m się zaś bał, by się nie gniewały, Że się z niektórych sekretów wydały.
Bo długo potym, jak śpiewać przestały, Ale nie powiem, o czym rozmawiały. 668. Druga duma samegoż autora pod tenże czas oblężenia krakowskiego, gdy był u Szwedów więźniem
.
Ja śpiewam, chociaż biedy Zgoła mizernego Ogarnęły mię wszędy Więźnia ubogiego, Choć nieszczęśliwy I ledwom żywy.
Śpiewam ci, ale moje Serce bez przestania Ciężkie ma niepokoje, Gdy częste wzdychania Trapiąc mą duszę Wylewać muszę.
Ja śpiewam, choć ojczyzna Matka utrapiona. Ona tak kiedyś żyzna, Tak niezwyciężona, I z nią jej czyny Idą w perzyny.
Śpiewam
m się zaś bał, by się nie gniewały, Że się z niektorych sekretow wydały.
Bo długo potym, jak śpiewać przestały, Ale nie powiem, o czym rozmawiały. 668. Druga duma samegoż autora pod tenże czas oblężenia krakowskiego, gdy był u Szwedow więźniem
.
Ja śpiewam, chociaż biedy Zgoła mizernego Ogarnęły mię wszędy Więźnia ubogiego, Choć nieszczęśliwy I ledwom żywy.
Śpiewam ci, ale moje Serce bez przestania Ciężkie ma niepokoje, Gdy częste wzdychania Trapiąc mą duszę Wylewać muszę.
Ja śpiewam, choć ojczyzna Matka utrapiona. Ona tak kiedyś żyzna, Tak niezwyciężona, I z nią jej czyny Idą w perzyny.
Śpiewam
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 370
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
uciechą widzimy/ które gdy odjęte było Anasstaziuszowi Cesarzowi; i w ciennowązki grób żywego zasadzono/ jakby lamentował/ czytaj w Duchownej Lące S^o^ Ojca naszego Sofroniusza Patriarchy Miasta Bożego/ w Rozdz: trzydziestym ośmym/ i przyłóż pieczy i pilnego usiłowania/ abyś tu tę doczesną światłość w ciemnościach świeci/ ale jej ciemności nie ogarnęły; i onej się wiecznie z Asystentami Cesarza niebieskiego nasycał. Traktatu wtórego CVD V. ROKV PO NARÓDZENIV PAŃSKIM, 1596. Die Maii 9.
Masz dość Krzyża, a po Krzyż ściągasz przecię rękę, Pirwsza wtórym czy chcesz znieść, mój Liuery, mękę: GDym się o tej Sparty ozdobę/ która mi od
vćiechą widzimy/ ktore gdy odięte było Anásstáziuszowi Cesarzowi; y w ćiennowązki grob żywego zásádzono/ iákby lámentował/ czytay w Duchowney Lące S^o^ Oycá nászego Sophroniuszá Pátriárchy Miástá Bożego/ w Rozdź: trzydziestym osmym/ y przyłoż pieczy y pilnego vśiłowánia/ ábyś tu tę doczesną świátłość w ćiemnośćiách świeći/ ále iey ćiemnośći nie ogárnęły; y oney się wiecznie z Assistentámi Cesárzá niebieskiego násycał. Tráctatu wtorego CVD V. ROKV PO NARODZENIV PANSKIM, 1596. Die Maii 9.
Masz dość Krzyżá, á po Krzyż śćiągasz przećię rękę, Pirwsza wtorym czy chcesz znieść, moy Liuery, mękę: GDym się o tey Spárty ozdobę/ ktora mi od
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 108.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
upominał, z gniewem to przyjmował. Od ubogich oczy swe, brzydząc się, odwracał, cokolwiek miał, na błazny, kuglarze obracał. Ten, chcąc w domu używać kompana swojego, przyszedł z prędka straszliwy trafunek na niego: niosąc pokarm do gęby, nie mógł spuścić ręki, mówiąc, iż: “Mię śmiertelne ogarnęły męki”. Zatym upadł na ziemię, nic się nie ruchając, iż umarł rzeczywiście, znaki wszytkie dając. Przypadnie prędko czeladź, potrawy zbierają, jego porwą; że umarł, zdumiali wołają. Gospodarz płacze rzewno kompana swojego, iż umarł niespodzianie, jeszcze w domu jego.
