. Tak ci i człowiek, skoro fortuna mu z głowy Bieżącej wody prądem rozum spłucze zdrowy, Skoro go nadmie pycha czczym wiatrem swawolna, Stoi jako próżny kłos, jako beczka solna Płynie wierzchem; a że go widzą, że go chwalą, Puścił się za znikomej ambicyjej falą. Ze wszech go stron swym szumem wiatr ogarnął z wodą. Nie widzi ślepy końca, kędy go zawiodą; Aż gdy marna przygoda jego szczęście zmąci, O lada hak, o lada drzewo go roztrąci, Aż z onej beczki — deski, potem drobne trzaski Zbierają, gdzieś na niskie wyrzucone piaski; Aż on ktoś, nad inszymi co stał na kształt wieży,
. Tak ci i człowiek, skoro fortuna mu z głowy Bieżącej wody prądem rozum spłucze zdrowy, Skoro go nadmie pycha czczym wiatrem swawolna, Stoi jako próżny kłos, jako beczka solna Płynie wierzchem; a że go widzą, że go chwalą, Puścił się za znikomej ambicyjej falą. Ze wszech go stron swym szumem wiatr ogarnął z wodą. Nie widzi ślepy końca, kędy go zawiodą; Aż gdy marna przygoda jego szczęście zmąci, O leda hak, o leda drzewo go roztrąci, Aż z onej beczki — deski, potem drobne trzaski Zbierają, gdzieś na niskie wyrzucone piaski; Aż on ktoś, nad inszymi co stał na kształt wieży,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 120
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, że prosta i szczupła moja, afektem przynajmniej i życzliwością porówna z niemi. I rozumiem, że nie dam assem elephanti, o co niegdy Augustus zgromił Grecula: ani censori rigido, któryby errat jej postrzegał, ale patronowi i osobnemu obrońcy, żeby ją, gdzieby co nie k/ rzeczy, benigniore sinu ogarnął. W czem gdzie uzna wdzięczność i twarz wesołą w. m. mego miłościwego pana, ważył się o więcej będzie. Teraz fortun tych, i niniejszych pociech żebyś w. m. mój miłościwy pan w długi wiek zażywał, życzę. ODA WINSZUJĄCA.
Czego się bawisz Muzo moja w cieniu, I dotąd w
, że prosta i szczupła moja, afektem przynajmniej i życzliwością porówna z niemi. I rozumiem, że nie dam assem elephanti, o co niegdy Augustus zgromił Graecula: ani censori rigido, któryby errat jej postrzegał, ale patronowi i osobnemu obrońcy, żeby ją, gdzieby co nie k/ rzeczy, benigniore sinu ogarnął. W czem gdzie uzna wdzięczność i twarz wesołą w. m. mego miłościwego pana, ważył się o więcej będzie. Teraz fortun tych, i niniejszych pociech żebyś w. m. mój miłościwy pan w długi wiek zażywał, życzę. ODA WINSZUJĄCA.
Czego się bawisz Muzo moja w cieniu, I dotąd w
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 63
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
tym znoją mózgi nauczone Wiekiem i doświadczeniem większym zalecone. A ty o czym twe rymy mają brzmieć na potym. Dowiesz się wnetże. To rzekł a wtym bełtem złotym Z łuczku mię prawie w samo serce ugodziwszy, Leciał wskok, na powietrze skrzydełki się wzbiwszy. A mnie z tego postrzału w też tropy ból nowy Ogarnął i niezwykłe na sercu okowy. I głęboka tęsknica niewypowiedziana, Żalem, troską, kłopotem ciężkim przeplatana. Tylko że te afekty dziwnym kołem chodzą, To mię w płomienie wdają, to mię same chłodzą. I tak swe temperując żądła i słodkości, Hołdownikiem mię czynią pieszczonej miłości. Więc iż trudno, jak mówią, płynąć
