” I ów, będąc w nadziei oszukany szpetnie: „Częstoż człek na wypadły kąsek zęby zetnie. Niejeden, zachęciwszy apetyt nowinką, Choćby nierad, musi się kontentować ślinką.” 50. NA OPUSZKĘ
Bóbr wydrę czy tchórz zgwałcił na twą czapkę kunę. Bodajżeś miał z opuszką swoją niefortunę. Jeśli rzeczesz: ogonek, pewnie nie soboli. Cielęcy nie boi się słońca ani moli. 51. IN CRATERE MEO TETIS JUNCTA EST LYAEO; DEA EST JUNCTA DEO, At AMEN MAJOR EO
Jakie się cuda z moim dzieją kuszem, Gdy się w nim stara Tetis z Lijeuszem, Bogini morska z winnym bogiem, łączy! Tamta mi wodę
” I ów, będąc w nadziei oszukany szpetnie: „Częstoż człek na wypadły kąsek zęby zetnie. Niejeden, zachęciwszy apetyt nowinką, Choćby nierad, musi się kontentować ślinką.” 50. NA OPUSZKĘ
Bóbr wydrę czy tchórz zgwałcił na twą czapkę kunę. Bodajżeś miał z opuszką swoją niefortunę. Jeśli rzeczesz: ogonek, pewnie nie soboli. Cielęcy nie boi się słońca ani moli. 51. IN CRATERE MEO THETIS IUNCTA EST LYAEO; DEA EST IUNCTA DEO, ATT AMEN MAIOR EO
Jakie się cuda z moim dzieją kuszem, Gdy się w nim stara Thetis z Lijeuszem, Bogini morska z winnym bogiem, łączy! Tamta mi wodę
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 226
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
jeden arian czasu niedawnego, Podjął się czterdzieści dni pościć był dlatego, Żeby mógł Ducha widzieć Bożego widomie. Powiedział to zborowi, powiedział i w domie. Gdy przyszedł dzień czterdziesty, na łóżku leżący, Zaraz z wieczora jeszcze, bynamniej nie śpiący, Patrzy i pilno patrzy, oczy na tym bawi, Ali się mu ogonka u listwy objawi. I tak się on arian godnym zstał w tej stronie, Ducha świętego w pawim że ujrzał ogonie. O, nie lada sekretarz tajemnice Pańskiej, Godny pierwszego miejsca w trzodzie ariańskiej! Nie tylko chrześcijanie, i Turcy się śmieją Z waszych wiar, choć o Bogu nic nie rozumieją. Był Polak z
jeden aryjan czasu niedawnego, Podjął się czterdzieści dni pościć był dlatego, Żeby mógł Ducha widzieć Bożego widomie. Powiedział to zborowi, powiedział i w domie. Gdy przyszedł dzień czterdziesty, na łóżku leżący, Zaraz z wieczora jeszcze, bynamniej nie śpiący, Patrzy i pilno patrzy, oczy na tym bawi, Ali się mu ogonka u listwy objawi. I tak się on aryjan godnym zstał w tej stronie, Ducha świętego w pawim że ujrzał ogonie. O, nie lada sekretarz tajemnice Pańskiej, Godny pierwszego miejsca w trzodzie aryjańskiej! Nie tylko chrześcijanie, i Turcy się śmieją Z waszych wiar, choć o Bogu nic nie rozumieją. Był Polak z
Skrót tekstu: ErZrzenAnKontr
Strona: 371
Tytuł:
Anatomia Martynusa Lutra Erazma z Roterdama
Autor:
Erazm z Rotterdamu
Tłumacz:
Jan Zrzenczycki
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
ty, lubo nie chcę czynić wzmianki, Swej opłakujesz odejszcia Dianki. Lecz dam pociechę, posłuchaj mię jeno, Piękna Heleno.
Zdarzy Fortuna i już tego blisko, Że za to stare i krzywe suczysko Pieska-ć do pieszczot, nie jeżdżąc za morze, Znajdziesz przy dworze.
Wprawdzie-ć kosmaty z główki i ogonka, Lecz gdy przyprawisz obróżkę do dzwonka, Lewuś a Lewuś, lepszego nie trzeba, Ten godzien chleba.
