narzuci Potym z strachu Te mi słowa rzecze: Niebaczny człowiecze Coć wzdy Stachu? Takli na jawie Krzywdzisz mię w sławie Tę którą ja kocham/ i nad zdrowie prawie. Lirycorum Polskich Księgi Trzecie. Pieśń XVII. Stroje i Bielidła Białoglowskie.
TAkli świat wszytek zawisł w tych strojach marnie? Ze je nieszczęście ogarnie Tenli będzie najlepszy/ kto najstrojnieszy? Jak rozumie wiek dzisiejszy Jeśli Damo urodę masz od Natury/ Na cóż się pstrzyć temi pióry. Jeżlis szpetna? wierzże mi/ iże nie wiele/ Przydadząc kształtu manele. Niech się błyszczy na płocie/ szata od złota Nieozdobi ona płota. Ani ciebie zalecą Tylety drogie/
nárzući Potym z stráchu Te mi słowá rzecze: Niebáczny człowiecze Coć wzdy Stáchu? Tákli ná iáwie Krzywdźisz mię w sławie Tę ktorą ia kocham/ y nád zdrowie práwie. Lyricorum Polskich Kśięgi Trzećie. PIESN XVII. Stroie y Bielidłá Białoglowskie.
TAkli świát wszytek záwisł w tych stroiách márnie? Ze ie nieszcześćie ogárnie Tenli będźie naylepszy/ kto naystroynieszy? Iák rozumie wiek dźiśieyszy Ieżli Dámo vrodę masz od Nátury/ Ná coż się pstrzyć temi piory. Ieżlis szpetná? wierzże mi/ iże nie wiele/ Przydádząc kształtu mánele. Niech się błyszczy ná płoćie/ szátá od złotá Nieozdobi oná płotá. Ani ćiebie zálecą Tylety drogie/
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 175
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
flammis accende tuis, non pulchrior ignis Arserit excelsa nobilis arce animi. Effice ne turpi mens victa cupidine rursus Caeca sit ad proprium lenta vel illa bonum. 690. Elegie S. P(rzypkowskiego) przełożone po polsku przez Z. M(orstyna).
Święty wszech rzeczy ojcze, którego szeroki Świat ani sklep niebieski ogarnie wysoki, Jeśli jeszcze co nad twym świętym jest mieszkaniem Lub się próżność rozciąga z czczych rzeczy zmieszaniem, Wszędzie wszytko wszechmocność twoja napełniła, Wszytko przenika twoja niezmierzona siła. Nic się takiej paciepnej nie skryło ciemności, Czegoby nie rozświecił promień twej światłości. Panowania twe końca i granic nie znają. Wszytko co jest w swych
flammis accende tuis, non pulchrior ignis Arserit excelsa nobilis arce animi. Effice ne turpi mens victa cupidine rursus Caeca sit ad proprium lenta vel illa bonum. 690. Elegie S. P(rzypkowskiego) przełożone po polsku przez Z. M(orstyna).
Święty wszech rzeczy ojcze, ktorego szyroki Świat ani sklep niebieski ogarnie wysoki, Jeśli jeszcze co nad twym świętym jest mieszkaniem Lub się prożność rozciąga z czczych rzeczy zmieszaniem, Wszędzie wszytko wszechmocność twoja napełniła, Wszytko przenika twoja niezmierzona siła. Nic się takiej paciepnej nie skryło ciemności, Czegoby nie rozświecił promień twej światłości. Panowania twe końca i granic nie znają. Wszytko co jest w swych
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 409
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Idziesz, o jego tak się pytaj dworze: Kiedy w Warszawę wnidziesz od Krakowa I pański miniesz pałac Ujazdowa, Naprzód z zwyciężną potkasz się kaplicą I carów jętych pamiętną tablicą; Potem masz w prawo królewskie ogrody I pałac, wiślne patrzący na wody, Groty i loggie, stajnie i sieciarnie, I co królewski dwór uciech ogarnie. Nic tu nie wstępuj, ma król swoje sprawy I poważniejsze niż wiersze zabawy: Jako uśmierzać Chmielnickiego bunty,
Szwedzkie w przyjaźni zatrzymywać Zunty, Co z Moskwą czynić niestatecznej wiary, Skąd wojsku płacić, gdzie gromić Tatary. W lewo zaś miniesz słupek, co po trosze Poszeptem o nim wspomina Mazosze; Po tejże
Idziesz, o jego tak się pytaj dworze: Kiedy w Warszawę wnidziesz od Krakowa I pański miniesz pałac Ujazdowa, Naprzód z zwyciężną potkasz się kaplicą I carów jętych pamiętną tablicą; Potem masz w prawo królewskie ogrody I pałac, wiślne patrzący na wody, Groty i loggie, stajnie i sieciarnie, I co królewski dwór uciech ogarnie. Nic tu nie wstępuj, ma król swoje sprawy I poważniejsze niż wiersze zabawy: Jako uśmierzać Chmielnickiego bunty,
