omnia genera materi i rzeczy do stroju należących bez zasięgania z cudzych krajów mają in quantitate w swoim państwie; tak iż wszytkie pobliskie państwa z tego do odzieży zasiągają państwa.
Dnia 5. Dałem z rania skrzynkę swoję z niektóremi rzeczami kupcowi gdańskiemu, aby ją przez morze prosto, ponieważ jachał z okrętem do Gdańska, odwiózł. 94v
Tego dnia po południu (iż się jarmark odprawował podczas bytności mojej w tym mieście), byłem w rynku kędy wszytkic curiositates dignae ad videndum, są wystawione budy w rynku, w których prezentują. Na który czas zjeżdżają się ze wszytkich państw różni ci, którzy tym zarabiają wyżywienie.
Primario tedy tam widział
omnia genera materi i rzeczy do stroju należących bez zasięgania z cudzych krajów mają in quantitate w swoim państwie; tak iż wszytkie pobliskie państwa z tego do odzieży zasiągają państwa.
Dnia 5. Dałem z rania skrzynkę swoję z niektóremi rzeczami kupcowi gdańskiemu, aby ją przez morze prosto, ponieważ jachał z okrętem do Gdańska, odwiózł. 94v
Tego dnia po południu (iż się jarmark odprawował podczas bytności mojej w tym mieście), byłem w rynku kędy wszytkic curiositates dignae ad videndum, są wystawione budy w rynku, w których prezentują. Na który czas zjeżdżają się ze wszytkich państw różni ci, którzy tym zarabiają wyżywienie.
Primario tedy tam widział
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 305
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
, serce me w nim płynie, Port mój — chęć twoja, która gdy mię minie, Przyjdzie mi tonąć w głębokich łzach, a ty Co masz za korzyść z zdrowia mego straty? Pławisz mię, pławisz w niestałej powodzi, Serce me trapisz, a strach — kto nagrodzi? Płynę ja przecię, lub tam odwieźć duszę, Gdzie ciało ciągnie, choćbym nierad, muszę. Chcąc swej, podniósszy żagle, uprzejmości Dopłynąć skutkiem portu twej miłości, Wiosłem prace swej, gdy się rozigrały U portu swego, rozcinałem wały. Szum popędliwej niewdzięczności twojej Nie chce do brzegu dać galerze mojej. Kotwicę-m rzucił statecznej nadzieje, Przecię w niestałym
, serce me w nim płynie, Port mój — chęć twoja, która gdy mię minie, Przyjdzie mi tonąć w głębokich łzach, a ty Co masz za korzyść z zdrowia mego straty? Pławisz mię, pławisz w niestałej powodzi, Serce me trapisz, a strach — kto nagrodzi? Płynę ja przecię, lub tam odwieźć duszę, Gdzie ciało ciągnie, choćbym nierad, muszę. Chcąc swej, podniósszy żagle, uprzejmości Dopłynąć skutkiem portu twej miłości, Wiosłem prace swej, gdy się rozigrały U portu swego, rozcinałem wały. Szum popędliwej niewdzięczności twojej Nie chce do brzegu dać galerze mojej. Kotwicę-m rzucił statecznej nadzieje, Przecię w niestałym
Skrót tekstu: MorszHSumBar_I
Strona: 274
Tytuł:
Sumariusz
Autor:
Hieronim Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
Muru wałom i sturmom Morskim się opierający/ Insuł 25. wkoło siebie ma/ które prawie wszytkie Duchowieństwo osiada. Przyjechawszy do Weneczyjej/ pytaj się do Lwa białego/ lub czarnego Orła/ lub do Floty/ trzech najlepszych w cały Weneczyjej Gospód gdzie dostaniesz takiego/ który cię żaprowadzi/ albo też na Gondoli do Czekauzu tamtecznego odwiezie. Delicyje Ziemie Włoskiej WENETIA Czekausz albo ARSENAL.
JEżeli masz wolą do Czekaużu albo Arsenału/ trzeba ci w przód licenczyją i pozwolenie od Administratora wziąć/ przywrotach broń zostawić/ którąć potym wraczajączemu się wzad powróczą/ gdzieć zaraz pewną przydadzą osobę/ która cię poprowadzi/ jednak upominam/ abyś drobnych wziął z
Muru wáłom y sturmom Morskim się opieráiączy/ Insuł 25. wkoło śiebie má/ ktore práwie wszytkie Duchowieństwo ośiáda. Przyiecháwszy do Weneczyiey/ pytáy się do Lwá białego/ lub czárnego Orłá/ lub do Floty/ trzech naylepszych w cáły Weneczyiey Gospod gdźie dostániesz tákiego/ ktory ćię żáprowádźi/ albo też ná Gondoli do Czekauzu támtecznego odwieźie. Deliczyie Ziemie Włoskiey WENETIA Czekáusz álbo ARSENAL.