Me śliczne psiątko, moje wdzięczne szczenię, Z tobą się nigdy napieścić nie lenię. Słodszy nad kanar, droższy nad klejnoty Mój Lewuś złoty.
Nigdy nie zadrży, ani zaskowyczy: Zwabisz go snadnie
ty, lubo nie chcę czynić wzmianki, Swej opłakujesz odejszcia Dyjanki. Lecz dam pociechę, posłuchaj mię jeno, Piękna Heleno.
Zdarzy Fortuna i już tego blisko, Że za to stare i krzywe suczysko Pieska-ć do pieszczot, nie jeżdżąc za morze, Znajdziesz przy dworze.
Wprawdzie-ć kosmaty z główki i ogonka, Lecz gdy przyprawisz obróżkę do dzwonka, Lewuś a Lewuś, lepszego nie trzeba, Ten godzien chleba.
Me śliczne psiątko, moje wdzięczne szczenię, Z tobą się nigdy napieścić nie lenię. Słodszy nad kanar, droższy nad klejnoty Mój Lewuś złoty.
Nigdy nie zadrży, ani zaskowyczy: Zwabisz go snadnie
Skrót tekstu: ZbierDrużBar_II
Strona: 600
Tytuł:
Wiersze zbieranej drużyny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
Przyjechawszy do pałacu, prowadzili go pod beldekinem na górę do pokojów. Strój jego, taki miał na sobie: z materii złotej sukienka na spodzie do ziemi, na wierzchu z tejże materii toga na kształt płaszcza biskupiego, aż po ziemi się wlekącego, na wierzchu na kształt płaszczyka do pasa, około gronostajowy kołnierz z ogonkami wisi, na głowie płócienny jakiś płatek na kształt czepka, na wierzchu czapka, albo raczej mitra, dziwną modą robiona, na kształt jarmułki okrągła, jeno w tyle róg wyniesiony, z tejże materii robiony, co i szaty, i beldekin. 34
Tego dnia jest ten zwyczaj, że książę wszytkich swoich
Przyjechawszy do pałacu, prowadzili go pod beldekinem na górę do pokojów. Strój jego, taki miał na sobie: z materii złotej sukienka na spodzie do ziemi, na wierzchu z tejże materiej toga na kształt płaszcza biskupiego, aż po ziemi się wlekącego, na wierzchu na kształt płaszczyka do pasa, około gronostajowy kołnierz z ogonkami wisi, na głowie płócienny jakiś płatek na kształt czepka, na wierzchu czapka, albo raczej mitra, dziwną modą robiona, na kształt jarmułki okrągła, jeno w tyle róg wyniesiony, z tejże materiej robiony, co i szaty, i beldekin. 34
Tego dnia jest ten zwyczaj, że książę wszytkich swoich
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 166
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
z głowy jako koza, i niskie. Kózki owe, co się po górach wieszają, maleńkie, jeno jako kozy tej proporcji i barzo piękne, sierści czerwonej.
Jest też jedno monstrum naturae, żywe: z przodu, z nóg, z głowy i z natury osioł, z krzyża, z uda, z ogonka jeleń, duo też ma naturalia: jelenie maris, et aquam mittit per illud jako jeleń, aliud ośle feminille; co jest dziwna rzecz barzo.
Na drugim zaś miejscu galeria księcia, ob varias raritates et spacialitates digna visu, et animalia jako lwy, tygrysy, niedźwiedzic białe, żywe asservantur.
To tedy wszytko perlustravimus
z głowy jako koza, i niskie. Kózki owe, co się po górach wieszają, maleńkie, jeno jako kozy tej proporcjej i barzo piękne, szerści czerwonej.
Jest też jedno monstrum naturae, żywe: z przodu, z nóg, z głowy i z natury osioł, z krzyża, z uda, z ogonka jeleń, duo też ma naturalia: jelenie maris, et aquam mittit per illud jako jeleń, aliud ośle feminille; co jest dziwna rzecz barzo.