Gdy dzwonią, lud się schodzi, przybieżą
upominał, z gniewem to przyjmował. Od ubogich oczy swe, brzydząc się, odwracał, cokolwiek miał, na błazny, kuglarze obracał. Ten, chcąc w domu używać kompana swojego, przyszedł z prędka straszliwy trafunek na niego: niosąc pokarm do gęby, nie mógł spuścić ręki, mówiąc, iż: “Mię śmiertelne ogarnęły męki”. Zatym upadł na ziemię, nic się nie ruchając, iż umarł rzeczywiście, znaki wszytkie dając. Przypadnie prędko czeladź, potrawy zbierają, jego porwą; że umarł, zdumiali wołają. Gospodarz płacze rzewno kompana swojego, iż umarł niespodzianie, jeszcze w domu jego.
Gdy dzwonią, lud się schodzi, przybieżą
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 85
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
., krwią narodu naszego odyskane włości; dostało się i granicom koronnym, dla których podobno już beł Pan Bóg nagotował na nas pogańskich rąk srogość, bo płacz ubóstwa niedaremny w niebo. Stawały wojska ich świeżo teraz pod samą koronną granicą, nie inszem pewnie umysłem, jedno aby walnym zapędem niegotowych i mni się tego spodziewających ogarnęły. Ten jednak, który nas beł zatrwożeł, puścił strach nieprzyjacielowi w oczy, że tego, na co się beł nasadzieł, dokazować nie śmiał. Ten i domowe, które się wspomniały i w świeży są u wszytkich pamięci, swowoleństwa uśmierzał i sam z łaski swej dał sto s czasu myślić i radzić o tym,
., krwią narodu naszego odyskane włości; dostało się i granicom koronnym, dla których podobno już beł Pan Bóg nagotował na nas pogańskich rąk srogość, bo płacz ubóstwa niedaremny w niebo. Stawały wojska ich świeżo teraz pod samą koronną granicą, nie inszem pewnie umysłem, jedno aby walnym zapędem niegotowych i mni się tego spodziewających ogarnęły. Ten jednak, który nas beł zatrwożeł, puścił strach nieprzyjacielowi w oczy, że tego, na co się beł nasadzieł, dokazować nie śmiał. Ten i domowe, które się wspomniały i w świeży są u wszytkich pamięci, swowoleństwa uśmierzał i sam z łaski swej dał sto s czasu myślić i radzić o tym,
Skrót tekstu: AktaPozn_I_1
Strona: 446
Tytuł:
Akta sejmikowe województw poznańskiego i kaliskiego tom I
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
akta sejmikowe
Tematyka:
polityka, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1616
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1616
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Włodzimierz Dworzaczek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowe Wydawnictwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1957
wołano a ptak siedział nie bał się najmniejszej rzeczy choć zaraz w rogu stoła, Gdy mu się jeść Chciało to przed Rumakiem zbierał owies. wysiedział tedy owe swoje potomstwo wychował, i sprowadził wszyscy mówili że to znak jakiegos znamienitego szczęścia Alec było szczęście lecz ptakowi co się spokojnie wylągł, Ale nie mnie bo mię takie ogarnęły kłopoty z których ledwiem wybrnął i postaremu z wielkim fortuny mojej uszczebkiem, Bo jak pod Kozierady zaczęły mi się kłopoty i szkody Tak ad decursum Anni Nieopuszczały mnie. Towarzystwo tedy Regimentarskie Panowie Nuczynscy pili u Brata swego Ciotecznego u Pana Marcina Jasińskiego Towarzysza naszego Mnie tez tam był zaprosił natę ucztę Pan Jasiński. bodej
wołano a ptak siedział nie bał się naymnieyszey rzeczy choc zaraz w rogu stoła, Gdy mu się ieść Chciało to przed Rumakięm zbierał owies. wysiedział tedy owe swoie potomstwo wychował, y sprowadził wszyscy mowili że to znak iakiegos znamięnitego szczęscia Alec było szczęscie lecz ptakowi co się spokoynie wylągł, Ale nie mnie bo mię takie ogarnęły kłopoty z ktorych ledwiem wybrnął y postaremu z wielkim fortuny moiey uszczebkięm, Bo iak pod Kozierady zaczęły mi się kłopoty y szkody Tak ad decursum Anni Nieopuszczały mnie. Towarzystwo tedy Regimentarskie Panowie Nuczynscy pili u Brata swego Ciotecznego u Pana Marcina Iasinskiego Towarzysza naszego Mnie tez tam był zaprosił natę ucztę Pan Iasinski. bodey
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 88
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