IEżeli masz wolą do Czekaużu álbo Arsenału/ trzebá ći w przod licenczyią y pozwolenie od Administratorá wźiąc/ przywrotách broń zostáwić/ ktorąć potym wráczáiączemu się wzad powroczą/ gdźieć záraz pewną przydádzą osobę/ ktora ćię poprowádźi/ iednák vpominam/ ábyś drobnych wźiął z
Skrót tekstu: DelicWłos
Strona: 2
Tytuł:
Delicje ziemie włoskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1665
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1665
widziałem w szkołach odprawiany, o jednym bogatym człowieku świat rzucającym i do Jerozolimy peregrynującym, gdzie na górze Kalwarii w osobliwszym nabożeństwie ducha swego Panu Bogu oddał. Byli rodzice moi spektatorami tego dialogu, a potem ociec mój wziął moją kompozyturę i dla konsolacji swojej podchlebnę od przyjaciół swoich miał tej kompozytury aprobacją.
Potem ojciec mój odwiózł mię i imć pana pułkownika, brata mego, do szkół jezuickich do Warszawy, mając tam brata cioteczno-rodzonego matki mojej, jezuitę księdza Jana Mostowskiego, syna naówczas sierpskiego, a potem płockiego kasztelana, do których szkół oddając mię mocną uczynił prekustodycją, ażeby mię jezuici do swego zakonu nie namawiali. Zgodził przy tym dla
widziałem w szkołach odprawiany, o jednym bogatym człowieku świat rzucającym i do Jerozolimy peregrynującym, gdzie na górze Kalwarii w osobliwszym nabożeństwie ducha swego Panu Bogu oddał. Byli rodzice moi spektatorami tego dialogu, a potem ociec mój wziął moją kompozyturę i dla konsolacji swojej podchlebnę od przyjaciół swoich miał tej kompozytury aprobacją.
Potem ojciec mój odwiózł mię i jmć pana pułkownika, brata mego, do szkół jezuickich do Warszawy, mając tam brata cioteczno-rodzonego matki mojej, jezuitę księdza Jana Mostowskiego, syna naówczas sierpskiego, a potem płockiego kasztelana, do których szkół oddając mię mocną uczynił prekustodycją, ażeby mię jezuici do swego zakonu nie namawiali. Zgodził przy tym dla
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 39
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, obrócił się do Gdańska dla oporządzenia się na spodziewane swoje z Szczyttówną, kasztelanką mścisławską, ożenienie. Pisałem tedy w powiat kowieński, donosząc o otrzymanym dla niego przywileju, a ponieważ nie był w Wschowie, nie wiedziałem, gdzie się obraca. Za moim tedy doniesieniem przysłał marszałek kowieński oferencją kanclerzowi, którą odwiózłszy do Kodnia, przywilej na starostwo wilkijskie odebrałem i odesłałem z serdecznym powinszowaniem Zabielle podczaszemu. A że Grotuz, bratanek przeszłej starościny wilkijskiej, zaszczycał się cesją od niej sobie uczynioną, za czym Zabiełło, nie mogąc przyjść do posesji wilkijskiej, mandat mu wydał na asesorią lit.
A że na inkwizycją między Dowgierdami a
, obrócił się do Gdańska dla oporządzenia się na spodziewane swoje z Szczyttówną, kasztelanką mścisławską, ożenienie. Pisałem tedy w powiat kowieński, donosząc o otrzymanym dla niego przywileju, a ponieważ nie był w Wschowie, nie wiedziałem, gdzie się obraca. Za moim tedy doniesieniem przysłał marszałek kowieński oferencją kanclerzowi, którą odwiózłszy do Kodnia, przywilej na starostwo wilkijskie odebrałem i odesłałem z serdecznym powinszowaniem Zabielle podczaszemu. A że Grothuz, bratanek przeszłej starościny wilkijskiej, zaszczycał się cesją od niej sobie uczynioną, za czym Zabiełło, nie mogąc przyjść do posesji wilkijskiej, mandat mu wydał na asesorią lit.