tym znoją mozgi nauczone Wiekiem i doświadczeniem większym zalecone. A ty o czym twe rymy mają brzmieć na potym. Dowiesz się wnetże. To rzekł a wtym bełtem złotym Z łuczku mię prawie w samo serce ugodziwszy, Leciał wskok, na powietrze skrzydełki się wzbiwszy. A mnie z tego postrzału w też tropy bol nowy Ogarnął i niezwykłe na sercu okowy. I głęboka tęsknica niewypowiedziana, Żalem, troską, kłopotem ciężkim przeplatana. Tylko że te afekty dziwnym kołem chodzą, To mię w płomienie wdają, to mię same chłodzą. I tak swe temperując żądła i słodkości, Hołdownikiem mię czynią pieszczonej miłości. Więc iż trudno, jak mowią, płynąć
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 222
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
Tea porodziła: i dla tego Słoneczne konie, bratnimi mianuje Księżyc; któremu, per prosopopaeiam, przydaje czucie, rozum, i dziwowanie się słuszne. Bo para koni które ciągną wóz Księżycowy, niższą dobrze koleją biegają, a wyższą zawsze cztery konie wozu Słonecznego; a w ten czas opak, kiedy już ogień wszystek świat ogarnął. P Chmury się przepalone w poły dymem karzą. Chmury są na śrzedniej części powietrza, daleko od nieba Miesięcznego: jednak Słoneczny tak był w on czas przybliżony do nich, że się już rozgórywały. Księgi Wtóre. Q Góre Atos i Taurus Cylicijski. Tu wspomina Poeta góry najwyższe, które ogniem Słonecznym (wedle wymysłu
Thea porodźiłá: y dla tego Słoneczne konie, brátnimi miánuie Kśiężyc; ktoremu, per prosopopaeiam, przydáie czućie, rozum, y dźiwowánie się słuszne. Bo pará koni ktore ćiągną woz Kśiężycowy, niższą dobrze koleią biegáią, á wyższą záwsze cztery konie wozu Słonecznego; a w ten czás opák, kiedy iuż ogień wszystek świat ogárnął. P Chmury się przepalone w poły dymem karzą. Chmury są ná śrzedniey częśći powietrza, dáleko od niebá Mieśięcznego: iednák Słoneczny ták był w on czás przybliżony do nich, że się iuż rozgorywały. Kśięgi Wtore. Q Gore Athos y Taurus Cyliciyski. Tu wspomina Poetá gory naywyższe, ktore ogniem Słonecznym (wedle wymysłu
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 65
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
Królewska dziewka/ w ten czas woły przysieść śmiała. Gdzie Bóg nie rozpuszczając z razu swego biegu/ Z nienagła do ziemie/ i od suchego brzegu/ N Obłudne naprzód stopy swe na wodach stawia: A potym się i w dalsze krainy wyprawia. I śrzodkiem O zdobycz niesie przez morską równinę: A gdy strach nieostrożną ogarnął dziewczynę/ Na brzeg się odbieany ogląda z swej drogi: Prawą ręką nędznica dzierży się za rogi; Lewą na plaskim grzbiecie położoną trzyma. A cienkie szaty na niej mocny wiatr rozdyma. A Syn Atlasowny. Merkurius. B Wziął z niej pomstę. Z Aglaury Cerkropowiny. C Kraje Palladzie hołdujące. Ateńskie włości. D
Krolewska dźiewká/ w ten czás woły przyśieść śmiáłá. Gdźie Bog nie rozpuszczáiąc z rázu swego biegu/ Z nienagłá do źiemie/ y od suchego brzegu/ N Obłudne naprzod stopy swe ná wodách stáwia: A potym się y w dálsze kráiny wypráwia. Y śrzodkiem O zdobycz nieśie przez morską rowninę: A gdy strách nieostrożną ogárnął dźiewczynę/ Ná brzeg się odbieány ogląda z swey drogi: Práwą ręką nędznicá dźierży się zá rogi; Lewą ná pláskim grzbiećie położoną trzyma. A ćienkie száty ná niey mocny wiátr rozdyma. A Syn Atlásowny. Merkuryus. B Wźiął z niey pomstę. Z Aglaury Cerkropowiny. C Kráie Pálládźie hołduiące. Atheńskie włośći. D
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 99
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