Na drugim zaś miejscu galeria księcia, ob varias raritates et spacialitates digna visu, et animalia jako lwy, tygrysy, niedźwiedzic białe, żywe asservantur.
To tedy wszytko perlustravimus
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 257
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
z zielonym opichem zmieszaną sól im dawać lizać, jąk przychodzą z pola. KOZY śmierdzące sierść swoję dają po śmierci na derhy, na torby etc. mieszając z włosami końskiemi.
Samce między końmi trzymane, konie sprawują swym odorem. Kozły aby po drzewach i budynkach nie skakały, brody im urzynać; inni im żyłkę pod ogonkiem podcinają. Mleka wiele da koza, jeśli im przez trzy dni dawać będziesz paciornik, które mleko na suchoty chorym dobre.
Oprócz dworu Gumno na Folwarku ma być porządne, czyste, zamknięte. Odenki na styrty wysoko, pod wagę wysypane, podgrodzone, nie bardzo gęsto robione, aby się sterty nie stykały z sobą;
z zielonym opichem zmieszaną sol im dawać lizać, iąk przychodzą z pola. KOZY smierdzące szerść swoię daią po smierci na derhy, na torby etc. mieszaiąc z włosami końskiemi.
Samce między końmi trzymane, konie sprawuią swym odorem. Kozły aby po drzewach y budynkach nie skakały, brody im urzynać; inni im żyłkę pod ogonkiem podcinaią. Mleka wiele da koza, iezli im przez trzy dni dawać będziesz paciornik, ktore mleko na suchoty chorym dobre.
Oprocz dworu Gumno na Folwarku ma bydz porządne, czyste, zamknięte. Odenki na styrty wysoko, pod wagę wysypane, podgrodzone, nie bardzo gęsto robione, aby się sterty nie stykały z sobą;
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 406.
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
, Zginą oba, trzeci ich możniejszy rozwadzi. XLI. Przykra nauka, ale pożyteczna. O WIEPRZU A O PSIE.
Wieprz karmny do psa raz rzekł towarzysza swego: „Wydziwić się nie mogę, bracie, z głupstwa twego, Że często bierasz kijem, często i postronkiem Od pana, a wżdy przecię znać dajesz ogonkiem,
Że cię to nie obraża; owszem pochlebujesz Panu a grzbieta najmniej – widzę – nie szanujesz. Ja miewam karmią dobrą, a czasem dwa razy, Nie potykają nigdy mnie takie urazy.
A wżdy, kiedy pan przydzie, nic się nie raduję,
Jeszcze, którąby uciec, dziurę upatruję”. Odpowiedział na
, Zginą oba, trzeci ich możniejszy rozwadzi. XLI. Przykra nauka, ale pożyteczna. O WIEPRZU A O PSIE.
Wieprz karmny do psa raz rzekł towarzysza swego: „Wydziwić się nie mogę, bracie, z głupstwa twego, Że często bierasz kijem, często i postronkiem Od pana, a wżdy przecię znać dajesz ogonkiem,
Że cię to nie obraża; owszem pochlebujesz Panu a grzbieta najmniej – widzę – nie szanujesz. Ja miewam karmią dobrą, a czasem dwa razy, Nie potykają nigdy mnie takie urazy.
A wżdy, kiedy pan przydzie, nic się nie raduję,
Jeszcze, którąby uciec, dziurę upatruję”. Odpowiedział na
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 42
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
, Paklaków, wszelkiego gatunku, z. 2. A od pół sztuki zł: 1. Od Postawu Tużynków, zł: 2. Od sztuki Karazyj Angielskiej, i wszelakiej innej, gr: 15. Od Kirów rozmaitych wszelakich od sztuki, gr: 6. Futra.
SObole w Sorokach wszelakie, także Pupki, Ogonki, Kożuchy Sobole, Pupkowe futro. Rysie, Marmurki, Bobry, Lisy krzyżowe, także szuby grzbietowe, i inne pod szacunek słuszny i uważny na Komorach pierwszych, Eksaktórom podlegać mają; a które towary na pierwsze Komorze oszacowane i zapłacone będą, na drugich Komorach lub przykomorkach tan szacunek w dyskwizycją et in dubium wokowany być
, Paklakow, wszelkiego gatunku, z. 2. A od puł sztuki zł: 1. Od Postawu Tużinkow, zł: 2. Od sztuki Karazyi Angielskiey, y wszelakiey inney, gr: 15. Od Kirow rozmaitych wszelakich od sztuki, gr: 6. Futrá.