Szwedzkie w przyjaźni zatrzymywać Zunty, Co z Moskwą czynić niestatecznej wiary, Skąd wojsku płacić, gdzie gromić Tatary. W lewo zaś miniesz słupek, co po trosze Poszeptem o nim wspomina Mazosze; Po tejże
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 73
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
. NIemasz nic coby barziej reputacji Autorów wadziło/ jako godność rzeczy/ którą traktują: Gdzie każdy z Czytelników więcej zawsze niż subiecta materia dopuszcza/ domyślawać się zwykł: A to osobliwie w piowaniu rzeczy wielkich/ na widok całemu światu podanych/ przydawać się zwykło: Gdyż bystrość wzroku ludzkiego/ jednym skinieniem oka więcej ogarnie/ niż cały volumen w sobie zawrzeć może. Nie mogąc tedy teraz obiecować Dyskursu takiego/ jakiby miał korespondować ekspektacjej tak wielkiej/ śmiem prosić/ żeby tenuitas ingenij mei¸ zacności materii tak wielkiej/ o której teraz pisać umyśliłem/ nic niederegowała. Cokolwiek nam piszą/ o Starożytnej Pompie i splendorze Rzymskim/ lub
. NIemász nic coby bárźiey reputácyey Autorow wádźiło/ iáko godność rzeczy/ ktorą tráktuią: Gdźie káżdy z Czytelnikow więcey záwsze niż subiecta materia dopuszcza/ domyślawáć się zwykł: A to osobliwie w piowániu rzeczy wielkich/ ná widok cáłemu świátu podánych/ przydawać się zwykło: Gdyż bystrość wzroku ludzkiego/ iednym skinieniem oká więcey ogárnie/ niż cáły volumen w sobie záwrzeć może. Nie mogąc tedy teraz obiecowáć Dyskursu takieg^o^/ iákiby miał korrespondowáć expektácyey tak wielkiey/ śmiem prośić/ żeby tenuitas ingenij mei¸ zacnośći máteryey ták wielkiey/ o ktorey teraz pisáć vmyśliłem/ nic niederegowáłá. Cokolwiek nam piszą/ o Stárożytney Pompie y splendorze Rzymskim/ lub
Skrót tekstu: WjazdPar
Strona: av
Tytuł:
Wjazd wspaniały posłów polskich do Paryża
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1645
Data wydania (nie wcześniej niż):
1645
Data wydania (nie później niż):
1645
ale straszne oraz i niskiemu dowcipowi nieznośne. Czyli ja sercem WKM. kierować poważę się i podołam: które sam P. Bóg w-ręku swoich piastuje! czyli prosty i nigdy niepolerowany język mój arcana divinae mentis WKM. objaśniać potrafi? Czyli tak ogromnego Orła Jovis alitem, mały mój ziemiański nidulus ogarnie i otrzyma? Czyli niewczasy i kłopoty WKM. oprą się doskonale o głową moję: Czyli w-tych burzach i zawieruchach nigdy nieuciszonych/ co dzień sroższych i groźniejszych między skałami nieszczęścia/ na piasku niedostatku publicznego w-Oceanie tumultów i sobie samym przeciwnych wichrów/ inter brevia et Syrtes inwidyej/ dyfidencjej/ malkontentece
ále strászne oraz i niskiemu dowćipowi nieznośne. Czyli ia sercem WKM. kierować poważę się i podołam: ktore sam P. Bog w-ręku swoich piástuie! czyli prosty i nigdy niepolerowány ięzyk moy arcana divinae mentis WKM. obiaśniać potrafi? Cżyli ták ogromnego Orłá Jovis alitem, mały moy źiemiánski nidulus ogárnie i otrzyma? Czyli niewczásy i kłopoty WKM. oprą się doskonále o głową moię: Czyli w-tych burzách i zawieruchach nigdy nieućiszonych/ co dźien sroszszych i groźnieyszych między skáłámi nieszczęśćia/ ná piásku niedostátku publicznego w-Oceánie tumultow i sobie sámym przećiwnych wichrow/ inter brevia et Syrtes inwidyey/ dyfidencyey/ málkontentece
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 21
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
trzymać taki; I jemu też posiełek przybedzie z-kąd jaki; Tedy się im w-odsieczy nie mieszkanie stawi, Z-tądże do Osińskiego przed sobą wyprawi, Którego już z-Gwardyą, posłyszał być w-drodze Dworną blisko. (A to już same nawet Wodze Mijając Nieprzyjaciel pójdzie wciąż, i marnie W- takowej nie ochocie Połk Polski ogarnie!) Prosząc do Kompanijej. Także do drugiego Ostrowskich Ordynatów Wodza Koryckiego. Ale gdy mu odpiszą: Ze luboby chcieli, Inszy swój w-tym Ordynans od Hetmanów mieli: Którego rozkazania przestąpić nie mogą. Książę widząc nakoniec niewdzieczność te srogą, Rzuci z reku Reiment. Itedyż jednego Boli mnie to najwięcej?