A że na inkwizycją między Dowgierdami a
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 194
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
rano, w sobotę zaś przedtem, jak był barzo nabożny do Najświętszej Panny, tak nam zakazał pod błogosławieństwem swoim, abyśmy go nie oszukali, a uchowaj Boże z mięsną esencją, a nawet z masłem czego mu nie dali. Tegoż czasu od księcia Czartoryskiego, kanclerza lit., Giełgud, starosta oszmiański, odwiózł 2000 czerw, zł pożyczone. Ociec mój, odebrawszy te pieniądze, rzekł do mnie: „Dziękujcie Panu Bogu, że książę kanclerz, spodziewając się u mnie więcej pożyczyć pienię-
dzy, te odesłał. Po śmierci mojej te 2000 czerw, zł niełatwo byście odebrali.”
Ku wieczorowi w poniedziałek zaczął ociec mój już
rano, w sobotę zaś przedtem, jak był barzo nabożny do Najświętszej Panny, tak nam zakazał pod błogosławieństwem swoim, abyśmy go nie oszukali, a uchowaj Boże z mięsną esencją, a nawet z masłem czego mu nie dali. Tegoż czasu od księcia Czartoryskiego, kanclerza lit., Giełgud, starosta oszmiański, odwiózł 2000 czerw, zł pożyczone. Ociec mój, odebrawszy te pieniądze, rzekł do mnie: „Dziękujcie Panu Bogu, że książę kanclerz, spodziewając się u mnie więcej pożyczyć pienię-
dzy, te odesłał. Po śmierci mojej te 2000 czerw, zł niełatwo byście odebrali.”
Ku wieczorowi w poniedziałek zaczął ociec mój już
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 376
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
Odszedł ode mnie i dotąd pojąć nie mogę, o co do mnie miał i jakie nieukontentowanie. Te tedy moje umartwienie cierpliwością pokryłem, a potem też ku domowi wybierałem się, jako się i wszyscy rozjeżdżać zaczęli. Na piątym zatem dniu po weselu z Paszkowskim, generałem adiutantem, wyjechałem z Suchej Woli i odwiozłem go do Rokitnej, a potem pojechałem do Rasnej, skąd na listowną brata mego obligacją jeździłem do Czyża, teraźniejszego podczaszego brzeskiego, u którego cug koni skarogniadych za czerw, zł 105 kupiłem, a siostra nasza Wańkowiczowa, starościna ruszowska, w Rasnej naówczas rezydująca, pożyczyła bratu memu pieniędzy na kupienie tych
Odszedł ode mnie i dotąd pojąć nie mogę, o co do mnie miał i jakie nieukontentowanie. Te tedy moje umartwienie cierpliwością pokryłem, a potem też ku domowi wybierałem się, jako się i wszyscy rozjeżdżać zaczęli. Na piątym zatem dniu po weselu z Paszkowskim, generałem adiutantem, wyjechałem z Suchej Woli i odwiozłem go do Rokitnej, a potem pojechałem do Rasnej, skąd na listowną brata mego obligacją jeździłem do Czyża, teraźniejszego podczaszego brzeskiego, u którego cug koni skarogniadych za czerw, zł 105 kupiłem, a siostra nasza Wańkowiczowa, starościna ruszowska, w Rasnej naówczas rezydująca, pożyczyła bratu memu pieniędzy na kupienie tych
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 427
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
. 17. Tedy je dał pod straż do trzech dni. 18. I mówił do nich Józef dnia trzeciego. Uczyńcie tak/ a żyć będziecie: boć się ja boję Boga. 19. Jeśliście szczerzy/ brat wasz jeden niech będzie okowany w więzieniu gdzieście wy były: A wy jedźcie/ i odwieźcie zboże/ abyście odjęli głodowj domy wasze. 20. A brata waszego młodszego przywiedźcie do mnie/ a sprawdzą się słowa wasze/ i nie pomrzecie: I uczynili tak. 21. I mówili jeden do drugiego. Zaprawdęsmy zgrzeszyli przeciwko bratu naszemu/ bo widząc utrapienie dusze jego/ gdy się nam modlił/ nie wysłuchalismy