nim na srebrnym łanczuszku Sunę do Niego przejadę Mu Młodziusińki Chłopiec Gładki aż Chrzeszt Oprawny trzyma w Reku a płacze po żałuj dla Chrysta Spasa dla peretszcystojej Bocharodyce, dla mikuły Cudotworce, żal mi się go uczyniło awidziałem ze wielkie kupy moskwy i z tej strony i z tej bieżały prosto namnie obawiałem się żeby mię nieogarnęły, niechciałem się bawić koło niego zabijać mi tez zalgo było na owę jego gorącą rozpamietywając modlitwę. Wziąłem mu tylko ów chrest z ręku a wyciąnem go płaza przez plecy, Utykaj do Matery dyczczy synu! kiedy to Chłopię skoczy podniósłszy ręce do góry zoczu zginął w lot. Żywcem jeszcze na
nim na srebrnym łanczuszku Sunę do Niego przeiadę Mu Młodziusińki Chłopiec Gładki asz Chrzeszt Oprawny trzyma w Reku a płacze po załuy dla Chrysta Spasa dla peretszcystoiey Bocharodyce, dla mikuły Cudotworce, żal mi się go uczyniło awidziałęm ze wielkie kupy moskwy y z tey strony y z tey biezały prosto namnie obawiałęm się zeby mię nieogarnęły, niechciałęm się bawić koło niego zabiiac mi tez zalgo było na owę iego gorącą rospamietywaiąc modlitwę. Wziąłęm mu tylko ow chrest z ręku a wyciąnem go płaza przez plecy, Utykay do Matery dyczczy synu! kiedy to Chłopię skoczy podnioszszy ręce do gory zoczu zginął w lot. Zywcem ieszcze na
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 95v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
Niechciała przymawiała i wtaniec nie poszła az nazajutrz amy postaremu weseli byli Itak się musiało stać jako się Bogu podobało niejako Ludziom Niech jemu będzie wieczna część i chwała bo pewnie bym był kontent z tego ozenienia gdy by mi Pan Bóg dał Chłopa jednego z Nią. Ale i tego nie masz i kłopoty wielkie ogarnęły mię dla jej dziecinnych Interesów Oczym będzie niżej zastałem tedy w Olszowie Urodzaje srogie wszelkich zbóz ale Cóż kiedy zbyteczna była taniość Arenda ekspirowała trudno było. zatrzymać gumna, kozec zanic to się to tylko trwoniło zboże.
W Tydzień powęselu Jedzie Pan komorowski Podstarości Nowomiejski po Deklaracyją Ostatnią do Mojej Paniej a prawie już
Niechciała przymawiała y wtaniec nie poszła az nazaiutrz amy postaremu weseli byli Itak się musiało ztac iako się Bogu podobało nieiako Ludziom Niech ięmu będzie wieczna część y chwała bo pewnie bym był kontent z tego ozęnienia gdy by mi Pan Bog dał Chłopa iednego z Nią. Ale y tego nie masz y kłopoty wielkie ogarnęły mię dla iey dziecinnych Interessow Oczym będzie nizey zastałem tedy w Olszowie Urodzaie srogie wszelkich zboz ale coz kiedy zbyteczna była taniość Aręnda expirowała trudno było. zatrzymać gumna, kozec zanic to się to tylko trwoniło zboze.
W Tydzięn powęselu Iedzie Pan komorowski Podstarosci Nowomieyski po Deklaracyią Ostatnią do Moiey Paniey a prawie iuz
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 225v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
niechętnych, nierządu bezecnego na Sejmikach i Sejmach, niesprawiedliwości w Sądach, i zdzierstwa, ustawicznych od pogranicznych niebezpieczeństw, od swoich gwałtów i najazdów; kto znieść może dalej płacz, nędzę, i utrapienie ubogich poddanych, i jakoby Boska kara, wszystkie oraz plagi spuściła na Polskę, mor, głód, i wojna, zewsząd ogarnęły nas; wolę tedy słyszeć zdaleka? niżeli patrzać na konającą Ojczyznę, i w czas przed pospolitą ruiną, unieść resztę fortuny i zdrowia swego: Rupêre foedus, impius lucri furoret ira praeceps: quaeque succensas agit libido mantes: Venit Imperii sitis cruenta: factus praeda majori minor, pro Jure, vires esse.
niechętnych, nierządu bezecnego na Seymikach i Seymach, niesprawiedliwości w Sądach, i zdzierstwa, ustawicznych od pogranicznych niebespieczeństw, od swoich gwałtów i naiazdow; kto znieśc może daley płacz, nędzę, i utrapienie ubogich poddanych, i iakoby Boska kara, wszystkie oraz plagi spuściła na Polskę, mor, głód, i woyna, zewsząd ogarnęły nas; wolę tedy słyszeć zdaleka? niżeli patrzać na konaiącą Oyczyznę, i w czas przed pospolitą ruiną, unieść resztę fortuny i zdrowia swego: Rupêre foedus, impius lucri furoret ira praeceps: quaeque succensas agit libido mantes: Venit Imperii sitis cruenta: factus praeda majori minor, pro Jure, vires esse.
