzeniu Oyczyzny naszey wszytko to odnośimy w-Oycowskim o nas obmyślawániu/ czego sobie życzyliśmy/ i co sáma Rzeczyp: potrzebá wyćiągáłá. Odważyłeś W. K. M. zdrowie swe/ i Krolewicá I. M. Włádysława Syná swego podwakroć/ odważyłeś dostatki swe/ á nawet co nawiętsza Oyczyste swoie páństwo/ abyś nam tylko pożądány spráwił pokoy/ w-ręce nieprzyiaćielowi podawałeś. Majorem charitatem nemo habet, quàm qui vitam suam, addo et Patriam in pendit amori civium. Nayduie się i iest ták wiele wiernych poddánych W. K. M.
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 66
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676