trzymać taki; I iemu też posiełek przybedźie z-kąd iaki; Tedy sie im w-odsieczy nie mieszkanie stawi, Z-tądże do Osińskiego przed sobą wyprawi, Ktorego iuż z-Gwardyą, posłyszał bydż w-drodze Dworną blisko. (A to iuż same nawet Wodze Miiaiąc Nieprzyiaćiel poydźie wćiąż, i marnie W- takowey nie ochoćie Połk Polski ogarnie!) Prosząc do Kompaniey. Także do drugiego Ostrowskich Ordynatow Wodza Koryckiego. Ale gdy mu odpiszą: Ze luboby chćieli, Inszy swoy w-tym Ordynans od Hetmanow mieli: Ktorego rozkazania przestąpić nie mogą. Xiąże widząc nakoniec niewdźieczność te srogą, Rzući z reku Reiment. Itedyż iednego Boli mie to naywiecey?
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 20
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
, i gdzie próżne zorze Nam zachodzą, koniecznie bierzem się zz morze? Pływać (ab!) nie umiejąc, i niewiedząc nigdy, Co to są, szczekające Scylle, i Charybdy? Co Akrocerawnie? i duże zapasy Z-wiatry z-przysieżonymi, i inne niewczasy Morskie różne? Czyli Gdańsk jeden nas ogarnie? I jakie od Gargarów, spłyną tam Szpiżarnie? Które wszytkich pożywią? Czyli Niemiec bratem Kiedy będzie? i swoim zasłoni nas Światem Ostatnia Izlandia? wierną da gospode Szwed ponury? albo mieć będziem swą wygode W-nieludzkiej Hiberniej? A dawnoż te wody: I za nimi tej wiary, u nas są Narody,
, i gdźie prożne zorze Nam zachodzą, koniecznie bierzem sie zz morze? Pływać (ab!) nie umieiąc, i niewiedząc nigdy, Co to są, szczekaiące Scylle, i Charybdy? Co Akrocerawnie? i duże zapasy Z-wiatry z-przysieżonymi, i inne niewczásy Morskie rożne? Czyli Gdańsk ieden nas ogarnie? I iakie od Gargarow, spłyną tam Szpiżarnie? Ktore wszytkich pożywią? Czyli Niemiec bratem Kiedy bedźie? i swoim zasłoni nas Swiatem Ostatnia Izlandya? wierną da gospode Szwed ponury? álbo mieć bedźiem swą wygode W-nieludzkiey Hiberniey? A dawnoż te wody: I za nimi tey wiary, u nás są Narody,
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 34
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
wór zaszyła Świat niezmierny: gdy zewsząd do szturmu przypuszczą, I Orda i Kozacy, lako w-gestą puszczą. Zawali je EoJus, otworzywszy geby Wiatrom wszytkim, i tu w-puł jesiony i deby Duże łamie, tam buki i wielkie modrzewy, Swoją nie ubłaganą furią i gniewy, Zgruntów samych wywraca: z-kąd przyległe Sioła Strach ogarnie, a ruszyć żadną miarą czoła Tym zapedem nie mogąc, na Zamkowe tyły I Miasto wysfworują wszytkie swoje siły. Gdzie od Stawu Piechota Zuater tamtych strzegła, A gwałtowi nie radząc na dół aż ubiegła, Porzuciwszy Obrony. W-które zaraz tropy, Chłopstwo jako szalone drze się przez Okopy I Parkanów dobiera; a tylkoż na
wor zaszyła Świat niezmierny: gdy zewsząd do szturmu przypuszczą, I Orda i Kozacy, láko w-gestą puszczą. Zawali ie EoIus, otworzywszy geby Wiátrom wszytkim, i tu w-puł iesiony i deby Duże łamie, tam buki i wielkie modrzewy, Swoią nie ubłaganą furyą i gniewy, Zgruntow samych wywraca: z-kąd przyległe Sioła Strach ogarnie, á ruszyć żadną miarą czoła Tym zapedem nie mogąc, na Zamkowe tyły I Miasto wysfworuią wszytkie swoie siły. Gdźie od Stawu Piechota Zuater tamtych strzegła, A gwałtowi nie radząc na doł áż ubiegła, Porzućiwszy Obrony. W-ktore zaraz tropy, Chłopstwo iako szalone drze sie przez Okopy I Parkanow dobiera; á tylkoż na