. 17. Tedy je dał pod straż do trzech dni. 18. Y mowił do nich Iozef dniá trzećiego. Uczyńćie ták/ á żyć będźiećie: boć śię ja boję Bogá. 19. Iesliśćie szczerzy/ brát wász jeden niech będźie okowány w więźieniu gdźieśćie wy były: A wy jedźćie/ y odwieźćie zboże/ ábyśćie odięli głodowj domy wásze. 20. A brátá wászego młodszego przywiedźćie do mnie/ á sprawdzą śię słowá wásze/ y nie pomrzećie: Y uczynili ták. 21. Y mowili jeden do drugiego. Záprawdęsmy zgrzeszyli przećiwko brátu nászemu/ bo widząc utrapienie dusze jego/ gdy śię nam modlił/ nie wysłuchálismy
Skrót tekstu: BG_Rdz
Strona: 45
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Rodzaju
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
też jeszcze mam kontentować dalej/ Ja się tym kontentuję/ kiedy mówisz nalej. A kiedy jeszcze rzeczesz: na mierzaj mu z macę/ Byś wiedział jako się tym kontentować raczę: Myślę czymbyć to oddać/ a to cię wysławię: Daszli równe pułkorca więcej się zabawię. A jeśli mię do domu i skorcem odwieziesz/ Wierz mi że aż pod niebo/ z mym wierszem wyleziesz. A jeśli mię na prędce groszem kontentujesz/ I żebyś się mógł rośmiać/ sens mi nagotujesz. Jakbyś mi go darmo dał/ ja nie tracę marnie/ Bo mi zawsze z gotowym trzeba do piekarnie. Odprawiwszy piekarza/ nuż do innych jatek
też ieszcze mam contentowáć dáley/ Ia się tym contentuię/ kiedy mowisz náley. A kiedy ieszcze rzeczesz: ná mierzáy mu z mácę/ Byś wiedźiał iáko się tym contentowáć racżę: Myślę czymbyć to oddáć/ á to ćię wysławię: Dászli rowne pułkorcá więcey sie zábáwię. A ieśli mię do domu y skorcem odwieźiesz/ Wierz mi że áż pod niebo/ z mym wierszem wyleźiesz. A ieśli mię ná prędce groszem contentuiesz/ Y żebyś się mogł rośmiać/ sens mi nágotuiesz. Iákbyś mi go dármo dał/ ia nie trácę márnie/ Bo mi záwsze z gotowym trzebá do piekárnie. Odpráwiwszy piekárzá/ nuż do inych iátek
Skrót tekstu: FraszSow
Strona: Av
Tytuł:
Fraszki Sowiźrzała nowego
Autor:
Jan z Kijan
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
wiele naścinali/ i koni
na brali/ w nocy Pan Hetmań Wielki tak barzo chory począł bydźże ludzi nieżnał Mors et fortes debilitat.
22. Septem. Ich M. Panowie Komisarze/ Pułkownicy/ i Rotmistrze wszyscy schadzkę mieli do Jego M. Pana Hetmana/ którego ńapoły prawie żywego zastali/ na Zamek Chocimski w karetce odwieziono/ tego dnia Reiment z siebie złożył/ Poganin nam nie dokuczał/ i pokoj był od niego/ na okopy nasze jednak za Niestru strzelano niemal do wieczora na Kozaki/ przeciwko którym zatoczono kilka dział naszych/ i samie Pan Hetman Połny rychtował/ i tak dobrze znich wygodził puszkarz/ iż z pochopu kula/
wiele náśćináli/ y koni
ná bráli/ w nocy Pan Hetmań Wielki ták bárzo chory począł bydźże ludźi nieżnał Mors et fortes debilitat.
22. Septem. Ich M. Pánowie Komisarze/ Pułkownicy/ y Rotmistrze wszyscy zchádzkę mieli do Ieg^o^ M. Páná Hetmáná/ ktorego ńápoły práwie żywego zástáli/ ná Zamek Choćimski w káretce odwieźiono/ tego dniá Reiment z śiebie złożył/ Pogánin nam nie dokuczał/ y pokoy był od niego/ ná okopy násze iednák za Niestru strzelano niemal do wiecżorá ná Kozaki/ przećiwko ktorym zátoczono kilká dźiał nászych/ y samie Pan Hetman Połny rychtował/ y ták dobrze znich wygodźił puszkarz/ iż z pochopu kulá/
Skrót tekstu: ZbigAdw
Strona: C2
Tytuł:
Adwersaria, albo terminata sprawy wojennej
Autor:
Prokop Zbigniewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1621
Data wydania (nie wcześniej niż):
1621
Data wydania (nie później niż):
1621