się Obrona nie owszem wzgardzona. I Wałem i Parkanem dobrze opatrzona: Która jednak Tatarskim zwykłym odpor dając Górącym Inkursyom, ile z-drzewa mając Wszytkie swe municje, mogła się obronić: I tam wiec okoliczni miewali gdzie skłonić Głowy swoje. Ale gdy z-Armatą i Działy Przyszli teraz Kozacy, wnet owych niemały Strach ogarnął, że jeli traktować tam z-nimi. Książę tam Czetwertyński, z-dostatki wszytkimi, I Zoną, i Dziatkami, tak że wielą i tych, Cokolwiek z-pód Korsunia uszło nie dobitych Wojskowych się zawarło, Wiec po targu zatym Koło tego nie długim, rzecz stanęła na tym, Żeby się okupili, a Żydy wydali
sie Obrona nie owszem wzgardzona. I Wałem i Parkanem dobrze opatrzona: Ktora iednak Tátárskim zwykłym odpor daiąc Gorącym Inkursyom, ile z-drzewa maiąc Wszytkie swe municye, mogła sie obronić: I tam wiec okoliczni miewáli gdźie skłonić Głowy swoie. Ale gdy z-Armatą i Dźiały Przyszli teraz Kozacy, wnet owych niemały Strach ogarnął, że ieli traktować tam z-nimi. Xiąże tam Czetwertynski, z-dostatki wszytkimi, I Zoną, i Dźiatkami, ták że wielą i tych, Cokolwiek z-pod Korsunia uszło nie dobitych Woyskowych sie záwárło, Wiec po targu zatym Koło tego nie długim, rzecz stánełá na tym, Zeby sie okupili, á Zydy wydali
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 13
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
przenaświętszy/ a ludzie mu rzekli/ że tego nie mogą od niego dostatecznie pojąć. Odpowiedział im/ bardzo to dobrze/ że nie możecie doskonale pojąć; abowiem gdybych ja wam doskonale i dostatecznie Pana Boga wypowiedział/ jużbym ja był większym i mędrszym niżeli Pan Bóg/ bo bym go już rozumem moim ogarnął/ i nicby już nad mię nie miał. Dosyć że Pana Boga twojego we wszytkich kreaturach poznać możesz i że jego obraz na sobie nosisz Dalej się nie pytaj. Abowiem Sicut qui mel multùm comedit, non est ei bonum: sic qui scrutator est maiestatis, oprimetur à gloria. Nalepiej tedy captiuare intellectum nostrum in
przenaświętszy/ á ludźie mu rzekli/ że tego nie mogą od niego dostátecznie poiąć. Odpowiedźiał im/ bárdzo to dobrze/ że nie możećie doskonále poiąć; ábowiem gdybych ia wam doskonále y dostátecznie Páná Boga wypowiedźiał/ iużbym ia był większym y mędrszym niżeli Pán Bog/ bo bym go iuż rozumem moim ogárnął/ y nicby iuż nád mię nie miáł. Dosyć że Páná Bogá twoiego we wszytkich kreáturách poznáć możesz y że iego obraz ná sobie nośisz Dáley się nie pytay. Abowiem Sicut qui mel multùm comedit, non est ei bonum: sic qui scrutator est maiestatis, oprimetur à gloria. Nalepiey tedy captiuare intellectum nostrum in
Skrót tekstu: StarKaz
Strona: 3
Tytuł:
Arka testamentu zamykająca w sobie kazania niedzielne cz. 2 kazania
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649
wiecznym. Jednak ja nigdy desperować nie będę o łasce Twojej, ale patrzając na nieskończony ocean abo nieprzebrane morze miłosierdzia Twojego, tam się udaję i od Ciebie, Boga zagniewaniego, uciekam i apeluję do Ciebie, Boga najmiłosierniejszego, abyś mię nie jako Sędzia sprawiedliwy sądził, ale jako Ociec dobrotliwy grzechy i niedostatki moje miłosiernie ogarnął.
Uciekam się także do najświętszych ran Syna Twojego a Zbawiciela mojego, Chrystusa Jezusa, i jego-ć krew, także mękę wszystkę przenadroższą za sobą prezentuję. Udaję się i do przemożnej przyczyny Matki Jezusowej, Panny Przenaświętszej, także świętych Bożych, a osobliwie patronów moich.