SObole w Sorokach wszelakie, także Pupki, Ogonki, Kożuchy Sobole, Pupkowe futro. Ryśie, Marmurki, Bobry, Lisy krzyżowe, także szuby grzbietowe, y inne pod szacunek słuszny y uważny na Komorach pierwszych, Exaktorom podlegać maią; á ktore towary na pierwsze Komorze oszacowane y zapłacone będą, na drugich Komorach lub przykomorkach tan szacunek w dyskwizycyą et in dubium wokowany być
Skrót tekstu: InsWybCła
Strona: 133
Tytuł:
Instruktarz wybierania cła W. X. L. na tymże Sejmie postanowiony
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia J.K. M. i Rzeczypospolitej Collegium Warszawskie Scholarum Piiarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Tematyka:
prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1739
Data wydania (nie wcześniej niż):
1739
Data wydania (nie później niż):
1739
Bo wiele potrzeb wygrała, gdzie i ludzi godnych miała, Zwłaszcza dobrego żołnierza: uchodzą miętkiego pierza, Pancerz - za materac stoi, pałasz - co się Turczyn boi.”
On, jak pierwej, Dyskuruje, nową modę wynajduje. ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY
Nie chce, by była takowa, leć żeby karmazynowa, Aksamitna z ogonkami, podszyta popielicami, By się na to przygodziła - nakryć, gdyby zima była. Chce, żeby chorągiew była jaksamitna, popielicami podszyta, a ogonki koło niej.
I gdy go w tym animują i potrosze konfundują, Perswadując, żeby tego poniechał dyskursu swego, Leć on znowu się poprawi, co ma w sercu,
Bo wiele potrzeb wygrała, gdzie i ludzi godnych miała, Zwłaszcza dobrego żołnierza: uchodzą miętkiego pierza, Pancerz - za materac stoi, pałasz - co się Turczyn boi.”
On, jak pierwej, dyszkuruje, nową modę wynajduje. ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY
Nie chce, by była takowa, leć żeby karmazynowa, Aksamitna z ogonkami, podszyta popielicami, By się na to przygodziła - nakryć, gdyby zima była. Chce, żeby chorągiew była jaksamitna, popielicami podszyta, a ogonki koło niej.
I gdy go w tym animują i potrosze konfundują, Perswadując, żeby tego poniechał dyskursu swego, Leć on znowu się poprawi, co ma w sercu,
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 47
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
się Turczyn boi.”
On, jak pierwej, Dyskuruje, nową modę wynajduje. ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY
Nie chce, by była takowa, leć żeby karmazynowa, Aksamitna z ogonkami, podszyta popielicami, By się na to przygodziła - nakryć, gdyby zima była. Chce, żeby chorągiew była jaksamitna, popielicami podszyta, a ogonki koło niej.
I gdy go w tym animują i potrosze konfundują, Perswadując, żeby tego poniechał dyskursu swego, Leć on znowu się poprawi, co ma w sercu, to wyjawi, Mówiąc: „Cobyście czynili, kiedy by mię tam zabili?” Boi się, żeby go nie zabito.
Więc oni
się Turczyn boi.”
On, jak pierwej, dyszkuruje, nową modę wynajduje. ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY
Nie chce, by była takowa, leć żeby karmazynowa, Aksamitna z ogonkami, podszyta popielicami, By się na to przygodziła - nakryć, gdyby zima była. Chce, żeby chorągiew była jaksamitna, popielicami podszyta, a ogonki koło niej.
I gdy go w tym animują i potrosze konfundują, Perswadując, żeby tego poniechał dyskursu swego, Leć on znowu się poprawi, co ma w sercu, to wyjawi, Mówiąc: „Cobyście czynili, kiedy by mię tam zabili?” Boi się, żeby go nie zabito.
Więc oni
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 47
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935