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 68
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
zawierusze, ochyną się pierwszy, Pac, Wołowicz i Horski z-Orszanami swymi, I Połkiem Sapieżynym. Gdzie za zniesionymi Jednostajnie siełami Hultajstwu się temu Do czasu oponują. Ale gdy samemu Przyszło Radziwiełowi potym być na Syjmie Królewskiej Elekcji, tym się to złe jymie Zarzyć barziej: i nie już Dniepr i Bereżyne: Ale nawet ogarnie Prypet sam i Pinę Z-Powiaty ich, około. Brzeście splondrowane, I Kościoły, i groby w-nim pootwierane. Kobryn, Wiśnicz. Gdzie Brzeski meźnie Podkomorzy Padł zabity Tysskiewic. I co dalej gorzy Pożar się ten zajmował. Słucka prócz Sosnowski Mógł obronić. Ale Pińsk, gdzie się Komorowski Z-Mierskim dobył Strażnikiem, już
zawierusze, ochyną się pierszy, Pac, Wołowicz i Horski z-Orszánami swymi, I Połkiem Sapieżynym. Gdźie zá zniesionymi Iednostaynie siełami Hultaystwu się temu Do czasu opponuią. Ale gdy samemu Przyszło Radźiwiełowi potym bydź na Syymie Krolewskiey Elekcyey, tym się to złe iymie Zarzyć barźiey: i nie iuż Dniepr i Bereżyne: Ale nawet ogárnie Prypet sam i Pinę Z-Powiaty ich, około. Brześćie zplondrowáne, I Kośćioły, i groby w-nim pootwierane. Kobryn, Wiśnicz. Gdźie Brzeski meźnie Podkomorzy Padł zábity Tysskiewic. I co daley gorzy Pożar się ten záymował. Słucka procz Sosnowski Mogł obronić. Ale Pinsk, gdzie się Komorowski Z-Mierskim dobył Strażnikiem, iuż
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 99
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
mądry, albo mole tyły. Z tej książki będzie biegłym nawet Idiota, (Gotowego nieczytać, była by sromota,) Wszytko w niej Autor pisze, i mądrze dotyka, Szkolnym i politykom stamtąd jest praktyka. A przytym, kto jest tetryk, wiek swój trawi marnie, Pogodny przez czytanie, humor go ogarnie. Każdy zgoła Czytelnik jak nad tą zasiądzie Książką, wiele się ucząc, ją wychwalać będzie. Któremu zaś swą pracę Autor dedykuje, Niech go ten jak w największym szczęściu ulokuje. ile OPUS Liter wszytkich w sobie liczy, Tyleć lat w dobrym zdrowiu Twój Przyjaciel życzy.
Temu I. O. Książęciu IMści taką
mądry, albo mole tyły. Z tey ksiąszki będzie biegłym nawet Idiota, (Gotowego nieczytać, była by sromota,) Wszytko w niey Autor pisze, y mądrze dotyka, Szkolnym y politykom ztamtąd iest praktyka. A przytym, kto iest tetryk, wiek swoy trawi marnie, Pogodny przez czytanie, humor go ogarnie. Każdy zgoła Czytelnik iak nad tą zasiędzie Ksiąszką, wiele się ucząc, ią wychwalać będzie. Ktoremu zaś swą pracę Autor dedykuie, Niech go ten iak w naywiékszym szczęściu ulokuie. ile OPUS Liter wszytkich w sobie liczy, Tyleć lát w dobrym zdrowiu Twoy Przyiaciel życzy.
Temu I. O. Xiążęciu IMści taką
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 7
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754