Na ostatek wrzucam się w przepaść bezdenną dobroci Twojej, o
wiecznym. Jednak ja nigdy desperować nie będę o łasce Twojej, ale patrzając na nieskończony ocean abo nieprzebrane morze miłosierdzia Twojego, tam się udaję i od Ciebie, Boga zagniewaniego, uciekam i apeluję do Ciebie, Boga najmiłosierniejszego, abyś mię nie jako Sędzia sprawiedliwy sądził, ale jako Ociec dobrotliwy grzechy i niedostatki moje miłosiernie ogarnął.
Uciekam się także do najświętszych ran Syna Twojego a Zbawiciela mojego, Chrystusa Jezusa, i jego-ć krew, także mękę wszystkę przenadroższą za sobą prezentuję. Udaję się i do przemożnej przyczyny Matki Jezusowej, Panny Przenaświętszej, także świętych Bożych, a osobliwie patronów moich.
Na ostatek wrzucam się w przepaść bezdenną dobroci Twojej, o
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 139
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
widzimy; a widzimy Bogiem wsławioną; widzimy z wolej Bożej obraną Matką/ (to znaczy zwolona) od Syna swego Wielkiego Króla Hospodara/ Hospodyna nieba i ziemie; a od Pana Boga ratunku przez przyczynę jej prosimy/ Ale czemuż to naprzód Bogarodzica wspomniana? Słuchaj. Mądrego Salomona słowo było o Bogarodzicy: Pan mię ogarnął na początku dróg swoich. Jeśli Pan początek dróg swoich począł od Bgarodksice/ czemu nie ma sługa potrzeb swoich początków błogosławić imieniem tym świętym? Przez drogi Boże kreatury rozumieją święci Ojcowie/ według onego Job 40. On jest początkiem (mowa jest o Bohemot) dróg Bożych. Będzie tedy takie rozumienie tych słów: Na ten
widźimy; á widźimy Bogiem wsławioną; widźimy z woley Bożey obráną Mátką/ (to znáczy zwolona) od Syná swego Wielkiego Krolá Hospodárá/ Hospodyná niebá y źiemie; á od Páná Bogá rátunku przez przyczynę iey prośimy/ Ale czemuż to naprzod Bogárodźicá wspomniána? Słuchay. Mądrego Sálomoná słowo było o Bogárodźicy: Pan mię ogárnął ná początku drog swoich. Jesli Pan początek drog swoich począł od Bgárodxice/ czemu nie ma sługá potrzeb swoich początkow błogosłáwić imieniem tym świętym? Przez drogi Boże kreátury rozumieią święći Oycowie/ według oneg^o^ Iob 40. On iest początkiem (mowá iest o Bohemoth) drog Bożych. Będźie tedy tákie rozumienie tych słow: Ná ten
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 3
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
począł od Bgarodksice/ czemu nie ma sługa potrzeb swoich początków błogosławić imieniem tym świętym? Przez drogi Boże kreatury rozumieją święci Ojcowie/ według onego Job 40. On jest początkiem (mowa jest o Bohemot) dróg Bożych. Będzie tedy takie rozumienie tych słów: Na ten czas gdy Pan począł budynek świata czynić/ mnie naprzód ogarnął: patrzył na mię Bogarodzicę swoję/ jako dziś. Jakoż to/ ponieważ żadnego człowieka jeszcze nie było na ten czas/ miał patrzać Bóg na Pannę naświętszą Marią? Powiem jako. Jest pismo Hierem: 33. V. 21. Jeśli nieważne może być przymierze moje ze dniem, i przymierze moje z nocą,
począł od Bgárodxice/ czemu nie ma sługá potrzeb swoich początkow błogosłáwić imieniem tym świętym? Przez drogi Boże kreátury rozumieią święći Oycowie/ według oneg^o^ Iob 40. On iest początkiem (mowá iest o Bohemoth) drog Bożych. Będźie tedy tákie rozumienie tych słow: Ná ten czás gdy Pan począł budynek świátá czynić/ mnie naprzod ogarnął: pátrzył ná mię Bogárodźicę swoię/ iáko dźiś. Jákoż to/ ponieważ żadnego człowieká ieszcze nie było ná ten czás/ miał pátrzáć Bog ná Pannę naświętszą Máryą? Powiem iáko. Jest pismo Hierem: 33. V. 21. Iesli nieważne może być przymierze moie ze dniem, y przymierze moie z nocą,
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 3
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623