jeszcze co okrutniejszego potka; załamawszy ręce, Uchowaj Boże! zakrzyknął, śmierć mi, niż to, tysiąc razy milsza. Chceszli jeszcze żyć, kiedy się tak surowo z tobą obchodzą? Wpadłiśmy znowu w nowe szaleństwo i rozpacz. Wtym do naszego więzienia wszedł Dozorca, opowiadając nam, że nas jutro rano do Syberyj odwiozą. Stanieli się nam jeszcze co więcej? zawołał Stelej. Na co Moskal, bynajmniej, nic więcej, obadwaj jesteście do Syberyj na prace skazani. Już się nam największa nędza lekką być zdawała, będąc o tym upewnieni, że się gorzej nad nami srożyć nie będą; pozbywszy tedy bojaźni, niejaką poczuliśmy pociechę,
ieszcze co okrutnieyszego potka; załamawszy ręce, Uchoway Boże! zakrzyknął, śmierć mi, niż to, tyśiąc razy milsza. Chceszli ieszcze żyć, kiedy śię tak surowo z tobą obchodzą? Wpadłiśmy znowu w nowe szaleństwo i rozpacz. Wtym do naszego więzienia wszedł Dozorca, opowiadaiąc nam, że nas iutro rano do Syberyi odwiozą. Stanieli śię nam ieszcze co więcey? zawołał Steley. Na co Moskal, bynaymniey, nic więcey, obadway iesteśćie do Syberyi na prace skazani. Już śię nam naywiększa nędza lekką bydź zdawała, będąc o tym upewnieni, że śię gorzey nad nami srożyć nie będą; pozbywszy tedy boiazni, nieiaką poczuliśmy pociechę,
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 103
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
nad pięć dni nie widzieli, przecież nie byliśmy poufalszymi jak z początku, chociażeśmy się sobie wzajemnie podobali, a przecież bez wątpienia bylibyśmy jeszcze dłużej ten utrzymali charakter, gdyby niejaki przypadek serc naszych nie był uprzedził. Żyd nas nad spodziewanie nasze nawiedził przy obiedzie, że jutro podatki Dworowi do Moskwy odwiozą, i że za pewną zapłatę dość bezpiecznie i wygodnie może się zabrać. Ta wiadomość tak mię przenikła, żem i słowa nie mogła wymówić, i Stelej także wzajemnie, kiedyż, odezwał się, kiedyż mam odjechać? Idźcie tylko do mojej gospody, zaraz za wami przyjdę. Poszedł Żyd. J dopiero
nad pięć dni nie widzieli, przecież nie byliśmy poufalszymi iak z początku, choćiażeśmy śię sobie wzaiemnie podobali, a przecież bez wątpienia bylibyśmy ieszcze dłużey ten utrzymali charakter, gdyby nieiaki przypadek serc naszych nie był uprzedził. Zyd nas nad spodziewanie nasze nawiedził przy obiedźie, że iutro podatki Dworowi do Moskwy odwiozą, i że za pewną zapłatę dość bezpiecznie i wygodnie może śię zabrać. Ta wiadomość tak mię przenikła, żem i słowa nie mogła wymowić, i Steley także wzaiemnie, kiedyż, odezwał śię, kiedyż mam odiechać? Idźćie tylko do moiey gospody, zaraz za wami przyydę. Poszedł Zyd. J dopiero
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 163
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
do tego przyszło jest to sprawa garłowa. Ale radę wam daję taką. Jeżeli macie dobry worek biegajciesz ten będzie między wami mediatorem powiedzieli że mamy Złotych 100 Odpowiedział Że na to tam i niewejrzą. Przybiezeli owi w prośbę w targ stanęło na Złotych 600. ale ich nie mieli. Dają mi kartę ze do Warszawy odwiozą nie może być Cóż z tym czynić? Mnie nic do tego. Tym czasem do mnie Marszałek przysyła Towarzysza Inwitując mię do siebie i Z posłami a O mieszczanach najmniejszej w liście nie czyni wzmianki tylko był w ten sens pisany.
Mnie Wielce MŚci Panie Pasek
Mój MŚCi Panie i Przyjacielu
Gdy bym wczesniej odebrał o tym
do tego przyszło iest to sprawa garłowa. Ale radę wąm daię taką. Iezeli macie dobry worek biegayciesz ten będzie między wami medyatorem powiedzieli że mąmy Złotych 100 Odpowiedział Że na to tam y nieweyrzą. Przybiezeli owi w prozbę w targ stanęło na Złotych 600. ale ich nie mieli. Daią mi kartę ze do Warszawy odwiozą nie moze bydz Coz z tym czynić? Mnie nic do tego. Tym czasem do mnie Marszałek przysyła Towarzysza Inwituiąc mię do siebie y Z posłami a O mieszczanach naymnieyszey w liście nie czyni wzmianki tylko był w ten sens pisany.
Mnie Wielce MSci Panie Passek
Moy MSCi Panie y Przyiacielu
Gdy bym wczesniey odebrał o tym
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 170v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688