Skrót tekstu: KryszStat
Strona: 4
Tytuł:
Stateczność umysłu
Autor:
Andrzej Kazimierz Kryszpin Kirszensztein
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1769
Data wydania (nie wcześniej niż):
1769
Data wydania (nie później niż):
1769
moją/ twirdzą moją/ i wybawicielem moim: Bóg mój skała moja/ w nim będę ufał: tarcza moja/ i róg zbawienia mego/ ucieczka moja. 4 Wzywałem PAna chwalebnego/ a od nieprzyjaciół moich byłem wybawiony. 5 OGarnęły mię były boleści śmierci/ a potoki niepobożnych zatrwożyły mię. 6 Boleści grobu ogarnęły mię były/ zachwyciły mię sidła śmierci. 7 W utrapieniu moim wzywałem PANA/ i wołałem do Boga mego: wysłuchał z kościoła swego głos mój/ a wołanie moje przed oblicznością jego przyszło do uszu jego. 8 TEdy się ziemia wzruszyła i zadrżała/ a fundamenty gór zatrząsnęły się/ i wzruszyły się od gniewu
moją/ twirdzą moją/ y wybawićielem mojim: Bog moj skała mojá/ w nim będę ufał: tarcża mojá/ y rog zbáwienia mego/ ućiecżká mojá. 4 Wzywałem PAná chwalebnego/ á od nieprzyjaćioł mojich byłem wybáwiony. 5 OGárnęły mię były boleśći śmierći/ á potoki niepobożnych zatrwożyły mię. 6 Boleśći grobu ogárnęły mię były/ záchwyćiły mię śidłá śmierći. 7 W utrapieniu mojim wzywałem PANA/ y wołałem do Bogá mego: wysłuchał z kośćiołá swego głos moj/ á wołánie moje przed oblicżnośćią jego przyszło do uszu jego. 8 TEdy śię źiemiá wzruszyłá y zádrżáłá/ á fundámenty gor zatrząsnęły śię/ y wzruszyły śię od gniewu
Skrót tekstu: BG_Ps
Strona: 559
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Psalmów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
twojej/ nie ukryłem w pośrzód serca mego: prawdę twoję/ i zbawienie twoje opowiadałem: nie taiłem miłosierdzia twego/ i prawdy twojej w zgromadzeniu wielkim. 12. PRzetoż ty PAnie/ nie zawściągaj ode mnie litości twoich: miłosierdzie twoje/ i prawda twoja niech mię zawżdy strzegą. 13. Abowiem ogarnęły mię nieszczęścia/ którym niemasz liczby: doścignęły mię nieprawości moje tak/ że przejrzeć nie mogę: rozmnożyły się nad włosy głowy mojej: a serce moje opuściło mię. 14. Raczże mię PAnie wyrwać: o PANIE na ratunek mój pospiesz. 15. Niech będą pohańbieni/ a niech się zawstydzą wszyscy którzy szukają
twojey/ nie ukryłem w pośrzod sercá mego: prawdę twoję/ y zbáwienie twoje opowiádałem: nie taiłem miłośierdźia twego/ y prawdy twojey w zgromádzeniu wielkim. 12. PRzetoż ty PAnie/ nie záwśćiągaj ode mnie litośći twojich: miłośierdźie twoje/ y prawdá twojá niech mię záwżdy strzegą. 13. Abowiem ogárnęły mię nieszcżęśćia/ ktorym niemász licżby: dośćignęły mię niepráwośći moje ták/ że przejrzeć nie mogę: rozmnożyły śię nád włosy głowy mojey: á serce moje opuśćiło mię. 14. Ráczże mię PAnie wyrwáć: o PANIE ná rátunek moj pospiesz. 15. Niech będą poháńbieni/ á niech śię záwstydzą wszyscy ktorzy szukáją
Skrót tekstu: BG_Ps
Strona: 571
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Psalmów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632